Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15. Przyjmij moje najszczersze przeprosiny

Został nam tydzień do Dziękczynienia. Meadow przekonała wszystkich na spokojny wieczór w bractwie. Mhm, spokojny. Jasne... Chłopaki nie przegapią okazji do picia. Po ostatnich koktajlach, jakie im przygotowałam, pewnie będę miała ręce pełne roboty. Niestety, jeszcze muszę skupić się na zajęciach oraz przygotowaniu raportu z ostatniego laboratorium. Totalnie nie potrafię stworzyć wykresu. Program zawiesza się, gdy tylko klikam w UTWÓRZ. Dane nie pasują lub tak bardzo mnie nie lubi Excel.

Gdzie ja mam notatki? Przegrzebuję całą torbę. Zamiast kartki z wynikami znajduję kolczyki, które nie wiedziałam, gdzie wsadziłam. Świetnie, jedna rzecz się znajduje, to druga znika.

Nagle dzwoni telefon. Odkładam wszystko na miejsce, aby niczego więcej nie zgubić i chwytam urządzenie.

Wujek Aris.

— Halo?

— Witaj, słoneczko — słyszę jego radosny głos. — Co słychać u ciebie?

— Cześć! Wszystko w porządku! Póki co daję radę. Gdzie ciocia?

— Wyszła do Lowellów. Trochę przeżywa to, że nie wracasz na Dziękczynienie...

Ah, no tak. Jak ustaliliśmy wszystko, jeszcze raz powiedziałam cioci Molly, iż nie zamierzam przyjechać. Zaraz i tak będą święta Bożego Narodzenia. Nie była zła, a słyszałam w jej głosie smutek.

—  Czeka mnie jeszcze pare zaliczeń, więc wole się skupić.

Niby prawda, ale tez kłamstwo. Wcale nie piję co tydzień... Czasami to dziewczyny przychodzą do nas, więc mogę się uczyć, aż alkohol nie zacznie działać.

— Rozumiem, Josephine. Molly też przejdzie. Pusto będzie bez ciebie.

— Przecież dziadek z babcią przyjadą.

— To nie to samo. Już ci nie będę przeszkadzać, Promyczku. Do następnego.

— Pa, wujku.

Odetchnęłam. Bardzo się troszczą o mnie, ale przed świętem dzwonią częściej niż wcześniej. Pewnie ciotka kazała mu sprawdzić, co u mnie.

Wracam do biurka i laptopa. Nagle patrzę na kubek z herbatą, który stoi na jakiejś kartce.

No nie...

Oczywiście! Moje notatki z laboratorium! Przeglądam je jeszcze raz i już wiem, że źle wpisałam do programu jedną liczbę. W końcu moim oczom ukazał się piękny wykres.

Gdy kończę cały raport, jest po dwudziestej trzeciej. Meadow nocuje dzisiaj u Laury, więc mam cały pokój dla siebie. Chwytam „Dwór Cierni i Róż" z półki, którą mam obstawioną książkami z każdego gatunku. Popijając herbatę zagłębiam się w historie.

Jest po pierwszej, a ja dotarłam do pierwszego zbliżenia Feyry i Tamlina. Jasna cholera... nie wiedziałam, że te sceny będą aż tak intensywne.

Nagle ktoś puka do drzwi. Kto przychodzi o takiej godzinie?

— Proszę!

Josh wchodzi i spogląda na mnie z uniesioną brwią.

— To robisz w wolny wieczór?

— Co masz do mojego czytania? — odkładam egzemplarz i krzyżuje ramiona. — Co cię sprowadza?

Trochę niekomfortowo czuje się przy nim. Niby miedzy nami jest dobrze, a jednak zapada nieprzyjemna cisza.

— Chciałem zobaczyć, co robisz, bo wszyscy dzisiaj są zajęci — siada obok mnie.

— Jest noc, raczej ci wszyscy już śpią — zauważam. — Nie masz jutro zajęć?

— Nie, odwołane. Tak samo trening.

Spoglądam na niego. Wygląda na spokojnego. Dawno Josha takiego nie widziałam.

— Gdzie chłopaki?

Wzrusza ramionami.

— Gdy wróciłem ze spotkania ratowników, już ich nie było, a żaden nie odpowiada. Tylko Louise jest u Wendy — chwyta moją książkę.

Czekajcie. Chwycił książkę! Błagam, niech nie zagląda do środka... No właśnie zaczyna czytać to, na czym skończyłam.

Nic nie mówię. Nie pokaże po sobie nic.

Uśmiecha się.

— Dosyć gorąca scena — patrzy prosto w moje oczy. — Chyba ci się podobała.

Wzruszam ramionami. Kurde, jasne, że mi się podobała, ale nie musi o tym wiedzieć.

— Nie czytaj, skoro wyśmiałeś moje spędzanie czasu w ten sposób.

Staram się wyrwać mu książkę.

— Przyjmij moje najszczersze przeprosiny.

On sobie ze mnie żartuje. Podnoszę się i wyciągam ręce w kierunku mojej własności, lecz to nic nie daje. Jedynie w ten sposób znalazłam się na jego kolanach, z czego zdałam sobie sprawę po chwili.

— Myślałem, że jesteś grzeczniejsza.

Cały czas się ze mną droczy. Brał coś? Kai podzielił się z nim ziołem?

— Byłam — odpowiadam. — Zmieniłam się przez ostatnie dwa lata.

Zerkam na jego usta. On robi to samo, tylko patrzy na moje. Przypomina mi się nasz pocałunek podczas gry w butelkę. Pragnę znowu poczuć jego usta na swoich.

Co?

Josephine! Uderz się w ten pusty łeb!

Kładzie mi dłoń na plecach, nie odrywając wzroku od mojej twarzy. On czyta mi w myślach. Widzę ten uśmieszek.
Szlak.
Co się dzieje?

To on całuje mnie. Przeszywa mnie przyjemny dreszcz. Ma tak miękkie usta. Idealnie pasują do moich. Przysuwa mnie jeszcze bliżej, choć mam wrażenie, że jest to niemożliwe. Nasze klatki piersiowe stykają się. Trzymam jego twarz w dłoniach, a on swoimi wędruje po moich plecach oraz udach.
Czemu jestem ubrana w krótkie spodenki?!
Jego język tańczy wraz z moim, rozpływam się. To nie właściwe, przecież jest coś miedzy mną a Natem. Znaczy, jest coś?
Nie myśle więcej o tym w tej chwili.

Nagle chłopak zdejmuje mnie z siebie i kładzie na łóżku. Całuje w czoło i odsuwa się.

— Myślę, że to nie ja powinienem wywoływać u ciebie takie rumieńce.

I wyszedł.

*

— Co zrobił?!

Nie mogłam się powstrzymać od opowiedzenia tego dziewczynom. Meadow i Flora siedzą z otwartymi ustami. Wendy zmarszczyła brwi i spogląda zdziwiona na pudełko z sałatką. Tylko Bri zachowała normalny wyraz twarzy, siorbiąc końcówkę coli.
Siedzimy w galerii obok Salad Story. Flora zapragnęła odświeżyć swoją szafę, a my mamy jej w tym pomóc.

Muszę wszystko opowiedzieć Tammy, jak tylko wrócę do Arcadii.

— Jo, jeszcze raz — mówi moja czarnowłosa współlokatorka.

— Czytałam książkę w której są dosyć realistyczne sceny erotyczne i akurat on przyszedł — tłumacze po raz drugi. — Zabrał mi ją, ja chciałam odebrać własność i wtedy mnie pocałował.

— I potem walnął takim tekstem? — odzywa się Baldwin. — To nie podobne do Josha.

— Właściwie... To takiego go pamietam z liceum. Przeważnie jest taki, jak zawsze, ale to co było wczoraj to namiastka jego drugiej strony.

Josh to ułożony chłopak. Wiele osób nazwaliby go idealnym. Widziałam czasami, jak flirtuje z dziewczynami i to był właśnie ten styl. Każdy z nich, on, Nate i Kai w tym przypadku są właśnie podobni. Droczą się, a potem dostają, co chcą.

— Wiedziałam, że jest hot, ale to sprawia, że jest jeszcze bardziej pociągający — dodaje Meadow.

— Gdzie byli Nate i Kai? — pyta Flora. — W ogóle powiesz o tym Collinsowi?

Muszę przetworzyć te pytania, zanim odpowiem.

— Nie wiem i nie powiem.

Od razu postanowiłam, iż nie muszę zwierzać się chłopakowi. Narazie muszę przestać myśleć o tej nocy. Gdy wspomnienie pojawia się w mojej głowie to...

— Jo, przestań o tym myśleć — Bri pstryka mi palcami przed twarzą. — Narazie skup się na ważniejszych rzeczach niż romantyczne zagwozdki.

— Podoba mi się to określenie — komentuje Hale. — Też przechodzę swoje „romantyczne zagwozdki". Nie wiem, czy podobam się Alexowi.

— Na pewno — prycha Flora. — Widać, jak na ciebie patrzy.

— Tylko ja chciałabym być jego dziewczyną, a laską, z która mu się dobrze gada!

— Lub całuje?

— Dokładnie!

To ona widzi problem. Alexander jest zauroczony w niej. Jego spojrzenia nie mówią tylko o pożądaniu, ale również o czułości.

— Dobra, a ty Flora?

Różowowłosa patrzy na Wendy zaskoczona.

— Co ja?

— Jak Liam?

— Oh, miły gość — macha ręką zbywająco, lecz widzi nasze oczekiwanie. — Ugh, no ok! Sypiamy ze sobą i jest mi z tym rewelacyjnie. Zadowolone?

Przytakujemy, a następnie spoglądamy na Bri, która jest przerażona naszymi minami.

— Nic wam nie powiem.

— Bridgette! — zabieram jej sałatkę. — Czy Kai zaprosił cię już na randkę?

Dziewczyna bierze głęboki wdech. Wie, iż nie ucieknie od odpowiedzi.

— My... dawno nie rozmawialiśmy. Nie jestem pewna, czy go dalej interesuję.

— W święta będziesz miała okazje przekonać się — odpiera Wendy. — Myślę, że nic mu się nie zmieniło.

— Błagam, koniec o chłopakach — Flora zaczyna marudzić, więc już znudził jej się temat. — Chodźmy rozejrzeć się po sklepach!

Różowa egoista, pf.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro