30
Na weekend wróciłam do domu. Całe piątkowe popołudnie spędziłam z tatą. Oglądaliśmy jakieś programy rozrywkowe, w dzieciństwie często je razem oglądaliśmy. Zrobiliśmy wspólnie kolację i razem ją jedliśmy przy okazji oglądając jakiś film w telewizji. Opowiedziałam też tacie o treningu z Big Three oraz o stażach.
-Wiesz gdzie idziesz na staż?
-Mhm, do Mirko. Już nawet z nią o tym pisała i się zgodziła. Poza tym teraz zajmuje się tymi dopalaczami, więc przyda jej się pomoc. Dobra, ja zmykam do pokoju, dobranoc.
-Dobranoc.
Od razu jak się położyłam, zasnęłam. Obudziłam się w szarym pokoiku. Na łóżku siedziała białowłosa dziewczynka. Spojrzała do góry.
-T-to znowu ty.
-Tak, spokojnie, mała. Uratujemy cię, obiecuję. Musisz tylko troszkę poczekać.
Podeszłam do niej z uśmiechem. Patrzyła na mnie smutnymi oczami. Ale mogłam w nich zobaczyć nadzieję. To jeszcze dziecko, a tak wiele przeszła.
-Czemu płaczesz?
-Powinnaś mieć szczęśliwe dzieciństwo, a świat jest dla ciebie taki okrutny.
Usiadłam obok niej na łóżku, a ta mała istotka przytuliła się do mnie. Od razu ją przytuliłam i zaczęłam ją głaskać po włosach. Przypomniałam sobie jak to kiedyś moja mama kołysała mnie do snu. Na to wspomnienie się lekko uśmiechnęłam. Zaczęłam nucić kołysankę, która zawsze mnie usypiała.
Był sobie król, był sobie paź i była też królewna.
Żyli wśród mórz, nie znali burz, rzecz najzupełniej pewna.
Żyli wśród mórz, nie znali burz, rzecz najzupełniej pewna.
Kochał się król, kochał się paź, kochali się w królewnie.
I ona też kochała ich, kochali się wzajemnie.
I ona też kochała ich, kochali się wzajemnie.
Lecz srogi los, okrutna śmierć w udziale im przypadła,
Króla zjadł pies, pazia zjadł kot, królewnę myszka zjadła.
Króla zjadł pies, pazia zjadł kot, królewnę myszka zjadła.
Lecz żeby ci nie było żal dziecino ukochana,
Z cukru był król, z piernika paź, królewna z marcepana,
Z cukru był król, z piernika paź, królewna z marcepana.
-Śpij, maluchu.
Obudziłam się o 6 rano z uśmiechem na ustach. Zjadłam śniadanie i zrobiłam poranną kawę. Z kubkiem pełnym napoju bogów ruszyłam w stronę kanapy. Jednak spokojny poranek przeszkodził mi pewien blondyn, który nie potrafi schodzić po schodach.
-AŁA! Czemu macie takie głupie schody?!
-Tobie też życzę miłego dnia, kochanie moje.
Chłopak spojrzał na mnie nadal leżąc na podłodze, a w tym czasie na półpiętrze zjawił się mój tata z Kurczaczkiem.
-CO ZNOWU!? MAM DZISIAJ WOLNY DZIEŃ, A TY MUSISZ SIĘ TŁUC PO NASZYM DOMU Z SAMEGO RANA?!
-Wybacz, tato.
-Nie jestem twoim ojcem Hawks.
-Jeszcze nie.
-Idę spać, jak jeszcze raz mnie obudzisz, to nigdy nie zostanę twoim ojcem, zrozumiano?
-Tak, jest!
Zasalutował mojemu tacie z podłogi i się podniósł. Usiadł na kanapie, a ja usiadłam obok niego.
-Dawno się nie widzieliśmy Keigo.
-Oboje byliśmy zajęci, ja pracą, a ty miałaś egzamin. Jestem taki dumny, że zdałaś!
-Już uspokój się, bo zaraz będziemy mieć potop.
-Wziąłem dzisiaj wolne, więc dzisiaj spędzimy razem calutki dzień.
-Och nie, będę potrzebować po tym dniu porządnego terapeuty.
-Ej, nie będzie aż tak źle! Mam już wszystko zaplanowane.
Blondyn się wyszczerzył, a ja się od niego odsunęłam na drugi koniec mebla.
-Tym bardziej, będę go potrzebować. Daj mi się chociaż ubrać, bo nadal jestem w piżamie.
-Jak chcesz mogę ci pomóc.
-Jeszcze Bakugou rąk mi nie urwał, więc dam sobie radę sama. I nie, nie potrzebuję widowni, ty zostajesz tutaj i na mnie czekasz.
______________________________________________________
Jak wrażenia po całym 6 sezonie?
Teraz możecie się przygotować na sezon 7, będziecie płakać. I to mocno. Moje serce już mnie boli na samą myśl.
A jeśli jesteście na bieżąco z mangą, to jak wasze zdrowie psychiczne po naszym "ulubionym" chapterze 362?
Co z tego, że był opublikowany rok temu, ja nawet nie zapytałam o odczucia względem rozdziału.
W ogóle, czy ktoś z was czyta mangę MHA po angielsku? Czy tylko ja jestem na bieżąco?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro