Prolog
12 BBY - Lothal
Była cicha gwiaździsta noc. Tylko nieliczni mieszkańcy stolicy planety włóczyli się między ciemnymi budynkami miasta które zapadło w błogi sen. Mogło by się wydawać że nic nie może zniszczyć tego stanu. Gdy nagle *HUK*. W jednym z domów nastąpił wybuch. Przerażeni ludzie zaczęli najpierw uciekać by następnie zebrać się wokół zniszczonego budynku. Nie trzeba było długo czekać by na miejsce incydentu zebrały się zastępy szturmowców Imperium w białych zbrojach i natychmiast zaczęli rozganiać zebrany tłum. Do środka wszedł oficer Imperialny z eskortom dwóch szturmowców. Oficer musiał zatkać sobie nos gdyż czół nieprzyjemny odór dwóch zwęglonych ciał które leżały na podłodze. Mimo iż ciała był niemal że całkowicie zwęglone i zniszczone to można było rozpoznać w nich sylwetki kobiety i mężczyzny.
- Przeszukacie cały dom i ustalcie co było przyczyną tego wybuchu! - Rozkazał oficer szturmowcom.
- Tak jest! - Odpowiedzieli jednocześnie i już mieli ruszać by wykonać polecenie gdy nagle usłyszeli płacz dziecka.
Obejrzeli się wokół ale nie udało im się zidentyfikować skąd dobiega szloch. Wtem nagle jeden ze szturmowców znalazł pod jedną z puf do siedzenia dziurę która prowadzi do pomieszczenia pod budynkiem. Oficer kiwną jednemu ze szturmowców na znak by to sprawdził a on poinformował przez komunikatorze o znalezisku. Gdy szturmowiec zszedł na dół, z powodu ciemności, zapalił latarkę. Zobaczył niewielkie pomieszczenie. Był tam stół i urządzenie przypominające radio. Rozgląda się przez chwile gdy nagle dostrzegł w jednym z kątów skulonego płaczącego chłopca który na oko powinien mieć 6-7 lat. Podszedł do niego.
- Co się stało chłopcze? - Zapytał chłopca chłodno po żołniersku, bez emocji. Ten jedynie co to przestał płakać i spojrzał wystraszony na żołnierza lecz nic nie powiedział
- Odpowiedz, co tu się stało! - Powiedział ostrzej. Lecz chłopiec dalej nic nie mówił ale za to był jeszcze bardziej przestraszony
- Odpowiedz albo zajmie się tobą mój kolega czego wolał bym uniknąć! To jak? - Chłopiec westchnął łapiąc powietrze, jakby na odwagę. Otarł łzy ale nie wstał. Ponownie spojrzał na szturmowca który widocznie już tracił cierpliwość i powiedział
- Nie chciałem - Powiedział cicho a szturmowiec spojrzał na niego ze zdziwieniem czego chłopiec nie mógł zobaczyć gdyż szturmowiec ciągle miał na sobie kask który zakrywał jego twarz.
- Czego nie chciałeś? - Zapytał szturmowiec zbity z tropu
- Nie chciałem ale musiałem - Powiedział chłopiec znacznie głośniej. Szturmowiec się zirytował i tupną mocno w ziemię blisko chłopca przez co ten wydał z siebie dźwięk jakby zawału miał dostać i szybko skulił się ze strachu
- Ale co!? - Zapytał na tyle głośno, że usłyszał go oficer na górze
- Co tam znalazłeś? - zapytał oficer
- Jakiegoś dzieciaka - Po czym dodał - Jest przerażony i bredzi od rzeczy - Mówiąc to nawet na chłopca nie patrzył
- Dawaj go tu, wypytamy go o wszystko - Nakazał oficer
Szturmowiec kiwną tylko głową i podszedł do dzieciaka.
- Idziemy - Odparł ale chłopak tylko pokręcił głową na nie - Albo pójdziesz po dobroci albo sam cię tam zataszczę! - Powiedział ostrzej lecz i wtedy chłopiec odmówił. Wtedy szturmowiec wziął go za ramię i próbował postawić go do pionu lecz ten zaczął się szamotać i krzyczeć
- Puść mnie! Nie chce!Proszę! - Krzyczał przy tym tak głośno że w uszach szturmowca zaczęło świszczeć niemiłosiernie. Ten stracił cierpliwość, co było jego ogromnym błędem, i walnął chłopca całą siłą w brzuch przez co ten się skulił i jęczał z bólu
- Zamknij się wreszcie chcemy ci pomóc! - Wrzasnął wściekły
Chłopiec leżał na ziemi łapiąc sią za brzuch mówiąc:
- To.. bo..boli, boli, to.. b..ol.i !!! - Z bólu ledwo mógł mówić
- Jak ja nie znoszę dzieciaków - Powiedział szturmowiec do siebie po czym chciał podnieść chłopaka by spróbować zanieść go na górę .... Kiedy nagle jakaś niewidzialna siła zaczęła ściskać jego gardło co uniemożliwiało mu oddychanie. Najpierw to zbagatelizował ale szybko zdał sobie sprawę że to coś naprawdę poważnego. Złapał się za gardło by po chwili zacząć walić pięścią w pierś. Upadł na czworaka ciężko dysząc pod hełmem. Wtem spostrzegł że chłopiec miał wyciągniętą w jego kierunku rękę a jego oczy zrobiły sie krwisto czerwone. Przerażony próbował się bronić lecz szybko odkrył że jest na łasce chłopca
- Pro....ę, Pr.. ę osz.ę !!! - W ogóle nie mógł się wysłowić gdyż ścisk powoli zaczął być coraz mocniejszy. Na twarzy chłopca zauważył sadystyczny uśmiech. Chwile później Szturmowiec padł martwy na posadzkę co absolutnie nie zrobiło wrażenia na chłopcu jakby to była codzienna rutyna. Jak coś naturalnego. Żołnierz upadł na ziemie na tyle głośno że zaniepokoił ludzi na górze
- Ej co się stało? - Oficer nic nie usłyszał - Ct 528 co tam się stało?- I tym razem nic nie usłyszał ale zamiast tego zobaczył chłopca który podszedł powoli do drabiny. Twarz miał pozbawioną uczuć. Oficera i szturmowca zamurowało na ten widok. Chłopak zaczął powoli wchodzić po drabinie na górę. Oboje odruchowo odsunęli się od dziury. Mieli wrażenie jakby znaleźli się w sercu akcji jakiegoś chorego Horroru!
- '' To tylko dziecko, czego się boje" - pomyślał oficer i gdy tylko dzieciak wyszedł z dziury ten wyjął blaster celując w chłopca - Gdzie Ct 528!? - Zapytał ostro Chłopca bacznie go obserwując
Dzieciak spojrzał na niego jakby nie wiedział o co chodzi. Nagle ku przerażeniu Imperialnych kolor oczu chłopca zmienił się z Krwistego Czerwonego na Błękitny Niebieski. Chłopiec pokręcił głową jakby obudził się z transu i popatrzył na dwójkę zdezorientowanych Imperialnych. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego co zrobił i jak wielkie ma kłopoty.
- Co ty mu zrobiłeś! - Zapytał oficer z wielkim gniewem w oczach przez co chłopiec miał w oczach łzy
- Ja nie....- Próbował powiedzieć ale oficer mu to uniemożliwił
- Gadaj albo ... - Też nie mógł dokończyć kiedy przerwał mu inny wyższy Imperialny oficer
- Chwileczkę podporuczniku, ja się tym zajmę - Oficer odwrócił się nagle zły że ktoś ośmiela się mu przerywać, lecz kiedy zobaczył daną postać w drzwiach natychmiast stanął na baczność a szturmowiec zasalutował natomiast chłopiec stał przerażony jak zaschnięty słup soli
- Agencie Specjalny ... - ponownie nie dał mu dokończyć podnosząc rękę do góry w geście by przestał
- Zabieram tego chłopca ze sobą - Powiedział i podszedł do chłopca lekko się uśmiechając - Chodź ktoś bardzo ważny chce sie z tobą spotkać - Powiedział spokojnie na co chłopiec lekko się rozluźnił lecz pozostał nieufny
Chłopak ze zdziwieniem wpatrywał się w nieznajomego oficera a raczej agenta. Po chwili ten jednak kiwnął głową że rozumie. Agent się odwrócił i ruszył do wyjścia a chłopiec niepewnym krokiem ruszył tuż za nim. Wtem drogę im zagrodził wcześniejszy imperialny oficer.
- Agencie żądam wyjaśnień i... - Znowu nie dał mu dokończyć mówiąc:
- To sprawa ISB i proszę się lepiej w to nie wtrącać podporuczniku - Ostatnie słowo mocno zaakcentował po czym wraz z chłopcem, który jeszcze spojrzał na oficera z mieszanką strach, zdziwienia i ulgi po czym odwrócił wzrok i wraz z Agentem ISB wyminęli zdezorientowanego oficera i ruszyli w stronę śmigacza który parkował przed domem. Wokół kręciło się paru szturmowców i gdzie nie gdzie nielicznych cywili. Oficer usiadł na śmigaczu po czym złapał chłopca za pachy i posadził go na kolanach. Chłopiec zauważył że Agent ma eskortę złożoną z trzech innych szturmowców na śmigach
- Trzymaj się mocno - Powiedział Agent, po czym błyskawicznie wystartował przy okazji strasząc chłopca który z całych sił złapał się sterów śmigacza ale już po chwili zwolnił uścisk. Szybko zauważył że jadą w stronę koszar Imperialnych
- Już niedługo zaczniesz nowe życie - Powiedział Agent po czym spojrzał na chłopca i z lekkim uśmiechem przedstawił się - Nazywam się Kallus, Agent Kallus, a ty?
- ''Nowe życie? Tak tego właśnie teraz potrzebuje, zacząć wszystko od nowa'' - Pomyślał chłopiec po czym odpowiedział agentowi - Jestem .......
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro