| Yuichiro Hyakuya |
Paring: Character x Reader
Zamówienie: Tak
Od: catchmedaddy
Gatunek: Romans, Horror, Psychologiczny, Postapokaliptyczny
Pochodzenie: Owari no Seraph (終わりのセラフ)
Przyjemnego czytania!
5 grudnia 2017 r.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zastanawiałaś się, czy sensem życia było nieotrzymywanie tego, czego się najbardziej chciało. Od dziecka pragnęłaś tylko jednego — rodzicielskiej miłości. Dlatego robiłaś wszystko, aby ją uzyskać: zawsze posłuszna, grzeczna, miła i radosna. Z całych sił, wręcz desperacko starałaś się zadowolić rodziców. Dużo się śmiałaś, uśmiechałaś, chcąc wierzyć, że i oni kiedyś zaczną to robić. Mimo to nigdy nie osiągnęłaś swojego celu.
Im starsza się stawałaś, tym częściej rodzice cię od siebie odsuwali, aż w końcu zamknęli cię w swoim pokoju, aby nie musieć na ciebie patrzeć. Zupełnie jakby ich pragnieniem było twoje zniknięcie. W ogóle się z nimi nie widywałaś, a twój świat został ograniczony do niewielkiego pomieszczenia, umeblowanego prosto i surowo, bez ani cienia miłości oraz ciepła.
Pierwsze kilka dni nieustannie płakałaś, błagając Boga i miłosierne anioły o pomoc. Obiecywałaś zrobić wszystko, aby tylko móc żyć szczęśliwie ze swoją rodziną. Nie chcąc tracić nadziei, codziennie powtarzałaś sobie, jak mocno ich kochałaś, wciąż licząc na lepszą przyszłość.
Pewnego dnia nastąpił przełom, na który czekałaś, ale nie taki, jakiego pragnęłaś: w nocy cały parter zajął się nagle ogniem, kiedy niczego nieświadoma spałaś niespokojnym snem. Obudziłaś się, gdy szkarłatne płomienie dotarły do twoich drzwi, żarliwie do nich pukając. Dym w tym czasie zadomowił się przy suficie, sprawiając ci trudności z oddychaniem. Oczy zaszły ci mimowolnie łzami, szczypiąc nieprzyjemnie i ograniczając widoczność.
Chociaż wiedziałaś, że ogień jest śmiercionośny, nie mogłaś przestać na niego patrzeć, zupełnie jakby cię zahipnotyzował. Tylko na ułamek sekundy w głowie zaświtała ci myśl, że powinnaś uciekać, ratować się, ale nie ruszyłaś się nawet o milimetr.
Zastanawiałaś się, jak do tego wszystkiego doszło i co się stało z rodzicami. Chciałaś wierzyć, że cię nie porzucili, ale nie miałaś siły, aby się więcej oszukiwać. Fakt, że ostatecznie cię odtrącili, bardzo głęboko zranił twoje serce.
Spojrzałaś na wpełzające do pomieszczenia płomienie. Uświadomiłaś sobie, że wkrótce umrzesz, ale było ci to obojętne. Twoje życie nigdy nie miało sensu, więc czułaś poniekąd ulgę, że dobiegało ono końca.
Zamknęłaś oczy, czekając, aż ogień zabierze cię z tego piekła, które kiedyś nazywałaś domem.
~ * ~
Wiele razy głowiłaś się, jakim cudem przeżyłaś, ale nigdy nie uzyskałaś satysfakcjonującej cię odpowiedzi. Nie wiedziałaś, czy miałaś to uznać za szczęście, czy raczej pecha.
Zanim zabrano cię do sierocińca Hyakuya, zmieniając ci na nie nazwisko, powiedziano ci, że to twoi rodzice sami podłożyli pod dom ogień, dobrowolnie dając się mu pochłonąć. Przyjęłaś tę informację z zaskakującym spokojem, co nawet i ciebie zaskoczyło. Sądziłaś, że będziesz po nich płakać i za utraconą szansą spełnienia swojego pragnienia — poczucia się kochaną przez rodziców.
Mimo wszystko nie uroniłaś za nimi ani jednej łzy, zupełnie jakby wbrew temu, co twierdzono, coś w tobie umarło tamtego dnia. Pod względem fizycznym faktycznie byłaś okazem zdrowia, ale jeżeli chodziło o twoją psychikę; potrafiłaś odczuwać tylko jedną rzecz — pustkę. Nikogo jednak nie obchodziło to, co działo się w twojej głowie. Dopiero gdy trafiłaś do sierocińca, coś poruszyło twe serce. Albo raczej ktoś.
Dzieci porzucone tak samo, jak ty, swego czasu także niepełne, sprawiły, że znowu zaczęłaś odczuwać radość, szczerą radość. Wtedy zaległa się w tobie nadzieja, że miałaś jeszcze szansę doznać czyjeś miłości. Jednakże to ziarno dobrych myśli, które nawet nie zdążyło się dobrze zadomowić, zostało ci odebrane, kiedy świat został spustoszony przez nieznanego wirusa.
Do tego wampiry porwały ludzkie dzieci i uwięziły je głęboko pod powierzchnią ziemi. Niezależnie od waszej woli, ty i inni mieszkańcy sierocińca Hyakuya, zostaliście bydłem bezdusznych krwiopijców.
Parę lat później taki stan rzeczy nie uległ żadnej poprawie. Sytuację ratowało tylko to, że byliście wciąż razem. Nie chciałaś nawet myśleć o tym, że mogłabyś ich stracić. Zwłaszcza Yuu albo Mike, którzy byli ci najbliżsi ze wszystkich. Kiedy jednak widziałaś cierpienie swej nowej rodziny, czułaś ogromne wyrzuty sumienia, że nie potrafiłaś w żaden sposób ich ochronić.
Raz spróbowałaś wkupić się w łaski jednego z wyżej ustawionych wampirów, aby zapewnić w ten sposób członkom sierocińca Hyakuya lepsze życie. Ale zanim zdążyłaś cokolwiek osiągnąć, Yuu cię powstrzymał, dając ci naprawdę srogie kazanie, które zapamiętałaś do końca swych dni.
Taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła, gdyż nie chciałaś, aby twój ukochany Yuu-chan się na ciebie gniewał.
~ * ~
Tkwiłaś pod ziemią wraz z osobami, które szczerze kochałaś, co podnosiło cię na duchu w chwilach załamania. Jednakże im dłużej sypiałaś ze swym rodzeństwem w jednym łóżku, wpatrując się tępo w zniszczony sufit, marząc tylko o ponownym zobaczeniu nocnego nieba pełnego gwiazda, tym bardziej czułaś się jak w piekle rodzinnego domu. Świadomość tych uczuć cię niszczyła i choć starałaś się tego nie okazywać, coraz częściej łapałaś się na bezmyślnym patrzeniu w przestrzeń.
Nie chciałaś powtórki ze starych czasów, na powrót modląc się o lepsze jutro.
Tym razem objawił ci się zbawiciel w postaci Miki, który obmyślił plan ucieczki z podziemia. Miałaś lekkie wątpliwości w kwestii jego powodzenia, ale szybko je zdusiłaś w zarodku, dając się ponieść radości, jaka zapanowała w waszym domu, który mieliście niedługo opuścić.
Przez większą część czasu wszystko szło zgodnie z waszymi założeniami, wkrótce docierając do wyjścia z wampirzego więzienia. Byliście tak blisko, że prawie czułaś powiew chłodnego, nocnego powietrza, muskającego twą bladą skórę. Serce zabiło ci szybciej, kiedy pozwoliłaś sobie uwierzyć, że w końcu odzyskacie wolność. Lecz twe nadzieje odeszły niemalże od razu, gdy tylko drogę zagrodził wam jeden ze szlachciców.
Wtedy wszystko rozegrało się tak nagle i gwałtownie, że czułaś się jak osoba trzecia, przyglądająca się temu z daleka, a nie jak jedna z uczestniczek całego zajścia. W jednej chwili stałaś ramię w ramię ze swoją rodziną, wierząc w lepsze jutro, a już w następnie byłaś zupełnie sama, wpatrując się na pływające w kałużach krwi zwłoki.
W tamtym momencie nie marzyłaś o niczym innym jak o zamknięciu oczu i morzu ognia.
~ * ~
Zmrużyłaś oczy, opierając policzek na prawej dłoni, unosząc przy tym sceptycznie brwi. Lubiłaś uczyć się nowych rzecz, ale tylko wtedy, gdy były one przydatne, a wątpiłaś, aby rząd cyferek i literek pomógł ci w przetrwaniu. Zerknęłaś na Yuu, przyglądając się jego lewemu profilowi. Wiedziałaś, że uważał tak samo, jak ty, ale w przeciwieństwie do ciebie brakowało mu cierpliwości.
— Hę? Do czego to się nam niby przyda? — mruknął z frustracją, ale nie dostatecznie cicho, by nie usłyszał go nauczyciel.
Westchnęłaś ciężko, przymykając na moment powieki.
Twój najdroższy przyjaciel nigdy nie potrafił trzymać języka za zębami, przez co pakował się w naprawdę mnóstwo kłopotów, z których później pomagałaś mu wyjść. Nie potrafił uczyć się na błędach, więc w większości potrzebował solidnej nauczki, aby wpoić sobie niektóre rzeczy, a i tak efekty mogły być różne.
Czasem zastanawiałaś się, co takiego w nim widziałaś, że wywoływał u ciebie szybsze bicie serca, ale dotychczas nie udało ci się odnaleźć na to odpowiedzi. Po prostu, od kiedy sięgałaś pamięcią, od zawsze go kochałaś. Tylko trochę czasu zajęło ci dojść do tego, że nie darzyłaś go taką samą miłością, jak innych mieszkańców sierocińca Hyakuya.
— [Imię], wszystko w porządku?
Twarz Yuu nagle zmaterializowała się przed twoją, wyrażając zmartwienie i zaciekawienie jednocześnie.
Otworzyłaś szerzej oczy, czując napływające na policzki ciepło. Zbytnia bliskość twojego obiektu westchnień powodowała u ciebie niemały stres. Zwłaszcza że w takich momentach najczęściej przypominały ci się czasy mieszkania w podziemiu, gdzie spałaś z Yuu i pozostałymi razem w łóżku.
— T-tak, wszystko gra! Zamyśliłam się tylko — odpowiedziałaś zakłopotana, cofając nieznacznie głowę do tyłu.
— To idziesz? Lekcje się już skończyły.
— Idź przodem. Zaraz do ciebie dołączę — zapewniłaś, uśmiechając się delikatnie.
— Jak chcesz... Do zobaczenia.
Odprowadziłaś Yuu wzrokiem, a kiedy opuścił klasę, pozwoliłaś sobie na pełne męki westchnienie, kładąc głowę na ławce. Gdybyś tylko potrafiła mu powiedzieć o swoich uczuciach, życie byłoby prostsze, ale na drodze stała ci zbyt duża przeszkoda — przeszłość. Nie mogłaś sobie wybaczyć, że tylko wam udało się uciec z wampirzego więzienia. Co noc nawiedzały cię koszmary, gdzie raz po raz odtwarzały się ostatnie momenty życia twoich poległych członków rodziny.
Nie miałaś do Yuu pretensji o tak silne poczucie zemsty na krwiopijcach, gdyż doskonale go rozumiałaś. Sama także marzyłaś o pozbyciu się tych plugastw z powierzchni ziemi, ale lepiej niż ktokolwiek inny zdawałaś sobie sprawę z braku potrzebnych do tego zdolności. Poza tym twoja siła psychiczna wołała o pomstę do nieba. Przecież nie potrafiłaś nawet wyznać miłości najbliższej sobie osobie!
— Och, czyżby znowu ktoś się nad sobą użalał?
Podniosłaś głowę z ławki, gdy tylko usłyszałaś melodyjny głos swojej złośliwej — i jedynej — przyjaciółki.
— Potrafisz czytać w myślach, Shinoa? — zapytałaś, posyłając jej pełne politowania spojrzenie.
— W twoich tak — zachichotała, obracając się wokół własnej osi. — Dołujesz się tym, że nie potrafisz stosunków z Yuu-chan popchnąć do przodu.
— Jak zwykle jesteś bardzo pomocna... — mruknęłaś sarkastycznie, odwracając od niej wzrok.
— Ranisz moje uczucia, [Imię]-chan! A przyszłam ci powiedzieć coś ciekawego!
Pokręciłaś z irytacją głową, wiedząc, że pożałujesz swojej ciekawości.
— Co takiego?
— Dziewczyna z równoległej klasy chce wyznać Yuu-chan miłość na dachu szkoły — wyszeptała ci do ucha, uśmiechając się szatańsko, jakby sama zaaranżowała takowe spotkanie.
Kilka sekund zajęło ci przyjęcie jej słów do wiadomości, blednąc momentalnie na twarzy. Przecież coś takiego było śmieszne! Sądziłaś, że tylko w anime albo mandze ktoś może kompletnie obcej osobie wyznać miłość, standardowo wybierając do tego tył szkoły albo dach.
Nie wyobrażałaś sobie, aby Yuu mógłby pokochać kogoś tak po prostu z miejsca, ale co jeśli się myliłaś?
Przez gromadzące się z każdą chwilą wątpliwości czułaś, jakbyś się dusiła. Przygryzłaś z przejęciem dolną wargę, tupiąc zdenerwowana nogą pod ławką.
— To... świetnie — odchrząknęłaś, próbując przybrać obojętny wyraz twarzy. — Powinno się być szczerym ze swoimi uczuciami.
— Czyli nie przeszkadza ci, że ktoś może sprzątnąć ci Yuu-chan sprzed nosa? — zapytała złośliwie.
— Yuu nie jest rzeczą, którą można sprzątnąć sprzed nosa — odburknęłaś ironicznie, posyłając dziewczynie pełne politowania spojrzenie. — Doceniam twoje chęci, Shinoa, ale nie jestem jakąś desperatką; nie pobiegnę zaraz na dach, aby ją uprzedzić. Za kogo ty mnie masz?
— Również zadaję sobie to pytanie. — Rozłożyła bezradnie ręce. — Rób, jak uważasz, [Imię]-chan, tylko potem znowu się nad sobą nie użalaj!
— Oczywiście, mamo — prychnęłaś sarkastycznie, wstając z krzesła. Wrzuciłaś wszystkie rzeczy z ławki do torby, po czym zawiesiłaś ją sobie niedbale na ramieniu. — Do zobaczenia później!
Wyszłaś spokojnym krokiem z klasy, a gdy tylko upewniłaś się, że znajdowałaś się poza zasięgiem wzroku swojej przyjaciółki, natychmiastowo przyśpieszyłaś kroku. Udałaś się korytarzem w kierunku schodów, bez zastanowienia pnąc się nieprzerwanie ku górze. Dopiero stając przed drzwiami prowadzącymi na dach, zaczęłaś czuć obezwładniający strach oraz stres.
Przełknęłaś ciężko ślinę, tracąc pewność nad słusznością swoich zamiarów. Chciałaś powiedzieć Yuu, że go kochałaś już od dawna, ale co jeśli on tego nie odwzajemniał? Zrujnowałabyś waszą przyjaźń takim wyznaniem, co by cię po prostu zniszczyło! Ale jednocześnie nie mogłaś przestać myśleć o tym, że ktoś inny byłby u jego boku.
Wzięłaś głęboki oddech, w końcu chwytając za klamkę, aby móc dostać się na dach. Przeciąg oraz chwila nieuwagi sprawiły, że drzwi głośno się za tobą zatrzasnęły, co w żaden sposób nie uspokoiło twoich zszarganych nerwów. Zwłaszcza że ściągnęło to na ciebie uwagę Yuu.
— [Imię]? Co tutaj robisz?
Zakłopotana wodziłaś wzrokiem wszędzie, aby tylko nie musieć na niego patrzeć.
— Ja... C-chciałam ci coś powiedzieć! — Zaśmiałaś się podenerwowana, bawiąc się palcami. — Kocham cię. Kocham cię od bardzo dawna, ale nigdy nie miałam odwagi ci tego powiedzieć. Bałam się, że zniszczyłabym naszą relację i... i inne tego typu bzdety, kiedy wyznaje się miłość swojemu przyjacielowi.
Kiedy udało ci się wreszcie ujawnić swe prawdziwe uczucia, poczułaś niesamowitą na sercu ulgę. Zupełnie jakby wszystkie niewypowiedziane wcześniej słowa wskoczyły do worka, który następnie wylądował na twojej klatce piersiowej, aby cię cały czas podduszać, aż do decydującego momentu rozwiązania supła i ujawnienia prawdy.
Yuu przez dłuższą chwilę milczał, rumieniąc się uroczo. Nigdy w życiu go takim nie widziałaś, nawet gdy specjalnie próbowałaś go wprawić w zakłopotanie. Żałowałaś, że nie mogłaś mu zrobić w tej chwili zdjęcia, aby upamiętnić całą sytuację.
— Jeżeli nie czujesz tego samego co ja, to nic się nie stało! Rozumiem, że to było nagłe i naprawdę nie oczekuję, że ty...
— Ja też cię kocham — wyszeptał ledwie słyszalnym głosem, przerywając ci.
Wciągnęłaś głośno powietrze, słysząc jego słowa, a twoje policzki zapłonęły żywym ogniem.
— C-co? Czy ty właśnie...
— Ta — przytaknął, masując zakłopotany kark. — Tak się składa, że też się wstydziłem ci o tym powiedzieć już od dłuższego czasu. Teraz trochę mi głupio, że szybciej tego nie zrobiłem.
— Niepotrzebnie! Dla mnie najważniejsze jest to, że odwzajemniasz moje uczucia! — zapewniłaś.
Rumieniec na twarzy Yuu tylko się powiększył.
— T-to świetnie.
Zapadła między wami niezręczna cisza, jakbyście oboje nie mogli uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło. Musiało minąć trochę czasu, nim doszłoby do was, że wasza relacja bezpowrotnie wskoczyła na zupełnie nowy poziom.
Najlepszym w tym wszystkim miało być jednak to, że Shinoa z pewnością zamierzała ci pomóc oswoić się z myślą posiadania chłopaka.
Zapowiadały się naprawdę długie i ciężkie dni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro