Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14- problemy...

-mamo! To nie było planowane.. My sobie nie poradzimy... Nie poradzimy sobie.. - draco zaczął płakać w moje ramiona.

-draco! Przestań! Zachowujesz się jak pięcio latek. - dodała Cyzia.- jedyne wyjście to aborcja.. - popłakałam się

-a co to aborcja? - zapytał z nadzieją draco

-aborcja inaczej usunięcie ciąży. - odpowiedziała

-NIGDY! NIE USUNIECIE MOICH DZIECI! TO SĄ MOJE MAŁE BACHORY I JA NIE POZWOLĘ ABY KTOŚ MIAŁ JE ZABIĆ! - krzyknął draco.

-Nie unoś głosu na matkę! Synu.. To Klaudia jest w ciąży nie ty! - krzyknęła

-ale nie pozwolę na to! - krzyknął mocno mnie obejmując. Podniósł mnie i wziął na ręce znosząc na górę do pokoju. - poniosło mnie?

-tak.. Zdecydowanie.. -dodałam

-przepraszam.. Ale nikt nie będzie narażał moich dzieci na śmieć albo co gorsza mojej przyszłej żony.

-urocze... Ale to naprawdę nie jest śmieszne ... Nie wiem jak damy radę, z pięcioma dzieciakami.. Jak my ledwo co potrafimy zająć się psem twojej kuzynki.

-tia.. Ten pies mojej kuzynki to Black.

-chcesz powiedzieć że to Syriusz!?

-tia..

-Draco! Przecież on wszystko wie.. On tutaj cały czas siedział jak rozmawialiśmy..

-kurwa... Nie pomyślałem.. Idę pogadać z Tonks..

-dlaczego z Tonks?

-bo ona musi pogadać z Blac.. Znaczy z Syriuszem. Bo w końcu Lup.. Remus to jej mąż a oni się przyjaźnią.. Co nie ? Tak mi opowiadałaś z Rud.. Amelią.

-ojj draco.. Jasne. Idę z tobą..

Deportowaliśmy Się Grimmauld Place 12 gdzie prawdopodobnie teraz mieszkali. Zapukałam do drzwi które otworzyła Hermiona.

-draco!? Co ty tutaj robisz? A ty kim jesteś? - zapytała

-a no tak... Bo ty mnie nie znasz. Klaudia Ra...

-Niedługo Malfoy.. Może nas wpuścisz? Ja do kuzynki.. - wtrącił się draco

-ale jest harr...

-Hermiona.. Kto to! - zapytał krzycząc harry

-no masz no... Malfoy! - krzyknęła

-że co!? Fajne mi żarty

-no ale ja nie żartuje Harry.. - dodała

-Bliznowaty! Nie poznajesz mojego głosu? -zapytał draco

-Malfoy.. Co chcesz?

-przyjechałem kuzynkę odwiedzić. A co ty taki wścibski? Pottah?

-daruj sobie.. Ty tchórzofreto! - krzyknęła Hermiona. Ja tylko patrzyłam na ich kłótnie.

-ahh.. Tak? Tchórzofreta? A co było kilka lat temu? Hmm.. U mnie w dormitorium? Niech no ja pomyśle.. "Draco.. Pragnę cię! Pieprz mnie! " Nie pamiętasz?

-draco! - krzyknęłam

-przepraszam.. - pocałował mnie namiętnie

-yyy weź mi go zabierz z oczu Hermiona- powiedział harry.

-Wybraniec.. Nadal się nie możesz pogodzić z tym że nie udało Ci się ze mną pieprzyć? Przecież wszystko wiemm..

-Draco przestań! Bo zaraz stąd pójdę! Nie mam zamiaru tego słuchać! - popchnęłam draco na bok, przecisnęłam się po między Hermioną a Harrym i weszłam do środka. Poszłam na górę do jakiegoś pokoju. Był tam Syriusz.

-cześć Klaudia.. - zaczął a ja szybko wytarłam łzy - coś się stało? Coś z draco?

-można tak powiedzieć..

-coś z tą ciążą? - znów zapytał - upsss..

-wiem że wiesz o wszystkim.. To ty byłeś tym psem..

-tak.. Przepraszam. Nie chciałem podsłuchiwać. Ale widzę że jest coś nie tak.. Możesz mi powiedzieć..

-na pewno?

-jasne że tak ..

-bo jakby to ująć.. Draco trochę się zaczął kłócić przy wejściu z Harrym i Hermioną i zaczął ciągle gadać że z Hermioną się pieprzył. Że Harremu się nie udało go przelecieć.. Ja wiem że to nic.. Ale to tak strasznie boli jak rozmawiają o tym przy mnie..

-rozumiem.. Nie znam się na sprawach dziewczyn.. Ale Tonks jest obok w pokoju. Możesz do niej iść.

-jasne.. Dziękuję.. A ty co będziesz robił?

-idę zaspokoić ten topór wojenny na dole - zaśmiał się.

Wyszłam z pokoju i poszłam obok. Była tam Tonks, rozmawiała z Melą.

-Dora.. Boję się że coś jej się może stać.. - powiedziała ruda dziewczyna

-będzie dobrze.. A odpisała ci?

-nie.

-hejka.. - zaczęłam podchodząc do dziewczyn

-boże.. Czemu nie odpisałaś?

-nic nie dostałam Amelka..

-aha.. A o co chodziło wtedy.. No wiesz.. U was po badaniach?

-Amelia... Dora.. Ja, ja nie wiem jak to możliwe... Ale jestem w ciąży...

-no to to wiemy- powiedziała dora

-ale.. Jak to powiedzieć..

-normalnie.. Spokojnie- dodała rudowłosa.

-będziecie ciociami pięciorga dzieci... - zaczęłam i łzy poleciały z moich oczu

-o kurwa... No nieźle.. Ale będzie dobrze..

-tak Dora ma rację.. Będzie dobrze - pocieszała mnie mela

-myślę..

Pov. Draco

Klaudia odeszła.. Poszła.. Zostawiła mnie..

-i co debile! Rzuciła mnie! Idioci! - zacząłem histeryzować.

-i po jakie Licho robisz z siebie amatora? To jest żałosne.. - dodała szlama

-ty jesteś żałosna.. To przez was! 20 września miał być ślub!! Ale nie będzie go przez was!

-ona z tobą nie zerwała Malfoy! - krzyknął święty potter

-jak to nie!? Zostawiła mnie z wami to coś gorszego!

-i niby po co ci ona teraz potrzebna? Nawet nie zwróciłeś na nią uwagi..

-ZAMKNIJ się Potter! Ona jest ze mną w cią... - zacząłem ale szybko skończyłem

-że co? Jest w ciąży? - zapytał pottah

-nie.. Nic takiego nie mówiłem..

-draco! Harry! Hermiona! - krzyknął Syriusz

-Black.. Coś się stało? - zapytałem

-tak. Klaudia właśnie płacze.. Wiecie dlaczego? - zapytał Syriusz

-to przez was! - krzyknąłem

-Malfoy! Opanuj się. Jesteś w gościach- dodał black.

-taa.. Gdzie ona jest?

-nie wiem. Gdzieś poszła.. Zniknęła..

-nie.. - łzy napłynęły mi do oczu. Upadłem na ziemię.

-wszystko dobrze? - zapytał harry

-nie.. Słabo mi..

-miona idź po Molly. - dodał Syriusz

Pov. Klaudia

Siedziałam z Amelią i Dorą na górze. Po chwili coś usłyszałam

-klaudia.. Klaudia. Ktoś tam jest - powiedział znany mi głos.. Ale nie wiem czyi był

-słyszałyście to?

-ale co? - zapytała Amelia

-nie wiem.. Ktoś mnie wołał.

-nic nie słyszałam.. - dodała Dora

-ja też nie..

-to pewnie moja wyobraźnia

-szybko! Do Munga z nim! Zemdlał! - usłyszałam krzyk Molly.

-coś się stało... Kto zemdlał? - zapytała Amela

-nie wiem.. Idę z nimi - powiedziała dora i zeszła na dół.

-idziemy? - zapytała

-okej Melka.. Chodź..

Zeszłam na dół. Nie było Harrego, Syriusza, dory, lupina oraz Molly.

-draco!? - krzyknęłam ale nie zjawił się - draco!?

-nie ma go- dodała miona

-gdzie jest?

-teraz w Mungu..

-co? Co mu się stało?

-zemdlał.. Ale dlaczego to mi się nie pytaj.. Wiem tylko że coś o tobie rozmawiali.. Ale co, jak to nie wiem...

-cholera.. Muszę tam jechać..

-nie ma mowy.. Jesteś w ciąży. - dodała Amelia

-wiedziałam.. - dodała miona.

-UPss.. Zapomniałam że nie wiesz.. - dodała Amelia

-luz.. - dodałam

-chłopiec czy dziewczynka? - zapytała Granger.

-piątka..

-oooo kurczaki... - powiedziała

-gdzie!? Gdzie są kurczaki? - zapytał Ron nie wiadomo skąd.

*kilka godzin później*

Siedziałam nadal na Grimmauld Place 12. Właśnie do domu wszedł Syriusz i Molly.

-nie dobrze.. Nie dobrze - powiedziała Molly.

-co jest? - zapytałam

____________________

Hejj

Totalnie nie mam pomysłu na opis więc go nie będzie

Do następnego

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro