Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXIII

Tydzień Później - Dzień Imperium

Mandalora - Stolica Keldabe 

Sabin


Już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Przebywam tu już blisko drugi tydzień ale w ciąż nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć. Po tym wyjściu do tej restauracji z Ezrą zaczęliśmy coraz więcej ze sobą rozmawiać. Okazało się że wiem o nim więcej niż myślałam. Bo, początkowo uważałam że specjalnie udawał nie do końca rozgarniętego dzieciaka po to by łatwiej nas było szpiegować ale okazało że naprawdę taki był i jego zachowanie niewiele różniło się od poprzedniego. Ale najdziwniejsze było to że odkąd tu jestem ciągle zasypuje mnie różnymi prezentami. Biżuteria, suknie, ubrania, materiały i farby do malowania. I to wszystko markowe rzeczy . Jedna suknia jak się dowiedziałam jest tyle warta że przez rok można by za pieniądze z jej sprzedaży utrzymać całą armie doborowych żołnierzy!

- Panno Wren - Odezwał się droid protokolarny  4D6-J-A7 - Pan Cień czeka na panią w saloniku 

- A tak.. już idę - Szybko się poderwałam z łóżka na którym od jakiegoś czasu siedziałam i wyszłam z pokoju do mojego małego saloniku gdzie czekał już Ezra - Ezra! - Przywitałam się ale jemu uśmiech zszedł z buzi. Nie lubi jak go tak nazywam

- Sabin, prosiłem - Kąśliwie si uśmiechnęłam 

- Och wybacz ale jakoś ciężko mi jest nazywać ciebie Cieniem - Uśmiechłam się zadziornie 

- Eh, no dobra tobie daruje ale publicznie wolałbym byś mnie tak nie nazywała 

- Postaram się, a tak w ogóle to co cię do mnie sprowadza? - Promienny uśmiech wrócił mu na twarz

- Zabieram ci dziś na miasto - Powiedział niezwykle zadowolony 

- A z jakiej to okazji? - Na jego twarzy pokazał się przebiegły uśmieszek

- A wiesz jaki jest dzisiaj dzień

- Oczywiście - Prychnęłam i wywróciłam oczami - Dzień Imperium - Powiedziałam ciszej nie patrząc na niego

- Nie tylko - Popatrzyłam na niego zdziwiona

- Nie?

- Nie!

- To co jeszcze dzisiaj jest? - Ten jeszcze szerzej się uśmiechną co zaczynało mnie irytować - No powiesz wreszcie !

- Dziś są moje urodziny! - Szybko do mnie podszedł i lekko objął po czym mnie puścił i spojrzał na mnie a konkretnie na moje wyszczerzone w szoku oczy

- Urodziłeś się w dzień Imperium!? - Przytakną - HaHa! Mogłam się tego spodziewać - Ten zrobił pytającą minę

- A dlaczego?

- Na serio mam ci powiedzieć? - Spojrzałam na niego jak na idiotę a ten się po chwili zaśmiał

- No dobra masz rację, ale teraz zbieraj się już, za chwile wychodzimy

- A dokąd?

- Najpierw na paradę a później sama zobaczysz - Mina mi zrzedła 

- Dlaczego musimy iść na paradę?

- Bo otrzymałem zaproszenie od Gubernatora Saxona 

- I akurat ja muszę iść z tobą

- Oj Sabin proszę, nie rób scen - Westchnęłam

- No dobra ale tylko dzisiaj, wyjątkowo - Jeszcze bardziej się rozpromienił

- Będę czekał na ciebie na miejscu, muszę pozałatwiać jeszcze parę spraw , szofer będzie na ciebie czekać 

- Dobra dobra, a teraz już spadaj

- Ej tylko nie kop - Uśmiechną się figlarnie - To pa! - I wyszedł a ja musiałam się teraz męczyć z wyborem sukni

- To żeś mnie Ezra wpakował


Jakiś czas Później

Lothal - Kallus


Kallus chodził właśnie po głównej ulicy stolicy planety doglądając ostatnich przygotować do uroczystości które już niedługo miały się rozpocząć. W tym momencie do Kallusa podszedł Wielki Inkwizytor.

- Witam pana Agencie

- Inkwizytorze! Nie spodziewałem się pana. Dawno się nie widzieliśmy - Uścisnęli sobie dłonie

- Na Coruscant maiłem do załatwienia masę spraw ale ponownie mnie tu przydzielono

- Ze względu na Ducha?

- Jakby pan zgadł

-No cóż w takim razie niech się pan dzisiaj jeszcze cieszy ostatnimi chwilami oddechu bo już jutro rozpocznie się polowanie - Inkwizytor uśmiechną się przebiegle

 - Nie mogę się doczekać


Mandalora - Sabin

Dobra właśnie wysiadam ze śmigacza tylko jest jeden problem. MIAŁ TU DEBIL NA MNIE CZEKAĆ! GDZIE ON JEST!? Nie chcąc stać jak kołek poszłam usiąść na jednej z ławeczek. Miałam na sobie szara, elegancką, suknie z fioletowymi akcentami. Wszędzie było pełno ludzi. Głównie elita. Mandaloriańska  ale i ta Imperialna. Nagle ktoś na mnie wpadł i o mało nie upadłam ale ten ktoś w porę mnie złapał.

- Przepraszam nic ci nie jest? - Odezwał się z lekka spanikowany

- Nie spokojnie nic się nie stało - Odzyskałam równowagę i zaczęłam sprawdzać czy nic się z suknią nie stało. Robię się jakaś sentymentalna ostatnio

- Sabin? To ty?! - Zdziwiona spojrzałam na ta osobę i okazało się ze to mój brat Tristan. Nie wiem czy bardziej był szczęśliwy, wystraszony czy zagubiony na mój widok

- Tristan! - Odruchowo go przytuliłam a ten dopiero po kilku chwilach oddal uścisk

- Ciebie tez dobrze widzieć - Oderwał się jednak ode mnie i spojrzał karająco - Co ty tu robisz? Myślałem że uciekłaś z Mandalory i przyłączyłaś się do rebelii

- W sumie to masz racje ale nie jestem tu w pełni dobrowolnie - Spojrzał na mnie badawczo

- Co chcesz przez to... - Nie dokończył bo mu przerwano

- Sabin!? - Spojrzeliśmy na ta osobę i miałam ochotę skoczyć w przepaść

- M-mama! - Szybko do mnie podeszła ale szok szybko znikną z jej twarzy zastąpiony surowym wyrazem twarzy

- Co ty tu robisz?! - Spytała oschle a nawet bym powiedziała że oskarżycielsko 

- Jest tutaj ze mną - Odwróciłam się i zobaczyłam Ezrę w swoim dosyć eleganckim uniformie 

- A pan to? - Spytała moja matka

- Proszę mówić mi Cień - Brat i matka spojrzeli po sobie ze zdziwieniem 

- Kto?

- Takie imię przyjąłem - Zatrzymał się koło mnie i ucałował w rękę - Witaj Sabin, przepraszam za spóźnienie ale bardzo mi się wszystko przeciągnęło 

- Nic się nie stało - Odpowiedziałam zmieszana ale wdzięczna ze już przybył

- A jeśli mogę wiedzieć kim państwo są?

- To maja Matka i Brat - Przedstawiłam ich sobie nawzajem

- Miło mi was poznać

- Nam również ale ma pytanie, co robisz w towarzystwie Sabin

- Och, jesteśmy na randce - Moje oczy niemal że wyleciały z orbit

- CO!!!??? - Krzyknęliśmy we trójkę

- A nie? - Spytał się mnie ale ja strzeliłam buraka

- No w sumie to tak wygląda - Wymamrotałam a Ezta Westchną i to głęboko

- Dalej nie rozumiem - Stwierdziła mama nie potrafiąc ukryć zdziwienia 

- Opowiemy wam przy innej okazji - Zaproponował Ezra na co ci się zgodzili

- E, mamo, a gdzie tata? - Ta spojrzała na mnie smutno

- Po tym jak uciekłaś został uwieziony, prawie nie mamy z nim kontaktu

Chciałam się jeszcze dopytywać ale nagle na całym palcu rozeszła się informacja że uroczystości zaraz się rozpoczną.

- Chodźmy już Sabin - Odwrócił się do mojej rodziny - Nie mogę się doczekać następnego spotkania

- My również - Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy na specjalne trybuny dla elit co mnie zaskoczyło. To Ezra ma aż takie wpływy!

- Cieniuś! - CO! Odwróciliśmy si i w nasza stronę biegł jakiś chłopak. Miał krótkie czarne włosy i brązowe oczy. Chyba w wieku Ezry 

- Eric! - Przywita si z nim Ezra kiedy ten już do nas dobiegł - Przedstawiam ci Sabin Wren - Spojrzał na mnie i równie entuzjastycznie się przywitał

- Zawsze miałeś dobry gust Cieniu - Mam się obrazić czy nie?

- No wiem - Chyba jednak si obrażę

- Przepraszam a ty to...? - Spytałam się 

- A tak przepraszam, Eric Stark, jestem synem Maffa Kleista, zarządcy tego regionu galaktyki - Nie powiem, jestem pod wrażeniem. Następnie wspólnie usiedliśmy koło siebie na trybunach żywo i przyjaźnie rozmawiając


Lothal - Kannan

Od jakiegoś już czasu trwają uroczystości z okazji Dnia Imperium. Wszędzie żołnierze, flagi, muzyka i obywatele chętni obejrzeć ten spektakl. Jako przykładni obywatele postanowiliśmy wziąć udział w uroczystości by uczynić je bardziej ekstremalnymi. Pani Minister właśnie kończyła swoją przemowę.

- Zeb, jak sytuacja? 

- Wszystko z godnie z planem, tylko szkoda że Sabin z nami nie ma

- Wiem, miała by tu sporawe pole do popisu ale teraz skupmy się na zadaniu

- Kanan tu Huks, z Alexsem zajęliśmy pozycje 

- Dobrze, a Hera i nasz Szturmowiec?

- To samo

- Dobrze, zaczynamy za 5..4..

- CZEKAJ! Patrzcie na ekrany! - Krzykną X-15 i spojrzeliśmy gdzie nam kazał i faktycznie coś się z nimi dziwnego działo a po chwili pokazała się na nich dziwna postać. Na twarzy miała dziwną białą maskę na której była uśmiechnięta twarz jakby jakiego alfonsa. Miał długie do szyi włosy. Ubrany był na czarno i miał założony płaszcz. Siedział przed biurkiem i zaczął przemawiać


Mandalora - Sabin

 Parada przebiegała dosyć znośnie. Żołnierze, machiny wojenne, myśliwce itp. I oczywiście to jakże ważne przemówienie Saxona. Tak było ciekawe że aż z trudem powstrzymywałam ziewnięcia. Nagle jednak zauważyłam wśród ludzi poruszenie. Rozglądałam się szukając przyczyni i spostrzegłam że na ekranach gdzie wyświetlały się obrazy gloryfikujące Imperium pokazała się jakaś dziwna postać w masce. Od razu przyszedł mi do głowy Ezra ale on jak i Eric wydawali się równie zaskoczeni co inni.

- Dobry wieczór obywatele Imperium - Zaczęła postać - Wybaczcie tą przerwę w tej jakże wielkiej uroczystości - Kto to? - I ja wzorem wielu z was cenie sobie komfort rutyny, bezpieczeństwo tego co znajome, błogość powtarzalności. Lubię to jak każdy z was, niezależnie od rasy czy statusu - Co on chce osiągnąć? - Obyczaj czczenia przeszłych wydarzeń, związanych zwykle z czyimś zgonem lub końcem krwawej walki przynosi nam miły dzień wytchnienia - Zachowuje się jakby przyszedł na herbatkę - Pomyślałem by uczcić, Dzień Imperium, dzień powstania tego wielkiego państwa, wyrywając się na chwilę z rytmu codzienności by zasiąść do rozmowy. Niektórzy jednak nie chcą byśmy rozmawiali - Spojrzałam w miejsce gdzie siedzi Gubernator, był wściekły - Zapewne już słychać w komunikatorach rozkazy a zbrojne oddziały ruszają w drogę - Faktycznie wszyscy wojskowi wyjęli swoje komunikatory, w tym Ezra - Choć można zamienić argumenty na ciosy pałki, słowa zawsze zachowują swoją moc. Słowa niosą ze sobą znaczenie, a tym którzy umieją słuchać zwiastują prawdę, a prawda jest taka że w tym kraju dzieje się coś niedobrego - Jeden z oficerów zaczął się wydzierać do komunikatora ale nie zwróciłam na niego większej uwagi pochłonięta przemówieniem - Okrucieństwo i nieprawość - Żołnierze zaczynają się rozbiega w różnych kierunkach. Nie uciekają. Zajmują pozycje - Nietolerancja i ucisk. Dawne prawo do sprzeciwu, wolność mowy i myśli, zastąpili cenzorzy i system rządu nakazujący uległość - Ma jaja - Jak to się stało? Kogo obwiniać? Są osoby mniej lub bardziej winne, te ostatnie za to odpowiedzą, ale tak na prawdę jeżeli szukacie winnych wystarczy przejrzeć się w lustrze - Cała publiczność zamarła a ja na te słowa wciągnęłam powietrze i czułam się jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody - Wiem czemu to zrobiliście, wiem że się baliście. Któż by się nie bał. Wojna, terror, zarazy. Miriady problemów tłumiących w nas zdolność kojarzenia faktów i zdrowy rozsądek. Zmroził was lęk i w panice zwróciliście się do Kanclerza, obecnie Imperatora, Sheeva Palpatina - Szturmowcy zaczęli powoli wypędzać ludzi z placu - Obiecał wam porządek i pokój, w zamian za waszą cichą pokorną uległość - Dobry jest - Dziś przerwałem tę ciszę. Dziś postanowiłem wyjawić wam tą prawdę by przypomnieć krajowi to o czym zapomniał - Kanonierki sil porządkowych zaczynały przecinać przestrzeń powietrzną wokół placu defiladowego - 15 lat temu ten człowiek, obecny Imperator, postanowił wam wbić w pamięć ten dzień, Przyjęliście to gdyż mieliście nadzieje że przypomni galaktyce iż równość, prawość i wolność to coś więcej niż tylko słowa, to punkty odniesienia. A skoro on tego nie zrobił w tedy to ja to zrobię teraz! A zatem jeżeli nic nie widzicie, jeżeli zbrodnie tego rządu są wam nie znane, pozwólcie by Dzień Imperium mijał jak zwykle. Ale jeżeli dostrzegacie to samo co ja, jeżeli czujecie to co ja czuję Stańcie przy mnie za rok od dzisiaj przed bramami Senatu, by urządzić im Dzień Imperium który nigdy nie odejdzie w zapomnienie! - Zakończył przemowę i dopiero teraz zobaczyłam że wszyscy co warzniejsi goście już dawno zwiali a ci co zostali również zaczynają zwiewać

- Sabin, choć, idziemy z tond - Powiedział Ezra a ja bez słowa poszłam za nim ale zdążyłam zobaczyć u niego w oczach dziwny błysk. Nie była to złość. Co to mogło być?


Lothal - Kannan

- Widzieliście! - Krzyczę do komunikatorów

- Wycofujemy się - Nakazała Hera

- Co? Dlaczego?! - Oburzył się Alexs

- Jeżeli teraz zaatakujemy uznają że z nim współpracujemy! - Odpowiedział mu Huks

- Ale... - Próbował cos powiedzieć

- Nie dyskutuj tylko z powrotem na ducha! - Rozkazała Hera

- Niech to! Znowu plan skończony niepowodzeniem!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro