Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX (Epilog I-II)


Podszedłem ze łzami w oczach do blatu, na którym była mała nasiąknięta ciepłym płynem karteczka...

Podniosłem ją z trudem...

Witaj Cole'uś
Wiem że się mnie nie spodziewałeś.
Ta głupia dziewucha jest phantom ninja.
Walczyła dzielnie żeby z tobą zostać, ale byłem silniejszy.. Jak zwykle.
Kuzyneczku, moja księżniczka nie chce ze mną być.
Obu nam na niej zależy, ale przykro mi, żaden z nas nie będzie jej nigdy miał.
Pogódź się z tym.
Pozdrawiam Cię bardzo nie serdecznie.
Mam nadzieję że oszuście Cię to zaboli.
Odbiorę Ci miłość, tak samo jak Ty mi.
Cole wtyko w policji, zaprzestań tego!
Chyba że masz ochotę pożegnać się z Wiktorią.
Tristan

Poczułem jak ugięły się podemną nogi. Wiedziałem że tak będzię! Moja Seliel! Odebrał mi jedyną przyjaciółkę! Skuliłem się na podłodzę i płakałem. W moje serce trafił ponownie sztylet...

Wojna w Hiszpani... To wszystko co pamiętam z mojego dzieciństwa. Wieczne ukrywanie się w bunkrach. Ciemności. Mam tylko kilka urwanych sekund z niego. Miałem 5 lat. Pamiętam mamę, z nią uciekam przed portugalskimi żołnierzami za rękę. Słyszę strzały. Trafili mnie w nogę. Mama przerażona stoi. Na jej twarzy maluje się strach. Skuliłem się na ziemi z bólu. Zachwilę słysze krzyki. Żołnieże zchwytali mamę. Próbowałem wstać. Cokolwiek zrobić. Nagle widziałam jak uderza w ziemię. Podłoże się trzęsię a podemną tworzy się tunel. Zanim zniknąłem w całkowitych ciemnościach usłyszałem ciche "Kocham Cię" ...

Obudziłem się w aucie. Obok mnie leżała mała zakrwawiona dziewczynka, a z drugiej strony chłopczyk w moim wieku. Spali oparci o szybę. Kierowcy w pierwszej chwili nie poznałem, więc słabo zacząłem wołać pomocy.

-Cole synku, uspokuj się! Wszystko jest dobrze- znałem ten głos, to tata.

-Gdzie ja jestem?- szepnąłem prawie nieprzytomny.

-Mama uratowała cię. Teraz uciekamy do Francji razem z twoim kuzynami. Mają na imię Wiktoria i Tristan- powiedział smutno patrząc na drogę przed nami.

Spojrzałem ponownie na moje, najwyraźniej kuzynostwo. Chłopak miał ostre rysy twarzy, a dziewczynka bardziej łagodne. Po chwili jazdy sam się nawet nie zorientowałem, kiedy zasnąłem przytulony do kuzynki.

Najpierw mama, potem Seliel. Kto będzię następny? Nie mogę tak ryzykować. Wejdę na tę górę. Zacznę wszytsko od nowa... Jay, obyś mnie nie zawiódł.

Obudziłem się nagle. Wokoło mnie unosiły się pierzaste obłoki, na tle błękitnego nieba. Delikatne podmuchy wiatru przesuwały je w kierunku wschodu. Świeże powietrze z jodem dostawało się do moich płuc z każdym oddechem. Gdzie ja jestem? Czy znów śnię?

-Jay! Jesteś tutaj?- wołałem imię mojego przyjaciela.

Cisza, tylko to mogłem usłyszeć. Wstałem i otrzepałem się z białego puchu, stojąc o dziwo na nim stablinie. Zamiast mojego stroju kowboja, miałem na sobie dziwne, czarne szaty. Czy ja umarłem? Po raz kolejny? Nie, wątpie żeby tak było.

-Czy ktoś tu jest?- zapytałem, a echo mojego głosu, rozniosło się naprawdę daleko.

-Cole?- usłyszałem cichy, znajomy głos.

Odwróciłem się w jej stronę. To naprawdę ona!

-Seliel?!- spoglądałem zaskoczony na dziewczynę.

Miała na sobie, podobną szatę do mojej, tylko była ona w kolorze morskiej piany. Złote botki i pas ze sznura dodawały temu wszystkiemu elegancji. Jej pięknę różowe włosy opadały na ramiona. Nie myśląc za dużo przytuliłem się do przyjaciółki.

-Jesteś cała! Nawet nie wiesz jak się cieszę!- tuliłem ją mocno.

-Też się ciesze że cię widzę- położyła swoje dłonie na moich łopatkach.

-Żyjesz! I wszystko z tobą dobrze!- nie mogłem powstrzymać mojej radości.

-Cole, ja nie ... Jestem uwięziona. Tristan mnie porwał. Musisz mnie odnaleźć. Sama chyba nie dam rady zbiec. Pamiętaj że na ciebie czekam- powiedziała patrząc mni głęboko w oczy, robiąc krok do tyłu.

-Nie odchodź! Proszę! Niezostawiaj mnie samego!- próbowałem chwycić zrozpaczony jej rękę.

Cole:
Ty i ja,
Jesteśmy jak fajerwerki i symfonie eksplodujące na niebie.
Z tobą czuję się pełny życia,
Jakby te wszystkie brakujące kawałki mojego serca w końcu się połączyły,

Dlatego zatrzymaj czas właśnie tutaj, w świetle księżyca,
Ponieważ już nigdy nie chcę zamknąć moich oczu.

Bez ciebie czuję się złamany,
Jakbym był połową całości.
Bez ciebie nie mam żadnej ręki do trzymania.
Bez ciebie czuję się rozdarty
Niczym żagiel podczas sztormu.
Bez ciebie jestem po prostu smutną piosenką.
Jestem po prostu smutną piosenką.

Seliel:
Z tobą upadam.
To tak, jakbym zostawiała przeszłość w zarysie sylwetki na ścianie.

Cole i Seliel:
Z tobą jestem pięknym nieporządkiem.
To tak, jakbyśmy stali w parze z naszymi lękami na krawędzi,

Dlatego zatrzymaj czas właśnie tutaj, w świetle księżyca,
Ponieważ już nigdy nie chcę zamknąć moich oczu.

Cole:
Bez ciebie czuję się złamany,
Jakbym był połową całości.
Bez ciebie nie mam żadnej ręki do trzymania.
Bez ciebie czuję się rozdarty
Niczym żagiel podczas sztormu.
Bez ciebie jestem po prostu smutną piosenką.
Jestem po prostu smutną piosenką.

Cole i Seliel:
Jesteś idealną melodią,
Jedyną harmonią,
Którą chcę słyszeć.
Jesteś moją ulubioną częścią mnie.
Z tobą stojącym przy mnie nie mam się czego obawiać.

Cole:
Bez ciebie czuję się złamany,
Jakbym był połową całości.

Seliel:
Bez ciebie nie mam żadnej ręki do trzymania.

Cole i Seliel:
Bez ciebie czuję się rozdarta
Niczym żagiel podczas sztormu.
Bez ciebie jestem po prostu smutną piosenką.
Jestem po prostu smutną piosenką.

Cole:
Bez ciebie czuję się złamany,
Jakbym był połową całości.
Bez ciebie nie mam żadnej ręki do trzymania.
Bez ciebie czuję się rozdarty
Niczym żagiel podczas sztormu.
Bez ciebie jestem po prostu smutną piosenką.

Cole i Seliel:
Jestem po prostu smutną piosenką.

Szybkim ruchem przyciągnąłem ją prawą ręką do siebie, a lewą położyłem na jej policzku. Serce łomotało tak mocno, iż myślałem że wyskoczy mi z piersi. Ręcę lekko drgały, a nogi były jak z waty. Moja twarz coraz bliżej jej. Żołądek się skręcał. Dwa cale, jeden cal i nagle moje usta na jej. Zamknąłe oczy, czekając aż mnie odepchnie, ale nie zrobiła tego. Poczułem jej dłoń w moich kruczoczarnych włosach. Oddała pocałunek. Były tylko chmury, księżyc, ja, oraz najpięknięjsza kobieta na świecie.

-Kocham cię Seliel- powiedziałem przerywając pocałunek.

Po chwili zaczęła stawać się przezroczysta. Odsunęła się kilka centymetrów z wielkim uśmiechem na twarzy.

-Też cię kocham Cole...- usłyszałem jej głos, zanim zniknęła.

W moich oczach zebrał się potok łez. Tak bardzo chcę żeby wróciła. Tak bardzo moje serce jej pragnęło. Ona mnie kocha, a ja ją.

-Cole to był tylko sen, chciałbyś żeby tak było. To nie wydarzyło się naprawdę. Przestań się oszukiwać...

-Racja... Ona nie żyje lub jest zamknięta w niewiadomym dla mnie miejscu.

Znów byłem w domu. Na mojej podłodzę. Sam, z jej krwią na moich palcach...

Pov Seliel.

Minęło 5 lat. Wreszcie udało mi się uciec z tego więzienia. Biegnę przed siebie. Wokoło mnie jest pełno drzew. Cole już nie długo! Odnajdę Cię! Wiem już czego chce! Zamiast krwi, w żyłach płyniea adrenalina. Po tylu latach udało mi się wydostać na zewnątrz! Biegnę ile sił w nogach do ukochanego.

-To tylko sen Seliel. On ma cię głęboko gdzieś. Zapomnij o nim, tak samo jak Cole zapomniał o tobie. Przyśnił ci się pocałunek z tym bogaczem. Jest kasiasty, ma pewnie nową służącą.

Moje serce zamarło. A co jeśli głos ma rację. Co jeśli Cole mnie wcale nie kocha. Ale to jak śpiewał... Nie mogło mi się przyśnić! To musiało się wydarzyć naprawdę!!!

-Dlaczego ty mnie nigdy kochanie niesłuchasz!?- usłyszałam krzyk za plecami.

-Tristan zostaw mnie!- Biegłam ponownie w stronę latającego statku.

Tam mnie ktoś uratuje! Muszę tam dobiec! Nagle mój porywacz pojawił się w kłębach fioletowego dymu. Chwycił mój nadgarstek i powalił mnie zręczynm ruchem na ziemię. Po chwili usłuszałam dźwięk spadającego drzewa, które znalazło się na mnie. Poczułam ogromny ból na plecach, oraz udach. Nie mogłam się ruszyć.

-Nie teraz! Gdy cel jest tak blisko!- płakałam, próbując się uwolnić.

-Jak mi przykro. Cole'uś już cię nigdy nie zobaczyć. Tylko tym razem już na zawsze!!!- krzyknął upuszczając zapalaną zapałkę w sam środek wysuszonej trawy. Za chwilę wokoło mnie pojawiły się płomienie. Zaczęłam się dusić. Coraz mniej widziałam. Gdy nagle ujrzałam czarną plamę. Umieram? Nie! Ktoś przyszedł mi na ratunek! Czyjeś silne ramiona, znalazły się pod moim ciałem. Spojrzałam w stronę wybawcy

Cole..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro