21
!Odmłodziłam Nighteye'a, w książce ma 34 lata, a w anime ma on 38 lat!
-MACIE MI COŚ DO POWIEDZENIA?! Słucham.
-To jej wina.
Mój chłopak wskazał na mnie palcem.
-Moja wina? Nie protestowałeś.
-Jak mogłem protestować?
-No nie wiem, mogłeś mnie odrzucić, czy coś, a poza tym to ty wjebałeś mi się do łazienki!
-Trzeba było ją zamknąć! Przecież chyba wiesz po co jest zamek w drzwiach!
*POV Sir Nighteye*
Byłem wściekły, ale gdy tak patrzyłem jak się kłócą, chciało mi się śmiać. Kurczak zaczął mi się łasić do nogi, by po chwili usiąść i przyglądać się parze.
-Jak myślisz jak długo będą się kłócić?
-Miau.
-W dodatku zapomnieli o nas, chodź zapewne jesteś głodny.
Wziąłem kota na ręce i zostawiłem dwójkę pod łazienką. Dałem karmę rudzielcowi i zrobiłem sobie kawę. Z gorącą kawą wróciłem do przedpokoju, gdzie nadal toczyła się kłótnia. Zacząłem głośno siorbać napój przez co jakimś cudem dwójka młodych ludzi zwróciła na mnie uwagę.
-Skończyliście?
-Tak.
-Ubierzcie się i przyjdźcie do salonu, musimy porozmawiać.
Usiadłem na kanapie i wyczekiwałem na nich. W końcu po 5 minutach przyszli.
-Kto chce zacząć?
-Oj, jezu wielkie mi halo. Ja jej do niczego nie zmuszałem, od razu to mówię. To ona mnie zmusiła.
Spojrzałem na córkę.
-Nie prawda, znaczy nie do końca. Nie zmusił mnie, ale ja też go do niczego nie zmuszałam. Poza tym wszedł mi do łazienki, gdy wychodziłam spod prysznica.
-Trzeba było się zamknąć, to wtedy pozostałbym na zewnątrz łazienki.
-Poza tym jak wszedłeś do mojego domu?
-Przez okno.
Westchnąłem. Te dzieciaki mnie kiedyś wykończą.
-Mam nadzieję, że chociaż się zabezpieczaliście.
-Spokojnie tato, nie popełnimy waszego błędu.
Spojrzałem na córkę.
-Po pierwsze to były inne czasy.
-Ale nadal.
-Poza tym jestem zadowolony z tego błędu. I ty też powinnaś, bo gdyby nie to, to by cię nie było na tym świecie.
-Mama miała 17 lat.
-Szczegóły.
-Może ja wyjdę?
-Siadaj/Siedź!
-Okej, już nic nie mówię.
-Coś jeszcze chcesz wiedzieć tato?
-Nie, możecie już iść.
*POV Naomi*
Wyszłam z pokoju ciągnąc za sobą blondyna, poszliśmy do pokoju i położyłam się na łóżku twarzą w poduszce. Spojrzałam na telefon, miałam powiadomienia z messengera.
Kirishima: Może odwiedźmy jutro Midoriyę, no wiecie, tak całą klasą
Sonic: Jako przewodniczący naszej klasy popieram ten pomysł, powinniśmy zobaczyć w jakim są stanie przyjaciele z naszej klasy.
AlienQueen: Spotkajmy się o 10 na dworcu i pojedziemy do szpitala.
Bestyjka: Tak, muszę zobaczyć co u Jirou.
Poczułam jak chłopak zagląda mi przez ramię, od razu wyłączyłam telefon.
-Ej, miałem właśnie zacząć czytać!
-Co się stało na grupie klasowej, to zostaje na grupie klasowej. Jutro jadę z klasą do szpitala, gdzie leży kilka osób.
-Nie zatrzymuję cię, a poza tym mam jutro patrol, więc i tak będę miał na głowie inne rzeczy.
-A przypadkiem nie masz jeszcze dzisiaj patrolu?
-O kurwa, zapomniałem, kocham cię, bye!
Wyleciał przez otwarte okno, a ja się zaśmiałam.
-Pracoholik.
Napisałam do Shinsou, w końcu przez szkołę zaniedbałam naszą przyjaźń.
Diablica: Hej Shinsou, masz może teraz czas, aby się spotkać?
Śpioch: Ta, w parku?
Diablica: Za 15 minut, bye.
Śpioch: No, żegnam.
Przebrałam się, uczesałam i zeszłam na dół, mojego taty nie było w domu. Zamknęłam drzwi wejściowe na klucz i skierowałam się w kierunku parku. Gdy zobaczyłam zarys fioletowo-włosego, podbiegłam i się do niego przytuliłam. Chłopak od razu mnie objął.
-W końcu sobie o mnie przypomniałaś, co?
-Wiem, że zaniedbałam naszą przyjaźń i to wszystko moja wina. Ale chcę z tobą spędzić ten dzień, tak jak za starych dobrych czasów.
-Więc, chodź. Idziemy karmić bezdomne koty.
Chłopak złapał mnie za rękę i zaczął iść w stronę jednej z uliczek.
-A masz chociaż jakąś karmę?
Przystanął i spojrzał na mnie.
-Najpierw idziemy do zoologicznego po karmę.
-Wiedziałam, ale przy okazji kupię coś dla kurczaka.
-To on nadal żyje?!
-Tak, czemu miałby nie żyć?
-Z tobą nigdy nie wiadomo, raz zapomniałaś go odebrać od weterynarza.
-Oj tam, szczegóły, szczegóły.
Weszliśmy do pobliskiego sklepu zoologicznego, kupiliśmy suchą karmę i kilka saszetek mokrej, plus dwie duże miski. Dla swojego kota kupiłam kilka saszetek i po zakupie wyszliśmy. Weszliśmy do uliczki i napełniliśmy miski karmą. Po chwili zaczęły przychodzić koty. Po jedzeniu przyszły i łasiły się do nas. Ukucnęłam i pogłaskałam czarnego kota. Posiedzieliśmy i porozmawialiśmy ze sobą (z Shinsou). Chłopak później poszedł ze mną do domu i oglądaliśmy jakieś anime. Wieczorem chłopak opuścił mój dom, a ja na spokojnie się umyłam i poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro