Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

e l e v e n

Leżałem sobie wygodnie w mojej miękkiej pościeli wtulając twarz w poduszkę. Było mi tak cholernie dobrze. Oczy miałem zamknięte rozkoszując się ciszą panującą w domu. Nie chciało mi się wstawać, z resztą jak zawsze. Uwielbiam spać. Wtem doszły do mnie wspomnienia poprzedniego wieczoru i nocy. Ocknąłem się uchylając powieki. Luke.

- Luke? - zawołałem podnosząc się do pozycji siedzącej.

Cisza.

Spojrzałem na miejsce koło mnie. Ewidentnie musiał tu leżeć, już przez chwilę myślałem, że to może był jeden z tych bardzo realnych snów.

Wstałem niechętnie z miejsca i ruszyłem w stronę kuchni. Rozglądałem się jeszcze po domu z nadzieją, że gdzieś za rogiem zobaczę uśmiechniętą twarz Luke'a, ale nic takiego się nie wydarzyło. Nie było go.
Zrobił tak jak powiedział.

Westchnąłem palcami przeczesując niedbale włosy. Zrobiło mi się przykro. Chciałem go ujrzeć, stojącego przy kuchni i przygotowującego śniadanie. To był nasz taki rytułał. On wstawał wcześniej i robił śniadanie, podczas, gdy ja jeszcze przysypiałem w łóżku. Westchnąłem ciężko idąc do łazienki. Spojrzałem na swoje odbicie i zobaczyłem 3 dorodne czerwone malinki na mojej szyi. Odruchowo złapałem się za to miejsce i przymknąłem powieki.

Poza wgnieceniem w poduszce i malinkach na mojej skórze nie było po nim śladu.

Zastanawiałem się jak to się stało, że Luke znalazł się pod moim domem. W dodatku w takim stanie. Czy ktoś go pobił, bo na to wyglądało. Może to był ten Calum, albo któryś z kolesi w klubie. W każdym razie gotowało się we mnie na samą myśl, że ktoś go skrzywdził. Niech tylko się dowiem kto i niech to się zdarzy jeszcze raz, a ten ktoś pozna wkurwionego i nieobliczalnego Michaela Clifforda.

Zadzwoniłem do Ash'a i opowiedziałem mu wszystko. Bez szczegółów z nocy oczywiście. Był równie ździwiony jak ja, kiedy ujrzałem Luke'a wczoraj wieczorem.

Nie wiedziałem co myśleć, moja głowa pulsowała od ostatnich przeżyć i jeszcze nie dotarło do mnie co się właściwie działo. Luke wrócił do mojego życia jak bomba. Oczywiście nie tak to sobie wyobrażałem, ale jak to się mówi, nie można mieć wszystkiego. Byłem też szczęśliwy, że spędziliśmy wspólnie noc i nawet nie chodziło mi o seks, ale o sam fakt, że był przy mnie, leżał koło mnie i wtulał się we mnie. Zupełnie jak kiedyś. Ale czy to coś dla niego znaczyło?

Tego najbardziej mi brakowało, jego obecności w moim życiu.

Tego, że mogłem spojrzeć w jego niebieskie oczy i wpatrywać się w nie przez cały dzień. Tego, że mogłem mu narzekać na życie, a on głaszcząc mnie po głowie słuchał wszystkiego w milczeniu. Tego, że oglądaliśmy wspólnie filmy i komentowaliśmy co chwilę role bohaterów. Tego, że płakaliśmy przy sobie bez wstydu. Tego, że czułem go przy sobie, nawet, kiedy był poza domem.

Brakowało mi tego, że ja byłem tylko jego, a on był tylko mój.

Nie wiem co to jest, naprawdę, ale muszę jakoś ruszyć. Ten rozdział jest serio do dupy i zdaję sobie z tego sprawę, głównie przemyślenia Michaela. Luke już wkrótce znowu się pojawi, także czekajcie cierpliwie.
Dziękuję Wam za wszystkie głosy i komentarze.
Kolorowych snów Promyczki xxx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro