rozdział jedenasty
W tym samym czasie, gdy Harry utwierdzał się w przekonaniu, że przystojny brunet tak szybko nie zniknie z jego życia, Zayn prawie pobił się z innym mężczyzną, który dostał za zadanie od szefa czuwać nad Niallem. Mężczyzna długo nie chciał zgodzić by to Malik odwiózł blondyna do domu. Ostatecznie nie doszło do szarpaniny, gdy tamten przystanął w końcu na propozycję Zayna, oznajmiając, że i tak będzie jechał za nimi.
Niall po wypiciu paru drinków, poczuł dłoń na ramieniu. Zmarszczył brwi na to jak mocny był uścisk, bo zwykle, gdy ktoś chciał go poderwać, nie robił mu siniaków. Jego oddech ugrzązł mu w gardle, gdy spoglądawszy przez ramię, zobaczył, że tuż obok niego stoi Zayn. Nie rozmawiał z nim od kiedy pożegnali się niemal tydzień temu w barze.
- H-hej - odparł niepewnie, uśmiechając się słabo i wypuszczając z dłoni pustą szklankę po drinku, przesuwając ją w stronę barmana. Brunet nie odpowiedział, kiwnął wyłącznie głową w stronę wyjścia i nie czekając na Nialla, zaczął iść we wskazanym wcześniej przez siebie kierunku, trzymając wciąż chłopaka za ramię.
Blondyn wpatrywał się w plecy i tył głowy Zayna, ssąc nerwowo swoją wargę. Bał się reakcji mężczyzny. Naprawdę miło spędzili czas wtedy w barze, pomijając oczywiście moment w którym go okradł.
Posłusznie wsiadł do samochodu bruneta, mając z tyłu głowy jak bardzo zły byłby na niego Harry za wsiadanie do auta z obcym mężczyzną. Ale przecież sam pojechał z szefem Malika do jego mieszkania, więc chyba i on mógł pozwolić się odwieźć? Poza tym, nie miał tak właściwie innego wyboru.
- Jesteś na mnie zły..? - spytał powoli blondyn, wpatrując się w profil mężczyzny, gdy opuścili parking pod klubem. Ciemnooki zacisnął zęby, a Niall przestraszył się tego jak wyraźna i ostra przez to była jego szczęka. Widać było, że jest wściekły. Chłopak mimowolnie zaczepił dłoń na pasie, którym był przypięty i zastanawiał się, czy Zayn mógłby zrobić mu krzywdę. Nie znał go, nie wiedział czego może się po nim spodziewać.
- Nie, niby czemu? - odparł w końcu Malik, na co Horan zmarszczył brwi. Ta odpowiedź wcale nie sprawiła, że poczuł się lepiej - Ah, może dlatego, że wykorzystałeś mnie i ukradłeś, no tak, to o to jestem trochę zły - warknął, zaciskając dłonie na kierownicy. Niall chciał go przeprosić, jednak Zayn kontynuował, nie zważając na to, że unosi głos czy straszy młodszego. W oczach młodszego wezbrały łzy, jednak zacisnął oczy, obracając głowę w stronę okna - A może też za to, że w ciągu kwadransa owinąłeś mnie sobie wokół palca, uwiodłeś i dałeś nadzieje, że znalazłem w końcu kogoś z kim mógłbym zawiązać relacje, kogoś miłego, uroczego, pięknego.. - urwał Zayn, zaciskając wargi z oczami wymierzonymi przed siebie, obserwując drogę, którą szybko przemierzał.
Niall zamrugał kilkukrotnie, spoglądając zaskoczony na bruneta, którego wyraz twarzy nie wyrażał już złości a smutek.
Nie myślał wtedy o uczuciach Zayna, przecież miał go już nigdy nie spotkać. Tak samo nie zastanawiał się, co by było, gdyby ich spotkanie wtedy w barze nie dotyczyło wyłącznie jego portfela. Może byliby już po kilku randkach, biorąc pod uwagę to jak świetnie się dogadywali nad paroma drinkami.
Nie odzywając się już więcej, dotarli pod kamienicę w której mieszkał Niall. Blondyn spojrzał na budynek pogrążony w mroku. Wszyscy lokatorzy już pewnie spali, przecież był środek nocy. Niebo nagle rozbłysło od błyskawicy i zbliżającej się burzy, na co Horan odwrócił wzrok od okna i spojrzał na Zayna, który wciąż patrzył przed siebie.
Młodszy odpiął pas, jednak nie sięgnął do klamki, by wyjść z samochodu, a do policzka Zayna, by obrócić jego głowę w swoją stronę. Uniósł się na swoim miejscu i złączył ich wargi. Niall prawie się wycofał, gdy brunet nie chciał oddać pocałunku, jednak w ostatniej chwili Zayn złapał za jego koszulkę, przyciągając go jeszcze bliżej. Blondyn rozchylił zaskoczony wargi, a starszy szybko to wykorzystał, pogłębiając ich pocałunek.
Horan jęknął cicho i próbował wdrapać się na kolana mężczyzny, jednocześnie nie rozłączając ich ust. Zayn odsunął fotel kierowcy, gdy blondyn usiadł okrakiem na jego udach, kontunuując pieszczotę. Dłoń Nialla powędrowała do krocza Malika, pocierając go i uśmiechając się, czując rosnącą wypukłość.
- P-przepra-aszam - wyszeptał Niall w usta Zayna. Ten zsunął się pocałunkami na szyję młodszego, sprawiając, że zacisnął powieki i jęknął cichutko, czując jak brunet kąsa jego skórę - Ż-że cię okradłem. M-mamy prob-lemy z pien-
- Cicho - mruknął Malik, zaczynając rozpinać spodnie młodszego.
Szybko doszło do niego to, że tak naprawdę nie był zły o kradzież portfela. Raczej o to, że mógł już nigdy nie zobaczyć blondyna, nie mieć okazji go pocałować czy lepiej poznać.
Młodszy zachichotał, gdy Zayn nie był w stanie zsunąć jego obcisłych spodni, szczególnie przez pozycję w jakiej siedział.
- Chodź na górę - szepnął Horan, zapinając szybko spodnie i sięgając do klamki, by zejść z kolan Zayna prosto na pokryty kałużami chodnik. Malik natychmiast zrobił to samo, zatrzaskując auto i kierując się za biegnącym w deszczu Niallem, do wejścia do budynku.
- Malik, co ty-
- Spierdalaj - zawołał Zayn, do mężczyzny, który wychylił się ze swojego auta, a miał pilnować Nialla. Ale przecież brunet się nim bardzo dobrze zajmie.
Dotarli pod drzwi mieszkania Harry'ego i Nialla, które młodszy próbował otworzyć drżącymi z zimna dłońmi. Wpadli w końcu do środka, a Zayn kopnięciem zatrzasnął drzwi, przyciągając znów do siebie chłopaka i całując go mocno. Po ich włosach ściekała woda, a przemoczone ubrania kleiły się do ciał. Byli poza autem może chwilę, ale deszcz był naprawdę mocny.
Niall poprowadził mężczyznę do salonu i popchnął go na kanapę, sięgając do swojej koszulki, którą zdjął przez głowę. Malik obserwował go oczarowany jego pięknym ciałem i totalnie otumaniony pożądaniem. Gdy chłopak zaczął pozbywać się swoich spodni, sam sięgnął do zapięcia swoich.
Horan całkiem nagi wszedł znów na jego kolana i zagryzł dolną wargę, czując dużą, chłodną dłoń na swoim pośladku. Materiał jeansów Zayna, których ten nie zdjął, a wyłącznie zsunął, był szorstki, ale Niall szybko przestał się tym przejmować. Całował szyję Malika, gdy ten rozciągał go, używając śliny jako nawilżacza.
- Prezerwatywa - wysapał Zayn, na co Horan jęknął cicho. Przez głowę przeszło mu pozwolenie starszemu na brak gumki, ale to było naprawdę nieodpowiedzialne. Niechętnie zszedł z ud Malika i pobiegł do swojej sypialni, skąd zabrał pudełeczko z prezerwatywami i wyjął z niego jedną. Spoglądając w oczy mężczyzny, upadł przed nim na kolana i przesunął gorącym językiem, po całej jego twardej długości, zanim rozciągnął na niej prezerwatywę.
Niall po raz kolejny wszedł na Zayna i spojrzał mu w oczy, gdy ten nakierował swoją męskość na jego wejście. Automatycznie złapał za nadgarstek starszego, ale nie chciał go tym powstrzymać, a wyłącznie w pewien sposób kontrolować. Nie uprawiał seksu już od dłuższego czasu, więc musieli zrobić to powoli.
Młodszy poruszał swoim drobnym ciałem, biorąc w siebie każdy centymetr Malika, jęcząc prosto w jego wargi. Męskość Nialla ocierała się o materiał koszulki starszego, sprawiając, że ten był blisko utraty zmysłów.
- M-mam - urwał, zaciskając dłonie na ramionach Zayna - Mam ci mówić - oblizał wargi, starając się zebrać myśli do kupy - Mam ci mówić Z-Zayn czy Emm-ett? - wysapał z zaciśniętymi mocno powiekami i zbliżającym się orgazmem. Brunet zaśmiał się cicho, z wargami na obojczykach Horana. Wiedział, że ten nawiązuje do fałszywych danych w jego dokumentach.
- Zayn, kochanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro