Rozdział II
Mario ostrożnie rozchylił powieki. Poranne promienie słońca raziły go w oczy, powodując ból. Poruszył dłonią, aby zasłonić twarz i syknął. Ruch spowodował, że ze zdwojoną siłą odczuł nocne wydarzenia.
— Manu... — jęknął, próbując się podnieść z łóżka i zrobić Niemcowi śniadanie. — Prze...prze... przepraszam.
— Kochanie.
W czekoladowych oczach Mario pojawiło się zdziwienie. Manuel był stanowczo za miły. Już dawno jego głos nie ociekał miłością, a w oczach nie błyszczała, jak najpiękniejsze diamenty troska. Serce Mario zabiło mocniej. Odżyła głęboko skrywana nadzieja.
'Może przestanę żyć w strachu?'— pomyślał, uważnie przypatrując się twarzy ukochanego. Na czole Manuela pojawiła się zmarszczka. Przestraszony Mario cofnął się i odruchowo schował pod kołdrą.
— Mario, nie bój się mnie. Wiem, że nie byłem najlepszym chłopakiem, ale obiecuję, że zmienię się.
Ukryty pod pościelą mężczyzna zaczął szlochać, nie wierząc, że słowa Manuela były szczere. Były. Ale, jak to w życiu bywa wszystko się komplikuje. Jeden fałszywy krok, a wszystko mogło legnąć w gruzach.
Nagle, a może nie tak nagle, Neuerowi zaburczało w brzuchu. Usłyszawszy to Mario, ostrożnie wychylił się spod kołdry.
— Chcesz Nutellę, a może naleśniki z Nutellą? — Mario zmarszczył brwi i zacisnął wargi w wąską linię, zastanawiając się, co przyrządzić bramkarzowi na śniadanie. — Wiem, pewnie masz ochotę na gofry z Nutellą.
— Mario. - Westchnął bramkarz. -— Nie musisz mi robić śniadania.
Nachylił się nad brunetem i zrobił taki gest dłonią, jakby chciał go spoliczkować. Götze ponownie skulił się pod kołdrą, dygocząc ze strachu. Manuel popatrzył na swoją rękę ze zdziwieniem - chciał jedynie zetrzeć z twarzy chłopaka ślady łez.
— Mario, wyjdź spod tej pościeli. Zrobiłem dla ciebie śniadanie. Poza tym za dwie godziny mamy trening — oznajmił i wyszedł, cicho zamykając drzwi.
***
Robert obudził się i syknął z bólu. Uniósł podkoszulkę i jego oczom ukazały się siniaki na brzuchu.
'Cholera, przecież Anka zapisała nas lekcję boksu na popołudnie' — pomyślał, odczytując SMS-a od byłej żony.
Zastanawiał się, jak przeżyje dzisiejszy dzień. Jakoś musiał. Wstał. Wziął prysznic, a nawet się ubrał, aby zjeść śniadanie. Spakował rzeczy na trening i dorzucił sprane dresy na lekcję boksu. Przez chwilę zastanawiał się, czy wszystko wziął i zapiął torbę, którą narzucił na ramię. Jęknął. Była ciężka, a jego ciało bolało po nocnej wizycie Neuera.
***
Po skończonym treningu, pot spływał po całym ciele Roberta. Jakimś cudem dotoczył się do szatni i zszedł prawie na zawał. Na jednej z ławek siedziała Anka i rozmawiała z Boatengiem. Strasznie kaleczyła niemiecki, ale można było ją zrozumieć. Ucieszyła się na widok Roberta i podbiegła, aby go uściskać.
— Gotowy na trening boksu? — zapytała, a energia wręcz ją roznosiła.
Lewy skinął głową i uśmiechnął się zrezygnowany.
Pozostali zawodnicy przysłuchujący się rozmowie byłych małżonków tłumili śmiech. Takie chucherko, jak Lewy i boks. Śmiechu warte.
— Bierz prysznic i jedziemy — powiedziała, siadając ponownie obok Boatenga i kontynuując z nim rozmowę.
Po chwili podszedł do niej Manuel.
— Neuer. Manuel Neuer. — Przedstawił się i podał kobiecie dłoń.
— Wiem. - Uścisnęła mu dłoń. — Robert dużo o tobie i Mario, mówił. — Spojrzała na nich wymownie. — Anna Lewa... - poprawiła się - Stachurska.
Mario zarumienił się, a Manuel spojrzał na nią zakłopotany.
'Wie'— przemknęło im niemal równocześnie przez głowę.
— Była żona Lewego? — dopytał ją Jérome.
Skinęła głową.
— Robert, pośpiesz się, bo się spóźnimy! — krzyknęła, spoglądając na zegarek.
— Przyznaj się, marzysz o tym, aby skopać mi tyłek! — odkrzyknął.
— Oczywiście, ale nie dzisiaj... W twoim stanie... — Pokręciła głową i spojrzała z nienawiścią na Neuera. — Jeśli znowu skrzywdzisz Roberta, to cię zabiję, zrozumiano? — szepnęła do ucha Manuelowi.
Neuer poczerwieniał ze złości, a Anka popatrzyła na niego, jak na robaka. Dodała dwa do dwóch i powiązała fakty. Wynik był jeden. Manuel Neuer skrzywdził Roberta i za to zapłaci.
Po chwili polski napastnik wyszedł zwarty i gotowy spod prysznica. Woda ukoiła trochę jego ból i miał nadzieję, że przetrzyma ten boks.
— Gotowy?
Skinął głową i z miną, jak na stracenie wyszedł za byłą żoną.
------------------------------
Mam nadzieję, że nic Wam w głowach nie zamotałam. A ty nie zdradzaj nikomu zaspojlerowanej fabuły. To nasza, mała tajemnica.
Pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro