Rozdział 10 Randka
Obudziłam się po piątej, która podchodzi już do szóstej i nie mam zamiaru zwlec się z łóżka. Jedyne co kazało mi wyleźć to pilna potrzeba do toalety. Po wylaniu niepotrzebnej wody z organizmu podeszłam do lustra nad umywalką i stwierdziłam że pójdę się umyć, bo już i tak nie zasnę. Wzięłam szybki prysznic, opatuliłam się w czarny szlafrok a szarym ręcznikiem zakręciłam włosy w turban. Z szafy wzięłam bieliznę i resztę ciuchów miałam ochotę dziś się odstawić więc wybrałam sukienkę i czarne zabudowane szpilki.
Nałożyłam ubrania i zabrałam się za układanie włosów. Zrobiłam kucyka a grzywkę, dla odmiany ułożyłam tak, że zasłania mi tylko nie całą połowę oka. Zeszłam za dół rodzice pewnie byli już w pracy. Ojciec jest chirurgiem a matka prawnikiem. Chcą ze mnie też zrobić lekarza ale marne na to szanse. Zjadłam szybkie śniadanie i wyszłam do szkoły. Po drodze zaszłam jeszcze do sklepu bo akurat dziś musiały mi się skończyć papierosy.
- Dzień dobry, poproszę papierosy. Marlboro Goldy. - Powiedziałam do starego faceta który czytał gazetę ten tylko na mnie zerknął.
...:- Nie sprzedajemy papierów nieletnim.
- A według pana ile mam lat ?
...:- To nieważne, sprzedam tylko za pokazaniem dowodu. A na oko widzę że ty go nie masz.
- Nie to nie. Pójdę gdzie indziej. - Wyszłam z sklepu niezadowolona, jebane 18 lat nigdzie mnie nie chcą wpuścić. Piwa nie kupisz, szlugów nie kupisz. Zjebane to wszystko. - Ałł - Byłam tak pochłonięta myślami że nie zauważyłem osoby przede mną. - Przepraszam.
Arm:- Przepraszam... Angel ?
-Nie duch święty. - Uśmiechnęłam się do niego na co zmieszany potarł dłonią kark. Pierwszy raz widzę Armina w tej wersji.
Arm:- Nie poznałem cię. . . Bardzo ładnie wyglądasz.
- Dziękuję.... - odgarnęłam grzywnę za ucho. - Nie jesteś w szkole ? Już po ósmej.
Arm:- Odwołali nam pierwszą lekcję. Właśnie idę kupić Red Bulla nie spałem za dobrze dziś w nocy mam nadzieją że energetyk załatwi sprawę.
- Chciałeś powiedzieć że wcale nie spałeś. Znów zarwałeś noc.
Arm:- Aż tak to widać.
- No, jak ciacho z Playboya to ty nie wyglądasz.
Arm:- Dzięki BFF z ciebie niezastąpiona. Idziesz ze mną ?
- A kupisz mi fajki. Mi nie chcą sprzedać bo nie jestem jeszcze pełnoletnia.
Arm:- Spoko.
Wróciliśmy się w stronę marketu, wręczyłam Arminowi kasę i czekałam aż wyjdzie z moimi sługami. W miedzy czasie sprawdziłam naszą grupę na Messengerze ale nikt nic nie pisał. Schowałam komórkę gdy akurat wyszedł Armin. W jednej ręce miał Red Bulla a w długiej moje szlugi. - Nareszcie, wiesz jak mi się chce palić.
Arm:- Zamierzałaś kiedyś rzucić ?
- Taa jeszcze czego .- Zdjęłam niepotrzebną folię i szybko poczęstowałam się jednym. Ten cudowny smak nikotyny Mmm. - Chcesz ?
Arm:- Tylko nie mów Alex'emu. - Podałam mu zapalniczkę. - różowa ?
- Noo. Chodź do parku, przejdziemy się. - Chodziliśmy po uliczkach parku rozmawiając na różne tematy od zespołu i tego co się wydarzyło po koncercie, po szkołę, znajomych i gry od których czarnowłosy jest chyba uzależniony bardziej niż ja od papierosów.
Arm:- Jak mogłaś nie słyszeć o najnowszym dodatku do Simsów. Wydali go 2 tygodnie temu. Jesteś strasznie zacofana.
- Nie śledzę premier gier mój geeku. Jedyne w co gram to Don't Starve i przeszłam kilka razy Wiedźmina. Grałam też w Skyrim. Ale to było dawno temu.
Arm:- Grasz w Don't Starve. Mogłaś powiedzieć wcześniej pograli byśmy multiplayer na wersji Together.
- Nic straconego, możemy umówić się na rozgrywkę. Chętnie znów usiądę przed komputer i założę słuchawki.
Arm:- Ale mogłaś powiedzieć wcześniej.
- No mogłam. - Wystawiłam mu język i przyspieszyłam kroku.
Arm:- Poczekaj na mnie !
- Przecież nie uciekam. Ej niedaleko jest kino, chodź sprawdzić czy grają jakiś fajny film. -Nie weszliśmy do budynku, przed nim znajdowała się spora tablica na której wisiały plakaty i lista premier.
Arm:- Dziś o 20:00 jest premiera Venom'a może pójdziemy.
- Tak, czemu nie. Może Rozalia i Alexy też by poszli, możemy też zapytać Lysandra i Kastiela poszli byśmy całą grupą.
Arm:- Yyy... myślałem że pójdziemy sami. No wiesz we dwoje. - Zwróciłam wzrok w jego stronę, patrzał przed siebie z lekko różowymi policzkami.
- Czy to będzie randka ? - Dopytałam chcąc mieć pewność.
Arm:- Dlaczego nie. Oczywiście jeśli chcesz.
- Chętnie. - Uśmiechnęłam się, dawno nie byłam na randce. Wróciliśmy do szkoły dopiero na trzecią lekcje, normalnie nie wracała bym do liceum ale Arminowi zależało. Właściwie powinnam mu podziękować będę miała mniej godzin nieusprawiedliwionych. Weszłam pierwsza rzuciłam babce od Francuskiego krótkie dobry i usiadłam na wolne miejsce w ławce z Kim. Później Historia, Matematyka i Biologia na której pisaliśmy sprawdzian z nowego działu. Kiedy odkładałam niepotrzebnie książki do szafki otoczyła mnie pewna blondynka wraz z swoją eskortą. - Żeby ze mną pogadać potrzebujesz ochrony ?
Am:- Zostawcie nas. - I odeszły bez słowa, normalnie pieski.
- Czego chcesz.
Am:- Informacji. Gdzie jest Kassi dlaczego nie ma go w szkole.
- Ja pierdole jak nie twój zjebany brat to ty się przypierdalasz. Nie mam pojęcia gdzie on jest, napisz mu esa jak ci zależy. A nie mi dupe trujesz.
Am:- Pisałam, nie odpisuje mi !
- No się kurwa nie dziwie. - Odsunęłam ją i chciałam przejść. Ale Amber złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w tył, zderzyłam się z szafkami nieźle obijając sobie barki. - Agh.. pojebało cię !
Am:- Nie ignoruj mnie. Nie lubię tego.
Amber trzymała mnie za kurtkę przyciśniętą do szafek. Spojrzałam na nią wściekła. - Puść mnie albo złamie ci te rączki.
Am:- Najpierw.. Aaaaaa ! - Chwyciłam jej nadgarstki i wykręciłam tak że chwile później klęczała łkając z bólu. - Pu-puść mnie. T-to boliii...
- Ohh Amber nie wiesz że nie podnosi się ręki na kogoś kogo możliwości się nie zna ?
Am:- Aaa, puść ?!
- Przeproś
Am:- NigdAaaa... Przepraszam !
- Niedosłyszałam.
Am:- Przepraszam, bardzo przepraszam !
- Ujdzie. - Puściłam ją. Może trochę naciągnęłam jej ścięgna ale przeżyje. - Następnym razem połamie ci nadgarstki rozumiesz. - Kiwnęła głową - Świetnie. A i spróbuj o tym komuś powiedzieć to zrobię ci taki botoks że Kastiel nawet na ciebie nie spojrzy. - Rozpłakana uciekła w stronę łazienek, ta siksa naprawdę działa mi na nerwy. Dobrze się dogadujemy ale to nie powód, aby MI truć dupę tym że pan Veilmont nie przyszedł do szkoły.
Deb:- Nieźle ją załatwiłaś. - Brunetka w dość przewiewnym stroju podeszła do mnie. Rozpoznałam ją, to ona rozmawiała z Kasem po koncercie. Musiała obserwować całą sytuację.
- Mówisz - Skrzyżowałam ręce na piersi. Posyłając jej wymowne spojrzenie.
Deb:- Tak. To było świetnie widowisko. Żałuję że tego nie nagrałam. A tak w ogóle jestem Debra. - Wyciągnęła dłoń w moją stronę.
- Angel - Odpowiedziałam ale nie uścisnęłam jej dłoni. Zamiast tego bardziej się jej przejrzałam szczupła wysoka sylwetka, długie brązowe włosy, duże oczy pełne usta. Nie powiem ładna jest zdzira, ale z tego co słyszałam ma też ładny charakter.
Deb:- Coś nie tak ?
- Skąd że. - Odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Nie zatrzymałam się, nie spoglądnęłam za siebie, nie zwolniłam kroku. Wychodząc przez główne drzwi rozglądnęłam się po dziedzińcu na jednej z ławek dostrzegłam Lynn i Lysandra którzy się śmiali. Hynm fajnie jakby im wyszło, pasują do siebie. Podeszłam do nich. - Hej przeszkadzam.
Lys:- Nie skąd.
Ly:- Siadaj, zrobimy ci miejsce.
- Dzieki. Dzisiejszy dzień tak się dłuży że chyba odpuszczę sobie ostatnią lekcje.
Lys:- Myślałem że uwielbiasz chemię...i irytowanie Delaney.
- To prawda, uwielbiam irytować ludzi.
Ly:- Nas nie irytujesz ?
Lys:- Bo nas znosi, z trudem pewnie. - Lysander uśmiechnął się złośliwie, takiego uśmiechu jeszcze niego nie znałam. Był jakby pewniejszy siebie, odważniejszy.
- Za taką mnie masz ?- Udałam smutną, na co kiwnął głową. - Tak, to ciebie teraz poirytuje. - Skoczyłam w stronę Lysa i zaczęłam go łaskotać po bokach. Białowłosy wił się z śmiechu a w jego oczach były łzy.
Lys:- D-ość Haha hahaha A- Ang-el pro- szę hahah haa. - Szarpał i śmiał się jednocześnie, próbował zabrać z siebie moje dłonie.
- Przeproś.
Lys:- Hahaha wybacz... błagam dość.
Przestałam i spojrzałam na niego z groźną miną. - Dalej myślisz że z trudem znoszę moich przyjaciół.
Lys:- No tak.
Zamrugałam kilka razy, nie wierze... -Lysander nie irytuj. . . mnie. - Zdając sobie sprawę z tego co robi zaśmiałam się. - No naprawdę bardzo zabawne ty biały czubku. Zmierzwiłam mu włosy - Nie rób tego więcej.
Lys:- Źle mi poszło.
- Nie, zajebiście ci poszło. - Wystawiłam dłoń i przybiliśmy piątkę. -Ale jeszcze raz a się obrażę. - Widziałam że Lynn nie czuje się komfortowo w tej sytuacji, położyłam dłonie na jej ramiona. - Nie martw się nie zabiorę ci twojego Lysandra.
Ly:- S-słucham ?
Lys:- Yy-ja ?
Oboje się zaczerwienili, wyglądali słodko zupełnie jak para. - Ja spadam,a wy pocałujcie się w końcu, dobra do następnego truskaweczki ! - Pomachałam im na odchodne i wyszłam z szkoły. W drodze powrotnej myślałam o spotkaniu z Arminem. Dziwnie się czuje z myślą że idziemy na randkę, a może po prostu się denerwuje tym że coś pójdzie źle. Otworzyłam drzwi i weszłam do domu, rodzice jeszcze nie wrócili, i dobrze przynajmniej mam spokój. Weszłam do kuchni i pogrzebałam troszkę po szafkach robiąc sobie makaron i sałatkę na obiad. W międzyczasie zadzwonił czerwonowłosy, odebrałam.
***
- Hallo
Kas:- Co robisz
- Jem. Czego chcesz ???
Kas:- Zaraz muszę czegoś chcieć.
- Musisz. Taki pierdolony ewenement jesteś.
Kas:- Przynieś mi notatki z lekcji.
- Khe khe khekhe. - Zaczęłam się krztusić makaronem. A że byłam na głośniku chłopak słyszał jak się dusze, kiedy wykrztusiłam kawałek makaronu zamilkłam na chwilę, ogarniając sytuację.
Kas:- Hej żyjesz tam ! Udławiłaś się ?! Angel !.....
- Jestem. Z kim ja gada ? co ty chcesz ?
Kas:- Dobra inaczej. Nudzi mi się chcesz wpaść do mnie albo iść na piwo.
- No teraz to gadam z Kastielem.
Kas:- Baby.
- Słyszałam. Dlaczego nie poprosisz Lysandra.
Kas:- Bo woli swoją dziewczynę od kumpla. A Armin też mnie olał dla jakiejś laski więc dzwonię do ciebie. Więc...
- Sorry ale jestem na dziś umówiona.
Kas:- Pierdolisz.
- Nie
Kas:- I mam uwierzyć że całej trójce się amorów zachciało. Co was nagle trafiło !
- Strzała miłości mini kupidynka - Coś czułam że powoli doprowadzam go do białej gorączki ale trudno raz się żyje He he. - A jak o miłości mowa to weź ty opanuj te swoje panny. Jedna się na mnie rzuca druga też się przypierdoliła.
Kas:- Czekaj co ?!
- Amber się przypierdoliła że jej nie odpisujesz a EX chyba chciała się zapoznać. Czy coś.
Kas:- Co za tępa pizda. Kiedyś błagała mnie żebym dał jej mój numer.
- I co dałeś ?
Kas:- No co ty ! Podałem jej kilka przypadkowych cyfr. Nie wierzę że idiotka dalej się nie zorientowała.
- Nie wymagaj tyle od przecinka umysłowego.
Kas:- Fakt. A co do Debry lepiej z nią nie gadaj. Ja też nie mam zamiaru.
- Boisz się spotkać byłą dziewczynę to dlatego nie przyszedłeś do szkoły.
Kas:- Nie boje się, po prostu nie chcę z nią gadać. A to różnica.
- Tchórz
Kas:- Nie przeginasz ?
- Ty mi powiedz.
Kas:- Angel.....
- Tak ? - Zapytałam niepewnie, przerywając ciszę.
Kas:- Nic, nieważne. Na razie.
- Paa. A i masz jutro przyjść. Nie mam towarzystwa do palenia.
Kas:- Zastanowię się. Miłej randki. Nie wróć z brzuchem.
- A weź spierdalaj.
***
Rozłączyłam się szybko. Debil z niego. Przecież nie znajdę w ciążę po jednej randce. Swoją drogą Armin też nie powiedział że idzie ze mną. Wrzuciłam talerz do zmywarki i poszłam do łazienki. Do wanny wlałam ciepłej wody i zażyłam kąpieli. Zasięgłam po żel do kąpieli o zapachu jaśminu i umyłam się nim. Po godzinie wyszłam z wody owinięta ręcznikiem. Włosy myłam rano więc nie opłacało mi się robić tego ponownie. Kiedy wybierałam ubrania na wieczór telefon mi zadzwonił. Pewnie znów muchomor się przypierdala. Odebrałam od niechcenia
***
- Czego !
Ch:- Też kurwa tęskniłam !
- Chloe ? - Doznałam szoku słysząc głos przyjaciółki.
Ch:- Nie duch święty. Przecież masz mnie zapisaną w kontaktach.
- Myślałam że to Kastiel. - Ale jebłam.
Ch:- Kastiel tak ? To twój...
- Znajomy, ze szkoły. - Odetchnęłam głęboko - Cieszę się że dzwonisz. Nawet nie wiesz jak mi was brakuje.
Ch:- Zmieniasz temat. Ale też nam ciebie brakuje. Mówiłaś że wpadniesz czasem na stare śmieci.
- Nawet nie wiesz jak bym chciała. Niestety starzy mnie nadzorują. Prawdopodobieństwo że pozwolą mi opuścić szkole i do was przyjechać jest równe zeru.
Ch:- To chujowo. My też nie możemy do ciebie wpaść. Zobaczymy się dopiero na twojej osiemnastce.
- Dostaliście przepustkę, nie wierzę że Ivo puścił całą waszą trójkę.
Ch:- Daj spokój musieliśmy chuja na kolanach błagać. Załatw dużo alkoholu mam dość tej abstynencji.
No tak zapomniałam że w Akademii nie możemy pić, odzwyczaiłam się od tego. Teraz praktycznie co weekend idziemy na imprezę raz zapiłam się tak bardzo że Kastiel i Lysander musieli mnie odprowadzić pod drzwi. - Jeszcze jakieś życzenia ?
Ch:- Jeszcze ogarnij jakieś sexy ciasteczka.
- Zabawić się chcesz. Max ci nie wystarcza.
Ch:- Rzuciłam go miesiąc temu. Zaczynał mnie wkurwiać tą wieczną miłością.
- No rzeczywiście to poważny powód.
Ch:- Nie krytykuj mnie. Ty i Zack się rozstaliście bez powodu.
Rzeczywiście nie podaliśmy im powodu. Ale tak było lepiej, nie chcieliśmy mieszać przyjaciół w prywatne sprawy. Istniało też prawdopodobieństwo że Chloe mogła by się od niego odwrócić a Evan musiał by wybrać mnie albo jego. Tylko Ken wie co się wydarzyło, jednak nie zna całej historii. - Znudziło nam się, słodzenie sobie nawzajem.
Ch:- Taa jasne.
- Dobra, Chloe zadzwonię jutro. Muszę się szykować.
Ch:- Gdzie ?
- Idę do kina mam randkę.
Ch:- I nic mi nie mówisz ! Co to za facet
- Ma na imię Armin, chodzimy razem do klasy i jest geekiem.
Ch:- Kim ?
- Często gra w gry i ogólnie ogarnia komputery.
Ch:- Umówiłaś się z nerdem !
- Tak. Dobra spadam. Pozdrów chłopaków. Kocham was.
Ch:- My ciebie też .
***
Boże ! Wiecie jak to jest kiedy gadacie z kimś przez telefon 5 minut a tak naprawdę mija 40, masakra. Podłączyłam telefon do ładowarki bo był już prawie na zdechnięciu. Wyciągnęłam z szafy bordową spódniczkę i czarną koszulkę z długim rękawem. Do tego były jeszcze czarne kozaki za kolano w końcu mamy końcówkę października za ciepło to nie jest.
Usiadłam przed toaletką i zaczęłam zmywać moje czerwone paznokcie, kiedy skończyłam nałożyłam czarny i srebrny lakier. Usta pomalowałam rubinową szminką a na powieki nałożyłam cień i eyeliner. Rzęsy rozczesałam szczoteczką i nałożyłam na nie maskarę, nie maluję się często i nie mam w tym jakiejś mega wprawy ale muszę się pochwalić bo wyszło mi kozacko. Gdy rozczesywałam włosy z dołu doszedł do mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Chwyciłam torebkę i zbiegłam na dół po schodach uważając by nie złamać sobie nogi. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam drzwi...
...:- Dobry wieczór mam przesyłkę dla pana.. Filipa Wings.
- Ojca nie ma.
...:- Rozumiem, proszę tu podpisać.
Zrobiłam co chciał kurier i odebrałam paczkę. Rzuciłam ją na stół kuchenny i usiadłam na krzesło. Wtem znów zadzwonił dzwonek. Pewnie znów się ten kurier dobija. Otworzyłam drzwi. - Tak ?
Arm:- Hej.
Przełknęłam ślinę widząc Armina ubranego w czarną koszulkę, dziurawe jeansy i jeansową kurtkę. Trzymał w dłoniach jedną czerwoną różę. - Hej - Powiedziałam niepewnie nie odrywając wzroku od szatyna.
Arm:- Proszę to dla ciebie.
- Dziękuję to urocze.. - wzięłam od niego kwiatka - ale nie kupuj mi więcej kwiatów. Dobrze.
Arm:- Dobrze zapamiętam. Idziemy.
- Jasne nie chce przegapić seansu. - Armin zamknął za mną drzwi a ja zakluczyłam je i schowałam klucz w torebce. Przeszliśmy kawałek i dopiero teraz zauważyłam samochód bliźniaków.
Arm:- Wsiadaj - Powiedział stojąc przy aucie i otwierając mi drzwi pasażera.
- Wiesz miałam nadzieję że się przejdziemy. - Złapałam go za dłoń. Chciałam stworzyć między nami atmosferę a spacer nocą przy blasku księżyca nie brzmiał najgorzej.
Arm:- Dlaczego nie.
Uśmiechnął się uroczo i uścisnął mocniej moją dłoń. Szliśmy prostą drogą trzymającą się za ręce i rozmawiając. Po kilku dłuższych minutach doszliśmy na miejsce. Hol kinowy był zapełniony a kolejka po bilety sięgała za drzwi. - Armin nie wiem czy jest sens stania tu. Zanim dojdziemy do kasy wykupią wszystkie miejsca.
Arm:- Wiem. Dlatego kupiłem je wcześniej. - Pomachał mi dwoma blankietami przed nosem. A ja uśmiechnęłam się do niego. - Masz ochotę na popcorn ?
- Yyy... tak czemu nie. - Czarnowłosy podszedł do stanowiska gdzie można było kupić kukurydzę. Zamienił kilka słów z ekspedientką a ta po chwili podała mu duży kubełek popcornu i dwa napoje. Zaskoczyło mnie to, jak dobrze się dogadywali musieli się znać już jakiś czas. Dziewczyna zaśmiała się i rzuciła w Armina garścią popcornu który pewnie podebrała z maszyny pod ladą. Zaśmiałam się widząc w Armina posypanego popcornem. Ale ja jestem dziwna. Cieszę się że nieznana mi osoba robi maślane oczy do chłopaka z którym aktualnie jestem na randce. Armin wziął popcorn pod pachę a w dłonie kubki z colą, wyglądał prześmiesznie. Podeszłam do niego i zabrałam napoje. - Nie mogłeś powiedzieć bym ci pomogła. Masz popcorn we włosach. - ściągnęłam jeden z jego głowy i wrzuciła do buzi. - Mmm.. smaczny.
Arm:- Mówisz że ja jestem smaczny czy kukurydza.
- Ciebie jeszcze nie próbowałam. - Położyłam mu dłoń po lewej stronie szyi a drugą stronę pocałowałam, zostawiając mokry ślad. - Idziemy zaraz seans. - Wyprułam na przód zostawiając szatyna w tyle ale zaraz mnie dogonił. Weszliśmy na sale kinową i zajęliśmy miejsca.
W tym samym momencie puścili reklamy. Oczywiście, jak to bywa w kinie, seans na dwudziestą, film zaczyna się pół godziny później. Rozsiedliśmy się wygodnie, mimo wszystko czeka nas godzina w fotelu. Byłam zaskoczona naszymi miejscami. Armin szarpnął się na fotele VIP.
- Jestem wykończona ale zadowolona. - Poczułam jak Armin łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę wyjścia.
Arm:- Ja jestem głodny. Popcornem nie da się najeść.
- Idziemy na pizzę ! - Pociągnęłam go w stronę miasta i najbliższej restauracji. - Możemy iść też na drinka co ty na to ?
Arm:- Prowadzę samochód zapomniałaś ?
- Możesz spać u mnie. Albo ze mną ?
Arm:- Chcesz mnie zaciągnąć do łóżka.. myślałem że tylko faceci tak robią.
- Oj zdziwił byś się. Wiele dziewczyn preferuje zaczniecie "relacji" od sypialni. Myślą że kiedy pokażą się z tej strony zyskają miłość. A niektóre wolą się po prostu zabawić, mężczyźni też to lubią więc z korzyść dla obu stron. ...i nie chodziło mi o to żebyśmy uprawiali seks. Nie spałeś nigdy z dziewczyną w jednym łóżku, wiesz bez seksu ?
Arm:- Spałem.
- Wiec po co proponujesz.
Arm:- Angel żartowałem.
- Wiem ja też. Chciałam zobaczyć twoją reakcje. Spiąłeś się
Arm:- Kastiel ma racje czasami jesteś strasznie irytująca i zawzięta.
- Dziś już drugi raz słyszę że jestem irytująca. Jak tak dalej pójdzie to zacznę brać to za komplement. - Weszliśmy do pizzerii już przy wejściu było czuć ten wspaniały zapach. Zajęliśmy miejsce przy stoliku. Po "kolacji" Armin mnie odprowadził. - Cóż dziękuję było bardzo miło. - Zbliżyłam się i chciałam go pocałować.
Arm:- Zaczekaj.. - Odsunął się. - Zaproponowałem ci ten wieczór bo... chciałem sprawdzić czy coś do ciebie czuje ale.... tak nie jest. Przepraszam...
- Za co ? Za bycie ze mną szczerym.
Arm:- No tak ?
- Cieszę się że mam takiego przyjaciela jak ty. Jesteś uczciwy że sobą i ze mną, niezależne od sytuacji.
Arm:- Przyjaźń
- Zawsze. - Przytuliłam go a on mnie.
Arm:- Do jutra.
- Tak. Do jutra
Weszłam do domu zmęczona tą sytuacją. I jak teraz o tym myślę to śmieszne to wyglądało. Ale myślałam że dostanę przynajmniej buziaka cóż ten głąb znów miał racje amorów mi się zachciało.
Ciąg dalszy nastąpi...
Pamiętaj o ⭐ która motywuje
I komentarzu 💭 co opinie pokazuje
1.10.2019
3292 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro