Inny punkt widzenia
Próbowałeś kiedyś popatrzeć na świat z mojej perspektywy?
Moje życie jest bardzo monotonne. Codziennie to samo. Bezczynnie wpatruję się w otaczające mnie przedmioty. Po tak długim czasie mogłabym wyrecytować z pamięci każdy najdrobniejszy szczegół.
Każdego dnia przeżywam męki Tantala. Marzę by wyjrzeć za drzwi, zobaczyć co kryje się za grubymi firanami przy oknie. Choć od tak dawna próbuję, nie potrafię wykonać najmniejszego nawet ruchu.
Nie mam pojęcia jaka jestem, jak się nazywam. Nie wiesz, jak straszne to uczucie. Obok mnie leżą inne, podobne do mnie. Na ich podstawie mogę tylko fantazjować o moim własnym wyglądzie. Ale... czy są takie jak ja? Czy myślą? Czy może istnieją tylko po to, byś Ty odnalazł w nich wartość?
Rutyna. Tak mogłabym nazwać moją marną egzystencję.
Najciekawszą porą dnia jest wieczór. Wtedy przychodzisz. Zazwyczaj zasiadasz przy komputerze, ale są wieczory, kiedy poświęcasz czas nam.
Na mnie nie zwracasz uwagi.
Porzucona w kącie, niewarta Twojego czasu. Naprawdę jestem aż tak odpychająca, byś nie mógł spojrzeć na mnie inaczej niż z obojętnością?
Mam ochotę błagać, byś chociaż raz się mną zajął. Widzę emocje na Twojej twarzy, kiedy spoglądasz na inne i pragnę, byś kiedyś popatrzył tak na mnie. Tak bardzo brak mi odmiany.
Niełatwo być książką.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro