19
W połowie trasy wyczułam lekki zapach spalenizny.
-Jirou, coś jest nie tak, musimy uciekać.
W tym samym momencie zaczął się pojawiać różowy dym.
-Pod żadnym pozorem nie wdychaj tego!
Zaczęłyśmy biec z powrotem w stronę kampusu. Poczułam gęsią skórkę i usłyszałam w głowie głos Mandalay.
-Wszyscy! Zaatakowali nas dwaj złoczyńcy! Jest możliwe, że jest ich więcej! Każdy, kto może się ruszać, ma natychmiast wrócić do obozu! Nawet jeżeli napotkacie wroga, macie uciekać i nie wdawać się w walkę!
Przeklinałam w myślach fakt, że nie możemy używać mocy. Mogłabym zamienić się w wilka, przez co szybciej byśmy dotarły do naszego celu. Po drodze spotkałyśmy Momo, która wytworzyła nam maski przeciwgazową. Dowiedziałyśmy się o sytuacji i pobiegłyśmy dalej. Po krótkim czasie znowu usłyszałam głos bohaterki.
-Wszyscy z klasy A i B! Z imienia bohatera, Eraser Heada, dostajecie zezwolenie na wdanie się w walkę! Powtarzam! Wszyscy z klasy A i B! Z imienia bohatera, Eraser Heada, dostajecie zezwolenie na wdanie się w walkę!
Ściągnęłam swoją maskę i wyczuliłam swój zmysł węchu.
-Posłuchaj mnie Jirou masz prostą drogę do obozu, trochę ci to zajmie, ale większość złoczyńców jest w innych miejscach. Biegnij.
Zamieniłam się w nietoperza i poleciałam w stronę jednego ze złoczyńców.
-Odkryliśmy jeden z celów złoczyńców. To jeden z uczniów- Kacchan! Kacchan powinien unikać walki i oddalania się od innych. Rozumiesz Kacchan?!
Po drodze zobaczyłam biegnących w tą samą stronę co ja Kendo i Tetsutetsu. Zniżyłam lot i zmieniłam się w człowieka dołączając do nich. Nadal miałam na sobie maskę.
-Czyli wy też zauważyliście?
-Tak, tam musi być złoczyńca, który wytwarza ten gaz, jeśli go pokonamy, gaz się ulotni.
Gdy dotarliśmy złoczyńca wyciągnął pistolet i strzelił w utwardzonego chłopaka. Nic mu się nie stało, ale jego maska pękła. Chłopak przyjmował każdą kulkę, ja używałam swojej szybkości, aby go uderzać, co mi się udawało, ale w końcu się trochę wycofał.
-Kendo użyj swoich dłoni, aby odepchnąć gaz!
-Dobry pomysł!
Dziewczyna powiększyła obie dłonie i zaczęła nimi machać. Gaz stał się mniej gęsty, pomogłam wstać Tetsutetsu i razem zaczęliśmy atakować złoczyńcę. Mój kolega zniszczył jego maskę, a ja uderzyłam go w kręgi szyjne, przez co stracił przytomność. Gaz zaczął się rozpraszać i po chwili już go nie było.
-Musimy wracać.
-Zostawcie mnie tu. Jestem wyczerpany.
-Tetsu, wstawaj, nie możesz tu zostać!
-Kendo pomóż mu wejść na mój grzbiet. I niech trzyma się mocno. Ty też wejdź, na wszelki wypadek będziesz nas osłaniać.
-Poradzisz sobie.
-Jasne.
Zamieniłam się w dużego czarnego wilka. Dziewczyna pomogła chłopakowi i zaraz poczułam na sobie ciężar. Potem dziewczyna usiadła z a chłopakiem. Zaczęłam biec, najpierw powoli, a potem przyspieszałam. Usłyszałam ryk, przypominał ten sam ryk, gdy Tokoyami ćwiczył kontrolę nad Dark Shadow w jaskini. Musiał stracić kontrolę. Nadal mieliśmy spory kawałek do obozu.
-Poradzimy sobie Naomi, idź pomóż swoim przyjaciołom.
Odwróciłam głowę w stronę chłopaka i dziewczyny. Uśmiechnęli się do mnie i zeszli z mojego grzbietu. Kiwnęłam łbem i szybko pobiegłam w stronę ryku. Zatrzymałam się przy Shojim i Midoriyi. Zmieniłam się w człowieka.
-Naomi! Powinnaś wracać, tu jest niebezpiecznie!
-To ty powinieneś wrócić, Izuku. Masz poważne rany. Pod postacią wilka wyczułam zapachy Bakugou i Todorokiego, są na północ stąd. Będę was prowadzić pod postacią ptaka. Dark Shadow reaguje na dźwięki, musi za nami podążać. Na pewno Bakugou uspokoi go swoimi eksplozjami, tak samo Todoroki może go uspokoić swoim ogniem.
-Dobry plan Naomi! Shoji, możesz wykorzystać swoje ręce jako przynętę i poprowadzisz go za nami bez lęku, że nas zaatakuje.
Zamieniłam się w sowę śnieżną i leciałam na samym przodzie, za mną biegł Shoji z Midoriyą na plecach. Szybko doleciałam do chłopaków i zobaczyłam złoczyńcę, którego quirk był związany z zębami. Zmieniłam się w człowieka i kopnęłam złoczyńcę w głowę, przez co uderzył w ziemię. Wylądowałam na obu nogach przy chłopakach.
-Bakugou! Todoroki! Proszę, niech któryś z was rozpali ogień! Pośpieszcie się i rozpalcie ogień! Tokoyami wyrwał się spod kontroli!
-Atakuje wszystko dookoła? Dobrze użyję płomieni.
-Czekaj.
Blondyn zatrzymał chłopaka ręką, a ja spojrzałam na złoczyńcę, który postanowił walczyć z Dark Shadow. Gdy wykończył mężczyznę, użyli swoich mocy, przez co Tokoyami mógł już zapanować nad Dark Shadowem.
-Wybacz, Shoji, Ty też Naomi i Midoriya. Byłem zbyt dziecinny. Pozwoliłem, żeby mój gniew przejął nade mną kontrolę i wypuściłem Dark Shadowa. Wpływ mroku i mojego gniewu skupił się na tym gościu. Skończyło się na tym, że stał się zbyt silny i zranił Shoji'ego.
-Możemy to zostawić na później. Tak byś właśnie powiedział, prawda?
-To prawda, potwierdziliśmy, że jednym z celów złoczyńców jest Kacchan.
-Bakugou? próbują go zabić? Dlaczego?
-Nie wiem, tak czy inaczej myślę, że obóz jest najbezpieczniejszym miejscem. W końcu mamy tam Vlad Kinga i pana Aizawę.
-Rozumiem. Więc teraz naszym zadaniem jest eskortowanie Bakugou?
-Niestety, na polance kociaki ciągle walczą. Wrócenie tą ścieżką skupiłoby na nas uwagę złoczyńców, a do tego stracilibyśmy czas. Powinniśmy pójść na przełaj.
-nie wiemy nawet, ile tam jest złoczyńców. Możemy przypadkiem na jakiegoś trafić.
-Możemy wykorzystać umiejętności Shojiego i Naomi. Do tego mamy lód Todorokiego, a jeżeli Tokoyamiemu to nie przeszkadza, to z niepokonanym Dark Shadowem będącym pod kontrolą. Szczerze, z tą grupą moglibyśmy zawalczyć z All Mightem.
-Co z wami jest!?
-Ty idziesz w środku.
-Nie ochraniajcie mnie, frajerzy!
Na samym początku szłam z Shojim i Deku. Zmieniłam Uszy na szare uszy wilka. Za nami szedł Todoroki z chłopakiem z klasy B na plecach, zaraz po nim Bakugou i na końcu Tokoyami. Po chwili natknęliśmy się na Urarakę i Tsuyu, na brązowowłosej siedziała jakaś blondynka, jednak gdy nas zobaczyła odbiegła.
-Uraraka jesteś ranna!
-W porządku, mogę chodzić.
-Nie mamy teraz czasu na stanie i rozmawianie. Chodźmy!
-Chodźcie z nami! Eskortujemy Kacchana do obozowiska.
Asui się na nas dziwnie spojrzała, co mnie zaniepokoiło.
-Eskortujecie Bakugou?
Niepewnie spojrzałam do tyłu, gdzie powinien być blondyn oraz Tokoyami. Żadnego z nich nie było.
-Mamy problem, zniknęli.
Wszyscy na moją uwagę odwrócili się do tyłu.
-Chłopiec, o którym mówicie. Zabrałem go swoją magią
Na gałęzi stał mężczyzna w żółtym płaszczu i czarnym cylindrze, pomiędzy jego palcami była mała niebieska kulka.
-Nie jest to talent, który powinien marnować się wśród bohaterów. Zabierzemy go na scenę, na której będzie mógł jaśniej rozbłysnąć.
-Oddawaj go!
-Oddawaj go? Dziwne, Bakugou do nikogo nie należy. Jest wolnym człowiekiem, egoisto.
Todoroki zaatakował go lodem, jednak ten odskoczył.
-Po prostu chcemy mu przekazać, że ścieżka, którą idzie teraz nie jest jedyną, którą może podążyć. W dzisiejszych czasach dzieci mogą wybierać własne ścieżki na podstawie własnych wartości.
Mężczyzna zaczął szybko uciekać. Postanowiliśmy, że użyjemy języka Tsuyu jako "rakiety", która wyrzuci chłopaków. Na samym początku Uraraka użyła na nich swojego daru, Tsuyu owinęła ich językiem i wyrzuciła ich w powietrze. Ja natomiast przemieniłam się w sokoła i szybko dołączyłam do chłopaków. Shoji kierował nimi używając swoich rąk Wylądowaliśmy przed kilkoma złoczyńcami na ciele mężczyzny w płaszczu.
-Oddawaj Kacchana i Tokoyamiego!
Chłopak z bliznami strzelił w nas ogniem, ale szybko go uniknęliśmy. Jednak poparzył rękę Midoriyi i Shojiego.
Mnie i Todorokiego zaatakował złoczyńca w czarno-szarym kostiumie. Todoroki obronił nas lodem. Blondynka rzuciła się na Deku, ale ocalił go Shoji. Złoczyńca, który porwał Bakugou i Todorokiego przeszukiwał kieszenie, jednak nic tam nie znalazł. Shoji pokazał, że zabrał mu dwie kulki. Todoroki zrobił ścianę z lodu i zaczęliśmy biec. Przed nami pojawił się zielony nomu, przez co zmieniliśmy kierunek, ale po chwili zatrzymał nas fioletowy gość z ataku na USJ. Na około nas zaczęły się pojawiać portale, do których wchodzili przestępcy.
-Czekaj, nasz cel.
-Och, o to chodzi? Wyglądali na tak szczęśliwych, że tutaj przybiegli, więc pomyślałem, że dam im mały prezent.
Odwróciliśmy się do dwójki złoczyńców. Mężczyzna wystawił język, na którym były dwie kulki, a w środku byli nasi znajomi z klasy. Z rąk Shojiego rozbłysło światło i pojawiły się dwa kawałki lodu. Mężczyzna zrobił repliki i nas oszukał. Gdy zaczęli powoli wchodzić, chłopaki szybko zaczęli biec, by ich uratować. Nagle wystrzelił z boku niebieski laser i uderzył złoczyńcę. Kullki leciały w powietrzu. Jedną złapał Shoji, niestety drugą kulkę szybciej złapał mężczyzna z bliznami. Znowu rozbłysło światło, a kulki zamieniły się w chłopaków. Podbiegłam do Tokoyamiego, był przytomny.
-Nic ci nie jest?
-Nie, co z Bakugou?
Spojrzałam na portal, który się zamykał pochłaniając czerwonookiego. Spuściłam głowę, nie mogłam na to patrzeć. Usłyszałam krzyk Deku i chciało mi się płakać. Jak mamy być bohaterami, kiedy nie potrafimy uratować naszego kolegi z klasy. Wstałam i pomogłam wstać chłopakowi. Dobiegły do nas Uraraka z Tsuyu.
-Naomi zabierz Urarakę i Tsuyu do obozu, my tutaj zostaniemy i poczekamy na pomoc.
Szłyśmy powoli i po 3 minutach wychodziłyśmy z lasu. Dopiero teraz zauważyłam w jakim stanie jest moje ciało. Wszędzie miałam zadrapania większe lub mniejsze, na dodatek byłam brudna od kurzu. Byłam jeszcze strasznie zmęczona, ze względu na to, że już nie działała na mnie adrenalina. Po dziesięciu minutach przyjechały służby. Z tego co słyszałam czternaście osób jest nieprzytomnych i w stanie krytycznym od tego gazu. Dwanaście miała większe lub mniejsze rany. Pozostałej trzynastce nic nie było. Mną zajmował się jeden ratownik. Oczyścił i zabandażował rany i było wszystko okej, nawet nie musiałam jechać do szpitala. Z szóstki bohaterów, tylko jedna była w stanie krytycznym, druga straciła wiele krwi i zniknęła. Ze złoczyńców tylko 3 została złapana i aresztowana. Wszyscy, którzy tego potrzebowali zostali przewiezieni do najbliższego szpitala. Zostaliśmy w ośrodku pod opieką Pussy Cats i wychowawców. Następnego dnia pojechaliśmy do nascych domów, a wychowawcy pojechali na policję, aby zeznawać.
______________________________________________________________
Wiem, że już zapewne chcecie Hawksa i będzie on w następnym rozdziale, ale chcę od razu napisać, że nie jestem typem romantyka i ciężko mi się pisze jakieś romantyczne scenki. Więc takich scen nie będzie w książce. Będzie na przykład napisane, że byli na randce, ale nie będzie to opisane.
Kto się cieszy z rozdziału?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro