Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Historia Poboczna - Kallus 1

19 BBY Coruscant

Zapowiadał się piękny dzień w nigdy niezasypiającym mieście. Ludzie wyszli tłumnie na ulice by trochę odpocząć. Wielu tego dnia miało wolne i chcieli ten czas dobrze wykorzystać. Młoda piękna blond włosa kobieta szła z zakupami n piętrze dla średnio zamożnych obywateli Republiki. Wtem przed sobą zobaczyła młodego dobrze zbudowanego mężczyznę o jasno brązowych włosach  który uśmiechał się do niej. I ona się ucieszyła na jego widok. Wtem poczuła jak ktoś przytula ją w tali. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Był to jej 13 letni syn Alexsandr. 

- Mamo przyszliśmy ci pomóc z zakupami - powiedział młody 

- Dziękuje ale nie trzeba było - powiedziała dając mu mniejszą siatkę z zakupami po czym spojrzała na ojca swego syna.

- Nie mów tak - powiedział i pocałował ją czule w czoło a następnie wziął od niej najcięższe reklamówki

- No Kallusie nie pozwalaj sobie na zbyt dużo - powiedziała po czym lekko poskoczyła i pocałowała go w policzek

- Ach ty lisico - powiedział uśmiechając się przy tym zadziornie

- Oj przestańcie ludzie patrzą - zawołał do nich młody Alexsandr Kallus rumieniąc się przy tym

Oboje popatrzyli na niego i się uśmiechnęli.

- No dobrze - powiedziała jego mama - Chodźmy do domu - zaproponowała

Mężczyzna kiwną głową po czym ruszyli przed siebie.

Mimo iż od trzech długich lat trwała wojna dziś w ten piękny sen wydawało się że to był tylko zły sen z którego dopiero co wszyscy się obudzili. Poza tym to było Coruscant. Najbezpieczniejsze miejsce w galaktyce. Jego mieszkańcy nawet nie wiedzieli jak w wielkim są błędzie.

Obywatele spacerowali po mieście w spokoju bez stresu kiedy nagle niespodziewanie wszędzie zabrzmiały syreny alarmowe. Ludzie się zatrzymali. I nie tylko także śmigacze. Nagle w ciągu sekundy całe miasto zamarło. Ludzie stali w przerażeniu. Wielu myślało że to jakiś atak terrorystyczny albo ćwiczenia. A w tedy zobaczyli najprawdopodobniej najstraszniejszy obraz w swoim życiu. W stronę miasta pędził płonący Republikański Niszczyciel typu Venator. Ludzie patrzyli jak ogłupieli nie wiedząc czy to jawa czy rzeczywistość. Dopiero  chwili gdy statek uderzył w powierzchnie niszcząc się w drobny mak zaczęli krzyczeć i uciekać nie rozumiejąc co się właśnie do końca stało. Nagle w okolicy zaroiło się od wojskowych kanonierek z których zaczęli wychodzić żołnierze klony. Nakazywali się ukryć. Ludzie pytali co się dzieje lecz oni nie odpowiadali. Nagle z oddali usłyszano dziwny szmer a na stępnie strzały. Po chwili wszyscy zobaczyli jak Republikański myśliwiec jest ścigany przez dwa myśliwce separatystów. Wybuchła powszechna panika.

Młody Kallus patrzył przerażony na to co się działo. Nagle poczuł że ktoś łapie go za ramie.  Był to jego ojciec.

- Uciekamy szybko!- powiedział po czym cało trójka ruszyła zanim do schronów. W oddali widzieli jak dzielnica rządowa, która znajdowała się blisko dzielnicy którą oni zamieszkiwali, wyła atakowana przez setki barek desantowych separatystów.

Nagle ich dzielnice zaatakowała eskadra bombowców wroga. Klony zaczęły strzela nawet kilka z nich strącili ale nie mogli powstrzymać wszystkich. Bomby spadły blisko miejsca gdzie przebywała rodzina Kallusów.

Młody kalus kilka sekund przed uderzeniem zobaczył jak jego rodzice staja po czym przytulają go płacząc jak on i wypowiadają słowa które nigdy nie zapomni.

- Żyj Kallusie, żyj nasze dziecko! - powiedzieli razem gorzko płacząc

Kallus nie rozumiał i chciał coś powiedzieć ale fala uderzeniowa go ogłuszyła i wyrzuciła na kilka metrów od miejsca gdzie stał z rodziną. Chwile potem zemdlał.


Krótko Po Porwaniu Kanclerza i Końcu Bitwy w Mieście - Wieczór

Kallus ledwo wstał na nogi. W głowie mu si kręciło. Nic nie pamiętał. Potrzebował chwili by sobie przypomnieć. Wtem spojrzał; na rękę a później na swoje ciało. Było całe we krwi i siniakach jak i ranach czy oparzeniach. Z zadowoleniem jednak stwierdził że nic sobie nie złamał. Jednak po chwili zdał sobie z czegoś sprawę.

- Rodzice.. - wyszeptał

Zaczął się rozglądać miejsce było jakby opustoszałe. Co nie gdzie walały się ciała. Tak cywilów jak i żołnierzy. Jednak nigdzie nie widział rodziców.

- MAMO, TOTO! - Wołał - GDZIE JESTEŚCIE! - Wołał dalej

- PROSZE POKAŚCIE SIĘ - Mówił - BOJE SIĘ! - krzykną z lekkim piskiem

Wtem dostrzegł kobiece długie blond włosy. Z uśmiechem podbiegł do nich z uśmiechem na ustach chcąc ich przytulić... Ale staną ja wryty w ziemię. Ciała jego rodziców leżały bezwładnie zmasakrowane. Podszedł do nich.

- Mamo? - zapytał chcą usłyszeć jej głos - Tato?! - mówił teraz do ojca nieco ostrzej 

- Nie wygłupiajcie się wstańcie - mówił szturchając ich martwe ciała - Bo się na was obrażę - mówił błagalnym tonem po czym wrzasną - NIEEEEEEEEEEEEEEEEE, NIE NIE NIE! - Krzyczał na cały głos oszalały z rozpaczy 

Nagle poczuł jak ktoś go łapie za bark i stara się go uspokoić. By to klon. Jednak gdy go zobaczył jego wściekłość wzrosło.

- Dlaczego nas nie ocaleliście! - wyrzucił to z siebie - Dlaczego was tu niebyło! - mówił dalej walc go w pancerz - Dlaczego pozwoliliście nas zabijać! - Krzyczał dalej - Dlaczego...! - Nie dokończył gdyż w tym momencie stracił resztki sil i zemdlał. Przez mgłę zobaczył tylko jak klon go łapie i mówi coś do niego po czym woła o pomoc.


 Szpital 

Obudził się kilka godzin później w szpitalu i od razu sobie wszystko przypomniał. Próbował się powstrzymać ale nie mógł zaczął płakać. Do jego pokoju wpadły pielęgniarki i go uspokajały. Wtedy ktoś kazał szybko włączyć wiadomości. Wszyscy w tym Kallus popatrzeli. Ogromny statek wroga chwile wcześniej rozbił się na Republikańskim lotnisku. Nagle z wyszło z niego dwoje Jedai droid i Kanclerz. Kallus nie wiedział o co chodzi. Spostrzegła to jedna z pielęgniarek która mu wszystko wyjaśniła.

Atak miał na celu porwanie Kanclerza co miało zakończyć wojnę na niekorzyść Republiki. Porwanie się udało ale udało się go ocalić. Nagle na ekranie pojawiła się postać prowadzącego wiadomości.

- Jak widzą państwo Kanclerz jest bezpieczny, otrzymaliśmy potwierdzenie i flota Separatystów wycofuje się z pola walki - powiedziała prowadząca - Wojska Republiki zwyciężyły! - oznajmiła po czym w całym szpitalu było słychać okrzyki typu *Niech żyje Republika*. Nagle prowadząca nie spodziewanie znowu się odezwała

- INFORMACJA Z OSTATNIEJ CHWILI, Uwaga - zaczęła krzyczeć prowadząca wyraźnie podekscytowała wszyscy ucichli i spojrzeli na nią - Niniejszym oświadczamy że przewodniczący rady Konfederacji Niezależnych Systemów i Naczelny Wódz Armii Droidów Hrabia Dooku... - przerwała na chwile łapiąc oddech - zginą w czasie bitwy z rąk rycerza Jedai Anakina Skywalkera. - Na ekranie pojawiła się jego postać

Kallus był wniebowzięty. Nie dość że wruk przegrał bitwie, udaremniono porwania kanclerza to jeszcze ich wódz poległ. Żałował tylko że niema przy nim jego rodziców. Tag bardzo chciał być teraz z nimi.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro