3 - Red
White jest w porządku. Violet to też jest świetna laska. Jesteśmy znajomymi ale z tego co wiem White sie w niej podkochuje od dziecka. Przykro jest mi stwierdzić że ona nic do niego nie czuje.
Zostało nam jeszcze 6 godzin jazdy do szkoły. Może uda mi się z nim pogadać, z White pogadać.
Odwróciłem się do tyłu i przeszukałem wszystkich. Nagle natknąłem się na białą czuprynę. Tak, to był strzał w dziesiątkę.
Wstałem za swojego miejsca. Poszedłem do tyłu. Tak to był White. Siedział skulony na swoim siedzeniu przy oknie. Usiadłem obok.
-White? - powiedziałem a chłopka usiadł normalnie i się na mnie popatrzył - wszystko w porządku? - dodałem.
-N... tak... - wiedziałem!
-Przecież widze... - powiedziałem i spojrzałem w stronę w którą się patrzył.
W mianowicie patrzył się na tapete w telefonie, na której był on i Violet.
-Oddaj... nie będziesz się dołował.... - zabrałem mu telefon i schowałem do swojej kieszeni.
-Oddaj go... zmienie tą tapetę przysięgam, ale oddaj mi go prosze... - po policzku spłynęła mu łza.
-W-white... spokojnie... już ej...? - powiedziałem i oddałem mu telefon który żucił do przodu.
-Gdzieś mam te uczucia! - krzyknął a wtem na głowie mieliśmy całkiem sporą liczbę osób...
@^@
-Red?! - wrzasnęła Pink kiedy mnie zobaczyła z powrotem.
-Nie piszcz... kim ty jesteś... najpierw kręcisz z White a teraz co?! Odwal sie najlepiej ode mnie! - krzyknąłem to wszystko w złości na siebie i na Pink.
Pobiegłem do pokoju White. Siedział... raczej leżał na łóżku zwrócony do ściany.
-White... twój telefon... on...
-Wiem... rozpieprzył się... nie cce tego telefonu... - zakrył twarz poduszką.
Wyciągnąłem jego telefon z kieszeni i położyłem go na blacie biurka.
Usiadłem przy jego łóżku i czekałem aż się ogarnie. Miłość nie wybiera... ja to wiem, ale Violet... nie dziwie sie że White się zakochał w niej. Jest bystrą, piękna, inteligentna, posiada fiołkowe oczy, fioletowe włosy.
-Red...? - spytał przez poduszkę.
-Hym?
-Czemu ze mną siedzisz? - spytał.
-Bo jesteś moim kumplem? Zawaliłem... nie powinienem wam przerywać. Dlatego chcę ci pomóc... - ściągnąłem z niego kołdrę i poduszki które znalazły się na drugim łóżku obok.
-Oddaj... - odparł i usiadł na łóżku.
-A co jeśli nie? - powiedziałem - tylko prosze cię nie zmieniaj się w wilkaaaa~
*-*
-Reeed! - wzrasnął White nad ranem.
-Lekcje~ - powiedziałem i zerwałem się z łóżka.
-Nie... jeszcze nie ma lekcji... chciałem ci podziękować za wczoraj... i za naprawiony telefon... - powiedział i się pierwszy raz uśmiechnął.
-Usmiechnąłeś się! - mruknąłem a chłopak walnął mnie poduszką.
~Puk? Puk? - do drzwi podszedł White i je otworzył.
~Jest Red? - spytała dziewczyna a, White spojrzał na mnie szklistymi oczami.
Poderwałem się z łóżka. Zamknąłem drzwi przed nosem Violet i przytuliłem chłopaka.
-Ej... csii! - powiedziałem kiedy usłeszałem cichy szloch.
-Ale...
-Nie ma ale, chłopie! Zakochałeś się, to normalne. Ale ona teho nie widzi. Musisz jej to pokazać... serio, a ja ci w tym pomogę! - oznajmiłem mu i kazełem iść do łazienki się ogarnąć.
-Wpuścicie mnie czy nie~
-Violet... em yyy...? - nie wiedziałem co powiedzieć.
-Red... co ty kombinujesz? - spytała.
-Nic, ale serio musisz już iść. Musimy sie z White przygotować do zajęć - uśmiechnąłem się i zamknąłem drzwi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro