XXII
Tajna Baza Rebeliantów Na Garel
- Sssppiiieeerrddaaalllaajjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj! - Wrzasnęła Hera na całe gardło na Kannana przy okazji z całej siły uderzając go pięścią wywalając go przy tym ze swojej kajuty z takim impetem że ten zrobił niewielkie wgniecenie w ścianie statku
Kannan poszedł do niej z chęcią pogodzenia się... ale ona tych chęci nie miała. Początkowo rozmowa przebiegała spokojnie ale szybko przerodziła się w kłótnie pomiędzy nimi. No nie do końca. W zasadzie to wyglądało tak że to Hera na niego wrzeszczała a ren słuchał jej z twarzą zbitego szczeniaka.
Kannan leżał tak sobie twarzą skierowaną w sufit i rozmyślał sobie nad czymś. Nagle właz prowadzący do kajut otworzył się i wszedł przez nie X15. Kannan spojrzał na niego i cos mu w nim nie pasowało. A konkretnie hełm. Co prawda ciągle go miał na głowie ale założył go tak wy widać było usta. Po co. A bo jadł sobie paluszki które trzymał w prawej ręce. Ale jak on widział cokolwiek?
- Ej, jak ty cokolwiek widzisz? - Spytał się
- Nie widzę, zdaje się na instynkt
- Aha - W sumie to nic nie rozumiał
- A ty czemu leżysz na podłodze?
- A tak się relaksuje - Kannan wysilił się na uśmiech ale po wyrazie warg stwierdził że X15 to nie rozbawiło
- Hera cię z kajuty wywaliła
- Łał, brawo po czym poznałeś
- Po wrzaskach, twojej twarzy i tym guzie a także po tym wgnieceniu w ścianie - Kannan teraz wyglądał jak by miał się załamać
- Proszę powiedz mi co ja mam zrobić, ona nigdy mi nie wybaczy - Głos mu się załamywał a były Szturmowiec stał dalej w miejscu nie wzruszony
- Nie załamuj mi się tutaj - X15 uklękną przed Kannanem i wyciągną prawa dłoń - Wstań - Nakazał i tak też Jedi zrobił po czym wspólnie wstali - No, o teraz zapraszam za mną - Wspólnie ruszyli do Salonu. Tam usiedli ale wcześniej nalali sobie soku do picia - Więc, jak TYM razem starałeś się ją udobruchać - Kannan westchną
- Poszedłem po prostu się rozmówić
- Tak po prostu?
- Tak
- Człowieku, może i jestem odarty z uczuć ale nawet ja wiem że żadnej kobiecie by się to nie spodobało
- Co masz na myśli?
- Ty tak na serio czy tylko udajesz - Kannan patrzył na niego pytająco na co X15 głęboko westchną - Kobiety Kannan są takie że długo chowają urazę, mogą zapamiętać nawet najmniejszą krzywdę i zniewagę
- Ta, o tym akurat się przed chwilą przekonałem - Pomasował swojego guza
- No właśnie, i od razu mówię ona ci to będzie wypominać do końca życia, nawet jeśli się pogodzicie
- Jeśli?
- A czy ty byś wybaczył komuś kto przegrał by cię w karty? - Skruszony spuścił głowę
- Byłem pijany
- To żadne usprawiedliwienie
- A właśnie, ty też tam byłeś i piłeś tyle samo co my
- No i?
- Jesteś więc tak samo odpowiedzialny
- Ale ja wyszedłem akurat w tedy do toalety
- Tania wymówka
- Mój kask ma kamerę która rejestruje wszystko więc jak chcesz to mogę ci pokazać nagranie - Kannan wyszczerzył oczy i podskoczył przerażony wymachując rękami
- Jezu! Nie!
- Tak też myślałem
- Ale zaraz, ja po tych wszystkich kieliszkach w ogóle nie myślałem więc jakim cudem ty dałeś rade dojść do toalety?
- Mam mocną głowę
- Te drinki miały po 60%
- Mam BARDZO mocną głowę - Na te słowa Kannan przywalił głową w stół
- Zmieńmy temat, to jak ja mam ją obłaskawić?
- Przez następny tydzień nic nie rób, ignoruj ją, oboje sobie wszystko w spokoju przemyślcie, potem zacznij z nią normalnie rozmawiać, na zwykłe tematy, że tak to ujmę "bezpieczne", następnie wysyłaj jej podarunki, ale nie wręczaj ich osobiście a potem to już sam będziesz musiał wymyśleć - Kannan patrzył na niego jak na siódmy cud świata
- A ty w ogóle skąd wiesz takie rzeczy?
- Przez całe życie w Imperium nie służyłem - Skwitował
- A właśnie, w sumie to nic o tobie nie wiemy, kim byłeś przed wstąpieniem do Imperium? - X15 zrzedła mina. Już chciał coś powiedzieć ale w tym momencie do pomieszczenia wpadł Zeb z Alexsem
- Kannan, Huks prosi cię na mostek, mówi że to ważne
- Zaraz tam będę - Spojrzał na X15 który korzystając z okazji poprawił swój hełm który teraz zakrywał mu całą twarz - Mam nadziej że kiedyś wrócimy do tej rozmowy - Powiedział i wyszedł
- A ja mam nadzieje że nie - Powiedział do siebie X15
Lothal
Kallus wracał właśnie z kolejnego przesłuchania. Tych rebeliantów cały czas przybywało. Zaczęło się od kadeta a teraz miał wrażenie że przesłuchał już pół populacji planety. Szedł w stronę swoich kwater by wypocząć ale nagle z za zakrętu wyszła Minister Tua
- Agencie Kallus - Ruszyła w jego stronę a Kallus cicho westchną
- Tak pani Minister
- Chodzi o ostatnie incydenty na powierzchni planety
- Pracujemy nad tym
- A efektów nie widać. Co jest powodem tego stanu rzeczy?
- Och, dosyć zabawny, muszę powiedzieć
- Mi nie jest do śmiechu agencie
- Oczywiście przepraszam. Czy słyszała pani o Ezrze Bridgerze?
- O tym buntowniku? Co nieco, ale co to ma do rzeczy?
- Jego pojmanie okazało się mieć efekt katalizatora, był zwykłym dzieckiem ulicy ale bardzo lubianym przez mieszkańców, dlatego jego pojmanie wzbudziło ich niezadowolenie
- A więc proponuje go pan uwolnić
- Nic z tych rzeczy, tym bardziej że nie jest on więziony
- Co proszę?!
- Spokojnie pani Minister. Ezra Bridger od zawsze był naszym człowiekiem
- Słucham? - Minister była w szoku
- Tak, dobrze pani usłyszała, jest on moim najlepszym człowiekiem, i od dawna działał na korzyść Imperium, choć ostatnie wydarzenia zmusiły go do ujawnienia się
- Czyli... co teraz? - Spytała Minister ciągle w szoku
- Teraz pani Minister należy poczekać, wyłapiemy jak najwięcej buntowników po czym Cień osobiście im pokarze po czyjej jest stronie
- Cień?
- To jego pseudonim, który traktuję jak imię
- Rozumiem, czyli mam rozumieć że do Dnia Imperium wszystko już ucichnie?
- To będzie najspokojniejszy dzień w całym roku pani Minister choć zdławienie buntu muszę pozostawić już po Dniu Imperium
- Dlaczego?
- Cień jest na urlopie i nie sposób go z niego ściągnąć
- Że co proszę?! Pan raczy żartować!
- Oj nie, i naprawdę radze pani mu w odpoczynku nie przeszkadzać, raz to zrobiłem i do dziś mam koszmary - Oznajmił Kallus z zażenowaniem na twarzy a Tua wydawała się być zdezorientowana
- Wie pan co może przełóżmy tę rozmowę na jutro
- Zgadzam się z panią
-Niech pan do mnie przyjdzie po południu
- Oczywiście pani Minister a teraz żegnam - Powiedział Kallus a Minister mu tylko skinęła i wyminęli się idąc każde w swoją stronę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro