Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IV

Odszedł odemnie dwa kroki... chwycił w obie dłonie kaptur i delikatnie go odsunął do tyłu. Moim oczom ukazały się gęstę, oraz kruczoczarne włosy i brwi. Zielone oczy, ciemna cera, malinowe usta, dawały typowy hiszpański wygląd. Jedynie co mogłam zrobić, to otworzyć szeroko usta.

- Aż tak źle?- uśmiechnął się nieśmiale i podrapał niezręcznie tył głowy.

On jest niesamowity. Pierwszy raz miałam do czynienia z tak przystojnym facetem. Co ja mam mu powiedzieć? Moja twarz była jak rozgrzana patelnia. Chwila Seliel! Nie mogłaś się zakochać w swoim panu!!! To wbrew prawu ,,... u mnie panują inne zasady". Może jednak nie?

-Wow...- westchnęłam cicho.

Pov Cole

Czemu ona wzdycha? Przecież szpetny jestem. Typowo nie Francuski wygląd. To czym ona się zachwyca?! Wyglądan jak bym się urodził w kopalni. Wszystko ciemnie. A ona wprost przeciwnie. Blada cera, różowewłosy, niebieskie piękne oczy...

-Cole się trochę zagalapowałeś! Przestań!!! Wcale się nie zakochałeś!

-To czemu mnie palą policzki!?

- Nie wiem... a żołądek się skręca?

-No widzisz sam. Tak trochę, a czemu?

-Chyba jednak nie miałem racji. Zakochałeś się.

-Łżesz oszuście! Chwila! Czemu się sam obrażam?!

-Bo jesteś głupi i zakochany.

Spojrzałem na nią. Nienawidze gdy mam rację. Jestem idiotą. Za długo przebywałem sam ze sobą

-To co nie będziesz uciekać?- zapytałem zmieszany.

- euuu... nie.- odpowiedziała nie spuszczając ze mnie wzroku.

Czuje się trochę niezręcznie. Nie lubię gdy się ktoś na mnie gapi. Spojrzałem na biurko szukając pomocy.

-Ta babeczka to dla mnie?- zapytałem podchodząc do małego ciasta.

-Tak dla ciebie- uśmiechnęła się- a mogłabym się dowiedzieć jak masz na imię.

-Cole, nazywam się Cole Brookstone- powiedziałem, jedząc czekoladową babeczkę.

Ona nagle odwróciła speszona wzrok.

-Aż tak bestialsko jem?- zapytałem kończąc jeść.

- Zostałam nauczona tego iż nie wolno mi patrzeć jak mój pan je- odwróciła ponownie wzrok.

Jak oni ją tam wszyscy traktowali? Uno momento! Czy to ...

-Co ty masz na ramieniu?- spoglądałem na jej lewę ramię.

Dobrze wiedziałem co to jest, ale chciałem usłyszeć to od niej. Niebieskooka natychmiastow zakryła to miejsce dłonią.

-Ja nic nie widze- uśmiechnęła się sztucznie.

-Nie ze mną te numery...

Chwyciłem jej dłoń i spojrzałem na ogromnego fioletowego siniaka.

-Co to jest?- uniosłem jedną brew.

-To nic takiego...ja euuu, myłam podłogę i ... uderzyłam się wwwww szafkę! Tak szafkę!- odpowiedziała delikatnie się wyrywając.

-I ja mam to kupić? Jestem gliną. Odrazu zauważe blef.

-Uważaj bo uwieże. Co za gnojek ci to zrobił?!- zmarszyłem zdenerwowany czoło, unosząc delikatnke głos. (xD)

-Nikt! Naprawdę!- mówiła przestraszona.

-Tristan?- Ponownie uniosłem brew.

Spojrzała w podłogę. Czyli kuzynku bijesz słabsze od siebie?!

-Smarkacz zapłaci ma za to- puściłem rękę dziewczyny.

-Cole... znaczy panie nie rób tego!- zaczęła płakać Seliel.

Usiadła skulona na podłodzę. Przestraszony podbiegłem do dziewczyny. Przytuliłem ją do siebie i próbowałem biedaczkę uspokoić.

-Dlaczego mam tego nie robić?- Chwyciłem jej podbródek w trzy palce.

- Od-d-dbije się t-to na moich k-k-koleżankach. Pam-m-miętam jak k-k-kiedyś An-na-astazja powiedziała-a-a że nas biję-e-e. Nie mogła-am potem wstać z po-podłogi przez ki-kilka godzi-dzin jak-k-k reczta - próbowała się uspokoić.

Wstąpiła we mnie rządza mordy z dedykacją dla mojego obrzydliwego kuzyna. Jak tak można!? Gdyby nie to że się odbije na biednych niewolnicach to dawno by wąchał kwiatki odspodu.

-Kiedy indziej obije mu mordę- przytuliłem ją mocniej do siebie.

Chciałem żeby się poczuła bezpiecznej.

-Boli?- głaskałem ją po głowie.

- T-t-trochę- położyła głowę na mojej klatce piersiowej.

-Nareszcie się mnie nie boi...

Pov Tristan

Siedzę w wannie rozkoszując się kąpielą w mleku.

-Kocham być bogaty- westchnąłem.

- P-panie? -usłyszałem cicho głos.

- Czego !?-warknąłem sfrustrwany.

-Mam informację odnośnie Seliel- podał mi kartkę cały się trzęsąc.

-Precz!- wziąłem papier do ręki.

Seliel trafiła do twojego kuzyna. Pragnę również poinformować o tym iż jest on mistrzem ziemi.

-Nie wierzę że to on! Głupek! Dałem się przechytrzyć takiej miernocie!!!- zdenerwowany wyskoczyłem z wanny.

Chwyciłem szlafrok i pobiegłem do bazy danych. Podszedłem do wielkiego komputera. Wpisałem "Cole Brookstone" w wyszukiwarce.

-Sprawdźmy co ty tam kryjesz- uśmiechnąłem się chytrze.

Cole Hance Brookstone
Mistrz Ziemi
18 lat

Ojciec- Lou Brookstone (48 lat) mistrz muzyki, brat Clausa Brookstone

Matka- Eliza Bucket-Brookstone (martwa) mistrzyni ziemi, siostra Anny Bucket-Smith

Siostra- Nali Brookstone (prawdopodobnie martwa, możliwe 15 lat) mistrzyni muzyki

Wuj- Clause Brookstone (martwy) mistrz magi, brat Lou Brookstone

Ciotka- Angle Smith-Brookstone (martwa) mistrzyni lawy, siostra Francesco'a Smith

Kuzyn- Tristan Clamens Brookstone (17 lat) mistrz magi

Kuzynka- Wiktoria Brookstone (16 lat) mistrzyni lawy

Miejsce zamieszkania- brak danych

Miejsce gdzie przebywa- brak danych

-Szlag! Narazie nic przydatnego!!!

Pozytywy: wrażliwy, spokojny, opanowany, urodzony lider, stały w uczuciach, zdeterminowany, dla przyjaciół oddany, ceni sobie wartości rycerskie, umiejętności rysownunkowe i muzyczne, zdyscyplinowany, odpowiedzialny, silny fizycznie i psyhicznie, opiekuńczy, cierpliwy

Negatywy: Nie ufny, zbyt dobre serce, ciężko do niego dotrzeć, zamknięty w sobie, nieotwarty na ludzi, gburowaty, słabo rozwinięte poczucie humoru, słabość do jedzenia, słodyczy, niegatywnie nastawiony do ludzi, samotnik, nie umie gotować

Kolor włosów: kruczoczarny

Miłość: narazie ciasta

Kolor oczu: szmaragdowy

Słabość: ciasta i małe dzieci, naturalne kobiety

Orientacja: Heteroseksualista

Wzrost: 192 cm

Hobby: trening, obżeranie się ciastem, rysowanie

Muzyka: Rockoweballady i Rap

Najlepszy przyjaciel: brak danych

Znajomi: brak danych

Uczęszczał do Akademii Pieśni i Tańca, kończąc ją z wyróżnieniem. Przeskoczył dwa lata nauki. Skończył również Szkołę Rycerską i Policyjną...

-No nareszcie coś przydatnego!- krzyknąłem szczęśliwy-Pixal przenieś dane na pendrive'a-

-Tak jest-odezwał się komputer.

-Warto było ją ukraść Borg'owi.

Hejcia! Tutaj Futercia!
Muahahaha! Co powiecie na rozdział z okazji Dnia Dziecka? :* Dziękuje za gwiazdeczki i komentarze :3. Thanks all! Coliel takie kjut :333... mam dzisiaj coś z psyhiką xD Byooo...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro