Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VIII

— Marco, panikarzu, uspokój się.

— Jestem bardzo spokojny...

— Jasne... Aż się telepiesz i wyglądasz, jakbyś chciał komuś przyłożyć...

— Zdaje ci się.

— Dobra, koniec tematu. Musimy zrobić włam do domu Neuera. Ty bierzesz Gargusia i do niego dzwonisz, a ja się włamuję tylnymi drzwiami. — Zamyślił się chwilę. — Tylko nie zabij go. Może być niewinny...

— Chyba w to nie wierzysz!

— Uspokój się! — Zamyślił się. — Głupi ten plan. Musielibyśmy mieć dużo szczęścia, żeby ten zamysł się powiódł. — Zmarszczył brwi, chcąc sobie coś przypomnieć. — Marco! — Machnął ręką przed twarzą kolegi, aby wyrwać go z letargu. — Nie masz czasem znajomego elektryka, który tutaj mieszka?

— Mam, a co?

— Może za drobną opłatą wyświadczyłby ci przysługę?

— Czy ty masz na myśli, to co sądzę?

— To zależy... — Mats spojrzał uważnie na przyjaciela. — Zadzwoń do niego.

— Ale po co? 

— Może mógłby wykonać jakąś rutynową kontrolę elektryki w domu Neuera i w międzyczasie wybadać, czy oprócz Manuela ktoś tam się znajduje...

—Mati, jesteś geniuszem! — Marco chwycił czarnowłosego mężczyznę w objęcia.

— Wiem. — Próbował się wyrwać z uścisku przyjaciela. — Mars, nie spoufalaj się za mocno... Chciałbym ci przypomnieć, że nie jestem gejem.

— Złamałeś moje biedne serduszko! Matsi, jak mogłeś to zrobić! — W oczach Marco pojawiły się sztuczne łzy. Chwycił się z pierś i upadł na ziemię, udając nieżywego. 

— Królowa dramatu. — Mats westchnął i pomógł wstać przyjacielowi. — Koniec tego dobrego, dzwoń do kolegi...

— Dobra, dobra, ale musimy wrócić do hotelu...

— Po co?

— Zapomniałem telefonu z twojego pokoju.

— Marco... Ogarnij się, bo przez twoje zapominalstwo stoimy w miejscu ze śledztwem!!!

— Przepraszam. Jestem beznadziejny.

— Mars. — Objął zrozpaczonego przyjaciela. — Nie gadaj głupot. To jest trudna sytuacja... Nie każdy potrafi się w niej odnaleźć. Poza tym lepiej teraz niż później.

— Jesteś mistrzem w pocieszaniu.

— Wiem.

— Wracajmy do hotelu. Zadzwonisz do kolegi, a ja wszystko jeszcze raz na spokojnie zapakuję, żeby taka sytuacja znowu się nie powtórzyła, dobrze?

Marco skinął głową i pojechali do hotelu.

***

Reus wystukał numer do kolegi. Po dwóch sygnałach odezwał się zirytowany głos.

— Lukas Rodewald. 

— Luka, z tej strony Marco...

— Aha... Czego znowu chcesz?!

— Uprzejmy jak zawsze. Potrzebuję przysługi. Hojnie cię wynagrodzę.

— A czy to jest nielegalne?

— Nie... Tak... Nie wiem... Chyba.

— Wchodzę w to stary. Tylko załatw mi dobrego adwokata. — Zaśmiał się. — Na czym będzie polegała moja rola?

— Wejdziesz do mieszkania Manuela Neuera i pod pretekstem rutynowej kontroli przewodów, gniazdek, czy czegoś takiego rozejrzysz się po całym domu, zaczynając od piwnicy, a kończąc na strychu. Dowiesz się, czy nie ma tam nic podejrzanego i na tym twoja rola się zakończy.

— Czyli teoretycznie nie będę zamieszany w żadne szemrane interesy?

— Nie... Chyba, że odkryjesz tam coś czego nie powinno tam być...

— Eh. Co ja z tobą mam. Wchodzę w to, ale jak zginę, to będzie to twoja wina...

— Cieszę się, że podjąłeś ze mną współpracę.

— Ja już trochę mniej.

— Przesadzasz. To do zobaczenia za godzinę w kawiarni w centrum miasta.

— A mam inne wyjście.

— Nie...

— No właśnie... To na razie.

— Pa.

Rozłączył się.

***

— Mats, skończyłeś już pakowanie?

— Tak. Możemy jechać na spotkanie z twoim przyjacielem.

***

Wkroczyli do kawiarni. Przy jednym ze stolików czekał na nich niski szatyn. Przeszywał ich wzrokiem, a w jego zielonych oczach pojawiła się irytacja. Był zły, że spóźnili się.

— Hej, Luka...

— Marco, nie nazywaj mnie tak.

— Już dobrze, Luka.

Mats z rozbawieniem przysłuchiwał się ich rozmowie. Ustalili szczegóły i elektryk poszedł na misję.

— Mats, martwię się o niego.

— Wiem... Nic mu nie będzie.

Pijąc kawę, czekali na powrót mężczyzny.

***

— Powinien już dawno być — powiedział zmartwiony Marco, patrząc na zegar.

— Na pewno nic mu nie jest.

Reus spojrzał sceptycznie na kolegę.

— Mati, obyś się nie mylił.

Po chwili blondyn otrzymał SMS-a.

Od Nieznajomy.

Zacna idea Reus, ale coś wam nie pykło. Wasz ptaszek wpadł.

Marco zaczął szybciej oddychać i pokazał wiadomość koledze.

— Podsłuch.

Reus skinął głową.

Po chwili przyszedł kolejny SMS. Tym razem samo zdjęcie.

Związany i zakneblowany Lukas z poderżniętym gardłem. 

Marco prawie zemdlał.

— Jesteśmy w punkcie wyjścia.

Mats pokręcił głową.

—  Nie. To jest mieszkanie Schweinsteigera. Poznaję po rysie w ścianie.

— I co związku z tym?

— Neuer może być niewinny. Dopóki nie poznał bliżej Schweinsteigera był ok.

Marco skinął głową i oboje zaczęli planować dalsze kroki.

-------------------------------------------------------------------------

Heh. Polsat mi się włączył. Mam nadzieję, że Wam się podoba i dziękuję keepptn za pomoc z elektrykiem.

Pozdrawiam.









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro