14- problemy...
-mamo! To nie było planowane.. My sobie nie poradzimy... Nie poradzimy sobie.. - draco zaczął płakać w moje ramiona.
-draco! Przestań! Zachowujesz się jak pięcio latek. - dodała Cyzia.- jedyne wyjście to aborcja.. - popłakałam się
-a co to aborcja? - zapytał z nadzieją draco
-aborcja inaczej usunięcie ciąży. - odpowiedziała
-NIGDY! NIE USUNIECIE MOICH DZIECI! TO SĄ MOJE MAŁE BACHORY I JA NIE POZWOLĘ ABY KTOŚ MIAŁ JE ZABIĆ! - krzyknął draco.
-Nie unoś głosu na matkę! Synu.. To Klaudia jest w ciąży nie ty! - krzyknęła
-ale nie pozwolę na to! - krzyknął mocno mnie obejmując. Podniósł mnie i wziął na ręce znosząc na górę do pokoju. - poniosło mnie?
-tak.. Zdecydowanie.. -dodałam
-przepraszam.. Ale nikt nie będzie narażał moich dzieci na śmieć albo co gorsza mojej przyszłej żony.
-urocze... Ale to naprawdę nie jest śmieszne ... Nie wiem jak damy radę, z pięcioma dzieciakami.. Jak my ledwo co potrafimy zająć się psem twojej kuzynki.
-tia.. Ten pies mojej kuzynki to Black.
-chcesz powiedzieć że to Syriusz!?
-tia..
-Draco! Przecież on wszystko wie.. On tutaj cały czas siedział jak rozmawialiśmy..
-kurwa... Nie pomyślałem.. Idę pogadać z Tonks..
-dlaczego z Tonks?
-bo ona musi pogadać z Blac.. Znaczy z Syriuszem. Bo w końcu Lup.. Remus to jej mąż a oni się przyjaźnią.. Co nie ? Tak mi opowiadałaś z Rud.. Amelią.
-ojj draco.. Jasne. Idę z tobą..
Deportowaliśmy Się Grimmauld Place 12 gdzie prawdopodobnie teraz mieszkali. Zapukałam do drzwi które otworzyła Hermiona.
-draco!? Co ty tutaj robisz? A ty kim jesteś? - zapytała
-a no tak... Bo ty mnie nie znasz. Klaudia Ra...
-Niedługo Malfoy.. Może nas wpuścisz? Ja do kuzynki.. - wtrącił się draco
-ale jest harr...
-Hermiona.. Kto to! - zapytał krzycząc harry
-no masz no... Malfoy! - krzyknęła
-że co!? Fajne mi żarty
-no ale ja nie żartuje Harry.. - dodała
-Bliznowaty! Nie poznajesz mojego głosu? -zapytał draco
-Malfoy.. Co chcesz?
-przyjechałem kuzynkę odwiedzić. A co ty taki wścibski? Pottah?
-daruj sobie.. Ty tchórzofreto! - krzyknęła Hermiona. Ja tylko patrzyłam na ich kłótnie.
-ahh.. Tak? Tchórzofreta? A co było kilka lat temu? Hmm.. U mnie w dormitorium? Niech no ja pomyśle.. "Draco.. Pragnę cię! Pieprz mnie! " Nie pamiętasz?
-draco! - krzyknęłam
-przepraszam.. - pocałował mnie namiętnie
-yyy weź mi go zabierz z oczu Hermiona- powiedział harry.
-Wybraniec.. Nadal się nie możesz pogodzić z tym że nie udało Ci się ze mną pieprzyć? Przecież wszystko wiemm..
-Draco przestań! Bo zaraz stąd pójdę! Nie mam zamiaru tego słuchać! - popchnęłam draco na bok, przecisnęłam się po między Hermioną a Harrym i weszłam do środka. Poszłam na górę do jakiegoś pokoju. Był tam Syriusz.
-cześć Klaudia.. - zaczął a ja szybko wytarłam łzy - coś się stało? Coś z draco?
-można tak powiedzieć..
-coś z tą ciążą? - znów zapytał - upsss..
-wiem że wiesz o wszystkim.. To ty byłeś tym psem..
-tak.. Przepraszam. Nie chciałem podsłuchiwać. Ale widzę że jest coś nie tak.. Możesz mi powiedzieć..
-na pewno?
-jasne że tak ..
-bo jakby to ująć.. Draco trochę się zaczął kłócić przy wejściu z Harrym i Hermioną i zaczął ciągle gadać że z Hermioną się pieprzył. Że Harremu się nie udało go przelecieć.. Ja wiem że to nic.. Ale to tak strasznie boli jak rozmawiają o tym przy mnie..
-rozumiem.. Nie znam się na sprawach dziewczyn.. Ale Tonks jest obok w pokoju. Możesz do niej iść.
-jasne.. Dziękuję.. A ty co będziesz robił?
-idę zaspokoić ten topór wojenny na dole - zaśmiał się.
Wyszłam z pokoju i poszłam obok. Była tam Tonks, rozmawiała z Melą.
-Dora.. Boję się że coś jej się może stać.. - powiedziała ruda dziewczyna
-będzie dobrze.. A odpisała ci?
-nie.
-hejka.. - zaczęłam podchodząc do dziewczyn
-boże.. Czemu nie odpisałaś?
-nic nie dostałam Amelka..
-aha.. A o co chodziło wtedy.. No wiesz.. U was po badaniach?
-Amelia... Dora.. Ja, ja nie wiem jak to możliwe... Ale jestem w ciąży...
-no to to wiemy- powiedziała dora
-ale.. Jak to powiedzieć..
-normalnie.. Spokojnie- dodała rudowłosa.
-będziecie ciociami pięciorga dzieci... - zaczęłam i łzy poleciały z moich oczu
-o kurwa... No nieźle.. Ale będzie dobrze..
-tak Dora ma rację.. Będzie dobrze - pocieszała mnie mela
-myślę..
Pov. Draco
Klaudia odeszła.. Poszła.. Zostawiła mnie..
-i co debile! Rzuciła mnie! Idioci! - zacząłem histeryzować.
-i po jakie Licho robisz z siebie amatora? To jest żałosne.. - dodała szlama
-ty jesteś żałosna.. To przez was! 20 września miał być ślub!! Ale nie będzie go przez was!
-ona z tobą nie zerwała Malfoy! - krzyknął święty potter
-jak to nie!? Zostawiła mnie z wami to coś gorszego!
-i niby po co ci ona teraz potrzebna? Nawet nie zwróciłeś na nią uwagi..
-ZAMKNIJ się Potter! Ona jest ze mną w cią... - zacząłem ale szybko skończyłem
-że co? Jest w ciąży? - zapytał pottah
-nie.. Nic takiego nie mówiłem..
-draco! Harry! Hermiona! - krzyknął Syriusz
-Black.. Coś się stało? - zapytałem
-tak. Klaudia właśnie płacze.. Wiecie dlaczego? - zapytał Syriusz
-to przez was! - krzyknąłem
-Malfoy! Opanuj się. Jesteś w gościach- dodał black.
-taa.. Gdzie ona jest?
-nie wiem. Gdzieś poszła.. Zniknęła..
-nie.. - łzy napłynęły mi do oczu. Upadłem na ziemię.
-wszystko dobrze? - zapytał harry
-nie.. Słabo mi..
-miona idź po Molly. - dodał Syriusz
Pov. Klaudia
Siedziałam z Amelią i Dorą na górze. Po chwili coś usłyszałam
-klaudia.. Klaudia. Ktoś tam jest - powiedział znany mi głos.. Ale nie wiem czyi był
-słyszałyście to?
-ale co? - zapytała Amelia
-nie wiem.. Ktoś mnie wołał.
-nic nie słyszałam.. - dodała Dora
-ja też nie..
-to pewnie moja wyobraźnia
-szybko! Do Munga z nim! Zemdlał! - usłyszałam krzyk Molly.
-coś się stało... Kto zemdlał? - zapytała Amela
-nie wiem.. Idę z nimi - powiedziała dora i zeszła na dół.
-idziemy? - zapytała
-okej Melka.. Chodź..
Zeszłam na dół. Nie było Harrego, Syriusza, dory, lupina oraz Molly.
-draco!? - krzyknęłam ale nie zjawił się - draco!?
-nie ma go- dodała miona
-gdzie jest?
-teraz w Mungu..
-co? Co mu się stało?
-zemdlał.. Ale dlaczego to mi się nie pytaj.. Wiem tylko że coś o tobie rozmawiali.. Ale co, jak to nie wiem...
-cholera.. Muszę tam jechać..
-nie ma mowy.. Jesteś w ciąży. - dodała Amelia
-wiedziałam.. - dodała miona.
-UPss.. Zapomniałam że nie wiesz.. - dodała Amelia
-luz.. - dodałam
-chłopiec czy dziewczynka? - zapytała Granger.
-piątka..
-oooo kurczaki... - powiedziała
-gdzie!? Gdzie są kurczaki? - zapytał Ron nie wiadomo skąd.
*kilka godzin później*
Siedziałam nadal na Grimmauld Place 12. Właśnie do domu wszedł Syriusz i Molly.
-nie dobrze.. Nie dobrze - powiedziała Molly.
-co jest? - zapytałam
____________________
Hejj
Totalnie nie mam pomysłu na opis więc go nie będzie
Do następnego
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro