Rozdział dwudziesty
-Łoł !
-No co ?
Spytałam, gdy chłopak od dłuższej chwili wpatrywał się w mnie z otwartą buzią, co z jakiegoś powodu rozbawiło mojego brata.
-Wyładniałaś ... Myślałem, że dalej będziesz taką niziutką pchełką, a tu taka laska.
-Tylko się stary nie zakochaj. -Tom zakpił z przyjaciela, ale szybko spoważniał i spojrzał na niego znacząco- Trzymaj łapy przy sobie, jasne ? Nie pozwolę, by moja siostra spotykała się z starszym typem.
-Spokojnie, nie będę podpieprzał się do nieletniej.
-Uspokój się Tom ...
Po jakiś czterech godzinach jazdy w końcu dotarliśmy na miejsce, jazda nie była najgorsza ... Właściwie było całkiem zabawnie. Łukasz jest jedną z tych osób, których towarzystwo lubię. Jest bardzo miły i zabawny, więc cała nasza podróż minęła na żartach i jedzeniu, nie zdrowym, ale całkiem dobrym, chociaż Tom gotuje o niebo lepiej, ale nie powiem mu tego, bo popadnie w samozachwyt.
-Park rozrywki ?
-Tak ! Dzisiaj ci nie przepuszczę i przejedziemy się wszystkim !
-Raczej nie wszystkim ...
-No weź ! Będzie fajnie !
-Na karuzelach dla dzieci też ?
-No dobra może nie na wszystkim, ale na większości !
Przytaknęłam głową, Tom i Łukasz kupili bilety, na szczęście kolejki nie były długie, a sam park nie miał wielu gości.
-Mało ludzi.
-A co się dziwisz ? Większość jest tera w szkole albo pracy !
-W końcu jest środek tygodnia.
-Najpierw tam ! -Wskazał palcem na wysoką kolejkę górską, która miała kilka pętli i stromych zjazdów, ruszyliśmy w stronę kolejki stając na jej końcu, trochę poczekaliśmy, ale kiedy w końcu usiedliśmy w wagonikach, które były dwu osobowe radość Toma, z którym siedziałam na samym początku kolejki sięgnęła zenitu- Długo muszę jeszcze czekać ?
Spytał trochę głośniej przez co kilka osób za nami zaśmiało się cicho, odgarnęłam grzywkę z twarzy i spojrzałam na brata z małym uśmiechem.
-Poczekaj, aż wszyscy usiądą.
-No przecież czekam !
-Jesteś niemożliwy ...
~~~~~~~~~~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro