Chwiejnie
Byłeś postrzępiony,
Ale nadal idealny.
Byłeś wschodem.
Byłeś pergaminem.
Byłeś mój.
Wtedy wszystko było takie proste.
Wszystko przychodziło ci z taką łatwością.
Wszystko,
Oprócz jednego.
Nadal byłeś szczęśliwy tylko wtedy, gdy odurzałeś się narkotykami.
A ja byłam zła na siebie, że nie mogę sprawić, by było inaczej.
Ale wtedy coś się stało.
Nie wiem co.
Nie chciałeś powiedzieć.
Wszystko runęło jak domek z kart.
Wszystko stało się nagle trudne.
Niemożliwe do wykonania.
A ty,
Postrzępiony z każdego końca,
Ale nadal idealny,
Wzruszyłeś tylko ramionami i powiedziałeś:
Tak musi być.
Nie uwierzyłam.
Próbując mnie przekonać, że wszystko jest dobrze,
Że domek z kart nigdy się nie zawalił,
Że nadal stoi,
Chwiejnie, ale jednak,
Zgubiłeś się wśród dzwonków.
Jeśli kiedyś wszystko było proste,
Wtedy przedzierałeś się przez strony i tusz.
Przedzierałeś się przez życie,
Potykając się o przeszkody,
Nie mogąc dotrzeć do celu.
Mogłam porównać to do ucznia.
Leniwego ucznia,
Który nie zajrzał nigdy do książki z własnej woli, a teraz musi przeczytać szkolną lekturę.
Wszystko się chwiało, jak łódka na morzu.
Łódka,
Która nigdy nie wróciła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro