Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*

Shot dzieje się chwilę podczas Endgame. Jestem na pisarskiej piździe, sorka

Kiedy Steve odszedł, Samantha i Bucky odprowadzili go wzrokiem, jakby bojąc się, że staruszek za chwilę potknie się i coś sobie zrobi. Umysły obojga wypełniały myśli przeróżne, najróżniejsze emocje i obawy. Miał nastać nowy porządek świata, a oni nie dość, że po powrocie do żywych musieli się w nim jakoś odnaleźć, to jeszcze musieli go bronić przed kolejnym najeźdźcą, który tak naprawdę mógł przybyć w każdej chwili. 

James wiedział o planach swojego przyjaciela. Jednak fakt, że tarcza została przekazana Wilson, lekko go zaskoczył. Oczywiście, nawet nie śnił o tym, że to on będzie kontynuować dziedzictwo Kapitana, był na to zbyt zniszczony psychicznie. Może był już odporny na rosyjskie słowa, ale Zimowy Żołnierz miał zostać z nim do końca życia, jako jego nieodłączna część, wieczny cień jego przeszłości. 

Dlatego więc, myślał, że nie będzie następcy Steve'a, że zostanie po nim tylko symbol sprawiedliwości, walki, dobra i Ameryki. 

Nie znał pilotki za bardzo. Jako zabójca Hydry stoczył z nią parę walk, co ciężko było nazwać nawiązaniem jakiejś porządnej znajomości. Walczyli ramię w ramię na lotnisku. Sam paręnaście razy towarzyszyła Rogersowi podczas jego odwiedzin w Wakandzie. Podczas pierwszej i drugiej walki z Thanosem nie widział jej zbyt często, był dosyć zajęty próbowaniem nie zginąć.  

Na pogrzebie trzymali się głównie w swoim towarzystwie, oraz z Wandą Maximoff. Nie dlatego, że jakoś specjalnie się znali i kumplowali. Telepatka straciła wszystkich, których kochała. Nie został jej już nikt. Chcieli chociaż w taki sposób pokazać jej, że mogą liczyć na ich wsparcie. Jednak i tak mieli wrażenie, że dziewczyna nie zwraca na nich uwagi i jest gdzieś w swoim własnym świecie. 

Taki świat musiał być zdecydowanie lepszy niż ten, w którym dane było im teraz żyć. 

Kiedy starszy mężczyzna zniknął im z oczu, Bucky spojrzał na Wilson. Ta nadal wpatrywała się przed siebie, jakby nie wiedząc co ma teraz ze sobą uczynić. James potrafił to zrozumieć. Dostała dosyć trudną rolę do odegrania, a na tą sztukę miał patrzeć cały świat. 

- Wiedziałeś? - zapytała, nie patrząc na niego. Głos jej delikatnie drżał. 

- Tak. Powiedział mi na pogrzebie - rzucił Buck krótko - Zasługiwał na normalne życie. Poświęcił życie dla tych ludzi. 

Samantha pokiwała głową i westchnęła smutno, prawie bezsilnie. Nadal trzymała w dłoniach tarczę, ale tak, jakby bała się jej dotykać, jakby wibranium paliło ją w skórę. W końcu na niego spojrzała. 

- Wracasz do Wakandy? 

- Nie. Już nadużyłem gościnności T'Challi. Poza tym, musi ogarnąć swoje królestwo po tych pięciu latach - wyjaśnił James - Pepper mi powiedziała, że Tony kupił mi jakieś mieszkanie w Nowym Yorku. Chyba się tam na chwilę zatrzymam. 

- Ja muszę wrócić do mojej rodziny. Nie są w dobrej sytuacji, również zniknęli, a ich biznes, nasz  rodzinny biznes, upadł - wyznała dziewczyna - Muszę im jakoś pomóc, jakoś się w tym wszystkim odnaleźć. 

Bucky pokiwał głową i wsadził ręce do kieszeni, zerkając na swoje stopy. Nie wiedział co jej powiedzieć. 

- Zadzwonię. Jak ogarnę swój burdel - oznajmiła Samantha - Ty też ogarnij swój. 

- Jasne. A co zrobisz z tym? - wskazał na tarczę, którą nadal dziewczyna trzymała niezwykle ostrożnie. 

- Zachowam, oczywiście. Po prostu, muszę chwilę odsapnąć. No i coś mi się wydaję, że ludzkość musi się trochę tym wszystkim nacieszyć, więc wszyscy złoczyńcy zrobią sobie małe wakacje. Każdy zasługuję na chwilę przerwy - śmiech Wilson był suchy, podobnie jak jej żart. 

Podeszła do mężczyzny i poklepała go po ramieniu. 

- Do zobaczenia niedługo, James 

- Do zobaczenia. 

Uśmiechnęła się delikatnie, po czym wzięła tarczę i odeszła. Mężczyzna odprowadził ją wzrokiem. Pomyślał, że podobnie odchodził Steve. 

Wzdrygnął się. Nie, ona nie mogła umrzeć. Świat potrzebował nowego Kapitana, jakiejś garstki nadziei w tym wszystkim. Może źli ludzie zrobią sobie małą przerwę, ale kiedyś znowu powrócą. 

Świat będzie potrzebować Avengers. 

Świat będzie potrzebował Kapitana Ameryki. 

Świat będzie potrzebował Samanthy Wilson. 

Świat będzie potrzebował symbolu, aby powstać z kolan. 

Dopiero później okazało się, że tak naprawdę świat będzie potrzebował Sokoła i Zimowego Żołnierza. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro