Rozdział 28
Środa
-Słucham ?
-Chce żebyś została korepetytorką Lucasa.
Patrzyłam na dyrektora z ukrywaną złością.
-Nie dziękuję.
-To nie była prośba Angelo.
Wstałam z miejsca, podpierając się obiema rękami na biurku dyrektora.
-Pnie dyrektorze w sprawach szkolnych nie ma pan na mnie dużych wpływów. Co więcej nie ma pan prawa zmuszać mnie do robienia czegoś czego stanowczo odmawiam. Na to są specjalne paragrafy, a rozumiem, że lubi pan swoją aktualną posadę ? W takim bądź razie dziękuję za propozycje, ale odmawiam. Coś jeszcze ?
Dyrektor nie był zachwycony moją odpowiedzią, ale musiał przyznać mi rację. Nie mógł mnie zmusić do nauki swojego syna.
-Możesz odejść.
Kiedy wychodziłam z gabinetu prawie wpadłam na Lucasa.
-Patrzże trochę jak łazisz !
Syknął ze złością, mimo że to on wparował do gabinetu bez żadnego uprzedzenia.
-Tobie też nie zaszkodziłoby gdybyś czasem pomyślał.
Odpyskowałam mijając czarnowłosego. Miałam dość. Jest moim partnerem raptem trzeci dzień, a jego ojciec odwala takie akcje ?
Szłam raczej wolnym krokiem, ale i tak musiałam poczekać na chłopaka, który nawiasem mówiąc strasznie się wlekł.
Max Blue: Angi ! Pomagam przy egzorcyzmach !
Angela Hunter: Co ?
Max Blue: Rozmawiałem z matką ! POZWOLIŁA MI EGZORCYSTĄ ZOSTAĆ !!!
Angela Hunter: To fajnie.
Max Blue: Nawet nie wiesz jak się cieszę !
Angela Hunter: Cieszę się twoim szczęściem.
Max Blue: ...
Max Blue: Angela !
Angela Hunter: ???
Max Blue: Zaczynasz mnie lubić !
Angela Hunter: Można tak powiedzieć. Jesteś pociesznym idiotą, który zgrywa głupka. No chyba, że na serio jesteś totalnym debilem ...
Max Blue: O mój Boże ! Nawet nie wiesz ile czekałem, aż to powiesz !?
Max Blue: I wcale nie jestem idiota ! Ani debilem ! Jak mogłaś zepsuć tak wspaniałe wyznanie !?
Angela Hunter: Ale zapłon to masz niesamowity.
Max Blue: Weź się ze mnie nie naśmiewaj !
Angela Hunter: Przestań gwałcić ten biedny wykrzyknik.
Max Blue: Angi ja mówię poważnie !
Angela Hunter: No ja też idioto.
Max Blue: No proszę cię przestań !
Angela Hunter: Dobra niech ci będzie.
Max Blue: Ufff !
Angela Hunter: I co tak wzdychasz ? W Czechach są aż takie upały ?
Max Blue: Znowu zaczynasz !?
Angela Hunter: Ty dalej gwałcisz wykrzyknik :/ Chociaż może to on gwałci ciebie ?
Max Blue: Angelo Hunter ! Ty mały zboczeńcu !
Angela Hunter: Zboczeńcu ? Czyli zgadłam, że gwałcą ciebie ?
Max Blue: NIE !!!!
Angela Hunter: Mhm, właśnie widzę.
Max Blue: Używanie wykrzykników nie świadczy o gwałcie !
Angela Hunter: Oczywiście.
Max Blue: Na serio nikt mnie nie gwałci !
Angela Hunter: No, no ! Uważaj bo ci stanie.
Max Blue: Angela !?
Angela Hunter: Coooo ?
Max Blue: Co ci odwala !?
Angela Hunter: Mi nic, to ciebie gwałcą.
Max Blue: Powtórzę to jeszcze raz !
Max Blue: NIKT
Max Blue: MNIE
Max Blue: NIE GWAŁCI !!!
Angela Hunter: No dobra.
Max Blue:Przestań ! Czasami mam cię naprawdę dość ! Jakim cudem w ogóle przeszliśmy na temat gwałtu !? To głupie !
Angela Hunter: Tak jak ty.
Max Blue: ...
Max Blue: Czy ja na pewno pisze z Angelą Hunter ?
Angela Hunter: Tak.
Max Blue: Okej. Co się stało ?
Angela Hunter: A co miało się stać ?
Max Blue: Nie udawaj ! Nawet ty nie ciągnęłabyś tak długo jednego tematu !
Angela Hunter: Mam gorszy dzień ...
Max Blue: Zadzwonię wieczorem
Max Blue: I wszystko mi opowiesz !
Angela Hunter: Nie trzeba, dam sobie radę.
Max Blue: Mhm ! I tak zadzwonię !
Angela Hunter: Max, jesteś upierdliwy.
Max Blue: Nie Angi ! Jestem twoim przyjacielem i się martwię !
Angela Hunter: Przyjacielem ? Od kiedy ?
Max Blue: Będziemy się kłócić czy uznaje cię za przyjaciółkę ? Myślisz, że wygrasz ?
Angela Hunter: Nieważne ...
Max Blue: Wiem, że ty możesz mnie tak nie traktować, ale jeszcze się przekonasz, że jestem twoim przyjacielem !
Angela Hunter: Niech będzie. Wrócę trochę późno, to ja zadzwonię.
Max Blue: Ay, ay ! Kapitanie ! Idę na rodzinny obiad więc muszę kończyć. Pa Angi !
Z nikłym uśmiechem schowałam telefon do kieszeni i spojrzałam na opuszczoną ścieżkę. Lucas praktycznie był już obok mnie, weszłam do domku, słysząc za sobą kroki chłopaka.
~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro