Część 1
-Nie miałem pojęcia, że mamy na pokładzie najlepszego pilota Ruchu Oporu. - powiedział Kylo Ren, po przesłuchaniu wykonanym przez szturmowców.
- Wygodnie? - spytał z sarkazmem.
- Średnio. - odpowiedziałem z lekkim strachem.
Obok Rena stała młoda dziewczyna. Włosy miała związane w kitkę, a ubranie podarte i całe w plamach. Kylo miał ją na złotym łańcuszku. Patrzyła na mnie z zaciekawieniem.
- Jestem pod wrażeniem. - kontynuował Ren. - Moi szturmowcy nie dowiedzieli się od ciebie, gdzie jest mapa.
- Może powinni poprawić technikę działania? - spytałem sarkastycznie.
Kylo wyciągnął swoją rękę, zaczął używać mocy i wnikać do mojego umysłu. Próbowałem stawić opór, lecz bezskutecznie. Popchnął mnie i uderzyłem głową o to dziwne krzesło. Jęknąłem z bólu i strachu.
- Gdzie ona jest? - spytał mnie Kylo.
- Ruch Oporu... nie będzie się ciebie bać! - odparowałem mu.
Ten zaczął używać mocy jeszcze mocniej.
- Gdzie... jest... mapa? - powtórzył pytanie.
Próbowałem walczyć, ale nie dałem rady. Sprawiło mi to zbyt wielki ból i zacząłem krzyczeć, aż w końcu straciłem przytomność. Ledwo usłyszałem, jak Kylo mówi do tej dziewczyny.
- Masz mieć go na oku, rozumiemy się? - spytał i usłyszałem dźwięk uderzenia.
- Tak... panie... - wydusiła z siebie.
Po jakimś czasie poczułem, że ktoś dotyka moich ran. Otworzyłem oczy. To ta dziewczyna!
- Oh! Przepraszam, jeśli cię zabolało...- powiedziała.
- Nie, nie bolało. - powiedziałem, w prawdzie, to strasznie bolało, ale nie chciałem jej smucić.
- Trochę zmieniając temat... jak masz na imię? - spytała mnie.
- Jestem Poe, Poe Dameron. - przedstawiłem się. - A ty?
- Cóż... ja nie mam imienia.... - powiedziała, lekko się rumieniąc.
- Jak to nie masz?! Każdy jakiejś ma!
- Cóż, ja nie... Na mnie mówią tylko:
Zdrajczyni, idiotka, kretynka... i tak dalej.
Zrobiło mi się jej żal. Biedna, widać było, że bito ją i traktowano jak śmieć.
- Hmm... a co powiesz na „Tracy"? Ładne imię, zawsze mi się podobało.
Dziewczyna zastanowiła się.
- Tak! Podoba mi się! - powiedziała i uśmiechnęła się.
- A tak poza tym.... pomożesz mi?- spytałem- Niewygodnie mi oraz bolą mnie nadgarstki i kostki.
Tracy patrzyła mi w oczy. Próbowałem odwrócić wzrok, ale jej oczy były jak magnes. Zaczęła się do mnie powoli zbliżać. Poczułem, że zaczynam się lekko pocić.
- Ojej, przepraszam! - powiedziała i odsunęła się. - Czasami moje zachowanie bywa dziwne.
- W jakim sensie? - spytałem i przełknąłem ślinę.
- Nie rozumiesz? - powiedziała. - A jak wyjaśnisz to?
- Zatraciłaś się w moich oczach.... -mruknąłem - Moich.... piwnych oczach....
Tracy się zarumieniła.
- Wcale nie! - burknęła i odwróciła się do mnie plecami.
- Miałaś mi pomóc się wydostać stąd, tak czy nie?! - wrzasnąłem.
- Nie wiem, czy powinnam. - prychnęła.
- Rany.... nie ma co. Kylo i tak pewnie mnie zabije.
Te słowa chyba trafiły w jej czuły punkt. Odwróciła się do mnie twarzą i westchnęła.
- No dobrze. Pomogę ci. - powiedziała.
Podeszła bliżej, lecz się potknęła.
Przez jej upadek nasze usta się spotkały. Tracy najpierw się opierała, ale potem już jakoś poszło. Po chwili wstała, z czerwoną twarzyczką.
- T-tak m-mi przykro, p-przepraszam. - jąkała się. Ja lekko się zaśmiałem.
- Nie wiedziałem, że tak dobrze całujesz.... - powiedziałem, lekko zmieszany całą sytuacją.
- To był wypadek! Tak mi głupio! Przepraszam! Pewnie masz już dziewczynę....
- Nie, jestem wolny. - uśmiechnąłem się.- Pomóż mi się wydostać, do cholery jasnej!
- J-j-już! - zająknęła się i zaczęła coś majstrować. Po chwili byłem wolny.
Jakiś szturmowiec wszedł do pokoju.
- No bez takich!- krzyknąłem.
Ten szturmowiec zdjął swój hełm. O dziwo, był ciemnoskóry.
- Posłuchaj mnie, zrób to co powiem, a uciekniesz.
-C-c-Co? - zająknąłem się.
- Chce ci pomóc! Czy umiesz latać myśliwcem TIE?
- Jesteś naszą wtyczką? - spytałem zbity z tropu.
- Kto, ja?! Nie, chce ci pomoc, czy latasz myśliwcem TIE?!
- Latam wszystkim! - odparłem, pełen dumy - A tak w ogóle, czemu mi pomagasz?
- Bo to jest poprawna rzecz!
- Szukasz pilota?
- Szukam pilota.
- A ja?! - wtrąciła Tracy.
- O cześć! - powiedział chłopak.
- Cześć, dwa jeden osiem siedem!- powiedziała Tracy i dała mu piątkę.
- Czyli mogę wywnioskować, że się znacie?
- No tak! FN-2187 i ja bardzo często rozmawialiśmy, jesteśmy przyjaciółmi.
- Kompletnie nic nie łapie. - powiedziałem.
- I nie załapiesz. - powiedziała Tracy i się zaśmiała.
- No dalej, jak mamy uciekać, to teraz albo nigdy! - skwitował szturmowiec.
Chłopak założył hełm i poszliśmy powoli w kierunku hangaru.
- Okej. Teraz spokojnie... - powiedział szturmowiec.
- Jestem spokojny- odburknąłem.
- Nie, ja do siebie mówiłem.
Odwróciłem się i spojrzałem ze zdziwieniem na szturmowca.
Szliśmy tuż przed myśliwcem TIE.
- Chwila, a Tracy? Uciekasz z nami?- spytałem i spojrzałem na nią.
- Nie wiem czy się zmieszczę.... - powiedziała niepewnie.
- Zmieścisz! - powiedział szturmowiec.- Jesteś mała, jak się skulisz, to się zmieścisz.
- Już? - spytałem znudzony.
- Jeszcze nie.
- Teraz! Za mną! - powiedział po chwili.
Po jakimś czasie wsiedliśmy do myśliwca TIE. Tracy skuliła się i siedziała z boku siedzeń.
- Zawsze chciałem przetestować te cacka! - powiedziałem, zdejmując kurtkę. - Umiesz strzelać?
- Blaster się liczy? - spytał chłopak.
- No dobrze. Jak zwykle: Po lewej masz spust, po prawej wybierasz pocisk, kierowanie ogniem masz pośrodku.
- Ile tu guzików.... - zmartwił się.
- Będę mu pomagać! - zaoferowała się Tracy.
Wystartowaliśmy, lecz nie mogliśmy odlecieć bo myśliwiec był przywiązany łańcuchem.
- Spoko, czekaj chwilę. - powiedziałem i zacząłem coś kombinować.
- Szturmowcy!! - krzyknęła dziewczyna.
- Zacznij wreszcie strzelać! - krzyknąłem.
Po chwili odlecieliśmy.
- Łoooo! To cacko ma kopa! - krzyknąłem szczęśliwy. - Dobra, teraz musimy zniszczyć dolne działa. Spoko, podam ci je pod nos, tylko się skup!
Szturmowiec zaczął strzelać, każdy strzał był celny.
- Czy ty to widziałeś?! Widziałeś to?!- krzyknął rozweselony.
- No tak! - odparłem. - A tak w ogóle to jak masz na imię?
- FN-2187.
- F... Co?!
- Tylko tak do mnie mówili.
- Nie mam zamiaru tego używać! FN, tia? Finn! Będę do ciebie mówić Finn. Pasuje?
- Finn! Tak! Podoba mi się!
- Jestem Poe, Poe Dameron! - odkrzyknąłem mu.
- Miło mi, cześć Poe!
- Mi również Finn!
- A ta mała? Ma jakiejś imię?
- Tracy. - odparła.
Po chwili skierowałem stery w kierunku Jakku, planety na której został BB-8.
-Chwila, gdzie ty lecisz? - spytał mnie Finn.
- Wracamy po mojego droida!
- Co?! Najwyższy Porządek już nas szuka a ty po droida wracasz?!?
- No tak! Ma mapę z kryjówką Luke'a Skywalkera.
W pewnym momencie zestrzelono nas.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro