2
5 BBY
Planeta Izuria - Gdzieś na Zewnętrznych Rubieżach
Wszędzie zielone i czerwone strzały przecinały przestrzeń kosmiczną. Niszczyciele Imperialne wspierane przez Lekkie Krążowniki ścierały się ze słabszą flotą planety Izuria. Była to planeta słabo zaludniona ale za to dobrze rozwinięta a także miała w swym posiadaniu ogromne zasoby surowców dzięki czemu mogła sobie pozwolić na posiadanie czynnej floty i armii. Lecz to nic w porównaniu do potęgi Imperialnej floty. Planeta jakiś czas wcześniej dostała ultimatum. Flota miała być internowana, wojsko rozbrojone a planeta odtąd należeć do Imperium. Oficjalnym powodem interwencji był fakt iż planeta wspiera komórki Rebeliantów w tej części galaktyki, lecz nie oficjalnie Imperium postanowiło rozszerzyć tu swe wpływy ze względu na pokaźne zasoby surowców które były potrzebne do budowy Tajnych Projektów Imperialnych.
Admirał Mitth'raw'nuruodo znany powszechnie jako Thrawn oglądał przez iluminatory spektakl jaki się przed nim ukazał. Właśnie odniósł kolejne wielkie zwycięstwo nad wrogami Imperatora. Z łatwością rozbił flotę planety. Było to dla niego banalnie proste. Może i Izurianie posiadali bardzo zaawansowaną technologie ale w ogóle nie znali się na wojennym rzemiośle. A dla Thrawna wojna była swego rodzaju sztuką. I dążył do osiągnięcia w niej najwyższej perfekcji.
*Wybuch* Kolejny statek Izurian został zestrzelony otwierając drogę do inwazji planetarnej. Teraz Thrawn może w końcu wydać rozkaz do desantu. Trwało to dwa tygodnie ale było warto. Już niedługo cały układ Izudun stanie się własnością Imperium. Trochę było ich nawet szkoda Admirałowi. Posiadali wspaniałą kulturę! To Admirał bardzo cenił. Sięgała jeszcze odległych czasów Starej Republiki. I mimo że zwykle trzymała się na uboczu miała ogromny wpływ na przebieg kilku wojen pomiędzy wcześniej wspomnianą Republiką a Wielkim Imperium Sithów. Sprawiło to że na planecie dominuję kultura wojskowa. Odcięci jednak, na własne życzenie, od ogólnej wiedzy Galaktyki sprawili że popadli w swoistą stagnację a Technologia którą posiadali była bardzo przestarzała. Dopiero po powstaniu Imperium zaczęli się zbroić i reformować swoje społeczeństwo co jednak napotykało opór twardych tradycjonalistów. Efekt końcowy widzimy przed sobą. Utrata niepodległości i zniszczenie. Choć walczyli z zapałem tego nie wolno im nie przyznać.
W tym momencie kiedy Admirał był zatopiony w swoich myślach na mostek wkroczyła inna postać w białym mundurze czarnych spodniach i białą peleryną. Thrawn był ubrany podobnie z tą różnicą że jego mundur był w całości biały. Postaci która weszła był Dyrektor Orson Callan Krennic. Główny nadzorca budowy Gwiazdy Śmierci. Poszedł do Admirała i widać było na pierwszy rzut oka że ma bardzo dobry humor.
- Admirale, gratuluje kolejnego zwycięstwa - Pogratulował po czym wskazał dłonią na iluminator za którym widać było rozbitą flotę planety która resztkami sił próbowały jeszcze stawić czoło Imperium - Teraz budowa stacji przebiegnie o wiele szybciej , Imperator będzie bardzo zadowolony - Powiedział z bardzo zadowolonym wyrazem twarzy jakby to on a nie Admirał wygrał tą batalie
- Zaiste Dyrektorze Krennic - Odparł Thrawn. Niespecjalnie przepadał z Krenniciem. Był arogancki, ambitny i miał o sobie bardzo wysokie mniemanie. Często robił coś zo plecami swych przełożonych przez co o mało nie stracił pozycji jako głównego budowniczego Super Stacji Bojowej. Oczywiście Thrawn nie okazywał tego wprost to było by bardzo niegrzeczne i jakby nie patrzeć Krennic był wyżej w hierarchii od niego. - Lecz z gratulacjami proponowałbym zaczekać do końca bitwy - Odparł z typową dla siebie beznamiętnością
- Bitwy? - Zdziwił się Krenic - Jakiej Bitwy? Przecież ich flota jest już rozbita - Dopytywał w arogandzkim tonie co wewnętrznie irytowało Thrawna
- Mówię o bitwie naziemnej - Odparł z ledwo ukrywaną irytacją - Generał Liuu Hann musi jeszcze pokonać ich armie, zająć stolice i kluczowe regiony planety - Odparł Thrawn zachowując stoicki spokój
- Bitwa naziemna? Drogi Admirale to nie będzie bitwa ani potyczka tylko spacerek. Bez wsparcia powietrznego nie mają z nami żadnych szans - Odparł Krennic z teatralnym rozdźwiękiem.
- Być morze Dyrektorze ale proszę nie zapominać że 70% planety to góry i kaniony w których będzie się można skryć i a także urządzać zasadzki na naszych żołnierzy. A paza tym wróg miał wystarczająco dużo czasu by się przygotować - Odparł Admirał mając już dość obecności Krennica
Krennic tylko wywrócił oczami.
- I tak uważam iż w dłuższej perspektywie nie mają z nami szans, ale ja nie o tym chciałem z panem porozmawiać - Odparł
- A o czym? - Zapytał Thrawn lekko poirytowany wcześniejszą wypowiedzią jego rozmówcy
- Zapewne słyszał pan o komórce Rebeliantów w okolicach Lothal? - Admirał przez chwile się zastanawiał po czym lekko skiną głową
- Tak zaiste ale do czego pan zmierza. Na daną chwile nie stanowią na tyle potężnej siły by musiała się nią zająć cała flota - Odparł Trawn nie zdradzając żadnych emocji
- Nie chodzi o to - Odpowiedział - Jakimś sposobem zawsze wiedzą gdzie i kiedy uderzyć na nasze Transportowce które dostarczają zaopatrzenie do naszych układów - Odparł nie kryjąc nawet złości
- Chyba nie powinien pan zanadto się tym interesować - Stwierdził Admirał - To nie leży w pańskiej jurysdykcji - Celnie zauważył co poirytowało Dyrektora
- W normalnych warunkach faktycznie ale ich łupem padło kilka statków zaopatrujących moją Stacje Bojową - Mówił Dyrektor jak dziecko któremu zabrano zabawkę
- Chciał pan chyba powiedzieć Stacje Jego Imperialnej Mości - Zauważył kąśliwie Thrawn i leciutko się przy tym uśmiechną ale Krennic tego nie mógł zobaczyć gdyż Thrawn w tym momencie odwrócił się do niego plecami
- Oczywiście, przepraszam Admirale - Powiedział z ukrywanym gniewem Krennic - Chodziło mi oto iż skoro statek Rebeli niszczy zaopatrzenie które ma dotrzeć na Stacje Bojową a która obecnie znajduje się pod moją Kuraterą to moim obowiązkiem jest zareagować w tej sprawie - Odparł Krennic
Admirał robi to niechętnie ale musiał przyznać Dyrektorowi racje. Budowa stacji miała we wszystkim pierwszeństwo i była priorytetem wyznaczonym przez Kanclerza a obecnie Imperatora jeszcze za czasów Wojen Klonów. Thrawn podszedł do okna i patrzył jak promy wylatują z hangarów statków i lecą na podbój planety. Między nimi latały dopalające się szczątki statków wroga i ciała poległych. Thrawn na chwile zamkną swe czerwone niczym krew oczy po czym je otworzył i odwrócił się do Krennica.
- Rozumiem pana Dyrektorze ale co ja mam do tego? - Zapytał z ciekawości Thrawn
- Jest pan prawdopodobnie najlepszym dowódcom w Imperium więc chciałem prosić pana o schwytanie tych Buntowników w imieniu Imperium - Odparł bardzo napuszony niczym paw
- Po pierwsze Dyrektorze nie jestem jakimś Łowcą Nagród którego się wysyła by kogoś usuną, po drugie jestem naczelnym dowódcą floty sektora i nie mogę się angażować w bitwy poza terenem mojej jurysdykcji - Powiedział Thrawn a Krennic już chciał coś powiedzieć lecz Admirał kontynuował - I po trzecie podlegam tylko rozkazom Gubernator Price i Wielkiemu Moffowi Tarkinowi więc przykro mi ale musze panu odmówić - Odpowiedział z udawaną pokorą jednocześnie obserwując jak twarz Krennica zmienia barwę na czerwony. Dobrze wiedział co go tak zezłościło. Tarkin. Jak on nienawidził jego osoby. Początkowo byli tylko zwykłymi rywalami w karierze ale z czasem zmieniło się to we wrogość i między tą dwójką toczyła się zażarta zimna wojna w której ostatnio z powodzeniami prowadził Tarkin. Jakby nie patrzeć Krennic również był jego podwładnym czego nie mógł znieść - A po zatym czy przypadkiem Biuro Bezpieczeństwa Imperium nie wyznaczyło do tego zadania Agenta Specjalnego. Z tego co pamiętam ma spore sukcesy w łapaniu Buntowników. Chwileczkę jak on się nazywał ... hym.. chyba Kallus. - Powiedział Thrawn chcąc złagodzić napiętą atmosferę
Twarz Krenica częściowo znów miała normalny odcień.
- To prawda i nawet tu ma pewne sukcesy co trzeba zauważyć lecz nie robi nic by ich ostatecznie schwytać a zamiast tego mam wrażenie że się dobrze przy tym bawi - Powiedział Krennic poirytowanym głosem
- A po co zabijać jedną osę skoro można za nią podążyć aż do gniazda - Spytał Admirał prostując się przy tym
Krennic przez chwile się zastanawiał nad sensem jego słów po czym powiedział:
- Mówi pan że Agent Kallus drażni się z Rebeliantami w nadziei że nawiążą kontakt z innymi grupami buntowników połączą się by wtedy muc uderzyć i zmiażdży za jednym zamachem większą grupę Buntowników? - Odpowiedział Krennic niepewny tego czy prawidłowo odgadł myśli Admirała
- * No.. jestem pod wrażeniem tego iż zrozumiał. Jednak nie jest całkowitym idiotą na jakiego wygląda* - Pomyślał Thrawn wewnętrznie rozbawiony - Dobrza Dyrektorze - Powiedział mu - Więc teraz rozumie pan że niema się czego obawiać i tylko cierpliwie czekać - Powiedział to kładąc mu rękę na barku i ruszył do mapy by sprawdzić sytuację na planecie. Krennic natomiast przez chwile wpatrywał się w Admirała zastanawiając się nad jego tajemniczą osobą po czym jeszcze raz na chwile spojrzał na pobojowisko za iluminatorem, prychną i odwrócił się a następnie ruszył za Admirałem
KORRIBAN - Stara świątynia Sithów
Akademia Inkwizytorów
Wielki Inkwizytor właśnie medytował w momencie kiedy zabrzmiał komunikator.
- Co się stało? - Spytał Inkwizytor
- To agent Kallus na linii sir - Poinformował go oficer
- Zrozumiałem - Powiedział Inkwizytor i rozłączył się wstał i podszedł do hologramu po czym go włączył. Jego oczom ukazał się agent Kallus
- Słucham pana - Oznajmił lekko znużony
- Nasz Agent informuje iż rebelianci wysłali do naszej Akademii szpiega który ma na celu wykradzenie danych na temat naszych najważniejszych transportach - Poinformował Agent
- W takim razie niech się nimi zajmie ale towar z tych transportów musi trafić do celu- Inkwizytor wiedział co to za transport i nie mógł pozwolić by on został zlikwidowany przez Rebeliantów
- Tak jest ale pragnę zauważyć iż dwoje z tych buntowników włada mieczami świetlnymi i jest pewne prawdopodobieństwo że szpiegiem jest jeden z nich - Poinformował go agent
- W takim razie osobiście dopilnuje by statkom nic się nie stało, proszę oczekiwać mojego przybycia Agencie Kallus - Powiedział
- Tak jest Inkwizytorze - Powiedział po czym chciał się rozłączyć kiedy jednak Inkwizytor zadał mu jeszcze jedno pytanie
- Co o nim myślisz Kallusie ? - Spytał. Agent przez chwile milczał myśląc co Inkwizytor ma na myśli po czym odpowiedział
- Chodzi panu o Cienia? - Inkwizytor kiwną lekko głową na tak - Bardzo dobrze. Dzięki niemu rebelianci mają znacznie utrudnione życie - Powiedział nie kryjąc dumy a jednocześnie rozbawienia
Inkwizytor uśmiechną się. *Dobrze wyszkoliliśmy chłopaka* - pomyślał
- Dobrze proszę mnie o wszystkim na bieżąco informować - Nakazał
- Oczywiście - Agent zasalutował po czym się rozłączył
Inkwizytor ruszył w stronę drzwi a następnie hangaru gdzie czekał na niego jego statek.
- Grę czas zacząć - Powiedział do siebie diabolicznie się uśmiechając
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro