Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Proszę, Jose, nie Britney Spears

Meadow przez cały wieczór dogryzała mi przez fakt „czegoś" z Collinsem. Masakra. Nie widziałam go tyle czasu, a on już zdążył mnie omamić na nowo.

Pamiętam pierwszy pocałunek z nim. Na imprezie u Lowella większość ludzi bawiło się na dworze, gdyż było naprawdę gorąco. Ja poszłam do kuchni po coś zimnego do picia dla mnie oraz dla Tammy. Wzięłam nam po puszce coca coli. Wychodząc na korytarz wpadłam na Nate'a. Złapał mnie wtedy, abym nie upadła na podłogę. Oboje pijani. On mnie nie puszczał i wtedy jakoś zbliżyliśmy się do siebie.

Normalnie mam teraz deja vu. Znowu zbliżenie na imprezie i po pijaku.

Nie wiem, co przyniesie mi relacja z nim, to się okaże. Póki co bardziej skupiam się na studiach.

Idąc z Bridgette na stadion, piszę z ciocią Molly. Codziennie wysyła mi minimum pięć wiadomości. Martwi się i tęskni, dlatego po prostu jej odpisuje.

— Jesteś pewna, że nie będą mieli nic przeciwko, że mnie wzięłaś ze sobą? — pyta moja towarzyszka. Jest speszona. — Mogę zawsze pójść do biblioteki...

— Daj spokój — macham ręką. — Oni nie będą mieli nic przeciwko.

Dziewczyna to jedyna osoba, z którą trzymam się na roku póki co. Ludzie raczej są zamknięci i nie mają ochoty na nowe znajomości. Na pewno z czasem to się zmieni, a ja i tak staram skupić się na zajęciach niż na znajomościach.

Dostrzegam Meadow z Laurą i Billem oraz Florę i Wendy. Wszyscy siedzą na trybunach.

— O! Świeżuch! — krzyczy do mnie chłopak. — Miło widzieć cię!

— Ciebie również — z moją towarzyszką siadamy obok nich. — To Bridgette, razem jesteśmy na dietetyce.

— Hej! — Flora wyciąga dłoń do dziewczyny, którą ta delikatnie łapie.

— Nabór się zaraz zacznie — informuje Wendy. — Idealnie trafiłyście.

Ma rację. Na stadionie pojawia się cała drużyna futbolu na czele z Kaiem. Chłopak zmierza pewnym krokiem na sam środek boiska. Za nim idą Josh, Louise oraz Nate, unoszą prawą rękę do góry, aby się z nami przywitać. Widzę też, że bardziej z tyłu podąża grupa chłopaków nie mająca na sobie koszulki drużyny. Na pewno to rekruci. Gdy Weppler się zatrzymuje, każe tej grupce ustawić się w rzędzie.

— Dobra, waszym pierwszym zadaniem jest bieg dookoła boiska — ludzie się krzywią. Sama nie byłabym zachwycona. Bieganie nie sprawia mi radości czy czego tam. — To podstawowe ćwiczenie do rozgrzewki, robimy je na każdym treningu, więc ruchy albo spadajcie!

Nawet wypowiadając te słowa Kai nie wydaje mi się surowym kapitanem, bardziej stanowczym i ambitnym, choć chyba tym nowym właśnie na odwrót. Wszyscy bez słowa zaczynaja rozruch.

Z lewej strony kątem oka dostrzegam błysk światła, który delikatnie mnie oślepia.

— Siema, Alex! — Bill wstaje, aby przywitać się z gościem, który trzyma w dłoniach aparat.

Chłopak ma kasztanowe loczki, a jego szare oczy błyszczą, gdy się uśmiecha w naszą stronę.

Alex podaje każdemu z nas dłoń. Najwidoczniej nikt więcej go nie zna, jeszcze prócz Meadow. Ta rzuca się mu na szyję i szczerzy jak głupia.

— Witajcie — Alex staje obok siedzenia Bridgette. — Robię zdjęcia do strony poświęconej Miami Futbol.

Marszczę brwi.

— Co to?

— Strona internetowa, na której opisywane są wszystkie wydarzenia sportowe związane z naszym uniwerkiem — tłumaczy mi nowy znajomy.

Aparat chowa do torby, żeby po chwili wyciągnąć telefon i pokazać mi tę stronę.

— Dzisiejsza rekrutacja to pierwsze wydarzenie w tym roku.

— Świetny pomysł!

— Mogę wam zrobić zdjęcie? Jesteście jedynymi na trybunach — lekko zawstydzony pocięra dłonią tył szyi. — Może relacja z dzisiaj zachęci innych do uczestniczenia.

— Tak! — Wendy klaszcze w dłonie, po czym obejmuje mnie oraz Florę.

Bill obejmuje siostrę oraz Hale, a Bridgette przysuwa się bliżej mnie. Moment później zostajemy oślepieni przez lampę aparatu.

— Dzięki wielkie! — po tych słowach zostawia nas, a sam rusza bliżej drużyny futbolu, żeby zrobić lepsze ujęcia.

Rekruci skończyli bieg i teraz wykonywali serię pompek. Louise najwidoczniej się nudzi, zaczyna rzucać piłką do Lowella i Collinsa. Pozostali członkowie po prostu stali razem z kapitanem.

— Gdzie ich trener? — pytam Florę.

— Trener Gust bardzo ufa Kaiowi, więc pojawia się zazwyczaj na dwóch treningach w tygodniu.

Dziwne.

Zmiana ćwiczenia, teraz chłopaki robią przysiady.

— Idziemy potem na obiad do Surfers Titans — szepcze mi na Wendy. — Louise i Josh przegrali zakład, więc całej paczce stawiają cheeseburgery.

— Jaki zakład?

Baldwin wzrusza ramionami. Tajemnica dużych chłopców. Dalej obserwuję wyczyny pierwszaków, a zawodnicy wyglądają na znudzonych. Josh opala się na trawie. Nate siedzi po turecku i spogląda w moją stronę. Uśmiecha się. Wiem, że myśli o wczoraj, też o imprezie oraz o tym, co jeszcze ze mną zrobi. Ja mam te same myśli.

Kiedy nabór się kończy, nasza grupa z trybun rozdziela się tuż przy wyjściu. Bill ma próbę zespołu, a Laura ma zajęcia z malarstwa. Próbuję namówić Bridgette, żeby poszła z nami, lecz dziewczyna jest jeszcze lekko speszona. Chyba nie ma za wiele przyjaciół, ja również, jednak różnimy się pewnością siebie.
W liceum, po odejściu słynnego trio, trzymałyśmy się we dwie z Tamarą. Miałyśmy jeszcze parę znajomych, lecz od września praktycznie się nie odzywają.

Czekamy na chłopaków, którzy przebierają się. Meadow pisze z kimś na telefonie. Richards pojawia się pierwszy. Od razu obejmuje Wendy. Sama z siebie uśmiecham się na ich widok. Po pięciu minutach dołącza pozostała trójka. Myślałam, że Collins normalnie podejdzie do mnie i położy rękę na moim ramieniu, ale on staje obok Flory i szturcha ją łokciem.

— Jedziemy moim i Hale autem — oznajmia Josh, patrząc na mnie. — Masz miejsce z przodu, Jo.

Szczerze się zadowolona. Meadow klaszcze w dłonie, zapraszając do swojego auta. Razem z nią jadą Flora oraz Nate. Hale unosi jedną brew, gdy Collins siada z przodu.

Lowell podaje mi swój telefon, znowu pozwala mi puścić muzykę.

— Proszę, Jose, nie Britney Spears — jęczy Kai.

Wywracam oczami na jego uwagę.

— Czemu nie?! — Wendy klepie ciemnowlosego po głowie. — Mam ochotę na Toxic.

— Josephine męczyła nas nią dwa lata — tłumaczy Josh. — Każda impreza ze śpiewaniem Gimmie More.

— Co wam nie pasowało? — prycham.

— Twój śpiew.

Otwieram szeroko usta, gdy Weppler odpowiada mi. Louise chichocze. Docinki od strony Kaia zawsze ucinają mi język. Ostatecznie włączam jakiś utwór Kanyego Westa. Po dziesięciu minutach drogi docieramy  pod Surfers Titans.

— Jaki tłok — mówi Flora, wciskając się na miejsce miedzy Kaiem a Wendy.

Ja ląduję na kanapie z Meadow i Natem. Tak, jak mówiła Wendy, Richards i Lowell poszli zamówić nam jedzenie. Miło jest korzystać z ich przegranej. Wracają po złożeniu zamówienia.

— Jeszcze dzisiaj mam dyżur na plaży — odzywa się Josh, gdy lądują przed nami nasze zamówienia. — Jecie, odpoczniecie i was odwożę.

— Tak jest, tato — Collins rzuca w przyjaciela frytką.

Czuję, jak jego ręka sunie po moim udzie.

— Muszę w końcu wybrać się nad ocean — Meadow siorbie dopijając colę, a Kai zatyka jej słomkę.

— Pójdźmy w następnym tygodniu — proponuje Wendy. — Zagramy meczyk w siatkę. Kupimy przekąski i może pod wieczór rozpalony ognisko.

— Genialne, Wens — Nate puszcza do niej oczko.

Obserwuję go, dojadają swojego cheeseburgera. Zauważa to.

— Co tam, Jose? Oglądasz piękno siedzące obok ciebie?

— Oh, tak. Meadow jest naprawdę hot.

Wszyscy śmieją się, oprócz Nate'a. Ścisnął moje udo.

— Dzięki, Jo, ale gustuję w chłopakach. Może w innym życiu.

— Jasne, piękna.

Dla żartów obejmuję ją, na co Collins wydyma usta.

— No nie powiem, ale to jest nawet sexy — śmieje się Lowell.

— Dawno laska ci nie obciągała? — dogryza mu Weppler. — Stary...

— Nie to, co ty, Kai — zabieram pół cheeseburgera wymienionemu chłopakowi.

— Uuu! — Richards podsyca sytuację. — Co wiesz, McKee?

— Nic.

Louise zabiera mi tę połowę kanapki. Kai cwaniacko się uśmiecha. Już myślałam, że będzie miał mi za złe wtrącenie się. On najbardziej jest nieprzewidywalny. Przez swój mroczny wygląd wprawia wielu w zakłopotanie. Kapitan futbolu patrzy w stronę wejścia. Widzę, jak napina mięśnie, kiedy ktoś wchodzi do Surfers Titans. Odwracam się. Do budynku weszła piątka studentów. Wśród nich jest Iris, była Josha. Podchodzą do nas.

— Cholera, Lowell, to prawda — ciemnoskóry chłopak łapie ze mną kontakt wzrokowy. — Opiekujesz się Świeżuchami.

— A ty dalej, Blaise, próbujesz zaliczyć starsze roczniki? — Josh nie wygląda na przejętego jego słowami. — Logiczne, że nadal tego nie dokonałeś.

— Inaczej nie trzymałby się z łatwymi obiektami — dodaje Nate.

Iris i jakaś laska wydają się wściekłe na ich słowa. W sumie też bym była zła. Ciekawe, o co dokładnie chodziło. Blaise zaciska pięści, lecz nic więcej nie mówi. Cała piątka odchodzi, jednak jeden z nich jeszcze posyła mi szybki uśmiech.

Po posiłku wszyscy udajemy się w drogę powrotną. Tak samo pakujemy się do aut. Tym razem Weppler nie ma nic przeciwko Britney Spears.

Zaczynam się zastanawiać, co to za zakład, który wygrał Kai i Nate. Chłopaki wiele mi nie mówią. Słyszę dźwięk przychodzącej wiadomości.

Nate: Nie mogę się doczekać, aż zobaczę cię w bikini na plaży.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro