Prolog
- Lili słonko wstawaj. Dzisiaj pierwszy dzień szkoły. Ubierz się jakoś ładnie. - Dziewczynka wstała niechętnie z łóżka i podeszła do szafy. Nie przepadała za sukienkami, dlatego Lili wybrała proste czarne spodnie i białą bluzkę. Zeszła na dół, żeby zjeść śniadanie i zapytała się:
- Mamo po co ja mam chodzić do szkoły?
- Żebyś mogła się nauczyć wielu pożytecznych rzeczy - Odpowiedziała mama.
- Na przykład? - Dociekała dalej Lili
- Na przykład... na przykład... Możesz nauczyć się mówić jaka jest data i gdzie się teraz znajdujesz.
- A jak to będzie?
- Dzisiaj jest 3 września 2001 roku. Jesteśmy we Wrocławiu, stolicy Dolnego Śląska, w Polsce. - Odpowiedziała kobieta. Następnie zjadły kanapki i poszły na rozpoczęcia roku szkolnego.
Uroczystość rozpoczęła się w sali, następnie z wychowawczynią i nową klasą udała się na boisko szkolne. Z domu do szkoły nie miała daleko dlatego wróciła sama.
Minął tydzień i dziewczynka poszła do szkoły we wtorek na godzine ósmą. Skończyła lekcje po godzinie piętnastej. Wracając do domu zobaczyła człowieka, mężczyznę w średnim wieku. Z początku nie wiedziała czemu, ale coś jej w nim nie pasowało. Zorientowała się dopiero gdy spojrzała w dół. Mężczyzna, którego mineła nie miał cienia.
Widzieliście kiedyś człowiek bez cienia?
Wiecie co jest tego następstwem?
Co jest przyczyną?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro