Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26


Chłopak patrzył na polanę, dookoła której ciągnął się las, ogromne drzewa rzucały cień na trawę, wszystko tutaj było inne, bardziej kolorowe, po prostu piękniejsze.

-Co to ma być !? Wy naprawdę jesteście powaleni ! Jeśli chcecie robić ogródki pod ziemią, to ja się wypisuję ! -Chłopak wspiął się po schodach i zniknął, nie miałam zamiaru go powstrzymywać, niech se idzie bo i tak się nie wydostanie ...- Kurwa ! 

Usłyszałam jak się drze i dobija do drzwi, które zapewne nie chciały ustąpić, zostawiłam otwarte drzwi i weszłam na polanę usiadłam pod drzewem na środku łąki, wyciągnęłam zeszyt z matematyki i zajęłam się robieniem zadania, którego niestety nie udało mi się skończyć na lekcji, zostało mi kilka przykładów z matmy, ale oprócz tego zadanie z innych przedmiotów mogę uznać za zakończone. Po paru minutach, obok mnie pojawił się zezłoszczony Lucas.

-Nie wyjdziesz bez klucza.

Wyjaśniłam, zanim zadał pytanie.

-Jak to nie mogę !? To jest przetrzymywanie !

-Naprawdę ? Kto cię trzyma ?

-No przecież ty !

-Jak ?

-Zamknęłaś drzwi ! Nie zgrywaj idiotki !

-Kiedy miałam zamknąć drzwi, skoro cały czas byłeś ze mną ?

-Nienawidzę cię !

Syknął i ruszył w stronę leśnej ścieżki, wypuściłam powietrze, dlaczego ja muszę się nim zająć ?

***

Dochodziła godzina 20:00, a tego idioty dalej nie było, podniosłam się z miejsca i otrzepałam spodnie. Co za upierdliwiec, teraz będę musiała pójść go poszukać. Ruszyłam tą samą ścieżką, rozglądając się na boki, gdzie on polazł ? Chodziłam tak dość długo, aż w końcu znalazłam się przy wodospadzie, siedział na jednym z kamieni i przypatrywał się wodnym duchom, które również go obserwowały.

-Powinniśmy wracać.

Rzuciłam stając za jego plecami, odwrócił się, posyłając mi obojętne spojrzenie.

-Dlaczego się ukrywają ?

-Z duchami jest jak z dziećmi. Boją się wszystkiego czego nie znają i co może zadać im ból.

-Co może zadać ból duchom ?

-Domyśl się, chyba wiesz jakie żywioły są sprzeczne ?

Lucas prychnął idąc gdzieś przed siebie.

-Dzięki za pomoc idiotko !

Po raz kolejny westchnęłam. Ten chłopak nie pamięta skąd przyszedł ?

-Wyjście jest w drugą stronę !

Krzyknęłam za nim, zdenerwowany Lucas od razu odwrócił się w przeciwnym kierunku i tym razem obrał właściwy kurs.

-No przecież wiem !

Przewróciłam oczami idąc za chłopakiem. Przez całą drogę na powierzchnie nie odezwał się ani słowem. Przynajmniej miałam spokój ... Rozstaliśmy się właściwie chwilę po opuszczeniu domu. Lucas mieszkał w przeciwnym kierunku.

-Pa.

Powiedziałam od niechcenia. Czarnowłosy nie zareagował, właściwie nie liczyłam na odpowiedź. Obojętnie ruszyłam w stronę swojego mieszkania, piosenka lecąca w słuchanej stacji radiowej była tak przygnębiająca jak myśl, że jutro muszę wrócić do tego idiotycznego miejsca zwanego gimnazjum ... Jeszcze tylko dwa tygodnie i będę miała wolne. Osiem tygodni bez tych debili. No może z wyjątkiem jednego, ale beznadziejnego przypadku jakim jest Lucas.

~~~~




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro