Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział piąty


  -Jak ja mogłam się na to zgodzić?

Jęknęłam, po kolejnym kiepskim kawale Maxa, przykładając sobie rękę do twarzy.

-To banalne pytanie! Po prostu ja nie byłem głodny i ty też nie byłaś głodna, a matka kazała mi zrobić zakupy, więc chciałaś dotrzymać mi towarzystwa!

Powiedział z pozorną powagą, ale wystarczyło na niego zerknąć, by wiedzieć, że kłamał, prawda była tak, że siłą zaciągnął mnie na te cholerne zakupy, a że wlazł w jakieś poplątane uliczki, wolałam iść z nim niż się zgubić...

-Chyba coś ci się pomyliło? Nie poszłam na te zakupy z własnej woli.

-Pozwiedzasz! -Zatrzymałam się gwałtownie, a chłopak stanął przede mną z uśmiechem- Czemu się zatrzymałaś?

-Czego chcesz? Od samego początku próbujesz spędzić ze mną jak najwięcej czasu na osobności.

Chłopak przez chwilę obserwował mnie z powagą, a uśmiech opuścił jego twarz, westchnął, zwracając krok w stronę leśnej ścieżki.

-Widzę je... Demony, dusze zmarłych, zjawy, widzę więcej niż moi znajomi.

-Jesteś empatą, nic nadzwyczajnego.

-Może nie, ale... -Przerwał na chwilę, zerkając na mnie kątem oka- Chciałbym zostać egzorcystą.

-W okolicy jest co najmniej dwóch księży, którzy mogliby potrzebować twojej pomocy, gadaj z nimi.

Chłopak o brązowych włosach z blond końcówkami zaśmiał się gorzko.

-Matka się na to nie zgodzi... Chce bym został lekarzem.

-Nie za bardzo mnie to interesuje, chce wiedzieć, czego ode mnie oczekujesz.

-Przekonaj ją!

Zatrzymał się przede mną, a ja jestem pewna co do jednego... Był poważny. Na moich ustach pojawiło się coś na wzór uśmiechu.

-Do czego? By pozwoliła ci zmarnować szanse na dobrze płatną pracę i szczęśliwe życie? Egzorcysta nie ma tak kolorowego i ciekawego życia, jak myślisz.

-Nie zależy mi na pieniądzach... Chce pomagać ludziom, takim jak ja czy matka, mam cel, a chyba to się liczy, prawda?

-Mam to gdzieś, po prostu mnie w to nie mieszaj...

Wyminęłam go, idąc prostą drużką, chłopak dorównał mi kroku, patrząc na mnie obojętnie.

-Nigdy nie miałaś marzeń?

-Miałam. Szybko zrozumiałam, że są nierealne. Ty też powinieneś.

 -Za szybko rezygnujesz... Powinnaś być optymistką!

-Ale jestem realistką i wiem, że większość marzeń nigdy się nie spełni.

***

Przez tego człowieka w ogóle nie mogłam skupić się na piosence! Cały czas tylko paplał i paplał! O tym dlaczego marzenia są ważne, o swoich kolegach, o szkole, o swojej pierwszej miłości! Powiedział mi o sobie praktycznie wszystko!

-Zamknij się wreszcie.

-... I właśnie dlatego uważam, że Bóg i Szatan są w zmowie!

Dokończył swoją teorię spiskową, kompletnie ignorując moje zirytowanie jego osobą, włożyłam słuchawkę do drugiego ucha, by choć przez chwilę go nie słuchać, ale ten idiota, schylił się i zabrał mi jedną słuchawkę. Postanowiłam go zignorować z nadzieją, że się odwali, w normalnych okolicznościach oczy bym mu wydrapała, ale byłam już tak zmęczona samym egzorcyzmem i jego obecnością, że nie miałam na to siły.

-Znam tą piosenkę!

-Niesamowite...

Powiedziałam sarkastycznie, przewracając oczami.

-... Dopijam zimną herbatę, idę porzucać granatem, w fabryce ludzie...

-Znam tekst więc czy mógłbyś się zamknąć?

Chłopak uśmiechnął się chamsko, kontynuując swoje solo.

-... Szukam ciebie zza wydłużonych okien!

-Jeśli powiem ci coś o egzorcystach, dasz mi spokój?

Chłopak pokiwał entuzjastycznie głową, a ja już mentalnie przygotowałam się do długiej rozmowy z wieloma pytaniami...

-Angela! Wracamy!

W duchu uśmiechnęłam się, że nie będę musiał z nim gadać. Wcisnęłam mu reklamówkę, którą niosłam i po szybkim odebraniu słuchawki, wsiadłam do samochodu.

~~~~~~~~~~


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro