Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Épilogue.

*upewnij się, że przeczytałeś/aś ostatni rozdział tego fanfiction, ponieważ był dodawany rano*



Jeżeli myślałeś, że ta historia będzie szczęśliwa, że będzie tu opisana szczęśliwa miłość zwieńczona tysiącem skradzionych pocałunków i przechwyconych spojrzeń, nie mogłeś być w większym błędzie.

Jestem tylko zniszczonym chłopcem, nie autorką romansów, nawet nie wiem, gdzie powinno stawiać się poprawnie przecinki.

Jestem tylko nudnym, szarym, nielubianym Michaelem Cliffordem, który przeżył nieszczęśliwą miłość i był przez to bardzo przybity, ale złe chwile musiały w końcu minąć.

Tak, i do mnie w końcu los się uśmiechnął. Wreszcie czułem się kochany i doceniany, czułem, że liczę się dla kogoś, tak samo, jak ten ktoś liczy się dla mnie.

Moje serce na nowo urosło do ekstremalnych rozmiarów, a w brzuchu znów fruwały te irytujące motyle, których nie chciałem się pozbywać.

Zapytasz – co z Luke'iem?

Cóż, to nie było wcale takie łatwe. To nie było tak, że po wyjaśnieniu wszystkiego, zapomnieliśmy o sobie.

Luke bywał pod moim domem kilka razy w ciągu tygodnia i dopóki nie powiedziałem mamie, że ma zakaz otwierania mu drzwi, zawsze lądował w moim pokoju i przepraszał kolejny raz. Nie wiem, ile tych przeprosin właściwie było, bo przestałem je liczyć po przekroczeniu pięciuset.

Wszystko utrudniała też kwestia szkoły. Z roku na rok mieliśmy ze sobą coraz więcej zajęć. Do tego stopnia, że zacząłem zastanawiać się, czy nie ma on przypadkiem jakichś brudnych układów z dyrektorem. W końcu przyznał się on publicznie do bycia homoseksualistą, przez co stracił nie tylko grono swoich wielbicielek, ale i kilku rzekomych przyjaciół. Cieszyłem się jednak, że nadal miał Caluma, bo byłbym potworem, gdybym życzył mu źle, zwłaszcza, że starał się przywrócić naszą relację do normalności.

Gdy jednak nie wykazywałem aprobaty na jego bezskuteczne próby odzyskania mnie, dał sobie spokój. Trochę to jednak trwało, ale pod koniec ostatniej klasy bywał u mnie coraz rzadziej, coraz rzadziej zagadywał mnie na korytarzu, coraz rzadziej dzwonił, czy pisał, aż przestał w ogóle.

Teraz jednak rozpoczynam życie od nowa, jakbym zaczynał czytać nowy rozdział książki – nie myślę o przeszłości, skupiam się na tym, co dzieje się teraz. Zaczynam studia, szukam pracy, poznaję nowych ludzi. Och, i najważniejsze. Wreszcie na nowo nauczyłem się kochać i obdarzyłem tym niezwykłym uczuciem najważniejszego chłopaka w moim życiu. Tak, czuję się szczęśliwy.

- Kochanie, skończyłeś już pisać ten swój pamiętnik? – usłyszałem głos nad swoim uchem, przez co gwałtownie zamknąłem zeszyt. - Uważam, że to słodkie, ale spóźnimy się na kolację, a wiesz, jak moja mama nie lubi spóźnień – poczułem te przyjemne usta na moim policzku, przez co uniosłem lewy kącik ust w górę.

- Tak, wiem – zachichotałem. - Już idę, Logan.


- - - - - - - -

To koniec. Koniec pierwszej części "Coffee Shop". Jestem jednocześnie wzruszona, ale i szczęśliwa, bo lubię tą historię. Ale nie zapominajmy, że to nie koniec ostateczny! Bo skoro jest źle, to to nie może być koniec, prawda?

W związku z tym, że jutro (tak, jutro!) rusza "Tea Shop", czyli sequel tego fanfiction, ale i kończy się "LOOSER", mam dla Was niespodziankę, abyście nie musieli czekać znudzeni. 

Jest to nowe fanfiction, a jako że w głosowaniu wygrał Cashton, cóż - będzie to właśnie ff o Cashtonie, do którego prolog opublikuję dosłownie za chwilę i oczywiście wstawię tu link, ale nie wiem, kiedy oficjalnie z nim ruszę, najprawdopodobniej dopiero pod koniec czerwca:( Dodajcie je do biblioteki/listy, żebyście o nim nie zapomnieli, robaczki. 


Może to trochę typowe, ale napiszcie mi proszę swoje ulubione momenty w tym fanfiction - te na których śmialiście się, wzruszaliście, mieliście fangirl mood on, cokolwiek. Chcę poczytać Wasze opinie i sama powspominać całą historię. :-) Możecie też podzielić się wrażeniami na twitterze z hasztagiem #coffeeshopff :-)

Okej.

 Nie piszę pożegnania, ani podziękowania, bo to bezsensowne. 

Powiem tylko, że bardzo Was kocham i dziękuję, że przetrwaliście ze mną ten miesiąc, macie zaklepane miejsce w moim serduszku!




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro