Prolog
Byłem z tajną misją na Jakku. Generał Leia powiedziała, że tam mieszka jej stary sprzymierzeniec, który ma wiadomość na temat bytu Luke'a Skywalkera. Rozmawiałem z Lorem Sanem Tekką, gdy nagle do jego chaty wpadł BB-8, pikając ostrzegawczo.
- Mamy towarzystwo... - mruknąłem.
Wybiegłem przed chatę Tekki, spojrzałem przez gogle. Najwyższy Porządek.
- Musisz się ukryć. - powiedziałem.
- Musisz uciekać. - odparł starzec.- Szybko!
Spojrzałem porozumiewawczo na mojego droida i skinąłem głową. Biegłem, a za mną BB-8 próbował dotrzymać mi kroku. Byliśmy przy moim X-wingu.
- Szybko BB-8, wskakuj! - krzyknąłem, wsiadając do myśliwca.
Próbowałem uruchomić silniki, ale jeden ze szturmowców strzelił prosto wylot silnika. BB-8 zaczął pikać zaniepokojony.
- Spokojnie, widzę. - odrzuciłem. Nakierowałem działko na szturmowców i zacząłem strzelać. Szybko wyskoczyłem z X-Winga. Stan silnika był beznadziejny. „Nie ucieknę" pomyślałem. Zobaczyłem, jak szturmowcy biorą do niewoli mieszkańców wioski i ją spalają. Wziąłem fragment mapy, którą wcześniej przekazał mi Lor San Tekka.
- Masz mapę! U ciebie będzie bezpieczniejsza niż u mnie. - powiedziałem do BB-8, przekazując mu fragment mapy- Teraz uciekaj jak najdalej potrafisz! Słyszysz?
BB-8 zapikał potwierdzająco.
- Wrócę po ciebie! Wszystko będzie dobrze! - odkrzyknąłem mu i pobiegłem ratować wioskę. Zacząłem strzelać do szturmowców, każdy mój strzał był celny. Nagle nadleciał wielki frachtowiec. Wysiadł z niego Kylo Ren. Podszedł do Lora Sana Tekki. Po jakimś czasie wyciągnął swój miecz i zabił starca. W obronie strzeliłem, ale Kylo Ren mnie zatrzymał. Nie mogłem ruszyć żadną częścią ciała. Podbiegli do mnie szturmowcy i zadali mi cios w brzuch. Przyciągnęli mnie do Rena i rzucili na kolana. Zacząłem się lekko bać. Czarny wojownik spojrzał na mnie. Chyba, przez te jego dziwną maskę nie wiedziałem. Zapadła cisza, postanowiłem ją przerwać.
- No, to kto gada pierwszy? Ty czy ja?
- Starzec przekazał ci mapę.- powiedział Ren.
- Trochę dziwnie brzmisz przez te... - dalej ciągnąłem, by zbić go z tropu.
- Przeszukać. - rozkazał.
- Aparaturę. - dodałem szybko.
Szturmowcy zaczęli mnie przeszukiwać.
- Nic nie ma, sir. - powiedział jeden ze szturmowców.
- Wziąć go na pokład.- rozkazał Ren.
Zacząłem się buntować, ale szturmowcy skuli mnie w kajdanki.
Usłyszałem płacz mieszkańców wioski, zabijanych przez pluton szturmowców.
- Nie! Błagam nie!! - powiedziałem.
Jak wylądowaliśmy na pokładzie krążownika, zabrano mnie do katowni i przykuto do dziwnego krzesła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro