11- Pomyłka..
Pov. Draco
Właśnie miałem się deportować do nory po Freda na życzenie Amelii, chociaż w sumie to ja jej nalegałem że mogę się po niego deportować ale tylko i wyłącznie dlatego że chciałem być miły. Wierze że dzięki Klaudii się zmieniłem i starałem się to wszystkim pokazać. Wiadomo że nie zawsze to się udawało ale no cóż...życie.
-no to co.. ja się zmywam po Freda.. - powiedziałem
-jasne..to papa kochanie. Za ile wrócisz?- zapytała Klaudia
-myślę że za pół godziny może więcej ...zależy czy Fred będzie chciał się deportować czy będę musiał go namawiać.. - dodałem całując ją na co ona odwzajemniła pocałunek.
-draco.. tylko nie pomyl Freda z Georgem..- dodała Amelia
-taa..jasne. Nie pomylę
Deportowałem się. Byłem już przed norą. Zapukałem do drzwi które otworzyła Molly.
-ooo witaj Draconie..co cię tutaj sprowadza?- zapytała przyjaźnie
-jest Fred? Amelia jest u mnie i Klaudii i prosiła abym go zabrał do nas bo musi mu coś powiedzieć a chciałaby abyśmy się w czwórkę zebrali - powiedziałem a po chwili walnąłem się w głowę za to że powiedziałem to tak chaotycznie.
-jest w środku, wejdź... może masz ochotę na herbatę?? - zapytała kiedy wszedłem do środka.
-nie.. dziękuje
Kierowałem się do salonu. Mniej więcej wiedziałem gdzie Fred ma pokój ale to raczej jest też pokój jego bliźniaka. No nic. Wszedłem na górę i do pokoju. Był tam. Siedział przy biurku i coś malował.
-Fred! Amelia jest u nas i prosi cię abyś się tam ze mną deportował bo chce ci coś przekazać. - powiedziałem
-Malfoy?! CO ty tu robisz? - zapytał
-aha czyli przechodzimy po nazwisku Weasley?
-sory ale chyba mnie pomyliłeś z Fredem. Ja jestem George - dodał śmiejąc się
-aaa okej przepraszam a gdzie jest Fred? - zapytałem
-chyba na łące, a mogę cię o coś zapytać?
-jasne..
-co cię łączy z Amelią i Fredem?- zapytał
-Amelia jest siostrą mojej narzeczonej nic więcej, spokojnie
-czyli to ty jesteś ojcem dziecka Klaudii?- zapytał
-tak a kto inny? Przecież nie Snape- zaśmiałem się on też
-jednak się zmieniłeś.. aczkolwiek w to nie wierzyłem.
-jednak ludzie się zmieniają.. a to wszystko dzięki Klaudii
-tak, widzę że naprawdę ją kochasz - oznajmił
-no raczej. Nie chcę jej stracić. Za żadne skarby
-życzę wam szczęścia, a wiecie już jak nazwiecie bobasa?
-nieee, jeszcze nad tym nie myśleliśmy...
-jasne.. może lepiej idź po tego Freda ? co?
-racja.. miło się rozmawiało - powiedziałem
-mi również do zobaczenia
Wyszedłem z pomieszczenia i kierowałem się na zewnątrz. George się nie mylił. Fred siedział na trawie i czytał książkę. Podszedłem do niego i usiadłem obok.
-czekasz na Melę?- zapytałem
-tak, a co ty tutaj robisz?- zapytał
-kazała mi się po ciebie deportować, chciała pogadać w czwórkę.
-jasne.. no to co .. deportujemy się?- zapytał
-jasne - złapałem go za rękę i już po chwili byliśmy w Malfoy Manor. Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka, kiedy Klaudia mnie zobaczyła od razu do mnie podbiegła. A do Freda, Amelia.
-co tak długo? - zapytała moja ukochana wieszając mi się na szyi i całując.
-pomyliłem Freda z Georgem. - powiedziałem obejmując ją w tali.
-wiedziałam że ich pomylisz! - krzyknęła Amelia
-tak.. Wiedziałaś.. Zostajecie na noc? - zapytała klaudia
-a możemy? - Amelia i Fred spojrzeli się na mnie.
-jasne.. Możecie. Do góry na lewo jest wasz pokój. - Powiedziałem- a teraz pozwolicie że na chwilę znikniemy?
-jasne.. Mogę zrobić sernika jeżeli chcecie? - zapytała Amelia
-okej. - dodałem łapiąc Klaudię za rękę i prowadząc do pokoju.
Zamknąłem za sobą drzwi i zakluczyłem.
-draco? Nie teraz- powiedziała klaudia
-a kiedy? I tak nie masz nic do robienia.. - przyciągnąłem ją do siebie
-draco.. Mamy gości.. Nie możemy
-owszem możemy.. Sami się sobą zajmą.. -posadziłem ją na swoich kolanach i zacząłem składać pocałunki na jej szyi. Ona się lekko uśmiechęła.
Rozebrałem ją. A po chwili siebie. Popchnąłem ją na łóżko a ona zaczęła się śmiać.
-co cię tak bawi? - Zapytałem
-ty. Jesteś po prostu zabawny i uroczy. - Uśmiechnęła się wstając z łóżka ubierając się.
-gdzie uciekasz?? Nie ma stąd wyjścia kochanie- dodałem łapiąc ją w talii i znów popychając na łóżko.
Pov. Amelia
Siedziałam z Fredem w salonie. Draco i klaudia nadal nie wrócili. Domyślam się co teraz robili. Skończyłam robić sernik i rozmawiałam chwilę z Fredem. Po chwili zeszła do nas narcyza.
-wiecie może gdzie jest draco i Klaudia? -zapytała
-chyba są w sypialni ale nie mam stu procentowej pewności. - odpowiedziałam
-dziękuję. - narcyza poszła na górę. No to będzie się działo. Złapałam Freda za rękę i po cichu poszłam z nim za Narcyzą.
Kiedy narcyza otworzyła drzwi od ich sypialni zaklęciem "Alohomora" Złapała się za głowę a ja i Fred tylko jej współczuliśmy.
-Draco!!! Co ty Sobie wyobrażasz?! Masz gości!! - krzyknęła
-Mamoo!! Prywatności!! To jest moja sypialnia! I moje sprawy! Wynocha!
-synu! Pamiętaj z kim rozmawiasz! Z matką! A teraz się ubierać i na dół!
Szybko wróciłam no dół. Fred również.
Narcyza po chwili zeszła.
-przepraszam za te krzyki.. Po prostu z nim się inaczej nie da.. - tłumaczyła się
-nic się nie stało.. My już pójdziemy do pokoju.. Pojedziemy spać. - powiedziałam
-jasne.. klaudia tylko Chciała ci powiedzieć że zaraz przyniesie wam urania.
-dobrze.. Dobranoc. - dodałam idąc na górę razem z Fredem
-miłej nocy dzieciaki.
____________________
Hejj
Jak się podoba??
Pozdrawiam serdecznie moich czytelników
Paaa
✨✨✨✨
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro