Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

five

CO BY BYŁO GDYBY STELLA NIGDY NIE WYJECHAŁA DO CHICAGO?

- Stella Stark proszona do gabinetu! - zawołał Tony, kiedy Stella przechodziła przez salon, gdzie się znajdował. Zdezorientowana dziewczyna spojrzała w jego stronę, unosząc brwi.

- Przestań. - mruknęła, podchodząc do niego bliżej. Usiadła na łokietniku i odwróciła się w jego stronę. - Idę dzisiaj do Petera po lekcjach. Mieliśmy zrobić razem projekt na fizykę. Nie wiem, o której wrócę. Ale w razie czego dam ci znać, to ktoś po mnie przyjdzie.

- Masz wrócić przed północą. - powiedział, grożąc jej palcem. Dziewczyna zaśmiała się, wstając na równe nogi. Zaraz skierowała się do drzwi.

- Da się zrobić. - odparła zgodnie z prawdą, salutując mu. Prędko pomachała mu dłonią i wyszła z pomieszczeń, zostawiając go tam samego. - Pa!

- Masz uważać!

~*~

- Cześć, wszystkim! - powiedziała głośno Stella, widząc na horyzoncie Petera i Neda, którzy stali nieopodal klasy, w której mieli mieć lekcje.

- Cześć, Stella. - przywitał się Ned, machając jej na przywitanie. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, bo chłopak zawsze tak entuzjastycznie ją witał.

- Hej. - powiedział Peter, nieco mniej entuzjastycznie, aczkolwiek szczerze. Naprawdę cieszył się, że Stella już tam była.

- Co tam porabiacie? - zagadnęła dziewczyna z szerokim uśmiechem, łapiąc za ramiączka od swojego plecaka. Wyglądała przy tym naprawdę uroczo. Chłopcy spojrzeli po sobie, a ona od razu zrozumiała, co mieli na myśli. Nie musieli nic mówić. - Nauka, rozumiem. Mi akurat tata pomógł z tym tematem. Jest w tym dość dobry.

- Masz z nim dobrze.

- Nie narzekam. - stwierdziła, wzruszając ramionami. Posłała jedynie Peterowi spojrzenie, bo on jedyny wiedział, kim był jej ojciec. - Pokażcie to, pomogę wam.

~*~

- Jak było w szkole? - zagadnął Happy już kilkanaście godzin później, gdy oboje jechali do siedziby Avengers. Stella przeniosła na niego swój wzrok i wzruszyła ramionami.

- Znośnie. - odparła zgodnie z prawdą. Zaraz jednak ożywiła się nieco, odwracając do niego przodem. - Flash znów dostał ode mnie reprymendę. Gościu wciąż robi to samo. Naprawdę nie mam już na niego siły.

- A co tam u Petera? Robiliście projekt, tak? - dopytywał mężczyzna, zerkając na nią ukradkiem. Prędko wrócił wzrokiem na jezdnię, by nie spowodować wypadku.

- Tak, z fizyki. - powiedziała, wracając do swojej poprzedniej pozycji. Spojrzała przed siebie, dostrzegając czerwone światło na sygnalizacji, przez co musieli stanąć. - Wszystko u niego w porządku. Ogółem, zaprosił mnie na randkę. Mamy się spotkać w weekend.

- Oo.

- No. Kochany jest. - stwierdziła dziewczyna, uśmiechając się pod nosem. Cieplej zrobiło się jej na sercu, gdy tylko pomyślała o ów chłopaku, który od jakiegoś czasu zajmował miejsce w jej sercu.

- Ale też wkurzający. - dodał Happy, na co ona spojrzała na niego, jakby oburzona. Wiedziała, że Peter potrafił być wkurzający, szczególnie dla niego, bo pamiętała, jak chłopak wypisywał do mężczyzny.

- Tylko ty tak uważasz. - powiedziała, krzyżując ręce na piersi. Happy prychnął w odpowiedzi.

- Dużo osób tak uważa.

~*~

Było rano, gdy telefon Stelli zaczął wibrować. Siedząca przy biurku dziewczyna spojrzała na wyświetlacz komórki, po czym chwyciła urządzenie i odebrała od chłopaka. Włączyła głośnomówiący, po czym wróciła do swoich wcześniejszych czynności.

- Obudziłem cię? - spytał Peter na przywitanie, dopiero wtedy uświadamiając sobie, która była godzina. Speszył się, zastanawiając się, czy jej nie obudził.

- Nie śpię od godziny. Rysuję sobie, bo mi się nudzi, a reszta śpi. - wyjaśniła pokrótce Stella, wzruszając ramionami, czego nie był w stanie zobaczyć. Zaraz zerknęła na swój telefon, gdzie widniało jego zdjęcie. - Coś się stało, że dzwonisz?

- Chciałem pogadać.

- A tak naprawdę? - spytała, bo jakoś nie chciało się jej wierzyć, że naprawdę zadzwonił pogadać. O tamtej godzinie.

- To jest naprawdę. - powiedział, jakby oburzony. Zaraz pokręcił głową sam do siebie, chcąc odgonić od siebie wspomnienie tamtej wymiany zdań. - Może wpadniesz do mnie niedługo?

- Widzieliśmy się wczoraj, Pete. W weekend też się będziemy widzieć. I w szkole. Mało ci jeszcze?

- Ciebie zawsze będzie mi mało. - stwierdził, nieświadomie wywołując na jej twarzy uśmiech. Jego słowa były jak miód dla jej uszu i serca i nie miała trochę sumienia mówić mu, że tamtego dnia nie miała czasu. Z resztą, on niedługo miał iść do szkoły. - To jak? Masz czas dziś po południu?

- Mam trening z Nat. A później idziemy na miasto wraz z Aną, Wandą, także dzisiaj odpada. Wybacz. - powiadomiła, czując się nieco dziwnie odmawiając mu. Niestety, nie zamierzała zmieniać swoich planów, bo umawiały się z tym już dawno.

- To zadzwonię do Neda, czy coś robi. - stwierdził Peter, wzruszając ramionami. Ned był wtedy jego ostatnią opcją.

- Nie jesteś zły, co? - spytała cicho, czując lekkie wyrzuty sumienia. Mimo wszystko był dla niej ważny i kiedy był przygnębiony, jej również udzielał się jego nastrój.

- Po prostu spytałem. Wiem, że masz też swoje życie. Rozumiem to. - powiedział, a jej trochę ulżyło, gdy to powiedział. - Dobra, ja lecę się ubrać i dzwonię do Neda. A tobie miłego.

- Dzięki, Pete. I wzajemnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro