Rozdział V
Uwaga! Ten rozdział jest suprise! XD
Pov Cole
Minęło kilka dni.Nreszcie zjadłem z Seliel obiad. Oczywiście ta się upierała że tak nie można, ale zmusiłem ją do wykonania mojego polecenia. Widziałem jak bardzo jej z tym nie zręcznie, no cóż jak ma się nauczyć to najlepiej teraz. Poznałem ją trochę bliżej, jak narazie wytrzymała ze mną najdłużej.
-I co? Niebyło tak najgorzej? Prawda?- zapytałem różowowłosą, gdy ta poszła pozmywać naczynia.
-Tak panie...- wlepiła swój wzrok w zlew.
Jak ona mnie tym "panie" irytuje.
-Nowy rozkaz. Zakaz mówienia panie. Zrozumiano? Masz mi mówić po imieniu- podszedłem do niej.
-Tak jest pa...znaczy Cole- uśmiechnęła się pod nosem.
-No i cudnie. Wracam wieczorem, gdzieś godzina 19.00. Pa Seliś!- krzyknąłem wychodząc z domu.
-Dowidzenia Cole- słyszałem jej głos zanim zakluczyłem drzwi.
Nabrałem głośniej powietrza, idąc żwawo do samochodu. Czarnego mercedesa, bo nie produkują pomarańczowych. Też mi coś! Wsiadłem i odpaliłem silnik. Po chwili byłem już w lesie. Skąd w dzisiejszysz czasach coś takiego jak samochód? Dostałem go od Cyrus'a Borg'a za rozwiązanie sprawy zaginięcia jego planów P.I.X.A.L . Ten człowiek jest z przynajmniej 400 lat do przodu z technologią. Współpracuję z policjantami, oraz agentami specjalnymi.
-Agencie zero zero osiem zgłoś się- usłyszałem przez walkytalk'i.
-agent zero zero osiem zgłasza się-chwyciłem zręcznie urządzenie i przystawiłem do swoich ust.
-To ja Wiktoria. Słuchaj mamy problem. Mój kochany brat przeglądał bazę danych i wyszukiwał ciebie- mówiła moja kuzynka.
-To bardzo niedobrze. Jeżeli odkryje że pracuję w policji jako tajny agent to mogę się porzegnać z życiem- zacisnąłem mocniej dłoń na kierownicy.
-Wiem, na nasze szczęście nie ma tam nic o twoim położeniu i miejscu zamieszkania. Ale mam kolejną złą wiadomość. Dowiedział się że kupiłeś u niego niewolnicę- powiedziała czytając prawodopodobnie protokół.
-Szlag!- uderzyłem wściekieły tapicerkę- To bardzo nie dobrze.-
-Cole posłuchaj jest też dobra wiadomość. Myślę że jesteśmy krok przed Tristan'em!-
-Oświecisz mnie?- zapytałem wyjeżdżając z lasu.
-Seliel mistrzynią żywiołu księżyca!- krzyknęła wyraźnie szczęśliwa.
-Co?!- zachłysnąłem się kawą, którą aktualnie piłem.
-To co słyszysz. A co? Będę ciocią?- zaczęła chichotać
-Pogięło cię ?! Chyba w snach! Nie jestem jak twój brat! Głupi i nieodpowiedzialny- zdenerwowałem się.
-Przyznaj że pan czarny samotnik znalazł sobie wreszcię piękną damę- robiła mi dalej na złość.
-Jak ja tam zaraz będę i nic na to nie poradzisz- próbowałem ją przestraszyć.
-Ty nawet muchy byś nie skrzywdził. Pamiętaj że znam cię nie od dziś. Bijesz tylko przestępców prawda?- mógłbym przysiąc że jej mina wyglądała o tak: ":3"
-Nienawidzę cię, bez odbioru- odłożyłem sprzęt.
-Ja też cię kocham! Nie zapomnij nakarmić Pulpy!- cmoknęła- a i bez odbioru- zaczęła się śmiać.
Okolica jest przepiękna. Wszędzie pełno dzikiej trawy, gdzieniegdzie pojawią się dorosłę dęby. Słońce odbijało się od kałuż, oraz rosy na kłosach zbóż. Tajemnicze dziuru w wielkich pniach kryły zapewne małe rude wiewiórki. Chwila gdzie ja jestem? Przed chwilą prowadziłem samochód! Czy ja... umarłem?
-Szczerze w to wątpie- usłyszałem cichy śpiew jednego z ptaków.
-To gdzie ja jestem?- zapytałem niebieskiego dudka.
-W krainie snów. Mocno oberwałeś ze spadającego drzewa. Straciłeś przytomność i znalazłeś się tu- odpowiedział ptak.
-Czy ja właśnie rozmawiam ze zwierzakiem?
-Skąd drzewo?!- usiadłem na gałęzi obok wyewoluwanego dinozaura.
- Trzasnął w nie piorun- podleciał do mojego ramienia i na nim spoczął.
-A co zemną?- dopytywałem dalej.
-Leżysz połamany w aucie- postanowił zrobić sobie gniazdo z moich włosów.
-Jak masz na imię?- spojrzałem na niego.
-Błękitek, jako człowiek Jay. Zapamiętaj je- mógłbym przysiąc że ptak się uśmiechnął.
-Jay? Ciekawe imię. A dlaczego mam je zapamiętać?- zdziwiłem się.
-Bo niedługo mnie spotkasz- usiadł na moich kolanach.
-Nie rozumiem- zmarszczyłem czoło i spojrzałem znacząco na Jay'a.
-Na wszystko przyjdzie czas. Każdy mistrz żywiołu ma wewnątrz duszę zwięrzęcia. Moja jest niebieskim ptakiem, a twoja czarnym Huskie'im.(Jest bardzo podobny do wilka) Poza mną jeszcze spotkasz: białego lwa, czerwonego phoenix'a, złotego smoka, oraz błękitną wydrę. Znasz zbyt dobrze brunatnoczerwonego pegaza i białą wilczycę-
-Chcesz mi powiedzieć że to Seliel, oraz Wiktoria?- podrapałem się po karku niezręcznie.
-To musisz rozwiązać sam- powiedział rozkładając skrzydła.
-Poczekaj gdzie lecisz?!- zawołałem gdy był już w chmurach.
-Ktoś cię uratował, a ja muszę wrócić do swojego ciała! Trzymaj się czarny psie!- usłyszałem, zanim przed oczami ujrzałem ciemność...
Hejcia! Tutaj Futercia!
Wooooooow! Ile nowości! MM nadzieję że miło was zaskoczyłam ^^. Wpadłam ostatnio na pewien pomysł. Co wy na to, aby w mojej nowej powieści wrócić do odcinka, gdzie nasi kochani ninja są mali, a jeden z nich by się zgubił? :3
Czekam na odzew i komentarze odnośnie rozdziału :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro