Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25. Ty za to wyrosłeś na tchórza

Pakuję się w pośpiechu. Josh pojechał najpierw po chłopaków, gdyż i tak miał coś do załatwienia. Jednak już pisał, że niedługo będą.
Sylwestra mamy spędzić w bractwie i z tego, co wiem, przygotowania już trwają. Bradley oraz Tristan wrócili wcześniej ze świąt, dlatego to oni robili główne zakupy. Również Meadow razem z Laurą przyjechały już do Miami, aby skontrolować chłopaków. Z dziewczynami bałyśmy się, że kupią oni sam alkohol. Flora wyjechała dzisiaj rano, ma wszystkie dekoracje, które wymyśliłyśmy sobie.
To śmieszne, że to męskie bractwo, a tyle rzeczy odwalamy my, dziewczyny. Jesteśmy zaangażowane w każde przygotowania. Czuję się, jak członek Alfa Pi. Choć Betty proponowała mi przynależność do Kappa Pi, nie zamierzam tam dołączyć. Zwłaszcza po tym, co się dowiedziałam. Nate postąpił okropnie, ale znam go. Zachowuje się czasami jak nieokiełznany dzieciak, lecz przyjacielem jest świetnym. Nie żałuję tego, iż byłam z nim blisko. Pokazał mi się od innej strony. Nie. Nie od tej nagiej... Potrafi dbać o ludzi, ale też jest jednym z nich, więc także popełnia błędy. Jak każdy z nas.

Nie wiem, co myśleć o Joshu. To dzieje się tak... po prostu. Podrywa mnie. Jest to dla mnie nowe i trochę dziwne. Zarazem jestem wniebowzięta. To nie motylki w brzuchu. Nie umiem określić tego uczucia.  Czas pokaże.

Cholera. Gdzie jest moja kosmetyczka?! Lecę do swojej łazienki. Nie ma jej. Ile ja mam jeszcze czasu? Czy wszystko inne spakowałam?
Ubrania są. Laptop, książki też. Kosmetyki też... Co? Uderzam się z otwartej dłoni w czoło. Przecież już spakowałam te przeklętą kosmetyczkę! Słuchawki mam w kieszeni. Tak samo klucze od domu i pokoju w akademiku. Telefon.

GDZIE JEST TELEFON?

Przerzucam wszystko na biurku, łóżku, komodzie. Sprawdzam nawet dywan, gdy nagle wujek Aris krzyczy z dołu.

— Josie! Telefon dzwoni!

Nie wierzę w siebie. Dajcie mi coś na pilnowanie WSZYSTKIEGO. Lecę na dół. Biorę od wujka telefon i dziękuję mu buziakiem w policzek.
Tamara dzwoni.

— Jestem gotowa!

No tak. Przecież Tammy jedzie z nami! Jestem strasznie podekscytowana. Sylwestra spędzamy razem od dzieciaka. Tradycja musi trwać i cieszę się, że zdecydowała się jechać z nami. Będzie ciasno w samochodzie, ale to nic. Współczuję jej siedzenia miedzy Kai'em oraz Nate'em.

— Ja już też — krzywię się, bo bardzo możliwe, iż coś i tak zapomnę. — Josh podjedzie najpierw po ciebie, a potem po mnie.

— Tak, pisał mi. Powinien zaraz...O! Jest, więc ty już zbieraj swoje bagaże na dwór!

I rozłączyła się. Jak strzała gnam na górę, aby znieść wszystko.

— Pomóc?

Miles stoi już wewnątrz mojego pokoju. Nie mam czasu wściec się, że wszedł bez pukania.

— Tak, weź walizkę i tą większą torbę, proszę.

Nic nie mówiąc, bierze je i kieruje się na dół. Zgarniam pozostałe rzeczy. Samochód już czeka. Na mój i Milesa widok Kai wychodzi z auta. Nie ma przyjaznej miny. Widzę przez szybę wyraz twarzy Collinsa. Nie mówiłam mu o bracie. Chłopakowi na spokojnie kilkanaście much by wleciało do buzi. Jest w totalnym szoku.

— Cześć Kai — odzywa się Miles. — Wyrosłeś na wielkiego chłopa.

— Cześć. Ty za to wyrosłeś na tchórza.

Otwieram szeroko oczy na słowa Wepplera. Brat zmarszczył brwi.

— Eee... zapakujcie rzeczy do bagażnika — mówię, aby nie strzelali do siebie piorunami z oczu.

Swój plecak stawiam pod fotelem przedniego siedzenia.

— Co się odpierdala? — Nate nadal jest w szoku. — Czemu nic nie mówiłaś?

— Nie zamartwiałam każdego przybyciem mojego braciszka.

— Kai wygląda jakby chciał go zabić — Tammy chichocze obok Nate'a. — Dobrze, że ty, Josh, nie ruszasz się zza kierownicy.

— Mało brakowało, ale ja już miałem swoją konfrontację — odpowiada blondyn.

— Tylko ja nie mogę się z nim skonfrontować? — dopytuje Nate.

— Nie — odpowiadamy w trójkę, na co chłopak trochę obraża się.

Wracam pożegnać się z Molly oraz Arisem. Ciocia ma łzy w oczach, jak zwykle. Wujek przytula mnie mocno, jak tylko może. Podchodzę do Miriam.

— Miło było cię poznać — mówię szczerze. — Następnym razem obejrzymy wszystkich X-menów.

— Również się cieszę, Jo. Jesteś świetną dziewczyną. W końcu mam z kim oglądać Marvela.

Przytulam ją przez krótką chwilę. Został Miles.

— Wiem, że potrzebujesz czasu — to on zaczyna. — Rozumiem i wiedz, że już nigdzie się nie wybieram.

— To za mało, abym ci uwierzyła — nie jestem już małą dziewczynką, która szybko ufa ludziom. — Będziesz musiał się wytłumaczyć. Pewnie nie jeden raz. Będę miała masę pytań, ale teraz to dla mnie za wcześnie.

Kiwa głową, zgadzając się z moimi słowami. Nie sądzę, że żałuje on opuszczenia Arcadii, lecz czuję, że żałuje zostawienia mnie.

Ściskam go szybko i uciekam do samochodu. Mam cioci i wujkowi na pożegnanie, kiedy wyjeżdżamy z podjazdu.

— Kto puszcza muzykę? — pyta moja przyjaciółka.

— Ty możesz — włączam bluethootha, aby mogła podłączyć się. — Najlepiej coś, co wkurzy chłopaków.

— Nie! Nie skazujcie nas na pare godzin męki! — Collins jak zwykle specjalnie dramatyzuje. Ja wiem, że on uwielbia moją muzykę, czyli babską.

Nagle roznoszą się pierwsze dźwięki „Heartless" Kanye West.

Nikt nie ma zamiaru narzekać na muzykę puszczaną przez Tamarę. Jest naszym specjalnym gościem i chłopaki są świadomi, iż mają się zachowywać. Chociaż znamy się bardzo długo, to ja zawsze miałam lepszy kontakt z naszym Trio. Na pewno miała na to wpływ przyjaźń cioci Molly i mamy Josha. Na początku obrażałam się, kiedy musiał mnie niańczyć. Z czasem polubiłam przesiadywanie z kumplami Lowella i mogłam brać ze sobą Tammy.

— Czemu?!

Nate nie może znieść, że Kai i Josh po raz kolejny nie zgodzili się na jego „spektakularny" pomysł na Sylwestra. Precyzując, nasz casanova zaproponował zawody na najlepszą bieliznę w nowym roku. To znaczy, iż ogromna liczba ludzi, która będzie na imprezie, miałaby stać obok siebie prawie naga.

— Przecież byłaby ta bielizna! — chłopak nadal próbuje swoich sił. — To nie nagość!

— Nate, cholera, jeśli ci na to pozwolę, inni sobie coś pomyślą o naszym bractwie — tłumaczenie Lowella jest dobre, ale nie sądzę, że dotrze do małej ilości szarych komórek Collinsa. — Po za tym, temat imprezy jest Glamour, a chodzenie w samych gaciach lub majtkach oraz staniku do tego nie pasuje.

— Pff, przecież to by było tylko na konkurs... Co niby mieliby sobie pomyśleć?

— To, że robimy wielką orgię lub robimy z domu burdel — dodaje Weppler, otwierając okno. Wyciągnął z kieszeni papierosy i zapalił jednego.

Josh tylko zerknął na Kaia, ale nic mu nie powiedział, chociaż wiem, że nie lubi, jak pali się w aucie.

Ja i Tammy mamy ubaw z ich rozmowy. Jest tak absurdalna, a wręcz komiczna.
Przyszła moja kolej na puszczenie piosenki. Po pierwszych dźwiękach wiedzieli, co to.
Razem z moją przyjaciółką zaczęłyśmy śpiewać.

— SOMEBODY ONCE TOLD ME THE WORLD IS GONNA ROLL ME.

Spoglądam na Josha śmiejącego się pod nosem. Kai wyrzuca przez okno papierosa. Nate nagle przestaje być obrażony na swoich kumpli. W tej chwili śpiewamy już wszyscy. „All Star" zawsze jest świetne na wspólne „krzyki" (nie jest to śpiew w wykonaniu żadnego z nas).

— I AIN'T THE SHARPEST TOOL IN THE SHED. SHE WAS LOOKING KIND OF DUMB WITH HER FINGER AND HER THUMB.

Przez to mam ochotę obejrzeć Shreka. Nate i Tammy wyjęli szczotkę i wypowiadają tekst piosenki jak do prawdziwego mikrofonu.
Z mojej twarzy nie może zejść uśmiech. Bawimy się świetnie. Tak zajmujemy sobie czas aż do Miami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro