Los Santos czyli miasto, które plasuje się w czołówce najbogatszy a zarazem najbardziej niebezpiecznych miejsc na świecie. Miasto, w którym wschodzące za horyzontu słońce właśnie rozpoczynało dla wielu jego mieszkańców nowy dzień. Dzień, który z pozoru niczym miał się nie różnić od poprzednich i być kontynuacją ich życiowych historii. 

Pobudka, poranna toaleta, wyjście do pracy. Spotkania ze znajomymi, rozmowy z przypadkowymi przechodniami czy osobami, które postanowiły skorzystać z usług najlepszego warsztatu samochodowego w okolicy. Kilka wyścigów samochodowych, jakiś szybki tracker i ucieczki w akompaniamencie syren służb specjalnych podczas nocnych aktywności jednej z najbardziej rozpoznawalnych grup przestępczych tego miasta. W skrócie tak miał wyglądać dzień pewnego białowłosego mechanika, który spał teraz wygodnie w jego apartamencie ulokowanym na jednym z najwyższych pięter Eclipse Towers. 

Miał ponieważ jego przebieg zaburzył właśnie podjazd pewnego Howitzera pod budynek ZS Customs. Z jego środka wyłoniły się dwie postacie. Wysoki mężczyzna o typowo latynoskiej urodzie oraz znacznie mniejsza, dziewczęca postać, która kurczowo trzymała się za nogawkę jego spodni. Nikt nie spodziewał się, że to właśnie tego dnia do bram miasta zawita podróżnik, który po 2 miesiącach nie dawania o sobie znaku życia postanowił zakończyć jego 600km trasę.