Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Smutek...

Leżałem na łóżku. Nie ruszałem się. Umierałem. Rany zadane przez smoki są śmiertelne. Podobno...ale nie tak bardzo jak złamane serce. Drzwi uchyliły się. Zobaczyłem sylwetkę kobiety.

-Panie? Przyszłam zmienić opatrunki...- szepnęła służka.
-Wejdź Lucyndo...-mruknąłem zrezygnowany. Kobieta weszła do pomieszczenia niosąc w roztrzęsionych dłoniach misę z wodą i opatrunki. Postawiła narzędzia na stole i sama usiadła na krześle przy łóżku. Zamoczyła materiałową chustę w wodzie i zaczęła oczyszczać rany drżącymi rękami. Złapałem ją za jedną z nich. Popatrzyła na mnie przestraszonymi oczyma. 
-Czego się boisz?- zapytałem.
-N-niczego panie.- powiedziała.
-Przecież widzę. Powiedz mi, tylko szczerze...boisz się mnie?- zapytałem a jedna łza spłynęła mi po policzku. Lucynda pokiwała głową. Czy tym właśnie się stałem? Potworem?

-Przepraszam, kontynuuj proszę!- powiedziałem i upadłem na łóżko. Gdy kobieta skończyła, wstała i chwyciła misę z zakrwawioną wodą. Gdy wychodziła krzyknąłem.
-Lucyndo! Przynieś mi wina!-
-Ale...ale królowi nie wolno...-
-Przynieś! Proszę...- powiedziałem błagalnym tonem.
-No dobrze...- i wyszła. Po pięciu minutach dostałem kielich najlepszego, elfickiego wina.
Wziąłem łyk cieczy. Przyjemne ciepło rozeszło się po moim ciele. Wstałem z łóżka. Naciągnąłem na siebie królewską szatę i włożyłem moje wojskowe buty. Stanąłem przed lustrem. Rany na twarzy były głębokie i ciągle świeże.   Próbowałem się dumnie wyprostować. Nie wychodziło mi to. Czy tak ma wyglądać król? Jak porażka? Jak poturbowany przez życie śmieć? Jak nikt? Jak starzejący się staruch? Nie powinienem być królem... nie zasługuję na to. Usiadłem na krześle i ukryłem twarz w dłoniach. Poczułem jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu.
-Połóż się ojcze...jesteś zmęczony...-
-Wyjdź synu. Nie widziałeś jeszcze moich ran. Możesz się przerazić.-szepnąłem do Legolasa.
-Nie...nie może być tak źle...- przerwał gdy zobaczył moją twarz.
-Widzisz? Jestem potworem!- krzyknąłem i rozpłakałem się.  Legolas uścisnął mnie.
-Połóż się...- powiedział i zaprowadził mnie do łóżka.
-Śpij dobrze ojcze.- powiedział i wyszedł.
-Kocham Cię...- szepnąłem zanim pochłonął mnie sen.

Mam dzisiaj płaczliwy nastrój i zostałem zmuszony przez MOD-MAJ do napisania tego rozdziału, więęęęęc przepraszam, że taki krótki, ale ważne, że jest. Kłaniam się nisko, jestem genialny.
LegolasForrestPrince

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: