Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Nothing's gonna hurt you, baby

– Tak, kochanie. Kurwa, robisz to wspaniale. Ah, Harold!

Patrzyłem na siedzącego na mnie kędzierzawego mężczyznę. Moje usta stały się suche, kiedy wzrokiem przejechałem po torsie dwudziestolatka, który się tak pięknie eksponował, wyginając swoje ciało. Sunąłem moim palącym spojrzeniem po jego wszystkich żebrach, coraz wyżej. Aż w końcu zatrzymałem wzrok na grdyce ukochanego, gdy Harry odchylił głowę w tył. Jego rozchylone usta i spłowiała szyja oraz policzki widoczne były nawet w tej czerni. Każdy oddech tej nocy świecił w fałdach ciemności. Położył swoją delikatną dłoń, uciskając własny sutek. Przez to kolejny jęk wyrwał się spomiędzy moich zdartych ust, gdy widziałem jak samemu sprawia sobie przyjemność. Zacisnąłem dłonie na krągłych pośladkach, by poczuć go bliżej, bardziej, sunącego na moim członku w przód i w tył, w górę, i w dół. Przegryzłem mocno dolną wargę, dotykając jego kręgosłupa. Teraz Harry położył dłonie na moich udach, które często komplementował. Jednak to on tej nocy błyszczał najmocniej.

Ciało jego, jak z jakiegoś materiału,
agatu, kwarcu, ukształtowało się, zaczęło się unosić. Obserwowałem jak cienie kilku świec balansują na jego boku. Przez moment zarys jego mięśni rozmazał się przed moimi oczami pod wpływem dozy przyjemności, aż utrwalił się delikatny i trwały kształt mężczyzny. Miałem wrażenie, że pod tą lepką od potu skórą chowa się księżyc.

Kurwa mać.

Byłem tak zatracony w całej tej sytuacji, zarówno w otaczających nas ciemnościach, zapachu jaki uderzał obscenicznie w moje nozdrza i odgłosach uderzania skóry o skórę pomieszanymi z naszymi jękami po nie tak długiej chwili doprowadziło mnie na sam szczyt. Jądra bruneta mocniej napierały na wewnętrzną część moich ud, to było takie gorące, takie przyjemne. Dłoń świerzbiła mnie tak długo, aż w końcu zmuszony poddałem się i zacząłem dotykać jego członek, tak dobrze znając każdy element męskości. Delikatna skóra przesuwała się pod moimi palcami, gdy posuwałem dłonią po całej długości grubego penisa, mokrego od naturalnych soków. To jak twardy był i poczerwieniały specjalnie dla mnie, skłoniło mnie do ponownego wyrzucenia bioder w orientacyjny sposób w górę.

– Dalej – Harry obdarzył mnie wzrokiem, odgarniając dłonią swoje orzechowe włosy. Spojrzałem na jego długie palce, widząc migoczący sygnet. Myśl o tym, że mój ukochany spędzi ze mną całą resztę życia, nakręciła mnie naprawdę mocno. To jak położył dłoń na moim karku... ta namiętność. Jego czułość błądziła w moich uszach jakby chciała się nimi utulić. Drgała we mnie tak mocno aż chciałem pozostać bezsenny jak deszcz zziębnięty do kości, do końca jego i mnie. Niczego nie pragnąłem tak bardzo jak tego, by doprowadzić Harry'ego na skraj przyjemności. Złapałem jego talię, rzucając na łóżko blade ciało. Mój zapełniających prezerwatywę penis wciąż był twardy. Harry leżał przede mną na brzuchu, czekając na moje ruchy. Ustawiłem się przy jego wejściu, naprowadzając członka na różową, mokrą dziurkę.

Mocno w niego wszedłem, drżąc na sam dźwięk jego rozkosznie głośnego okrzyku. Poruszałem swoimi biodrami mocno i szybko, sprawiając, że nasze łóżko praktycznie całe się bujało, rytmicznie uderzając ramą o ścianę.

– Mów jak ci dobrze, Harry – warknąłem w jego ucho, chwilę później całując pachnący kark. – Ręce do góry. Powiedz, Harry – zassałem się na jego skórze, ramiona bruneta kładąc nad jego głowę. Zobaczyłem nasze połączone ze sobą palce, liżąc oznaczoną skórę.

– T-tak bardzo dobrze – wyjęczał, wyraźnie zdyszany, mając problem z ułożeniem mających sens słów. – Nie przestawaj, j-jesteś najcudowniejszy, L-Lou...

– Dojdź, Harry – wgniotłem swoje włosy w zgięcie w jego karku. – Dalej, skarbie. Zrobisz to? Jesteś w stanie?

Uśmiechnąłem się, gdy chłopak w odpowiedzi tylko głośno jęknął, samemu poruszając biodrami naprzeciw moich. To dało mi większą motywację do tego, by przyspieszyć.

Ścisnąłem jego lewe ramię, by wywołać jeszcze większe tarcie. Wchodziłem w Harry'ego głęboko, by poczuł mnie jak najmocniej. Zmieniłem kąt uderzenia, przez co Harry znowu krzyknął głośno. Wyciskałem pocałunki na jego kręgach szyjnych, poruszając się szybko i dokładnie. W końcu poczułem jak drży pode mną, jakby drętwiejąc.

Uśmiechnąłem się mimowolnie, zaledwie kilka pewnych pchnięć później opadając na lśniące od mgiełki potu ciało swego ukochanego z głośnym westchnięciem ulgi.

Zaciskałem powieki, rozkoszując się niesamowitym uczuciem po cudownym seksie. Po kilku chwilach, deszczem pocałunków lśniącą skórę zacząłem pieścić swoimi ustami. Dyszałem w jego kark, a długi moment później, podniosłem się, masując prawą łopatkę Harry'ego. Wiedziałem, że teraz będziemy musieli zmienić pościel, a przede wszystkim wziąć kąpiel, lecz w tym czasie nie mogłem o tym myśleć, gdy Harry leżał na wznak, przekręcając swoje ciało, żeby na mnie spojrzeć.

Pocałowałem go namiętnie, zasysając od razu opuchnietą dolną wargę, delikatnie też przygryzając pod koniec. Harry przesłał mi po pocałunku mały uśmiech.

Leżał do mnie bokiem, delikatnie górowałem nad nim, głaszcząc jego kark, pokryty ciemnymi, czerwonymi planami. Zmrużyłem oczy, dostrzegając pomarańczowe promienie słoneczne, które próbowały dostać się do naszej sypialni. Pogłaskałem rozmierzwione włosy Harry'ego, dając mu czas na unormowanie jego głośnego serca.

– Co to, już rano? – zmarszczyłem w rozbawieniu brwi, a Harry przewrócił tylko sennie oczami.

– Trzymasz mnie tu od godzin, nie udawaj zdziwionego.

– Mogłeś powiedzieć, bym zatrzymał się przy drugim razie – pogłaskałem jego żuchwę, całując spocone czoło. Spojrzałem w dół na nasze splecione, mokre ciała, podziwiając jak pięknie razem wyglądamy. – Kochaliśmy się trzy godziny. To strasznie podniecające.

– Zaraz stracę przytomność – wyznał, a ja ponownie zaśmiałem się dźwięcznie. – Mówię serio. Wypieprzyłeś mnie chyba za cały kolejny miesiąc.

Zsunąłem dłoń na krągłe biodro, głaszcząc jedno z miejsc, które najbardziej kochałem dotykać. Przewróciłem obscenicznie oczami na słowa Harry'ego, pocierając policzek o czubek jego głowy.

Po upływie kilku cichych minut jakie spędziłem na patrzeniu się w sufit, mój wzrok spoczął ponownie na brunecie, który zadziwiająco dla mnie wyglądał na zamyślonego w jakiejś nurtującej go kwestii.

Odchyliłem się lekko, wkładając dwa palce między jego żebra, wiedząc, że mój narzeczony ma tam łaskotki. Dlatego nie zdziwiłem się, gdy zgiął się w pół, przyciągając kolana do klatki piersiowej. Zaśmiał się, jednak złapał moje nadgarstki, odciągając od swojego ciała.

– Ej, co jest?

– No bo chodzi o to, że... – westchnął, robiąc w tymże miejscu pauzę – Ostatnio tylko ciągle się pieprzymy, w dosłownym znaczeniu tego słowa.

– Masz rację – kiwnąłem głową, nie rozumiejąc do czego dąży. Sięgnąłem do szafki nocnej, wyjmując z szuflady papierosa z zapalniczką i popielniczkę, którą położyłem na szafce. – Oboje to lubimy.

– Właśnie sęk w tym, że ostatnio nie czerpię z tego takiej przyjemności jak ty – odparł, a ja o mało nie wypuściłem z dłoni skrętu tytoniu słysząc go.

Odłożyłem papieros obok lampki nocnej, siadając wygodnie na łóżku. Wplotłem dłoń w swoje postrzępione włosy, patrząc na niego uważnie. – Nie jest ci dobrze podczas naszego seksu? Zawsze było wspaniale.

– Brakuje mi tej... romantyczności – próbował mi wyjaśnić. – To wszystko jest takie ostre, szybkie, czasem prawie tak, jakbyśmy nie byli w ogóle zaręczeni.

– Harreh... – westchnąłem, powoli go rozumiejąc. Wgniotłem łokieć w miękki materac, patrząc na jego napuchnięte usta. – Dlaczego mówisz to teraz? Od kiedy się tak czujesz?

– Od jakiegoś czasu – wzruszył ramionami. – Nie potrafię określić od kiedy dokładnie.

– Skarbie... – położyłem dłoń na jego udzie.

– Nie skarbuj mi, Lou – odpowiedział chłodno.

Masowałem jego udo z małym skrępowaniem zupełnie tak, jakbym wcale nie pieprzył się z Harrym chwili temu.

– Zawsze rozmawiamy o wszystkim. Więc dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? – spytałem, uciskając jego skórę. – Z resztą... Jestem romantyczny! Kupuję ci kwiaty... Robię obiad.

– A w łóżku traktujesz jak szmatę. A nie jak męża – mruknął. Odsunąłem od niego rękę z wybałuszonymi oczami.

– Co? – przełknąłem ślinę głośno. – Słyszysz siebie? Zawsze chcę dla ciebie dobrze!

– Czy tobie w ostatnich miesiącach w ogóle chodzi po głowie coś innego niż tylko: kiedy, gdzie i w jakiej pozycji mnie przelecieć? – przewrócił oczyma. – Albo ewentualnie ja ciebie?

– Wypraszam sobie – prychnąłem z oburzeniem, nie wierząc w jego słowa. – Nie myślę tylko o seksie z tobą. Nie jestem tym typem, chyba doskonale o tym wiesz!

– Może nie byleś, ale ostatnio zamieniasz się w jakiegoś erotomana. – mruknął. – Kiedyś nie byłbyś w stanie wytrzymać ciągłego seksu przez parę godzin, a teraz dosłownie jakbyś nałykał się wiagry!

– A-ale... – burknąłem bezsilnie. – Nigdy nie powiedziałeś, żebym przestał. Do kurwy, Harry.

– Tak jakbym miał jakiś wybor – odparł mocno sarkastycznym tonem, wyraźnie mnie przy tym przedrzeźniając, co już całkowicie mnie zezłościło.

– Oczywiście, że masz! – machnąłem ręką wysoko w powietrzu. – Zawsze masz, zawsze możesz powiedzieć „nie". To jest właśnie wybór.

– Kocham cię i nie chcę ci odmawiać.

– I kto z nas ma tutaj problem ze sobą? – zaśmiałem się ironicznie.

Harry prychnął, kładąc plecy w poduszkach. Nie patrzył na mnie, przymykając powieki. A ja po prostu udawałem, że to wszystko mnie wcale nie zraniło. Podniosłem się, podchodząc do szafy, stojącej w rogu pomieszczenia. Sięgnąłem po ręcznik z zamiarem oczyszczenia się.

– Idę wziąć kąpiel.

Przełknąłem ślinę, dziwiąc się na to, jak brzmiał mój głos. Odwróciłem wzrok od Harry'ego opuszczając pokój. Starałem się z całych sił nawet przed sobą nie pokazać tego, jak bardzo uderzyły we mnie słowa, a wręcz oskarżenia mojego narzeczonego. Czułem się w tym momencie sam ze sobą po prostu paskudnie.

Zamknąłem za sobą drzwi, gdy znalazłem się w łazience. Podszedłem do niewielkiej, lecz głębokiej wanny odkręcając kran i po prostu udsiadłem na zimnym oparciu wanny, wzdychając. Poczułem się okropnie, dowiadując się, że nie zapewniam przyjemności mojemu partnerowi. Po prawie czterech latach związku słysząc te rzeczy, poczułem się złym chłopakiem i... od niedawna narzeczonym, od prawie pięciu miesięcy.

Zacząłem próbować odtworzyć w swej głowie to, jak wyglądał przez chociażby ostatni miesiąc nasz seks i... obawiałem się, że Harry może mieć rację. Rzeczywiście nasze zabawy łóżkowe wyglądały jak spotkanie dwóch nieznajomych z imprezy, którzy jedynie pragnęli swoich wzajemnych ciał. To nie była miłość, tylko zwykłe pieprzenie.

Skrzywiłem się, postanawiając, że teraz będę lepszy. Lepszy dla kogoś, z kim planuję wziąć ten cholerny ślub! Z taką myślą zakręciłem wodę, wchodząc do wanny po użyciu płynu do kąpieli. Obmywałem swoje ciało, napawając się ładnym zapachem. Chciałem się zrelaksować i zapomnieć o tym, jak wielką sprawę zwaliłem. Choć powinienem wiedzieć wcześniej o tym, co czuję mój narzeczony.

Jak mogłem być tak ślepy na jego odczucia i wcześniej nie zauważyć, że jest coś nie tak? Że Harry zwyczajnie nie czerpie z tego tak wiele, co ja? Byłem samolubny, zamknięty na własne seksualne potrzeby.

Obmywałem swoje ciało gąbką i opłukałem swoje karmelowe włosy z mydlin. Postanowiłem już więcej o tym nie myśleć, czując moje napięte mięśnie po tym... energicznym stosunku. To znów upewniało mnie przy tym, co muszę zmienić. Zdecydowałem się na to, że nie będę ubierał bielizny, z Harrym zawsze spaliśmy nago, stawiając na stuprocentową wygodę.

W momencie, w którym powróciłem do sypialni, chcąc pogodzić się z chłopakiem i przeprosić go, głęboko się zawiodłem jedynie widząc, że zasnął. Zacisnąłem usta w cienką linię i starannie, by czasem nie obudzić Harry'ego, wyciągnąłem brudną pościel spod nóg bruneta. Zacząłem ściągać wybrudzoną poszewkę, nie mając sił na założenie nowej. Rozłożyłem kołdrę, przykrywając zwinięte ciało. Podszedłem do okna, zasłaniając je czarnymi roletami. Po cichu podszedłem znów do łóżka, kładąc się obok Stylesa. Poprawiłem poduszkę pod jego policzkiem, obserwując pełne usta, z którym uciekał ciepły oddech. Uśmiechałam się, całując bardzo delikatnie jego czoło. Wystraszyłem się, gdy mruknął coś przez sen, nie chciałem go już budzić.

Machnąłem na siebie lekko dłonią, postanawiając w końcu pójść spać i przełożyć tę rozmowę z brunetem na następny dzień. Ułożyłem się wygodnie, przykrywając kawałkiem białej kołdry. Ignorując mokre włosy, wtuliłem się w większe ciało, przymykając oczy. Przez moje zmęczenie zaśnięcie nie zajęło mi wcale długo.

Witamy w nowej książce, ja i MommyCyrus, to nasza kolejna współpraca. Mamy nadzieję, że pierwszy rozdział Wam się spodobał. Jest krótszy niż wszystkie inne. Po napisaniu Deaf Christmas wraz z Jolą miałyśmy ochotę na napisanie czegoś bardziej erotycznego, choć czegoś, co nie byłoby banalne. Tak oto powstało Cigarette After Sex, a raczej wciąż powstaje, ale jesteśmy blisko końca w pisaniu. Rozdziały nie będą pojawiać się regularnie, ale mam nadzieję, że książka będzie opublikowana w całości do końca ferii.

Mam nadzieję, że zostaniecie tutaj. Jeśli tak, kliknijcie gwiazdkę, bym wiedziała, ile z Was się na to decyduje.

Piszcie swoje opinie, jeśli macie na to ochotę. Miłego dnia i do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro