Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział dwudziesty siódmy

Niall nie pierwszy raz budził się w aucie. Choć dziś, pierwszy raz obudził się na tylnym siedzeniu, otulony kocem. Najdziwniejsze jednak było to, że poprzedniego dnia nigdzie nie wychodził, a zwykle po wypadach do klubu był w takich sytuacjach.

- Hej Ni.

Cichy, ochrypły krzyk wyrwał się z gardła drobnego blondyna. Otworzył szeroko oczy, spoglądając na Zayna wychylającego się z miejsca za kierownicą. Na wargach miał szeroki uśmiech, co tylko bardziej przestraszyło chłopaka.

Wpatrywał się w mężczynę, mając gonitwę myśli.

- Co ty tu robisz? - sapnął i nagle usiadł na skórzanym obiciu, rozglądając się po aucie - Co ja tu robię? - wyszeptał, opuszczając wzrok na żółty, miękki koc, który ściskał w drżących dłoniach.

Zayn zassał na moment dolną wargę, odwracając wzrok i zatrzymując go na neonowym szyldzie kina pod którym zaparkowane było auto. Horan podążył za nim i zmarszczył brwi.

- Wiedziałem, że nie zgodzisz się ze mną wyjść, a chciałem pokazać ci, że mogę być normalnym kolesiem i zabrać cię na normalną randkę, więc wymyśliłem, że zabiorę cię do kina a potem na kolację. Podałem ci trochę chloroformu, żeby zabrać cię z mieszkania, ale spałeś dłużej niż podejrzewałem, że będziesz, a otrzeźwiacz wywołuje wymioty, więc po prostu położyłem cię z tyłu i przykryłem kocem.

Blondyn czuł jak jego serce powoli uderza w klatce piersiowej, gdy powoli docierały do niego słowa Mulata.

- To nie jest normalne Zayn! - zawołał nagle. Mężczyzna zamrugał kilkukrotnie przerażony wybuchem drugiego - Usypianie kogoś i wynoszenie go z mieszkania nie jest w żadnym stopniu i w żadnym kraju normalne! Jeżeli chciałeś mi coś udowodnić to udało ci się wyłącznie utwierdzić mnie w przekonaniu, że Harry miał rację i nie jesteś dla mnie dobry.

Wpatrywali się w siebie dłuższą chwilę, zamknięci w samochodzie, odcięci od świata. Zayn wyłącznie wpatrywał się w chłopaka, aż pokręcił głową.

- Wiedziałeś kim jestem Niall. Od początku wiedziałeś, że jestem w gangu, a chyba jasne, że cukierków się tam nie sprzedaje, a mimo to poszliśmy do łóżka, mimo to-

- Przespałem się z tobą, żeby wynagrodzić ci to, że ukradłem ci portfel - rzucił nagle blondyn, sprawiając, że serce Zayna przystanęło, a on sam odrobinę pękł w środku. Kłamał, to oczywiste, ale w tym momencie naprawdę chciał by Malik zostawił go w spokoju. Miał mętlik w głowie, był przerażony, a bycie sam na sam z Malikiem sprawiało, że było mu niedobrze ze stresu - A potem, ponieważ zorganizowałeś tą głupią randkę i nie byłem w stanie ci odmówić.

- Nie prawda - brunet pokręcił głową, czując kiełkujący w niej ból. Przecież Niall go lubił, powiedział mu to - Na dachu spytałeś mnie, czy biorę nas na poważnie, nie pytałbyś o to, gdybyś pieprzył się ze mną tylko i wyłącznie żebym darował ci portfel.

- Masz rację - wyszeptał Niall, samemu będąc pod wrażeniem braku drżenia swojego głosu mimo zdenerwowania - Ale co miałem zrobić stojąc twarzą w twarz z kimś, kto w każdej chwili mógł mnie zabić?

Linia szczęki Zayna zarysowała się mocno, gdy ten zacisnął zęby, ponownie kręcąc głową. Nie mógł uwierzyć, że to się dzieje, że jego słodki chłopak mówi takie rzeczy. To wszystko to same kłamstwa. Niall czuł to samo co Zayn, tylko się bał.. prawda?

- Nigdy bym cię nie skrzywdził.

- Nie wiedziałem tego siedząc w twoim aucie po wyjściu z klubu - wymamrotał blondyn, czując jak ściska go w gardle i bał się, że nie utrzyma maski zbyt długo. Odrzucił więc żółty koc na drugie siedzenie i sięgnął do klamki.

- Poczekaj..

- Daj mi spokój Zayn - Niall rzucił przez ramię, nawet nie spoglądając na bruneta. Bał się, że ten pójdzie za nim, jednak tak się nie stało po zatrzasnięciu drzwi auta.

Owinął mocniej ramiona wokół siebie, czując jak jego twarz zamarza, tak samo jak dłonie. Był ubrany wyłącznie w szary sweter, który w żaden sposób nie chronił go przed zimnem, które wyłącznie nabrało na sile przez zbliżającą się noc.

Gdy drżąc powoli przemierzał chodnik, obok niego zatrzymało się auto. Spojrzał niepewnie na czarny samochód i przez sekundę myślał, że to Zayn. Jednak, gdy okno się uchyliło, zobaczył znajomego szatyna.

- Jest późno Niall.

Blondyn wpatrywał się Detektywa Tomlinsona, nie mając pojęcia skąd ten się tu wziął. I dopiero gdy ten przekrzywił lekko głowę, zdał sobie sprawę, że po jego policzkach spływały łzy zdenerwowania. Wytarł je wierzchem dłoni i spojrzał znów na mężczyznę.

- Śledzi mnie Pan? - spytał lekko zachrypniętym głosem. Szatyn uśmiechnął się lekko - Czy to w ogóle legalne bez nakazu?

- Przyznam, że zmartwiłem się widząc jak jakiś mężczyzna wynosi cię z budynku i wsadza do swojego auta, więc postanowiłem pojechać za Wami.

- Czyli przyznaje Pan, że mnie śledzi.

- Wsiadaj, odwiozę cię.

Niall pokręcił głową, bo mimo iż nie uważał się za najmądrzejszego, to wiedział, że nie powinien przystać na propozycję detektywa, który uważa go i jego przyjaciela za podejrzanych.

- Nie powinienem - wymamrotał, mimo iż na piechotę dotarłby do domu może za godzinę, a samochodem droga zajęłaby około kwadransa.

- Nie zamierzam zadawać ci żadnych pytań Niall czy coś w tym stylu - Louis parsknął krótkim śmiechem - Chcę wyłącznie podwieźć cię, bo jest już ciemno i zimno, a do domu masz jeszcze spory kawałek drogi.

Horan zacisnął wargi, aż w końcu sięgnął do klamki drzwi auta od strony pasażera. Gdy usiadł w ciepłym samochodzie, jego mięście automatycznie się rozluźniły przez panujące tam ciepło. Sięgnął do pasów, spoglądając na profil mężczyzny, szybko jednak odwrócił wzrok, gdy szatyn również przeniósł na niego swoje niebieskie oczy.

- Tamten brunet to twój partner czy niedoszły porywacz? - spytał nagle Tomlinson, po ruszeniu z miejsca.

- Miało nie być żadnych pytań - mruknął blondyn, wywołując u szatyna cichy śmiech. Spojrzał na niego, samemu mimowolnie unosząc kąciki ust. Cieszył się, że udało mu się na chwile odsunąć myśli o Zaynie. Co prawda później nie będzie w stanie przestać o tym myśleć, ale na ten moment zapomniał.

- To prawda, wybacz - Louis pokiwał głową, a Niall musiał przyznać, że ten detektyw ma ładny uśmiech i może byłby w stanie go polubić, gdyby nie to, że Tomlinson prowadzi sprawę, w którą jest zamieszany.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro