Rozdział 29
Piątek
Lucas nie pojawił się w szkole do końca roku. Mimo to zawsze czekał przed chatą Emilio.
-Kiedy piszesz poprawę ?
Zadałam pytanie, plotąc przy okazji wianek z kwiatów rosnących wokół, nimfy opierały się o brzeg i dokładnie przyglądały moim ruchom. Chłopak leżał na trawie kawałek ode mnie i obserwował wodne istoty, które czuły się już pewniej w jego towarzystwie.
-A co cię to interesuje ?
Syknął cicho by nie spłoszyć wodnych duchów. Przewróciłam oczami wyciągając ostatni wianek w stronę najmniejszej nimfy, podpierając się na rękach, wyciągnęłam się w moją stronę. Powoli położyłam wianek na jej głowie, radosna nimfa wskoczyła do wody chwaląc się ozdobą starszym siostrą. Patrzyłam na to przez chwilę z małym uśmiechem, ale przerwał to mój wibrujący telefon.
Max Blue: Elo ! Ct ?
Angela Hunter: To ja powinnam o to spytać, prawda ?
Max Blue: A powinnaś ! Stało się coś genialnie, ekstremalnie WSPANIAŁEGO !
Angela Hunter: Czyli ?
Max Blue: W sierpniu mam testy !
Angela Hunter: Na egzorcystę ?
Max Blue: Mhm ! Nieźle co nie !?
Angela Hunter: Tak, ale z tego co mi wiadomo dalej nie wiesz za wiele.
Max Blue: ...
Angela Hunter: :P
Max Blue: Dzięki ! Ty to umiesz zepsuć człowiekowi humor ! I przestań wysyłać mi te emotki ! To przerażające !!!
Angela Hunter: :*
Max Blue: A ta to już wgl straszy !
Angela Hunter: Dobra, dobra, już przestaje.
Max Blue: No ! Ale tak na serio ... Co porabiasz ?
Angela Hunter: Wiesz co to Inhalf ?
Max Blue: Eeeee ... Tak ?
Angela Hunter: Można nazwać to krainą duchów. Sporo lasu, łąk i zbiorników wodnych. Mieszkają tu różne duchy, większość dobrych. Złe są wyjątkami. To tak w skrócie.
Max Blue: Wow ! A te duchy to takie bardziej zwierzęta czy demony !?
Angela Hunter: Różnie. Większość przypomina zwierzęta, tylko wyglądają trochę inaczej. Ogólnie cała kraina jest bardziej kolorowa.
Max Blue: Aaaaa ! Takie niebo !?
Angela Hunter: Co ? Ty tak na serio ?
Max Blue: Tak !
Angela Hunter: Masz porypane skojarzenia ...
Max Blue: Wcale nie !
Angela Hunter: Wmawiaj sobie.
Max Blue: Angi ! Nie zaczynaj znowu !
Angela Hunter: Jasne ... Powinieneś się uczyć na sprawdzian.
Max Blue: ... Mała przerwa ...
Angela Hunter: Już ci nie odpisuję.
Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam. Chłopak nie dostał już ode mnie żadnej odpowiedzi.
-Jutro ... -Przeniosłam wzrok na Lucasa, patrzył prosto w moje oczy- Piszę jutro.
Pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
-I jak ci idzie ?
-Chujowo ...
Duknął obracając się na plecy. Głowę położył na skrzyżowanych rękach, jego wzrok podążał za latającym jaskrawym punktem, na który też patrzyłam.
-Feniks.
Odpowiedziałam na jego pytanie zanim je zadał.
-Co robi ?
-Nic konkretnego. Po prostu lata, jest młody.
Czarnowłosy podparł się na łokciach i znowu patrzył na mnie przenikliwie.
-Skąd to wiesz ?
-Widzisz jego ogon ?
-No.
-Młode feniksy mają dodatkowy kolor na ogonie. W tym przypadku zielony.
-Ta się rozróżnić samca od samicy ?
-Tak, ale nie z takiej odległości.
Gdy ptak zniknął w gąszczu drzew, Lucas podniósł się z miejsca.
-Pójdźmy za nim.
Patrzyłam na poważną minę chłopaka dłuższą chwilę, ale ostatecznie postanowiłam spełnić jego zachciankę.
-Niech będzie. Pora cię czegoś nauczyć.
Ruszyliśmy drogą przez las, co chwilę mijało nas jakieś "zwierzę". Raz była to sarna o niespotykanym kolorze, a zaraz potem nienaturalnie duży wilk. Tłumaczyłam Lucasowi, czym są te stworzenia i jaka jest ich rola, ale duchu są po prostu opiekunami. Często pojedynczych elementów przyrody. Niektóry narodziły się jak inne, normalne zwierzęta.
-Jeśli te duchy są opiekunami, mogą zająć się człowiekiem ?
-Tak, ale raczej nie jest to częste zjawisko. Można przyzwać ducha, ale nowicjusz nie jest w stanie tego zrobić.
-Pff ! A ty niby jesteś !? Ojciec mówił, że nie jestem z tak czystego rodu egzorcystów jak ty ! O co mu chodziło !? Kim ty jesteś Angelo Hunter !?
Ręka chłopaka, który złapał mnie w połowie wypowiedzi zaciskała się stopniowo na moim nadgarstku.
-Lucasie nie muszę odpowiadać ci na to pytanie. Mam cię nauczyć podstaw, jesteś moim partnerem, ale w praktyce tylko będziesz zawadzał. Dlatego naucz się jak najwięcej, w jak najszybszym czasie i niech przypiszą cię do kogoś innego. Oboje tego chcemy, prawda ?
Lucas nie do końca wiedział jak zareagować, ale z braku innej opcji przyznał mi rację. Gniazdo ptaków było kawałek od naszej dwójki. Ogromne, kolorowe i płonące. Siedziały w nim dwa większe feniksy i trzy małe.
-Mówiłaś, że jest młody. Dlaczego ma dzieci ?
-Feniksy dojrzałość płciową osiągają po roku od wyklucia. Młodzieńcza barwa schodzi dopiero po dziesięciu.
-Podejdźmy bliżej.
Złapałam nadgarstek chłopaka zanim popełnił ogromny błąd.
-To nie jest dobry pomysł.
-Dlaczego ? Przecież poznaje nowe gatunki !
-To jest trochę bardziej skomplikowane. Słuchaj, każda rodzina ma patrona duchowego. Są to zwykle duszki leśne. Możliwe, że ojciec ci tego nie mówił, ale patronem waszej są kelpie.
-Słucham ? Co to ma wspólnego z tym feniksem ? I co to jest ta cała kelpia ?
-Zmiennokształtna istota zamieszkująca rzeki i jeziora. Najczęściej przyjmuję postać białego konia. Twój patron wywodzi się z żywiołu wody, można powiedzieć, że jesteś naznaczony. Ogniste stworzenia niechętnie przebywają w towarzystwie osób naznaczonych wodną pieczęcią.
-Czyli nie mogę do niego podejść !? Nie mogłaś mi tego wcześniej powiedzieć !?
-Nie powiedziałam, że nie możesz. Mówię, że może być to trudne. Jeśli tego chcesz proszę bardzo, ale spróbują cię zaatakować. Zyskanie kolejnej pieczęci to coś do czego powinieneś się przygotować i to solidnie.
-Mogę zdobyć kolejną pieczęć ?
-Właśnie to powiedziałam. Poproś ojca o pomoc. Ma sporo książek na ten temat ... Wracajmy, robi się późno.
Zrobiłam kilka kroków w przeciwnym kierunku, ale gdy się obróciłam chłopak dalej wpatrywał się w ptaka z wzajemnością.
-Tobie pozwoli do siebie podejść ?
-Powinien.
-Więc masz pieczęć ognia ?
-Tak.
-Jak ją zdobyłaś ?
-Nie pamiętam, podobno oswoiłam feniksa.
-Jak to nie pamiętasz ?
-Tak jak mówił twój ojciec pochodzę z czystej linii egzorcystów. Od najmłodszych lat przebywałam na tym terenie. Pieczęć ognia zdobyłam w wieku dwóch, może trzech lat. Nie pamiętam tego. Byłam za młoda. A teraz wracajmy.
~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro