Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 1

-Nie miałem pojęcia, że mamy na pokładzie najlepszego pilota Ruchu Oporu. - powiedział Kylo Ren, po przesłuchaniu wykonanym przez szturmowców.
- Wygodnie? - spytał z sarkazmem.
- Średnio. - odpowiedziałem z lekkim strachem.
Obok Rena stała młoda dziewczyna. Włosy miała związane w kitkę, a ubranie podarte i całe w plamach. Kylo miał ją na złotym łańcuszku. Patrzyła na mnie z zaciekawieniem.
- Jestem pod wrażeniem. - kontynuował Ren. - Moi szturmowcy nie dowiedzieli się od ciebie, gdzie jest mapa.
- Może powinni poprawić technikę działania? - spytałem sarkastycznie.
Kylo wyciągnął swoją rękę, zaczął używać mocy i wnikać do mojego umysłu. Próbowałem stawić opór, lecz bezskutecznie. Popchnął mnie i uderzyłem głową o to dziwne krzesło. Jęknąłem z bólu i strachu.
- Gdzie ona jest? - spytał mnie Kylo.
- Ruch Oporu... nie będzie się ciebie bać! - odparowałem mu.
Ten zaczął używać mocy jeszcze mocniej.
- Gdzie... jest... mapa? - powtórzył pytanie.
Próbowałem walczyć, ale nie dałem rady. Sprawiło mi to zbyt wielki ból i zacząłem krzyczeć, aż w końcu straciłem przytomność. Ledwo usłyszałem, jak Kylo mówi do tej dziewczyny.
- Masz mieć go na oku, rozumiemy się? - spytał i usłyszałem dźwięk uderzenia.
- Tak... panie... - wydusiła z siebie.
Po jakimś czasie poczułem, że ktoś dotyka moich ran. Otworzyłem oczy. To ta dziewczyna!
- Oh! Przepraszam, jeśli cię zabolało...- powiedziała.
- Nie, nie bolało. - powiedziałem, w prawdzie, to strasznie bolało, ale nie chciałem jej smucić.
- Trochę zmieniając temat... jak masz na imię? - spytała mnie.
- Jestem Poe, Poe Dameron. - przedstawiłem się. - A ty?
- Cóż... ja nie mam imienia.... - powiedziała, lekko się rumieniąc.
- Jak to nie masz?! Każdy jakiejś ma!
- Cóż, ja nie... Na mnie mówią tylko:
Zdrajczyni, idiotka, kretynka... i tak dalej.
Zrobiło mi się jej żal. Biedna, widać było, że bito ją i traktowano jak śmieć.
- Hmm... a co powiesz na „Tracy"? Ładne imię, zawsze mi się podobało.
Dziewczyna zastanowiła się.
- Tak! Podoba mi się! - powiedziała i uśmiechnęła się.
- A tak poza tym.... pomożesz mi?- spytałem- Niewygodnie mi oraz bolą mnie nadgarstki i kostki.
Tracy patrzyła mi w oczy. Próbowałem odwrócić wzrok, ale jej oczy były jak magnes. Zaczęła się do mnie powoli zbliżać. Poczułem, że zaczynam się lekko pocić.
- Ojej, przepraszam! - powiedziała i odsunęła się. - Czasami moje zachowanie bywa dziwne.
- W jakim sensie? - spytałem i przełknąłem ślinę.
- Nie rozumiesz? - powiedziała. - A jak wyjaśnisz to?
- Zatraciłaś się w moich oczach.... -mruknąłem - Moich.... piwnych oczach....
Tracy się zarumieniła.
- Wcale nie! - burknęła i odwróciła się do mnie plecami.
- Miałaś mi pomóc się wydostać stąd, tak czy nie?! - wrzasnąłem.
- Nie wiem, czy powinnam. - prychnęła.
- Rany.... nie ma co. Kylo i tak pewnie mnie zabije.
Te słowa chyba trafiły w jej czuły punkt. Odwróciła się do mnie twarzą i westchnęła.
- No dobrze. Pomogę ci. - powiedziała.
Podeszła bliżej, lecz się potknęła.
Przez jej upadek nasze usta się spotkały. Tracy najpierw się opierała, ale potem już jakoś poszło. Po chwili wstała, z czerwoną twarzyczką.
- T-tak m-mi przykro, p-przepraszam. - jąkała się. Ja lekko się zaśmiałem.
- Nie wiedziałem, że tak dobrze całujesz.... - powiedziałem, lekko zmieszany całą sytuacją.
- To był wypadek! Tak mi głupio! Przepraszam! Pewnie masz już dziewczynę....
- Nie, jestem wolny. - uśmiechnąłem się.- Pomóż mi się wydostać, do cholery jasnej!
- J-j-już! - zająknęła się i zaczęła coś majstrować. Po chwili byłem wolny.
Jakiś szturmowiec wszedł do pokoju.
- No bez takich!- krzyknąłem.
Ten szturmowiec zdjął swój hełm. O dziwo, był ciemnoskóry.
- Posłuchaj mnie, zrób to co powiem, a uciekniesz.
-C-c-Co? - zająknąłem się.
- Chce ci pomóc! Czy umiesz latać myśliwcem TIE?
- Jesteś naszą wtyczką? - spytałem zbity z tropu.
- Kto, ja?! Nie, chce ci pomoc, czy latasz myśliwcem TIE?!
- Latam wszystkim! - odparłem, pełen dumy - A tak w ogóle, czemu mi pomagasz?
- Bo to jest poprawna rzecz!
- Szukasz pilota?
- Szukam pilota.
- A ja?! - wtrąciła Tracy.
- O cześć! - powiedział chłopak.
- Cześć, dwa jeden osiem siedem!- powiedziała Tracy i dała mu piątkę.
- Czyli mogę wywnioskować, że się znacie?
- No tak! FN-2187 i ja bardzo często rozmawialiśmy, jesteśmy przyjaciółmi.
- Kompletnie nic nie łapie. - powiedziałem.
- I nie załapiesz. - powiedziała Tracy i się zaśmiała.
- No dalej, jak mamy uciekać, to teraz albo nigdy! - skwitował szturmowiec.
Chłopak założył hełm i poszliśmy powoli w kierunku hangaru.
- Okej. Teraz spokojnie... - powiedział szturmowiec.
- Jestem spokojny- odburknąłem.
- Nie, ja do siebie mówiłem.
Odwróciłem się i spojrzałem ze zdziwieniem na szturmowca.
Szliśmy tuż przed myśliwcem TIE.
- Chwila, a Tracy? Uciekasz z nami?- spytałem i spojrzałem na nią.
- Nie wiem czy się zmieszczę.... - powiedziała niepewnie.
- Zmieścisz! - powiedział szturmowiec.- Jesteś mała, jak się skulisz, to się zmieścisz.
- Już? - spytałem znudzony.
- Jeszcze nie.
- Teraz! Za mną! - powiedział po chwili.
Po jakimś czasie wsiedliśmy do myśliwca TIE. Tracy skuliła się i siedziała z boku siedzeń.
- Zawsze chciałem przetestować te cacka! - powiedziałem, zdejmując kurtkę. - Umiesz strzelać?
- Blaster się liczy? - spytał chłopak.
- No dobrze. Jak zwykle: Po lewej masz spust, po prawej wybierasz pocisk, kierowanie ogniem masz pośrodku.
- Ile tu guzików.... - zmartwił się.
- Będę mu pomagać! - zaoferowała się Tracy.
Wystartowaliśmy, lecz nie mogliśmy odlecieć bo myśliwiec był przywiązany łańcuchem.
- Spoko, czekaj chwilę. - powiedziałem i zacząłem coś kombinować.
- Szturmowcy!! - krzyknęła dziewczyna.
- Zacznij wreszcie strzelać! - krzyknąłem.
Po chwili odlecieliśmy.
- Łoooo! To cacko ma kopa! - krzyknąłem szczęśliwy. - Dobra, teraz musimy zniszczyć dolne działa. Spoko, podam ci je pod nos, tylko się skup!
Szturmowiec zaczął strzelać, każdy strzał był celny.
- Czy ty to widziałeś?! Widziałeś to?!- krzyknął rozweselony.
- No tak! - odparłem. - A tak w ogóle to jak masz na imię?
- FN-2187.
- F... Co?!
- Tylko tak do mnie mówili.
- Nie mam zamiaru tego używać! FN, tia? Finn! Będę do ciebie mówić Finn. Pasuje?
- Finn! Tak! Podoba mi się!
- Jestem Poe, Poe Dameron! - odkrzyknąłem mu.
- Miło mi, cześć Poe!
- Mi również Finn!
- A ta mała? Ma jakiejś imię?
- Tracy. - odparła.
Po chwili skierowałem stery w kierunku Jakku, planety na której został BB-8.
-Chwila, gdzie ty lecisz? - spytał mnie Finn.
- Wracamy po mojego droida!
- Co?! Najwyższy Porządek już nas szuka a ty po droida wracasz?!?
- No tak! Ma mapę z kryjówką Luke'a Skywalkera.
W pewnym momencie zestrzelono nas.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro