Rozdział VIII
— Marco, panikarzu, uspokój się.
— Jestem bardzo spokojny...
— Jasne... Aż się telepiesz i wyglądasz, jakbyś chciał komuś przyłożyć...
— Zdaje ci się.
— Dobra, koniec tematu. Musimy zrobić włam do domu Neuera. Ty bierzesz Gargusia i do niego dzwonisz, a ja się włamuję tylnymi drzwiami. — Zamyślił się chwilę. — Tylko nie zabij go. Może być niewinny...
— Chyba w to nie wierzysz!
— Uspokój się! — Zamyślił się. — Głupi ten plan. Musielibyśmy mieć dużo szczęścia, żeby ten zamysł się powiódł. — Zmarszczył brwi, chcąc sobie coś przypomnieć. — Marco! — Machnął ręką przed twarzą kolegi, aby wyrwać go z letargu. — Nie masz czasem znajomego elektryka, który tutaj mieszka?
— Mam, a co?
— Może za drobną opłatą wyświadczyłby ci przysługę?
— Czy ty masz na myśli, to co sądzę?
— To zależy... — Mats spojrzał uważnie na przyjaciela. — Zadzwoń do niego.
— Ale po co?
— Może mógłby wykonać jakąś rutynową kontrolę elektryki w domu Neuera i w międzyczasie wybadać, czy oprócz Manuela ktoś tam się znajduje...
—Mati, jesteś geniuszem! — Marco chwycił czarnowłosego mężczyznę w objęcia.
— Wiem. — Próbował się wyrwać z uścisku przyjaciela. — Mars, nie spoufalaj się za mocno... Chciałbym ci przypomnieć, że nie jestem gejem.
— Złamałeś moje biedne serduszko! Matsi, jak mogłeś to zrobić! — W oczach Marco pojawiły się sztuczne łzy. Chwycił się z pierś i upadł na ziemię, udając nieżywego.
— Królowa dramatu. — Mats westchnął i pomógł wstać przyjacielowi. — Koniec tego dobrego, dzwoń do kolegi...
— Dobra, dobra, ale musimy wrócić do hotelu...
— Po co?
— Zapomniałem telefonu z twojego pokoju.
— Marco... Ogarnij się, bo przez twoje zapominalstwo stoimy w miejscu ze śledztwem!!!
— Przepraszam. Jestem beznadziejny.
— Mars. — Objął zrozpaczonego przyjaciela. — Nie gadaj głupot. To jest trudna sytuacja... Nie każdy potrafi się w niej odnaleźć. Poza tym lepiej teraz niż później.
— Jesteś mistrzem w pocieszaniu.
— Wiem.
— Wracajmy do hotelu. Zadzwonisz do kolegi, a ja wszystko jeszcze raz na spokojnie zapakuję, żeby taka sytuacja znowu się nie powtórzyła, dobrze?
Marco skinął głową i pojechali do hotelu.
***
Reus wystukał numer do kolegi. Po dwóch sygnałach odezwał się zirytowany głos.
— Lukas Rodewald.
— Luka, z tej strony Marco...
— Aha... Czego znowu chcesz?!
— Uprzejmy jak zawsze. Potrzebuję przysługi. Hojnie cię wynagrodzę.
— A czy to jest nielegalne?
— Nie... Tak... Nie wiem... Chyba.
— Wchodzę w to stary. Tylko załatw mi dobrego adwokata. — Zaśmiał się. — Na czym będzie polegała moja rola?
— Wejdziesz do mieszkania Manuela Neuera i pod pretekstem rutynowej kontroli przewodów, gniazdek, czy czegoś takiego rozejrzysz się po całym domu, zaczynając od piwnicy, a kończąc na strychu. Dowiesz się, czy nie ma tam nic podejrzanego i na tym twoja rola się zakończy.
— Czyli teoretycznie nie będę zamieszany w żadne szemrane interesy?
— Nie... Chyba, że odkryjesz tam coś czego nie powinno tam być...
— Eh. Co ja z tobą mam. Wchodzę w to, ale jak zginę, to będzie to twoja wina...
— Cieszę się, że podjąłeś ze mną współpracę.
— Ja już trochę mniej.
— Przesadzasz. To do zobaczenia za godzinę w kawiarni w centrum miasta.
— A mam inne wyjście.
— Nie...
— No właśnie... To na razie.
— Pa.
Rozłączył się.
***
— Mats, skończyłeś już pakowanie?
— Tak. Możemy jechać na spotkanie z twoim przyjacielem.
***
Wkroczyli do kawiarni. Przy jednym ze stolików czekał na nich niski szatyn. Przeszywał ich wzrokiem, a w jego zielonych oczach pojawiła się irytacja. Był zły, że spóźnili się.
— Hej, Luka...
— Marco, nie nazywaj mnie tak.
— Już dobrze, Luka.
Mats z rozbawieniem przysłuchiwał się ich rozmowie. Ustalili szczegóły i elektryk poszedł na misję.
— Mats, martwię się o niego.
— Wiem... Nic mu nie będzie.
Pijąc kawę, czekali na powrót mężczyzny.
***
— Powinien już dawno być — powiedział zmartwiony Marco, patrząc na zegar.
— Na pewno nic mu nie jest.
Reus spojrzał sceptycznie na kolegę.
— Mati, obyś się nie mylił.
Po chwili blondyn otrzymał SMS-a.
Od Nieznajomy.
Zacna idea Reus, ale coś wam nie pykło. Wasz ptaszek wpadł.
Marco zaczął szybciej oddychać i pokazał wiadomość koledze.
— Podsłuch.
Reus skinął głową.
Po chwili przyszedł kolejny SMS. Tym razem samo zdjęcie.
Związany i zakneblowany Lukas z poderżniętym gardłem.
Marco prawie zemdlał.
— Jesteśmy w punkcie wyjścia.
Mats pokręcił głową.
— Nie. To jest mieszkanie Schweinsteigera. Poznaję po rysie w ścianie.
— I co związku z tym?
— Neuer może być niewinny. Dopóki nie poznał bliżej Schweinsteigera był ok.
Marco skinął głową i oboje zaczęli planować dalsze kroki.
-------------------------------------------------------------------------
Heh. Polsat mi się włączył. Mam nadzieję, że Wam się podoba i dziękuję keepptn za pomoc z elektrykiem.
Pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro