Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXII

Tajna Baza Rebeliantów Na Garel

- Sssppiiieeerrddaaalllaajjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj! - Wrzasnęła Hera na całe gardło na  Kannana przy okazji z całej siły uderzając go pięścią wywalając go przy tym ze swojej kajuty z takim impetem że ten zrobił niewielkie wgniecenie w ścianie statku

Kannan poszedł do niej z chęcią pogodzenia się... ale ona tych chęci nie miała. Początkowo rozmowa przebiegała spokojnie ale szybko przerodziła się w kłótnie pomiędzy nimi. No nie do końca. W zasadzie to wyglądało tak że to Hera na niego wrzeszczała a ren słuchał jej z twarzą zbitego szczeniaka.

Kannan leżał tak sobie twarzą skierowaną w sufit i rozmyślał sobie nad czymś. Nagle właz prowadzący do kajut otworzył się i wszedł przez nie X15. Kannan spojrzał na niego i cos mu w nim nie pasowało. A konkretnie hełm. Co prawda ciągle go miał na głowie ale założył go tak wy widać było usta. Po co. A bo jadł sobie paluszki które trzymał w prawej ręce. Ale jak on widział cokolwiek?

- Ej, jak ty cokolwiek widzisz? - Spytał się

- Nie widzę, zdaje się na instynkt

- Aha - W sumie to nic nie rozumiał

- A ty czemu leżysz na podłodze?

- A tak się relaksuje - Kannan wysilił się na uśmiech ale po wyrazie warg stwierdził że X15 to nie rozbawiło

- Hera cię z kajuty wywaliła

- Łał, brawo po czym poznałeś

- Po wrzaskach, twojej twarzy i tym guzie a także po tym wgnieceniu w ścianie - Kannan teraz wyglądał jak by miał się załamać

- Proszę powiedz mi co ja mam zrobić, ona nigdy mi nie wybaczy - Głos mu się załamywał a były Szturmowiec stał dalej w miejscu nie wzruszony

- Nie załamuj mi się tutaj - X15 uklękną przed Kannanem i wyciągną prawa dłoń - Wstań - Nakazał i tak też Jedi zrobił po czym wspólnie wstali - No, o teraz zapraszam za mną - Wspólnie ruszyli do Salonu. Tam usiedli ale wcześniej nalali sobie soku do picia - Więc, jak TYM razem starałeś się ją udobruchać - Kannan westchną

- Poszedłem po prostu się rozmówić

- Tak po prostu?

- Tak 

- Człowieku, może i jestem odarty z uczuć ale nawet ja wiem że żadnej kobiecie by się to nie spodobało

- Co masz na myśli?

- Ty tak na serio czy tylko udajesz - Kannan patrzył na niego pytająco na co X15 głęboko westchną - Kobiety Kannan są takie że długo chowają urazę, mogą zapamiętać nawet najmniejszą krzywdę i zniewagę

- Ta, o tym akurat się przed chwilą przekonałem - Pomasował swojego guza

- No właśnie, i od razu mówię ona ci to będzie wypominać do końca życia, nawet jeśli się pogodzicie

- Jeśli?

- A czy ty byś wybaczył komuś kto przegrał by cię w karty? - Skruszony spuścił głowę 

- Byłem pijany

- To żadne usprawiedliwienie

- A właśnie, ty też tam byłeś i piłeś tyle samo co my

- No i?

- Jesteś więc tak samo odpowiedzialny

- Ale ja wyszedłem akurat w tedy do toalety

- Tania wymówka

- Mój kask ma kamerę która rejestruje wszystko więc jak chcesz to mogę ci pokazać nagranie - Kannan wyszczerzył oczy i podskoczył przerażony wymachując rękami

- Jezu! Nie!

- Tak też myślałem

- Ale zaraz, ja po tych wszystkich kieliszkach w ogóle nie myślałem więc jakim cudem ty dałeś rade dojść do toalety?

- Mam mocną głowę

- Te drinki miały po 60%

- Mam BARDZO mocną głowę - Na te słowa Kannan przywalił głową w stół

- Zmieńmy temat, to jak ja mam ją obłaskawić?

- Przez następny tydzień nic nie rób, ignoruj ją, oboje sobie wszystko w spokoju przemyślcie, potem zacznij z nią normalnie rozmawiać, na zwykłe tematy, że tak to ujmę  "bezpieczne", następnie wysyłaj jej podarunki, ale nie wręczaj ich osobiście a potem to już sam będziesz musiał wymyśleć - Kannan patrzył na niego jak na siódmy cud świata

- A ty w ogóle skąd wiesz takie rzeczy?

- Przez całe życie w Imperium nie służyłem - Skwitował

- A właśnie, w sumie to nic o tobie nie wiemy, kim byłeś przed wstąpieniem do Imperium? - X15 zrzedła mina. Już chciał coś powiedzieć ale w tym momencie do pomieszczenia wpadł Zeb  z Alexsem

- Kannan, Huks prosi cię na mostek, mówi że to ważne

- Zaraz tam będę - Spojrzał na X15 który korzystając z okazji poprawił swój hełm który teraz zakrywał mu całą twarz - Mam nadziej że kiedyś wrócimy do tej rozmowy - Powiedział i wyszedł

- A ja mam nadzieje że nie - Powiedział do siebie X15


Lothal

Kallus wracał właśnie z kolejnego przesłuchania. Tych rebeliantów cały czas przybywało. Zaczęło się od kadeta a teraz miał wrażenie że przesłuchał już pół populacji planety. Szedł w stronę swoich kwater by wypocząć ale nagle z za zakrętu wyszła Minister Tua

- Agencie Kallus - Ruszyła w jego stronę a Kallus cicho westchną 

- Tak pani Minister

- Chodzi o ostatnie incydenty na powierzchni planety

- Pracujemy nad tym

- A efektów nie widać. Co jest powodem tego stanu rzeczy?

- Och, dosyć zabawny, muszę powiedzieć

- Mi nie jest do śmiechu agencie

- Oczywiście przepraszam. Czy słyszała pani o Ezrze Bridgerze?

- O tym buntowniku? Co nieco, ale co to ma do rzeczy?

- Jego pojmanie okazało się mieć efekt katalizatora, był zwykłym dzieckiem ulicy ale bardzo lubianym przez mieszkańców, dlatego jego pojmanie wzbudziło ich niezadowolenie

- A więc proponuje go pan uwolnić

- Nic z tych rzeczy, tym bardziej że nie jest on więziony

- Co proszę?!

-  Spokojnie pani Minister. Ezra Bridger od zawsze był naszym człowiekiem

- Słucham? - Minister była w szoku

- Tak, dobrze pani usłyszała, jest on moim najlepszym człowiekiem, i od dawna działał na korzyść Imperium, choć ostatnie wydarzenia zmusiły go do ujawnienia się

- Czyli... co teraz? - Spytała Minister ciągle w szoku

- Teraz pani Minister należy poczekać, wyłapiemy jak najwięcej buntowników po czym Cień osobiście im pokarze po czyjej jest stronie

- Cień?

- To jego pseudonim, który traktuję jak imię

- Rozumiem, czyli mam rozumieć że do Dnia Imperium wszystko już ucichnie?

- To będzie najspokojniejszy dzień w całym roku pani Minister choć zdławienie buntu muszę pozostawić już po Dniu Imperium

- Dlaczego?

- Cień jest na urlopie i nie sposób go z niego ściągnąć

- Że co proszę?! Pan raczy żartować! 

- Oj nie, i naprawdę radze pani mu w odpoczynku nie przeszkadzać, raz to zrobiłem i do dziś mam koszmary - Oznajmił Kallus z zażenowaniem na twarzy a Tua wydawała się być zdezorientowana

- Wie pan co może przełóżmy tę rozmowę na jutro

- Zgadzam się z panią

-Niech pan do mnie przyjdzie po południu

- Oczywiście pani Minister a teraz żegnam - Powiedział Kallus a Minister mu tylko skinęła i wyminęli się idąc każde w swoją stronę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro