| Prompto Argentum |
Paring: Character x Reader
Zamówienie: Nie
Gatunek: Romans, Dramat, Okruchy Życia
Pochodzenie: Final Fantasy (ファイナルファンタジー)
Przyjemnego czytania!
29 grudnia 2017 r.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
— Kazuhiko, chodź do pani! — zawołałaś pieszczotliwie, klaszcząc delikatnie w dłonie, aby zwrócić uwagę szczeniaka. Zostałaś jednak całkowicie zignorowana. — Kazu, no dalej, chodź tutaj!
Szpic, przysięgłabyś na całą kolekcję mang, posłał ci pełne politowania spojrzenie, układając się wygodniej na legowisku, dając ci wyraźnie odczuć, że nie zamierzał wykonywać twoich poleceń. Opiekun schroniska ostrzegał cię, że psy rasy hokkaido bardzo emocjonalnie wiązały się z właścicielami, mogąc za nimi wskoczyć nawet w ogień. Niestety, dawny właściciel Kazuhiko zmarł, a niedługo potem jego suczka, która dwa tygodnie wcześniej urodziła trójkę szczeniaków. Zaadoptowałaś jedno z nich zaledwie parę dni temu, a już zdążyłaś poważnie odczuć skutki podjęcia się obowiązku wychowania i wytresowania hokkaido, a wszystko po to, aby stłumić uczucie samotności.
Od dwóch lat mieszkałaś sama w niewielkim, zdaniem innych, domku jednorodzinnym, które cię emocjonalnie przygniatało. W każdym pomieszczeniu odczuwało się pustkę, jaka wynikała z braku śladów czyjejkolwiek obecności. Twoi rodzice wyjechali w pilnej sprawie, nie zdradzając ci szczegółów dla twojego bezpieczeństwa, i gdybyś raz w miesiącu nie otrzymywała od nich listu, pomyślałabyś, że coś złego im się stało. Nie zmieniało to jednak faktu, że ogromnie za nimi tęskniłaś. Potrzebowałaś ich bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, a nic nie zwiastowało, że zamierzali wrócić w najbliższym czasie.
Bolało cię w klatce piersiowej na samą myśl, że kolejne urodziny znowu miałabyś spędzić w samotności. W szkole nie zawarłaś z nikim żadnej szczególnej więzi, tak jak przeważnie przedstawiały to mangi czy anime, lecz w głębi serce marzyłaś o przyjaciółce bądź przyjacielu, o którym mogłabyś mówić, że znaliście się od dziecka, ale czas biegł nieubłaganie naprzód, wcale nie odejmując ci lat, oddalając cię w ten sposób od tego cichego pragnienia.
Spojrzałaś na Kazuhiko, zaciskając dłonie na kolanach. Jeżeli chciałaś zyskać jego miłość, musiałaś poświęcić się budowaniu relacji między wami z takim samym oddaniem, jakbyś miała do czynienia z człowiekiem. Skinęłaś z determinacją głową, wstając z klęczek. Poszłaś do przedpokoju po smycz, a następnie wróciłaś z nią do salonu, skąd Kazuhiko uważnie cię obserwował.
Przybrałaś najmilszy wyraz twarzy, jaki tylko potrafiłaś.
— Chodź, Kazu, idziemy na spacer!
Szczeniak przez kilka sekund ci się przyglądał, aż w końcu zdecydował się do ciebie podbiec. Otworzyłaś szerzej oczy na ten widok, uśmiechając się szeroko z radości. Bezzwłocznie zaczepiłaś smycz o obrożę, po czym włożyłaś pośpiesznie buty. Uważałaś, że osiągnęłaś swój pierwszy mały sukces w zdobyciu zaufania i miłości Kazuhiko. Byłaś pewna, że później będzie już tylko lepiej!
Bez ociągania wyszłaś razem z Kazuhiko na zewnątrz, zamykając uprzednio drzwi od domu. Spojrzałaś na zegarek — do zmroku zostały dwie godziny. Odwróciłaś się w stronę słońca, zauważając, że powoli szykowało się do zniknięcia za horyzontem. Nie przejęłaś się tym, uznając, że nie za długi spacer, jak na początek, będzie odpowiedni.
Ruch o tej porze był bardzo niewielki. Po drodze spotkałaś tylko jednego mężczyznę, na oko w średnim wieku, który nieśpiesznie bieg przed siebie oraz jedno emerytowane małżeństwo. Brak tłumów wcale ci nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie — mogłaś się w spokoju nacieszyć chwilą spędzaną z Kazuhiko. Z trudem przenosiłaś wzrok z niego na coś innego. Jeżeli chodziło o maść, to twój pręgowaty hokkaido był wyjątkowy, co nawet przyznał sam weterynarz. Czasem miewałaś wrażenie, że Kazu zdawał sobie z tego sprawę, dlatego traktował cię jak człowieka gorszego sortu. Mimo to pokochałaś go całym sercem.
— U-uważaj! — rozległ się czyiś spanikowany krzyk, sekundę przed tym, jak zderzyłaś się z kimś z niesamowitym impetem.
Upadłaś boleśnie na tyłek, wydając z siebie zduszony jęk bólu. Poczułaś ogromny ciężar na nogach, ale bardziej zmartwił cię brak smyczy w dłoni. Spanikowana podniosłaś szybko głowę, żeby sprawdzić, co z Kazuhiko, lecz oblicze winowajcy całego zdarzenia, który leżał na dolnej partii twojego cała, chwilowo odciągnęło cię od tego. Przysadzisty chłopak, mający brzuch wielkości piłki do ćwiczeń, wyglądał na twojego równieśnika. Prostokątne okulary, za którymi kryły się błękitne oczy, mało co nie spadły mu z nosa okrytego piegami przez ów zderzenie.
— Wszystko w porządku? — zapytałaś z troską, widząc, że dojście do siebie zajmowało mu więcej czasu niż tobie.
— Co? — oprzytomniał nagle, również podnosząc głowę. Jego zdezorientowana mina szybko przeobraziła się w zakłopotanie. — Ach, przepraszam! Nie chciałem zrobić ci krzywdy! Czy coś cię boli? Potrzebujesz lekarza?
— Nie, spokojnie, nic mi nie jest — odpowiedziałaś, zanosząc się krótkim śmiechem. — Nazywam się [Imię]. A ty?
— Prompto — mruknął zaskoczony, wpatrując się w ciebie z szeroko otwartymi oczami.
— Miło cię poznać, Prompto — odparłaś uprzejmie, uśmiechając się szeroko. — Ale czy mógłbyś ze mnie zejść? — poprosiłaś, wskazując palcem na swoje nogi.
Prompto, cały speszony, pośpiesznie wstał, po czym pomógł ci się podnieść. Z chęcią skorzystałaś z jego pomocy, kiwając w podziękowaniu głową. Otrzepałaś swoje ubrania z brudu, zerkając ukradkiem na chłopaka. Spostrzegłaś, że klękał przed Kazuhino, głaszcząc go delikatnie po głowie, co szczeniakowi się nad wyraz spodobało. Zaniemówiłaś na ten widok, nie wierząc, że twój kapryśny hokkaido pozwolił się dotknąć komuś obcemu.
— Masz bardzo fajnego psa — powiedział, podnosząc się i wręczając ci [kolor] smycz. — Proszę.
— Dzięki — odpowiedziałaś niemrawo, wciąż otępiała zachowaniem czworonoga. — Masz rękę do zwierząt.
— Heh, nie wydaję mi się — odparł zakłopotany, pocierając tył głowy. — Po prostu bardzo lubię psy.
— A one lubią ciebie. — Spojrzałaś znacząco na Kazuhino, wyglądającego, jakby najchętniej wrócił z Prompto do domu. — Znasz się na psach rasy hokkaido?
— No... coś tam o nich czytałem...
— Co powiesz więc na współpracę? Potrzebuję pomocy przy tresowaniu Kazuhino, a nie znam nikogo, kto mógłby mi w tym pomóc.
— Em, sam nie wiem...
— Jeżeli się zgodzisz, zapomnę o tym, że na mnie wpadłeś — nie ustępowałaś, uśmiechając się przekonująco. — I obiecuję, że nie przeszkodzi to twoim treningom.
— Hę? Skąd wiesz, że trenuję?
— Sama nie wiem — mruknęłaś sarkastycznie, spoglądając znacząco na jego strój sportowy.
Oboje cicho się zaśmialiście, kiedy Prompto załapał aluzję.
— W porządku. Postaram się, jak mogę, aby ci pomóc — obiecał.
Porozmawiałaś z nim jeszcze kilka minut, nim oboje rozeszliście się we własne strony. Nie tylko potwierdziły się twoje przypuszczenia, co do jego wieku, ale również okazało się, że uczęszczaliście do tej samej szkoły!
Byłaś pewna, że spotkałaś osobę, z którą miałaś mieć wyjątkową więź.
~ * ~
W podstawówce marzyłaś o dwóch rzeczach: powrocie rodziców do domu oraz przyjacielu, z którym łączyłaby cię wyjątkowa więź, niczym rodem wyjęta z anime. Pragnęłaś pozbyć się samotności i pierwszym krokiem, jaki ku temu poczyniłaś, było zaadoptowanie psa. Zajęło to szmat czasu i kosztowało cię wiele wysiłku, ale w końcu Kazuhiko cię zaakceptował. Gdy tylko mógł, nie odstępował cię na krok, śląc ci przy tym maślane spojrzenia. Stał się twoim cieniem, podążającym niezauważalnie za tobą, nawet na wpół śpiąc. Czasem musiałaś wieczorem pójść do łazienki, a wtedy Kazuhiko również do niej szedł, układając się przy drzwiach z miną mówiącą: No co? Miałem ochotę się tutaj położyć.
Zakochałaś się w Kazuhiko od pierwszego wejrzenia i, nawet jeżeli hokkaido nie ułatwiał ci niczego, ta miłość przetrwała wszystkie trudności. Twoje życie stało się dzięki niemu lepsze, ale to nie Kazu stał się przyjacielem, o którym marzyłaś, ale znacząco przyczynił się do tego, że takową osobę spotkałaś.
Twoje przekonanie o wyjątkowej więzi między tobą a Prompto okazało się prawdziwe, ale z czasem przeobraziły się w coś, co zaczęło cię przerastać. Z każdym dniem, krok po kroku, coraz więcej nieznanych uczuć, w jego obecności, dawało ci się we znaki: motyle w brzuchu, ataki duszności, pocenie się dłoni, szybsze bicie serca, rumieńce na policzkach. Nie okazywałaś tego jednak zanadto po sobie, cały czas tłumiąc wszystko w sobie.
Kiedy poszłaś do liceum, zamiast ucieszyć się, widząc Prompto uczęszczającego do tej samej klasy co ty, poczułaś skurcz żołądka. Wiedziałaś, że spędzając z nim jeszcze więcej czasu niż dotychczas, trudniej będzie ci ukrywać swoje uczucia.
Oparłaś podbródek na dłoni, wzdychając przy tym cicho, spoglądając ukradkiem na Prompto. Od czasu waszego poznania bardzo się zmienił: codzienne treningi przyniosły pożądany efekt — schudł i wyrzeźbił ciało. Robiłaś się cała czerwona, za każdym razem, gdy tylko pomyślałaś o jego mięśniach ukrytych pod ubraniem. Poza tym znacznie urósł, przewyższając cię, mimo że kiedyś byliście tego samego wzrostu. Do tego kilkanaście minut dziennie poświęcał na układaniu swoich blond włosów, co z jednej strony cię bawiło, a z drugiej — sprawiało, że miękły ci nogi. Zaczął też większą uwagę przykładać do ubrań, gdy rozwinęła się w nim pasja do mody, jak i robienia zdjęć. Niezliczoną ilość razy dostałaś z zaskoczenia fleszem po oczach, na pewno wyglądając na fotografiach idiotycznie. Tak przynajmniej zakładałaś, gdyż Prompto ci ich nigdy nie pokazał w obawie, że wykorzystałabyś okazję do ich usunięcia. A jeżeli chodziło o charakter, nie zmienił się prawie wcale. Według ciebie wciąż pozostał tym miłym, nieco niezdarnym, ale uroczym chłopakiem.
Dałabyś naprawdę wiele, aby wiedzieć, co on o tobie myślał.
— Och, zapomniałem mojej gumki... — mruknął pod nosem Prompto, przeszukując piórnik.
Siedział w ławce przed tobą, więc dźgnęłaś go palcem w plecy, by przyciągnąć jego uwagę.
Odwrócił się zdziwiony, spoglądając na ciebie pytająco.
— Jeśli chcesz, możesz użyć mojej — zaoferowałaś z pozoru niedbałym tonem.
— Ech?! Naprawdę?
— Tak. W końcu jesteśmy sąsiadami z ławki, a przed nami jeszcze popołudniowe zajęcia — odpowiedziałaś spokojnie, wyjmując z piórnika swoją gumkę. Złapałaś za oba jej końce, aby przełamać ją na pół.
— Oi, czekaj! Nie musisz tego robić, jest w porządku!
— Nie przejmuj się, to nic takiego — zapewniłaś, oddając mu kawałek gumki.
Podziękował ci, wpatrując się przez kilka sekund bez słowa w podarowany przedmiot.
— Urwałaś ją okropnie.
— Oddaj, jeżeli ci się nie podoba! — obruszyłaś się, sięgając ręką do przodu, aby wyrwać mu gumkę.
— Nie, przepraszam! Użyję jej! — Odsunął się gwałtownie do tyłu, poza twój zasięg. — To bardzo pomocne, ale przepraszam, że musiałaś ją dla mnie przełamać. Kupię ci później nową.
— Nie musisz tego robić.
— Wiem, ale chcę! — uśmiechnął się urzekająco, przez co się zarumieniłaś. — Wielkie dzięki, [Imię].
— Nie ma za co — zapewniłaś, uciekając wzrokiem w bok.
Później, w czasie lekcji, starałaś się maksymalnie skupić na słowach nauczyciela, aby jak najwięcej wynieść z zajęć. Ostatnio twoje oceny się pogorszyły, gdyż cały czas się rozpraszałaś, ilekroć Prompto się poruszył. A przez to, że siedział perfidnie przed tobą, trudno było ci ignorować jego ruchy.
Kiedy nauczyciel zamilkł, zajmując się pisaniem tekstu na tablicy, w pełni skoncentrowana zaczęłaś nanosić wszystkie podane przez niego informacje do swojego zeszytu. Mimo to, w pewnym momencie, popełniłaś błąd w wyrazie słowa ,,uwaga'', więc sięgnęłaś do piórka po gumkę. Gdy ujrzałaś nierówno oderwany kawałek, nic nie było w stanie powstrzymać cię od pomyślenia o Prompto. Ciekawiło cię, czy czuł do ciebie coś więcej, nawet jeżeli tego nie okazywał.
Zacisnęłaś dłoń mocniej na gumce, wymazując źle napisane słowo.
Trudno być najlepszymi przyjaciółmi w takiej sytuacji, pomyślałaś.
~ * ~
Z niedowierzaniem wzięłaś do ręki nową, wciąż jeszcze zapakowaną, gumkę do mazania, na której widniało coś na wzór kurczaka.
— Moje podziękowanie za wczorajszą gumkę — powiedział z zadowoleniem Prompto, podbierając się pod boki, stojąc przy twojej ławce.
— Czy nie powiedziałam ci, że nie musisz tego robić? — przypomniałaś, przyglądając się sceptycznie gumce. — Swoją drogą, co to jest?
— Chocobo! Czyż nie jest uroczy?
— Tym się kierowałeś, wybierając ją?
— Och, cóż, po prostu uznałem, że jest naprawdę urocze. A wtedy pomyślałem o tobie. Zobaczysz, będziesz dzięki niej jeszcze bardziej popularna! — odpowiedział wesoło, przez co jego słowa zabrzmiały tak lekko, jakby nie były niczym dziwnym.
Zacisnęłaś pod ławką dłonie na kolanach, wzdychając cicho, aby powstrzymać ich drżenie. Nie wiedziałaś, co w takim wypadku powiedzieć.
Jak powinnam odpowiedzieć, jako jego najlepsza przyjaciółka?
— No cóż, skoro to dla mnie kupiłeś... Wezmę to — odparłaś w końcu. — Dziękuję, choć jest kiczowate.
— Oi, to okrutne! Przecież jest urocza! — oburzył się, tak samo, jak zeszłego dnia ty, gdy powiedział, że okropnie połamałaś gumkę. — Jeśli ci się nie podoba, nie musisz tego przyjmować!
— Daj spokój, Prompto! Przecież powiedziałam, że to wezmę — zaśmiałaś się, rozbawiona jego reakcją.
Kiedy używałaś na zajęciach gumki od niego, byłaś naprawdę szczęśliwa, mimo że nie poprawiło to twojego problemu z koncentracją, wręcz przeciwnie — rozmarzona bazgrałaś po zeszycie, dopóki nie zorientowałaś się, że narysowałaś w nim siebie i Prompto, podpisując cały rysunek napisem: Kocham cię.
Co ja jestem, zakochana dziewica? Żałosne. Szydziłaś z siebie w myślach, zmazując wszystko.
Gdy kilka łez spadło na kartkę, zorientowałaś się, że płakałaś. Rękawem mundurka szybko otarłaś policzki oraz oczy, aby nikt tego nie zauważył.
Pomimo lat, wciąż marzyłaś o dwóch rzeczach: powrocie rodziców do domu i by twoje uczucia zostały odwzajemnione.
~ * ~
— Oi, [Imię]! [Imię]! — Słyszałaś, jak ktoś cię wołał, ale jego głos docierał do ciebie jakby spod wody. — [Imię], obudź się! Robi się późno!
Otworzyłaś powoli oczy, podnosząc się nieśpiesznie z ławki. Przetarłaś dłonią ociężałe powieki, kiedy twój mózg próbował zorientować się w rzeczywistości.
— Uff, w końcu się obudziłaś. Aż zacząłem się martwić...
Spojrzałaś w górę, gdzie napotkałaś na zmartwione oblicze Prompto. Serce zaczęło ci szybciej bić, a żołądek niebezpiecznie się skurczył. Nigdy równie bardzo nie chciałaś zniknąć, jak w owej chwili.
— Wybacz, zasnęło mi się — przeprosiłaś, natychmiastowo opuszczając wzrok z powrotem na ławkę. — Jak długo spałam?
— Hm, nie wiem dokładnie, ale zauważyłem, że pochrapujesz jakoś w połowie lekcji. Zakryłem cię twoim zeszytem, aby nauczyciel nie zorientował się, że śpisz — odpowiedział, wskazując na wspomniany przedmiot.
Krew odpłynęła ci z twarzy, kiedy przypomniałaś sobie, co w nim rysowałaś.
— A-ach, t-to dobrze. Dziękuję — wydukałaś zakłopotana, zabierając się do spakowania swoich rzeczy. — Chodźmy już do domu.
— Mhm — przytaknął bez entuzjazmu.
Wrócił do swojej ławki, aby także wrzucić wszystkie przybory do torby. Zastygłaś, widząc kawałek gumki, który dla niego oderwałaś.
— Nadal jej używasz? — zapytałaś z niedowierzaniem.
— Ach... tak — odpowiedział, nie patrząc na ciebie.
— Nie jest ci ciężko z niej korzystać, skoro zrobiła się taka mała? Nie chcesz kolejnej gumki? Myślę, że tę powinieneś wyrzucić.
— Nie, ja...
— Wolisz tę, którą ja mam?
— Nie, jest w porządku.
— Na pewno? Mówiłam ci, że nie musisz...
— To nie to. Jest w porządku, nawet jeśli jest mała. Jestem wystarczająco zadowolony z tego małego kawałka, który mi dałaś... — przerwał ci, brzmiąc całkowicie szczerze.
Jednak twoje serce najbardziej poruszył jego melancholijny wyraz twarzy. Nie wiedziałaś dlaczego, ale w tym momencie coś w tobie pękło.
— Uważasz, że to w porządku? — zapytałaś chłodno. — Naprawdę jesteś zadowolony z tego małego kawałka?
— Co masz na myśli?
— Prompto... Przepraszam — powiedziałaś, czując, jak oczy z każdą chwilą stawały się coraz bardziej wilgotne. — Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nie powinnam cię kochać, ale... Ja... — urwałaś, gdy nagle Prompto wziął cię w ramiona. — Prompto?
— Nikt nie zadecydował, czy można kochać swojego najlepszego przyjaciela, czy nie. Tylko twoja odpowiedź i moja są ważne — odparł, odsuwając się nieznacznie, aby spojrzeć ci w twarz. Zauważyłaś wtedy, że również miał łzy w oczach. — Co... Co dokładnie chcesz zrobić?
Przełknęłaś ciężko ślinę, przymykając na moment powieki. Wcześniej los pomógł ci spełnić jedno z twoich marzeń — teraz w twoich rękach leżała realizacja kolejnych.
— Kocham cię. Kocham cię, Prompto — wydusiłaś na jednym wydechu.
Zamknęłaś oczy, kiedy poczułaś, że ujął twoją twarz w dłonie.
— Ja również cię kocham — odparł, dotykając swoimi ustami twoje.
Nawet w najśmielszych snach przez myśl ci nie przeszło, że mogłabyś wyznać Prompto swe uczucia tak zwyczajnie wprost. Bałaś się podjąć takie ryzyko, które w razie niewypału zaprzepaściłoby waszą przyjaźń. Byłaś przez to przerażona i widziałaś w spojrzeniu Prompto, zanim cię pocałował, że czuł dokładnie to samo. Nie mieliście żadnego miłosnego doświadczenia, co napawało was niepokojem, ale skoro wytrzymaliście ze sobą tyle czasu, wiedzieliście, że warto spróbować rozwinąć te uczucia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro