26
Po 10 minutach rozniósł się po całej sali dzwonek. Oderwałam się od rozmowy z Jirou i spojrzałam w stronę telewizora.
-Złoczyńcy rozpoczęli atak terrorystyczny w okolicy Miasta bez nazwy. W gruzach budynków znajduje się wielu rannych.
Dach tak jak przed pierwszym etapem zaczął się rozkładać.
-Przez zniszczenia infrastruktury drogowej ekipy ratunkowe mają opóźnienie! Do ich przybycia bohaterowie znajdujący się na miejscu będą prowadzić akcje ratownicze. Ocalcie jak najwięcej żyć. A zatem zaczynamy!
Wszyscy wybiegli na arenę. Ruszyłam za resztą mojej klasy, a w głowie układałam już plan działania. Pobiegliśmy klasą do najbliższego osiedla. Zamieniłam się w bloodhounda i szłam na czele naszej klasy, abym mogła znaleźć osoby pod gruzami.
-Uporajcie się z drugim testem jak najszybciej.
Jako pierwsza usłyszałam płacz dziecka, więc zaczęłam ich prowadzić w stronę dźwięku. Zatrzymałam się przed spadkiem i zamieniłam się w człowieka. Midoriya jako pierwszy dotarł do dziecka.
-Mój dziadek! Został przygnieciony!
-Co? Straszne! Gdzie?
Strzeliłam sobie piątkę w czoło. Czego mogłam się spodziewać. Nasze pierwsze ćwiczenia z ratownictwa zostały przerwane atakiem złoczyńców, a później nawet nie wróciliśmy do USJ. Przyjrzałam się chłopcu, miał ranę na głowie, z której ciekła krew. Miał nierówny oddech
-Co to ma być? Punkty ujemne! Najpierw powinniście sprawdzić czy mogę chodzić! Do tego mam nierówny oddech, nie zauważyliście? I silnie krwawię z rany na głowie. Bohaterowie z licencją tymczasową powinni w lot oceniać stan ofiar i działać w oparciu o niego!
Podeszłam do chłopca kilka kroków, bacznie go obserwując. Reszta patrzyła co robię.
-Spokojnie, znajdziemy twojego dziadka. Teraz musimy się zająć tobą. Patrz na mnie i powtarzaj, wdech i wydech. Wezmę cię teraz na ręce, dobrze? Yaoyorozu, możesz mi wytworzyć bandaż i gazę jałową. Posłuchaj mnie mały, to rozcięcie na twojej głowie nie wygląda źle, prawdo podobnie nawet nie zostanie po tym blizna. Zaraz cię opatrzę, a moi przyjaciele po fachu wyciągną twojego dziadka.
Przymknęłam oczy i się do niego szczerze uśmiechnęłam.
-Patrzcie i się uczcie od waszej koleżanki!
Wzięłam chłopca na ręce i posadziłam go w stabilnym miejscu. Yaoyorozu podała mi to o co ją prosiłam. Przyłożyłam do miejsca rany gazę, a żeby się trzymała to owinęłam głowę chłopaka bandażem.
-Nie uciska za bardzo?
-Jest dobrze, dziękuję.
-Bardzo się cieszę, a teraz mój kolega zabierze cię w bezpieczne miejsce, dobrze?
Deku zaniósł chłopca do miejsca, gdzie jest udzielana pierwsza pomoc. Po drodze słyszałam jak powtarza "Jest dobrze". Reszta klasy patrzyła na mnie z otwartymi buziami.
-No co? Mam tatę bohatera, to on mnie tego uczył. A teraz wracajmy do pracy.
Zamieniłam się ponownie w psa i szukałam kolejnych ofiar ataku. Ocaliliśmy jeszcze kilka osób zanim podzieliliśmy się na mniejsze grupki. Razem z Tsuyu i Todorokim poszłam nad rzekę. Tsuyu wyciągnęła z wody chłopaka, a ja z Todorokim szukałam rzeczy palnych, które pomogą go ogrzać. Zebraliśmy kilka suchych patyków, a chłopak użył daru ognia. Zamieniłam się w niedźwiedzia polarnego, a Tsuyu posadziła chłopaka tak, aby się o mnie oparł i mogłam go ogrzać futrem. Gdy chłopca ogrzaliśmy, Todoroki wziął go na plecy i ruszyliśmy w stronę miejsca, gdzie była reszta ocalałych. Nagle usłyszeliśmy wybuchy i rozejrzeliśmy się wokoło.
-To atak terrorystyczny na dużą skalę. Złoczyńcy rozpoczęli napad! Obecni na miejscu adepci bohaterstwa mają kontynuować działania ratownicze, jednocześnie odpierając złoczyńców.
_______________________________________________________________
Ogólnie to w następnym rozdziale skończymy wątek egzaminu na licencję i zbliżamy się do stażu, więc wiecie co czeka główną bohaterkę. Też nie wiem czy będę staż jakoś bardzo opisywać, bo nasza główna nie będzie brała udziału w akcji z ratowaniem Eri. Także do następnego rozdziału!
Co z tego, że jutro będę trupem, idę pisać nowy rozdział do drugiej książki z Hawksem, bye!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro