Cinq.
Nie mogłem uwierzyć w to, co stało się tego dnia.
Ja i Luke wyszliśmy ze szkoły cali mokrzy i ruszyliśmy w stronę najbliższej lodziarni. Nie było to moim pomysłem, ale gdy zobaczyłem, jak oczy Luke'a błyszczą na widok słodyczy, nie mogłem się nie zgodzić. Dowiedziałem się, że jest kibicem Cronulla Sharks i chce mu się płakać, gdy przegrywają. Że jego girl crush to Mila Kunis. Że zgubił w życiu więcej rzeczy, niż mógłbym sobie wyobrazić. Że kocha Blink-182. Że zawsze chciał mieć w swoich kontaktach numer do Oprah. Że nie lubi sernika, ale rodzina i tak próbuje go nim karmić. Że w dzieciństwie uwielbiał jeść margarynę palcami, a teraz ma do tego wstręt. *
On nie dowiedział się o mnie praktycznie nic, co było celowym zamierzeniem. To, że on zaufał mi, nie oznaczało, że ja zaufałem jemu, a raczej temu, w jakie towarzystwo mogłyby się wymsknąć moje sekrety. Mimo wszystko, czas z nim spędzony był dla mnie czymś... nowym? Niezwykłym? Przyjemnym? Tak. Podpisuję się pod tym wszystkim.
Niestety, albo i stety, nasze pożegnanie nie było niczym spektakularnym. Powiedzieliśmy sobie „cześć" na odchodne i na tym skończyło się nasze spotkanie. W sumie nie wiem, na co liczyłem. Chyba obejrzałem z Grace zbyt dużo filmów romantycznych, żeby trzeźwo myśleć w takich momentach.
No właśnie, co z tą głupią blondynką? Nie dawała znaku życia od rana, a to nie było do niej podobne. Wyjąłem telefon i parsknąłem w duchu, widząc nazwę jej kontaktu. Mówiłem, że jest fanką „Pamiętników Wampirów".
Do Grace Somerhalder: Umarłaś?
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
Od Grace Somerhalder: SPAŁAM, IDIOTO.
Do Grace Somerhalder: Czyli nie ciekawi cię to, że oblałem dziś Hemmingsa wodą z prysznica?
Od Grace Somerhalder: Co zrobiłeś?
Od Grace Somerhalder: Poczekaj, łączę wątki.
Od Grace Somerhalder: Kurwa.
Od Grace Somerhalder: Powiedz jeszcze, że potem zaciągnął cię do schowka na szczotki.
Od Grace Somerhalder: I... Kurwa.
Od Grace Somerhalder: Nie kończę tej myśli. UWAGA, DZWONIĘ.
Grace Somerhalder dzwoni do Ciebie.
Odebrałem połączenie z uśmiechem na ustach. Kochałem tą dziewczynę za jej reakcje i za to, że serio przeżywała życie swoich przyjaciół. Nawet nie raczyła się ze mną przywitać, co w sumie mnie nie zdziwiło. Oczywiście, zaczęła rozmowę prosto z mostu:
-Czemu do kurwy nędzy oblałeś Luke'a Hemmingsa wodą?
Jak można się domyślić, od razu zacząłem opowiadać jej całą historię, nie omijając żadnego szczegółu. Gdybym to zrobił, zabiłaby mnie. Dziewczyna co jakiś czas wtrącała jakieś niecenzuralne słowa, które olewałem i wracałem do opowiadania jej minionego dnia. Gdy skończyłem, słyszałem, jak ciężko wypuszcza powietrze.
-Co ja mam z tobą zrobić, Mikey.
-Co ty masz ze mną zrobić? Co ja mam ze sobą zrobić, Grace! - uniosłem się.
-Jedyne, o co cię proszę, to żebyś nie szedł na tą imprezę, kochanie.
-Nie zamierzałem. To wciąż nie jest towarzystwo dla mnie. Ale ty idziesz, prawda?
-Mikey – mógłbym przysiąc, że przewraca teraz oczami. - Wiesz, że to trochę mój obowiązek.
-Dobra, wiem, co masz na myśli. Tylko ubierz się na tyle ładnie, żeby zwalić Irwina z nóg – parsknąłem i usłyszałem, że ona też cicho się zaśmiała.
-Kocham cię, Clifford. Pa.
-Ja ciebie też, Bill. Trzymaj się.
Zakończyłem połączenie. Wychodzi na to, że sobotę też spędzę samotnie, skoro Grace od rana będzie jak na szpilkach w związku z domówką u Irwinów. Jedyne, co przychodziło mi do głowy, to pójście do kawiarni i bezinteresowna pomoc Helen i Cass. I tak też chyba zrobię, o ile nie prześpię całego dnia.
***
Cóż, nie przespałem.
-Cześć, mamo – powiedziałem zachrypniętym głosem, gdy zszedłem na dół, tuż po wstaniu.
-Cześć, synku – Karen nie raczyła się na mnie nawet spojrzeć. Była zbyt zaabsorbowana krojeniem warzyw. - Cassidy dzwoniła dziś do mnie i prosiła, żebyś przyszedł o czternastej i chwilę zajął się sklepem.
-Dobrze się składa, i tak miałem dziś tam zajrzeć – powiedziałem, po czym ukradłem z miski jeden plaster ogórka, za co zostałem zganiony po łapach. Po krótkiej rozmowie z rodzicielką, znów zjawiłem się w moim pokoju. Do czternastej zostały jeszcze trzy godziny, co ja miałem robić przez tyle czasu?
Do blondynki nie odważyłbym się nawet zadzwonić, bo wiem, że zostałbym oskarżony o zakłócanie jej przygotowań. Zadzwonić do Luke'a? Nie, to też nie wydaje mi się dobrym pomysłem. A na dobrą sprawę, nie mam w tej szkole – ani zresztą poza nią – żadnych innych znajomych. W akcie desperacji rzuciłem się na łóżko i myślałem. Ostatnio robię to zdecydowanie za często, ale pomaga mi to trochę poukładać moje życie. Myślałem nad relacją z Luke'iem, która wydawała mi się podejrzana, ale ten cichy egoista we mnie nie pozwalał mi z niej zrezygnować. Czerpałem z niej na tyle dużo przyjemności, że wolałem na razie nie rozdrabniać tego na drobniejsze elementy. Myślałem też nad tym, że Luke ma wyjątkowo ładny uśmiech i marszczy nos, gdy coś idzie nie po jego myśli. Jest też niesamowicie uroczy, gdy murzy oczy z zimna, ale seksowny, gdy przygryza kolczyk w wardze.
Wczoraj dowiedziałem się o Hemmingsie dużo rzeczy. Tych dziwnych, tych słodkich, tych z lekka przerażających. Dziś z kolei dowiedziałem się czegoś o sobie.
Moje uczucie do niego wróciło. Albo po prostu nigdy nie zniknęło.
- - - - - - - - -
* wszystkie fakty dotyczące Luke'a, które Michael wymienił, są prawdziwe
Ten rozdział jest wyjątkowo krótki i nudny jak flaki z olejem, za co przepraszam, ale teraz akcja nabrała trochę rozpędu i przyszłe dwa rozdziały powinny Wam się spodobać *minka pedofila*. Niestety również będą krótkie, za co przepraszam, ale nie miałam innej możliwości na rozdzielenie ich, więc w ramach rekompensaty kolejny dodam jutro, a kolejny-kolejny pojutrze (o ile mój internet mi na to pozwoli)
Do jutra,
xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro