Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział V


Uwaga! Ten rozdział jest suprise! XD


Pov Cole
Minęło kilka dni.Nreszcie zjadłem z Seliel obiad. Oczywiście ta się upierała że tak nie można, ale zmusiłem ją do wykonania mojego polecenia. Widziałem jak bardzo jej z tym nie zręcznie, no cóż jak ma się nauczyć to najlepiej teraz. Poznałem ją trochę bliżej, jak narazie wytrzymała ze mną najdłużej.

-I co? Niebyło tak najgorzej? Prawda?- zapytałem różowowłosą, gdy ta poszła pozmywać naczynia.

-Tak panie...- wlepiła swój wzrok w zlew.

Jak ona mnie tym "panie" irytuje.

-Nowy rozkaz. Zakaz mówienia panie. Zrozumiano? Masz mi mówić po imieniu- podszedłem do niej.

-Tak jest pa...znaczy Cole- uśmiechnęła się pod nosem.

-No i cudnie. Wracam wieczorem, gdzieś godzina 19.00. Pa Seliś!- krzyknąłem wychodząc z domu.

-Dowidzenia Cole- słyszałem jej głos zanim zakluczyłem drzwi.

Nabrałem głośniej powietrza, idąc żwawo do samochodu. Czarnego mercedesa, bo nie produkują pomarańczowych. Też mi coś! Wsiadłem i odpaliłem silnik. Po chwili byłem już w lesie. Skąd w dzisiejszysz czasach coś takiego jak samochód? Dostałem go od Cyrus'a Borg'a za rozwiązanie sprawy zaginięcia jego planów P.I.X.A.L . Ten człowiek jest z przynajmniej 400 lat do przodu z technologią. Współpracuję z policjantami, oraz agentami specjalnymi.

-Agencie zero zero osiem zgłoś się- usłyszałem przez walkytalk'i.

-agent zero zero osiem zgłasza się-chwyciłem zręcznie urządzenie i przystawiłem do swoich ust.

-To ja Wiktoria. Słuchaj mamy problem. Mój kochany brat przeglądał bazę danych i wyszukiwał ciebie- mówiła moja kuzynka.

-To bardzo niedobrze. Jeżeli odkryje że pracuję w policji jako tajny agent to mogę się porzegnać z życiem- zacisnąłem mocniej dłoń na kierownicy.

-Wiem, na nasze szczęście nie ma tam nic o twoim położeniu i miejscu zamieszkania. Ale mam kolejną złą wiadomość. Dowiedział się że kupiłeś u niego niewolnicę- powiedziała czytając prawodopodobnie protokół.

-Szlag!- uderzyłem wściekieły tapicerkę- To bardzo nie dobrze.-

-Cole posłuchaj jest też dobra wiadomość. Myślę że jesteśmy krok przed Tristan'em!-

-Oświecisz mnie?- zapytałem wyjeżdżając z lasu.

-Seliel mistrzynią żywiołu księżyca!- krzyknęła wyraźnie szczęśliwa.

-Co?!- zachłysnąłem się kawą, którą aktualnie piłem.

-To co słyszysz. A co? Będę ciocią?- zaczęła chichotać

-Pogięło cię ?! Chyba w snach! Nie jestem jak twój brat! Głupi i nieodpowiedzialny- zdenerwowałem się.

-Przyznaj że pan czarny samotnik znalazł sobie wreszcię piękną damę- robiła mi dalej na złość.

-Jak ja tam zaraz będę i nic na to nie poradzisz- próbowałem ją przestraszyć.

-Ty nawet muchy byś nie skrzywdził. Pamiętaj że znam cię nie od dziś. Bijesz tylko przestępców prawda?- mógłbym przysiąc że jej mina wyglądała o tak: ":3"

-Nienawidzę cię, bez odbioru- odłożyłem sprzęt.

-Ja też cię kocham! Nie zapomnij nakarmić Pulpy!- cmoknęła- a i bez odbioru- zaczęła się śmiać.

Okolica jest przepiękna. Wszędzie pełno dzikiej trawy, gdzieniegdzie pojawią się dorosłę dęby. Słońce odbijało się od kałuż, oraz rosy na kłosach zbóż. Tajemnicze dziuru w wielkich pniach kryły zapewne małe rude wiewiórki. Chwila gdzie ja jestem? Przed chwilą prowadziłem samochód! Czy ja... umarłem?

-Szczerze w to wątpie- usłyszałem cichy śpiew jednego z ptaków.

-To gdzie ja jestem?- zapytałem niebieskiego dudka.

-W krainie snów. Mocno oberwałeś ze spadającego drzewa. Straciłeś przytomność i znalazłeś się tu- odpowiedział ptak.

-Czy ja właśnie rozmawiam ze zwierzakiem?

-Skąd drzewo?!- usiadłem na gałęzi obok wyewoluwanego dinozaura.

- Trzasnął w nie piorun- podleciał do mojego ramienia i na nim spoczął.

-A co zemną?- dopytywałem dalej.

-Leżysz połamany w aucie- postanowił zrobić sobie gniazdo z moich włosów.

-Jak masz na imię?- spojrzałem na niego.

-Błękitek, jako człowiek Jay. Zapamiętaj je- mógłbym przysiąc że ptak się uśmiechnął.

-Jay? Ciekawe imię. A dlaczego mam je zapamiętać?- zdziwiłem się.

-Bo niedługo mnie spotkasz- usiadł na moich kolanach.

-Nie rozumiem- zmarszczyłem czoło i spojrzałem znacząco na Jay'a.

-Na wszystko przyjdzie czas. Każdy mistrz żywiołu ma wewnątrz duszę zwięrzęcia. Moja jest niebieskim ptakiem, a twoja czarnym Huskie'im.(Jest bardzo podobny do wilka) Poza mną jeszcze spotkasz: białego lwa, czerwonego phoenix'a, złotego smoka, oraz błękitną wydrę. Znasz zbyt dobrze brunatnoczerwonego pegaza i białą wilczycę-

-Chcesz mi powiedzieć że to Seliel, oraz Wiktoria?- podrapałem się po karku niezręcznie.

-To musisz rozwiązać sam- powiedział rozkładając skrzydła.

-Poczekaj gdzie lecisz?!- zawołałem gdy był już w chmurach.

-Ktoś cię uratował, a ja muszę wrócić do swojego ciała! Trzymaj się czarny psie!- usłyszałem, zanim przed oczami ujrzałem ciemność...

Hejcia! Tutaj Futercia!
Wooooooow! Ile nowości! MM nadzieję że miło was zaskoczyłam ^^. Wpadłam ostatnio na pewien pomysł. Co wy na to, aby w mojej nowej powieści wrócić do odcinka, gdzie nasi kochani ninja są mali, a jeden z nich by się zgubił? :3
Czekam na odzew i komentarze odnośnie rozdziału :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro