Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| Leon Kuwata |


Paring: Character x Reader

Zamówienie: Nie

Gatunek: Komedia, Okruchy Życia

Pochodzenie: Danganronpa (ダンガンロンパ)



Przyjemnego czytania!


22 sierpnia 2020 r.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


   Znajomi często mówili [Imię], że w jej towarzystwie nie sposób się nudzić. Gdyby za tym oświadczeniem kryły się słowa uznania dla poczucia humoru czy błyskotliwych uwag, dziewczyna byłaby więcej niż szczęśliwa. Niestety, rzeczywistość przedstawiała się zgoła inaczej.

   Tym, co śmieszyło otaczających [Imię] ludzi był jej pech. Kłopoty, wpadki i wypadki były dla dziewczyny na porządku dziennym i wszystko się dokoła nich kręciło. Tylko w ten sposób zyskała wielu przyjaciół, których zwyczajnie bawiło oglądanie przydarzających się jej perypetii. Ostatnio kilku z nich wpadło na pomysł, żeby zaczęła dzielić się swoimi przeżyciami z resztą świata poprzez social media. Początkowo [Imię] była sceptycznie do tego nastawiona, ale ostatecznie postanowiła spróbować. W końcu zawsze mogła usunąć internetowe konto i zapomnieć o sprawie, niczego przy tym nie tracąc.

   Po dwóch miesiącach prowadzenia bloga i regularnego wstawiania postów [Imię] zyskała niemałą sławę i grono wiernych wielbicieli, którzy uwielbiali czytać o nieprzeciętnych sytuacjach z jej życia. Kompletnie nie spodziewała się takiego efektu. Myślała, że tylko znajomi będą czytać publikowane przez nią teksty. Im większy zdobywała rozgłos i uznanie wśród społeczności, tym mniej miała problemów ze swoją samooceną. W pewnym momencie wyzbyła się wręcz wszystkich kompleksów, dzięki czemu zaczęła widzieć świat w lepszych barwach. Ponadto otrzymywane komentarze motywowały ją do nieustannego działania, przez co czuła się, jakby nikt ani nic nie mogło jej powstrzymać.

   Jednak w tym morzu plusów, znalazło się także kilka minusów. Wcześniej [Imię] rzadko kiedy korzystała z telefonu czy komputera, lecz tamte czasy już dawno poszły w zapomnienie. Obecnie dziewczyna była niemal uzależniona od mediów społecznościowych, jak i samej elektroniki, co przełożyło się na relacje z przyjaciółmi, dla których miała coraz mniej czasu. Zdawała sobie z tego sprawę, dlatego sama wystąpiła z propozycją spotkania.

   Idąc żwirową ścieżką przez park, przeglądała komentarze pod ostatnim wpisem na blogu, jednocześnie czytając wiadomość od Hitomi. Na widok rzędu zabawnych emotikon, jakie jej wysłała, uśmiechnęła się i przyłożyła do ust butelkę z napojem gazowanym. Dobiegający z naprzeciwka chrzest kamyczków uciekających spod stóp powinien ją zaniepokoić, ale zanadto skupiła się na wyświetlaczu swojego telefonu, aby zwrócić uwagę na nadbiegającą osobę.

   Zderzenie było nieuniknione i dosyć bolesne, choć [Imię] udało się zachować równowagę. Ba, zdołała nawet uchronić komórkę przed upadkiem, co sprawiło, że westchnęła głośno z ulgą. Miało to jednak pewną cenę, którą przyszło zapłacić rudowłosemu chłopakowi noszącemu mnóstwo żelaznych akcesoriów. Zaniepokojona [Imię] spojrzała na swoją butelkę, a potem na [kolor] plamę widniejącą na firmowej koszulce nieznajomego.

   — O rany, tak mi przykro! — przeprosiła pospiesznie, czerwieniąc się z zażenowania. Otworzyła gwałtownie torebkę, żeby wyjąć ze środka paczkę chusteczek. — Uhm, proszę, weź to! Etto... I jeżeli chcesz, możesz zabrać resztę mojego napoju.

   Chłopak zamrugał zdziwiony, po czym roześmiał się doniośle, łapiąc się za brzuch.

   — Wyluzuj, mała! Nic się nie stało.

   — Co? — [Imię] znieruchomiała, nie spodziewając się tak beztroskiej reakcji. Wina za wypadek leżała po jej stronie i oczekiwała solidnego zbesztania, a nie niedbałego machnięcia ręką, jakby niczego złego nie zrobiła. — Nie, przepraszam, powinnam patrzeć przed siebie. Jeśli pójdziemy teraz do pralni, to zapłacę za oczyszczenie twojej koszulki. Napiszę tylko przyjaciołom, żeby poszli na karaoke beze mnie.

   — Hę? Nie ma mowy! Dziewczyno, muzyka jest najważniejsza!

   — A-ale twoja koszulka...

   — To tylko mała plama, nie? Pasuje do imagu prawdziwej gwiazdy! Jeden z członków The Sex Pistols miał nawet podobną!

   — Em... Chyba tak... — przytaknęła niepewnie, masując się dłonią po karku. Zaadaptowanie się do dziwnej sytuacji zajęło jej trochę czasu i dopiero po chwili zorientowała się, kim był osobliwy rozmówca. — Chwila, czy ty nie jesteś Leon Kuwata? Ten sławny bejsbolista, który chodzi do Akademii Szczytu Nadziei?!

   — To ja, we własnej osobie, joł! — zamruczał, podobnie jak muzyczna gwiazda, którą [Imię] widziała gdzieś w telewizji, i wykonał jakiś bliżej niezidentyfikowany gest rękami.

   — Miło cię poznać. Jestem [Nazwisko] [Imię]! Naprawdę nie jesteś na mnie zły za tę koszulkę?

   — Nah, daj spokój! Moim jedynym celem w życiu jest muzyka! Będę piosenkarzem, wypasionym piosenkarzem, więc takie drobnostki mnie nie ruszają.

   — Cóż, jeśli tak bardzo lubisz muzykę, to może chcesz się wybrać ze mną i moimi przyjaciółmi na karaoke? W ramach przeprosin zapłacę za twoje wejście. Oczywiście, jeżeli masz teraz czas i ochotę!

   [Imię] nie była pewna, jak wybrnąć z niezręcznej sytuacji, więc zrobiła coś jeszcze bardziej niestosownego i zaprosiła go na spotkanie. Miała cichą nadzieję, że odmówi i każde z nich pójdzie w swoją stronę, ale Leon bez wahania przystał na jej propozycję.

   Zrozumiała, że popełniła okropny błąd w chwili, gdy zaczął jej demonstrować swoje wokalne umiejętności w drodze do baru karaoke.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro