Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział siedemnasty

- Robiłem wiele rzeczy odkąd zacząłem pracować dla Liama, ale chyba nigdy spożywczych zakupów.

Niall zerknął rozbawiony na Zayna, pchającego niechętnie duży wózek na zakupy. Snuli się pomiędzy alejkami, zgarniając z półek potrzebne produkty. Drobny blondyn, ubrany w jasno różową bluzę, szedł tuż obok wysokiego, ciemnowłosego mężczyzny, mającego na sobie czarną skórzaną kurtkę. Możnaby powiedzieć, że.. zwracali na siebie uwagę, będąc tak różni.

Niall uważał, że wyglądał zabawnie obok tak poważnie wyglądającego Zayna. Jednak on sam powiedział mu, by ubrał się ciepło, dlatego zdecydował się na bluzę, licząc, że nie pójdą gdzieś, gdzie musiałby być formalnie ubrany.

- Więc twój szef chce ugotować Harry'emu kolację? Na przeprosiny? - spytał przystając przy stoisku z makaronami.

Gdy Zayn zaproponował mu spotkanie, nie spodziewał się randki w supermarkecie, ale czy narzekał? Nie, ponieważ mógł spędzić czas z brunetem. Poza tym była to najdziwniejsza, ale jednocześnie najbardziej wyjątkowa randka na jakiej był.

- Coś w tym stylu - westchnął Zayn, obserwując Nialla, który wzrokiem szukał makaronu do spaghetii. Dostał wyłącznie listę zakupów i polecenie zabrania Horana z mieszkania.

Musiał przyznać, że był zaskoczony. Jego szef nie był jakoś szczególnie zadowolony z tego, jak ostatnio zabrał Nialla z klubu i spędził z nim pół nocy, po tym jak ten go okradł. Jednak skoro teraz dostał przyzwolenie na spotykanie się z Horanem, zamierzał to wykorzystać.

- Harry mówił, że był wobec niego strasznym dupkiem. Ja też przestraszyłem się tej policji - odparł blondyn, spoglądając przez ramię na Malika. Starszy westchnął cicho, pochylając się i opierając łokcie na rączce wózka z oczami wbitymi w Nialla.

- To nic takiego, nic na Was nie mają. Na nas też nie. Chcieli Was tylko przestraszyć i liczyli, że uda im się to na tyle, że jeżeli jednak coś wiecie, to od razu im to wyśpiewacie.

- Nic im nie powiedzieliśmy.

- Wiem Niall - Zayn uśmiechnął się lekko. Cieszył się, że nie powiedzieli policji o karcie, nie chciałby musieć skrzywdzić żadnego z nich za to, że ich wydali.

- Chyba mamy wszystko - rzucił po prawie pół godzinie Niall, spoglądając na wybrane przez nich produkty i przygryzając dolną wargę. Czy po odejściu od kasy ich randka się skończy?

- Liam chciał jeszcze dwie butelki wina - mruknął Mulat, pchając wózek w kierunku działu z alkoholami. Młodszy podbiegł do bruneta z dłońmi ukrytymi w przedniej kieszeni jasnej bluzy i przebiegł wzrokiem po półkach.

- Dwie? Chce upić Harry'ego? - zachichotał Niall, jednak, gdy Zayn nie odpowiedział, zmarszczył brwi - On nie chce go skrzywdzić, prawda? Ani wykorzystać..?

- Niall, nie - drugi przewrócił oczami, odrywając spojrzenie od butelek z winem. Starał się przypomnieć sobie o jaki rodzaj prosił go szef - Potrafi być dupkiem, ale wiem, że nie zrobiłby czegoś takiego.

- Jakiś czas temu chciał go zabić.

- To inna sprawa - Zayn potrząsnał głową nie zdając sobie sprawy jak irracjonalnie to brzmiało - Są rzeczy, których nawet ludzie tacy jak my by nie zrobili.

Horan kiwnął tylko głową, mając nadzieje, że to prawda. Zaczął się zastanawiać czy pomóc w przygotowaniu kolacji dla jego przyjaciela i szefa gangu, była dobrym pomysłem. Ale skoro Liam chciał przeprosić..

- Myślałem, że mamy wziąć dwie butelki - Niall uniósł brwi, spoglądając na dwie butelki wina w wózku i trzecią w dłoni Zayna, który uśmiechnął się.

- Ta - uniósł lekko różowe wino - Jest na naszą randkę - powiedział, a serce blondyna zabiło szybciej. Uśmiechnął się, zaczepiając palce na krawędzi wózka z podekscytowaniem wymalowanym na ładnej buzi.

- Randkę?

- Chyba nie myślałeś, że to nasza randka? - prychnął Mulat, rozglądając się wokół.

- Cóż..

Zayn zaśmiał się głośno i wstawił ostatnią butelkę do wózka, by pchnąć go w stronę kas. Przystanął jednak obok Nialla i owinął wokół niego ramię, wciągając między siebie a koszyk. Przez głowę przeszło mu to jak urocza jest pomiędzy nimi różnica we wzroście. Gdyby chciał, mógłby oprzeć brodę o czubek głowy chłopaka.

Policzki blondyna pokryły się rumieńcem, a ciało spięło delikatnie przez bliskość mężczyzny i to, że każdy mógł ich zobaczyć. Czuł jego perfumy, łamane zapachem papierosów. Nie spodziewał się takich gestów ze strony Zayna, jak dotąd łączyła ich wyłącznie kradzież portfela i seks. Musiał jednak przyznać, że mu się podobało i cieszył się z tego. Nie przyznałby tego przy Harry'm, ale liczył na coś więcej jeżeli chodzi o relacje z Malikiem.

Po odstawieniu zakupów do mieszkania Nialla i Harry'ego, nie mówiąc nic, Zayn zaczął wieźć ich do centrum Londynu. Jego wytatuowana dłoń spoczywała na udzie Horana, który opierał głowę o szybę, obserwując zachodzące już nad miastem słońce.

- Mieszkasz tu? - spytał blondyn, gdy jechali windą luksusowego apartamentowca. Piętra jakby się nie kończyły, a Zayn obejmował Nialla, przyciskając go do swojego boku, oparty o ścianę windy.

- Nie - Zayn potrząsnął głową, wpatrując się w licznik i czekając aż znajdą się na ostatnim piętrze. W drugiej ręce trzymał papierową torbę w której miał zakupy na ich dzisiejszą randkę - Ale Liam tak i pomyślałem, że skoro on jest u Was, to my możemy przyjść tu - posłał młodszemu uśmiech i kiwnął głową na otwierające się drzwi windy.

Niall niepewnie podążał za brunetem do sporych drzwi i zobaczył tabliczkę informującą o schodach na dach. Spiął się lekko, przestraszony, że starszy mógłby chcieć zepchnąć go z dachu. Odsunął jednak szybko tą myśl, nie wiedząc nawet czemu pojawiła się w jego głowie.

Przecież Zayn by go nie skrzywdził. Prawda..? Poza tym wybaczył mu już tą sprawę z portfelem.

- Nie będzie zły, że się tu kręcimy? - pokonując kolejne schody tuż za Malikiem, poczuł jak powoli brakuje mu tlenu a serce bije szybko od nadmiaru ruchu.

Powinienem zacząć ćwiczyć, pomyślał i ubiegając swoje myśli dodał, że seks nie liczy się jako sport.

- Szczerze? Nie wiem, nikt się chyba jeszcze nie odważył tego zrobić - Zayn uśmiechnął się przez ramię do młodszego, który otworzył szeroko oczy, a po jego plecach przeszedł dreszcz. Ledwo uniknął kary za kradzież portfela i tej karty pamięci, a teraz miał zginąć za wtargnięcie do domu ich szefa?

Chciał randki z Zaynem, ale nie chciał za nią zginąć, gdy jego szef się dowie.

- Nie wiem czy to dobry pomysł..

Zayn przystanął tuż przy drzwiach wychodzących na dach i spojrzał na Nialla, łapiąc jego twarz w dłonie by pocałować go mocno.

- Ze mną nie masz czego się bać kochanie - wymruczał w jego wargi. Młodszy odsunął się na milimetr, z szybko bijącym sercem, wpatrując się wielkimi oczami w mężczyznę. Kiwnął głową, łapiąc znów Zayna za rękę, gdy ten z uśmiechem otworzył drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro