Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział dwudziesty

Oderwałem wzrok od laptopa, słysząc przekręcany w drzwiach klucz. Widząc w korytarzu Nialla, uśmiechnąłem się do niego lekko, przymykając urządzenie leżące na moich kolanach.

Siedziałem wyciągnięty wzdłuż kanapy od kiedy Liam wyszedł, po tym jak odepchnąłem go i kazałem wyjść.

Nie mogłem dać się ponieść czy zmanipulować.

Musiałem mieć otwarty umysł i myśleć trzeźwo, no i oczywiście trzymać Liama na dystans. Był złym człowiekiem i tak naprawdę nie obchodziłem go, pokazał to już wielokrotnie.

- Hejka - powiedziałem, przekrzywiając głowę. Blondyn wpatrywał się we mnie, stojąc wciąż w progu salonu z zaciśnietymi wargami. Przez sekundę zmartwiłem się, że stało się coś nie tak, że Zayn go skrzywdził, ale dotarło do mnie, że po prostu boi się mojej reakcji po tym jak pomógł zorganizować mój wieczór z Liamem.

Myślę też, że chciał pochwalić mi się czasem spędzonym z Zaynem, często opowiadał mi o swoich partnerach seksualnych. Nie zrobił tego jednak, bo wiedział, że nie przepadałem za Malikiem i nie uważałem by dobrym pomysłem było to, by mój przyjaciel się z nim spotykał.

- Cześć - odparł cicho i zdjął z ramion kurtkę, rzucając ją na szafkę. Nie odrywałem od niego wzroku, gdy zbliżał się do kanapy, by w końcu usiąść na skrawku, do którego nie sięgały moje stopy - Jak tam? - spytał, jakby nie miał pojęcia o tym, że spędziłem wieczór z Payne'em.

- Świetnie - kiwnąłem głową, nie mając jednak zamiaru ani opowiadać mu o mojej kolacji z Liamem czy uspokajać, że nie jestem zły. A trochę byłem, bo wiedział co o nim myślę i jak wściekły byłem po tym jak potraktował mnie, gdy poszedłem do niego - A jak twój dzień?

- W porządku - wymamrotał, opuszczając wzrok na swoje złączone dłonie. Przesunąłem oczami po jego drobnej osobie, dopiero zauważajac w jakim nieładzie były jego jasne włosy a szyja pokryta była malinkami i ugryzieniami.

- Tak? Robiłeś coś fajnego? Słyszałem, że byłeś na randce - powiedziałem, decydując się trochę go pomęczyć. Przekrzywiłem głowę, uśmiechając się złośliwie, gdy spojrzał na mnie.

- Poszliśmy z Zaynem na zakupy.

- Tylko? - uniosłem jedną brew rozbawiony. Do końca życia nie pozbędę się z głowy tego co zobaczyłem na monitoringu Liama.

- Mhm - mruknął, ale nie było to ani potwierdzenie ani zaprzeczenie. Przesunąłem koniuszkiem języka po dolnej wardze i opuściłem wzrok na swojego laptopa, otwierając go powoli.

- A ja jestem wykończony, od rana jestem na nogach. Oddałbym lewą nerkę za gorącą kąpiel, na przykład w jacuzzi-

Niall poderwał głowę i spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami. Parsknąłem widząc jak momentalnie czerwony się zrobił, a widząc moją minę, wstał z miejsca, chowając twarz w dłoniach.

Bingo.

- Skąd o tym wiesz?! - sapnął zaczynając chodzić w kółko. Zachichotałem, wracając wzrok do ekranu mojego komputera i przygryzając dolną wargę.

- Tam są kamery Niall - prychnąłem, kątem oka widząc jak blondyn odsuwa dłonie od twarzy tylko po to by rozchylić wargi w szoku.

- Nie - wymamrotał, a ja bawiłem się coraz lepiej widząc jak rośnie w nim panika.

- O tak - uśmiechnąłem się szeroko. Blondyn osunął się nagle na podłogę, siadając i chowając znów twarz w dłoniach - Pokazał mi jak pieprzycie się w jego jacuzzi - parsknąłem.

Niall siedział dłuższą chwilę, nie odzywając się aż w końcu odchrząknął cicho, zanim zassał dolną wargę, owijając ramiona wokół kolan.

- Powiedział mi, że mnie lubi - wyszeptał nagle, na co zmarszczyłem brwi. Wyprostowałem się, spoglądając na siedzącego wciąż na podłodze Nialla, który wpatrywał się w podłogę.

- I dlatego dałeś się przelecieć w wannie na dachu? - uniosłem jedną brew, poważniejąc.

Mogłem kpić z tego, że uprawiał seks gdzieś na widoku, robił to przecież nie pierwszy raz. Kiedyś stałem na czatach, gdy pieprzył się w szkolnej łazience, ale to było coś innego. Nie chodziło tylko o seks, a o to, że przestał być dla Nialla wyłącznie kolesiem do pieprzenia.

- Nie, to nie tak. Na początku nie chciałem uprawiać seksu, bo chciałem wiedzieć jakie ma zamiary wobec mnie. Wiesz jak szybko się przywiązuje - wymamrotał - I powiedział, że jestem dla niego ważny i chce by między nami było na serio.

- A nie myślisz o tym, że powiedział tak by zaciągnąć cię to łóżka? Odmówiłeś mu, więc powiedział ci to co chciałeś usłyszeć.. - urwałem, gdy Niall spojrzał na mnie z czymś dziwnym w oczach, a ja poczułem ukłucie w sercu. Był smutny. Tak bardzo smutny - Ni, nie mówię tego by cię zranić - powiedziałem powoli - Ale by cię chronić. Jesteś bardzo ufny, nie chcę by Zayn to wykorzystał, a to bardzo podejrzane, że mówi, że cię lubi, akurat, gdy ty nie chcesz uprawiać seksu - zacisnąłem wargi, zgodnie z tym co myślałem.

Niall bardzo często ignorował drugą stronę medalu ani nie myślał szerzej, nie analizował rzeczy. Dlatego często kończył zraniony lub pakując się w kłopoty.

Nie chciałem dla niego źle, naprawdę. Kochałem Nialla, był dla mnie jak brat. A Zayn, Liam i wszyscy im podobni są sprytni i wiedzą co zrobić, by dostać to czego chcą.

Wolałem więc by Niall był smutny przez chwilę niż cierpiał parę miesięcy, gdy Zayn się znudzi i go odtrąci, po tym jak szeptał mu czułe, fałszywe słówka.

- Dlaczego nie możesz cieszyć się ze mną, że w końcu znalazłem kogoś z kim mógłbym być i kto lubi mnie, a nie tylko seks ze mną? - spytał cicho, a ja zacisnąłem dłonie w pięści.

Chciałem cieszyć się jego szczęściem, ale wiedziałem, że nie znajdzie go u kogoś takiego jak Zayn.

- Otrząśnij się Niall, jemu właśnie o to chodzi - warknąłem zły.

Czemu nie docierało do niego to, że Zayn go wykorzystuje? I to prawdopodobnie w odwecie za to co zrobiliśmy wtedy w klubie? Okradliśmy i upokorzyliśmy przed szefem, kto nie chciałby się za coś takiego ześcić?

- Nie prawda..

- Tak Niall. Poza tym myślę, że jest pieprzonym mordercą - mruknąłem, wbijając wzrok w ciąg znaków na ekranie mojego laptopa. Cała zawartość tamtej karty pamięci skopiowana do tego urządzenia leżącego na moich kolanach. Mnóstwo informacji i miliony funtów tuż przede mną - Liam opowiadał mi, że ta karta i informacje na niej zawarte należały do jakiegoś wielkiego mafiozy, który niedawno zmarł. Dziwnym trafem karte przetrzymywał akurat Zayn, zanim miał ją przekazać Liamowi - warknąłem, nie patrząc na przyjaciela.

- Nie - wyszeptał, a ja nie musiałem go widzieć by wiedzieć, że płacze. Zacisnąłem wargi, czując bolesny ucisk w gardle. Musiał to wiedzieć. Waterford zmarł niedawno, a skoro to Zayn miał ten nośnik pamięci, było bardzo prawdopodobne, że to jemu Payne zlecił morderstwo.

Blondyn nagle zerwał się z podłogi i pobiegł do swojego pokoju, trzaskając drzwiami. Przymknąłem oczy, powtarzając sobie w głowie, że to wszystko dla jego dobra.

A Zayn nie był dla niego dobry.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro