11
Wszedłem do swojego pokoju ktory dzieliłem z miłością swojego życia. Wszystkie moje ciuchy były porozwalane a dziewczyny nigdzie nie było.
Jej zapach roznosił się po całym pokoju. Uznałem ze bede oddychal buzią.
Pozbieralem wszystkie swoje rzeczy i i wlozylem do torby. Zabralem swoje kosmetyki i ksiazki, wsadzilem reszte do plecaka.
Z biurka dziewczyny zabrałemkolorowa karteczke w krztałcie serduszka i napisałem na niej kilka słow, w ktorych chcialem sie z nia zbaczyc za kilka dni.
Kiedy zdalem sobie sprawe ze kartka przesiaknie moim zapachem odlozylem niedokonczone ostatnie zdanie i wyszedlem z pokoju.
Co mi strzelilo do glowy zeby przespac sie z Red'em?
- Jestes... - powiedziala cala paczka.
- No jestem.. - powiedzialem i rzucilem torbe obok Grey.
- Red nam wytlumaczyl... co sie stalo... - powiedzial Blue.
- Yhym... czyli... powiedziales im? - powiedzialem siadajac przy lozku.
- Musialem... nie mialem wyjscia... - powiedzial i zsunal sie z lozka.
- Rozumiem... czyli... to koniec? - powiedziałem i spojrzalem na swoje rece.
- Nie do konca... white... wszyscy cie wspieramy w twojej orientacji - moje uszy stanely deba.
Spojrzalem na Reda ktory sie do mnie usmiechal.
Kiedy MYSLALEM ze nikt nie widzi mnie, usiadlem na kroczu Reda i pocałowałem go.
Po chwili jednak odskoczylismy od siebie kiedy poczulem wzrok wszystkich.
Zrobilem sie czerwony na buzi.
- Mm... moj kolor przybrales... - chlopak musnal moja szyje.
- Nie pomagasz mi w ten sposob! - mruknalem kladac z zazenowania swoje uszy.
- Oj tam, oj tam... - powiedzial i przyssal sie do mojej szyi jak jakas pijawka!
- Ah!~
Wszyscy sie zasmiali i po chwili bylismy sam na sam.
Red tulkał mnie. Czulem sie bezpiecznie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro