Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IV

Mario nie miał się gdzie podziać. Marco był w Dortmundzie, a nocowanie u Roberta nie wchodziło w grę. Manuel od razu by go tam znalazł. Mimo tego zawędrował do mieszkania Lewego. Chwilę stał przed drzwiami wejściowymi, a po chwili zaczął pukać. Najpierw nieśmiało i delikatnie, a potem mocno i odważnie. Przyniosło to skutek  w postaci pomruku złości dochodzącego z głębi mieszkania. Po chwili drzwi otworzyły się z hukiem i w progu stanął zirytowany Robert.

— Czego?! — warknął, przecierając zaspane, błękitne oczy.

— Przepraszam. Ja już pójdę.

Speszony Mario cofnął się i miał już sobie pójść. Uniemożliwił mu to Robert, łapiąc go za rękę.

— Skoro już przyszedłeś, to wchodź — oznajmił Polak, ciągnąc klubowego kolegę do wnętrza mieszkania.

Mario podziękował mu i ułożył się na kanapie, na której wcześniej spał Robert. Była dosyć wygodna, ale Niemiec wiedział, że nie może tu się zbytnio rozgościć.

— Nie mogę tu zostać.

— Wiem. — Robert potarł kark. — Mario, poczekaj chwilę. Muszę wykonać telefon.

Lewy udał się do swojej sypialni, gdzie zostawił telefon i zadzwonił do Ani.

Po drugim sygnale odebrała.

— Nie masz, kiedy do mnie dzwonić, tylko w nocy — mruknęła zirytowana.

— Aniu, mam prośbę.

Opowiedział jej całą historię. Przez chwilę w słuchawce słyszał tylko jej ciężki oddech.

— Dobrze — wydusiła w końcu z siebie. — Przenocuję twojego przyjaciela, tak długo, jak będzie trzeba.

— Aniu, dziękuję.

— Będę za pięć, dziesięć minut.

— Ok.

Rozłączył się i wrócił do salonu.

— Mario, mam dla ciebie rozwiązanie problemów. — W czekoladowych oczach pojawiła się iskra nadziei. — Ania zgodziła się ciebie przenocować.

Mario spojrzał na niego z niedowierzaniem.

— Neuer nie będzie cię tam szukać.

Po chwili rozległo się pukanie do drzwi.

— Robert, to ja!

Do uszu obu mężczyzn doszedł krzyk kobiety. Robert wpuścił ją do środka. 

— Szybko jesteś — stwierdził gospodarz, a Ania wzruszyła ramionami.

— No, co Mario jedziemy do mnie? — Zaszczebiotała radośnie. W sumie się cieszyła, że będzie miała towarzystwo. 

Niemiec spojrzał na Polkę z niedowierzaniem. Nie spodziewał się, że kobieta tak chętnie będzie chciała go przygarnąć do siebie. Węszył jakiś podstęp, ale wstał z okupowanej przez siebie kanapy i ruszył za Anną.

— Dziękuję za wszystko — powiedział, stojąc w drzwiach i uśmiechając się nieśmiało do Roberta.

— Polecam się na przyszłość.

Lewandowski patrzył chwilę za oddalającą się parą, i kiedy zniknęła mu z zasięgu wzroku zamknął drzwi i poszedł spać.

Przysypiał, kiedy rozległo się uporczywe walenie do drzwi. Robert spojrzał na zegarek. Dochodziła północ. Zaspany ruszył do wyjścia i wpuścił gościa do mieszkania.

— Mario tu nie ma. Jeśli chcesz, to możesz sprawdzić. Nie mam nic do ukrycia — powiedział, siadając na kanapie i obserwując, jak Neuer szuka swojego chłopaka.

Po przeszukaniu całego mieszkania usiadł obok Roberta, a po jego policzkach spłynęły łzy.

— On. Odszedł — chlipał w ramię Roberta. — Zostawił tylko karteczkę. A ja chciałem się naprawdę dla niego zmienić.

— Rozumiem.

— Nie rozumiesz!!! Tobie wszystko się udaje!!! — zaczął krzyczeć i zerwał się z kanapy. Popatrzył na niego z wściekłością i wymierzył Robertowi siarczysty policzek. W oczach Polaka pojawiły się łzy, ale szybko je otarł. — Przepraszam... Nie chciałem. — W oczach Niemca pojawił się żal.

— Dlatego cię zostawił.

Manuel nie mógł znieść prawdy i uciekł z mieszkania Roberta, trzaskając drzwiami.

Polak poszedł do lodówki po woreczek z kostkami lodu i przyłożył sobie go do policzka. Musiał przyznać, że Neuer miał dużo siły. Kiedy już nie czuł pół twarzy odsunął lód od bolącego miejsca i poszedł spać.

-----------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że Wam się podoba i nikogo nie zanudziłam.

Pozdrawiam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro