Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~2~

[Tak na początku wspomnę, że Error się ciągle tnie, ale mi się nie chce pisać]

Zobaczyłam tam czarnego szkieleta z czerwonymi oczami. Wokół niego latały napisy "Error". Pierwszy raz go widziałam. Cofnęłam się od niego parę kroków.

- Czym ty ku*wa jesteś? - warknął Red.

Szkielet zaśmiał się ścinającym się głosem, który przeskakiwał na różne tony.

- A czy to ważne? Ja wiem, kim TY jesteś. Bezużyteczną usterką! - powiedział nadal ścinającym się głosem i uśmiechem na twarzy.

Red się wkurzył i ruszył na zglitchowanego Sansa. Ten zrobił unik.

- O, czyli chcesz walczyć? Heh, dobra. - czarny szkielet znowu się zaśmiał.

Zaczęli walczyć. Ja patrzyłam na to chwilę z boku, a potem pobiegłam do domu.

- Edge! - krzyknęłam w drzwiach.

Wysoki szkielet wyszedł z kuchni.

- Co je...

- Chodź! - przerwałam mu i pociągnęłam do drzwi.

Wyszedł za mną, a gdy zobaczył walkę, przyłączył się do brata. Wtedy z nikąd pojawiła się czarna macka, która trochę przeszkodziła braciom szkieletom. Uniknęli ich z wielką trudnością. Stanęli obok siebie, a obok zglitchowanego szkieleta pojawił się... O mało nie dostałam zawału. To był Nightmare. A raczej jego zła strona. Powiedział coś glitchowi. Później oboje uśmiechnęli się złowieszczo. Wtedy Nightmare posłał swoje macki w stronę braci Fellów. Teleportowałam się przed nich i rozpostarłam ręcę. Chciałam przynajmniej ich ochronić. O dziwo, macki zniknęły kiedy miały we mnie uderzyć. Zdziwiłam się chwilowo, ale wtem przypomniałam sobie. Wisiorek.
- Co się dzieje?! - wkurzył się zamackowany szkielet. Spojrzał na mnie.

- Nie ma co zwlekać, bo zaraz ktoś nam przeszkodzi. - rzekł glitch.

Red i Edge odsunęli się do tyłu. Nim się spostrzegłam zostałam unieruchomiona przez jakieś błękitne sznurki.

- Dobrze Error! - pochwalił glitcha Nightmare.

Po chwili Error trochę ścisnął te sznurki. Zaczęło trochę boleć. Spojrzałam na Nightmare'a i powiedziałam w miarę cicho:

- Nightmare... Czemu...

Wyglądał na zdziwionego tymi słowami. Wisiorek zalśnił w słońcu.

- Czekaj... - przyjrzał się mojej biżuterii. - Error puść ją! - uderzył towarzysza w rękę którą kierował sznurkami, po czym one zniknęły, a ja spadłam na ziemię.

- Ał... - mruknęłam.

- O co ci chodzi, Nightmare? - zapytał Error.

- Remeny? - zapytał mnie Nightmare ignorując Errora.

Pokiwałam głową. Zdjęłam wisiorek i dla wszelkiej wszelkości [wszelKOŚCI xD] pokazałam mu go dokładniej, po czym założyłam go spowrotem.

- Ty znasz tego dzieciaka? - spytał ścinający się szkielet.

Nightmare nie odpowiedział. Ja odwróciłam od niego wzrok. On i ten cały Error to chyba jakaś zgraja niszcząca wszystko oraz jak widać Nightmare jest jej przywódcą. Przez brak odpowiedzi glitch złapał sznurkami Red'a i Edge'a. Ścisnął sznurki, a Nightmare się zaśmiał jakby zapomniał o tym co chwilę temu sobie przypomniał. Wtem Error został ochlapany... Tęczową farbą? I chwilę później pojawiły się trzy osoby z czego dwóch nie znałam. Dwa szkielety i dziewczyna mojego wzrostu. Jeden ze szkieletów miał w rękach wielki pędzel. Dziewczyna miała brązowe, falowane włosy do pasa.

Ubrana była w różowo-żółty sweter w paski, na którym miała niebieską bluzę. Nosiła też czarne spodnie i różowe conversy.

Drugim szkieletem był Dream. Nightmare szybko się ulotnił rzucając mi jeszcze spojrzenie i mówiąc:

- O ch*j...

- No nie, Ink, znowu mi uciekł. - powiedział Dream.

Ink (czyli ten tęczowy szkielet z pędzlem) podrapał się po głowie, po czym wydarł się na Errora:

- Puść ich!

- W twoich snach - odrzekł Error, lecz po chwili zmienił zdanie [#Error_Jako_Typowa_Kobieta]. - Jeszcze się policzymy Ink. - dodał teleportując się.

Dziewczyna która była z nimi strzeliła facepalma. Podeszła do mnie.

- Cześć! - przywitała się ze mną. - Nic ci nie jest?

- Nie, nic. - odparłam.

- Jestem Aiko! A ty... Nie jesteś tutejszą Frisk. Ani Charą. Więc kim jesteś?

- Jestem Remeny. Kiedyś mieszkałam w Dreamtale, ale już od paru lat mieszkam w Underfell. - wyjaśniłam.

- Rozumiem. Ja niedawno przeniosłam się do Dreamtale. - oznamiła dziewczyna.

Chwilę potem podszedł też Dream.

- O, Remeny! Nie widzieliśmy się parę lat! - powiedział.

- Taa, cześć Dream. - przywitałam się.

- Wait, to wy się znacie?... Anotakdobra. - Aiko przewróciła oczami, przez co z jej lewej tęczówki powstało błękitne koło, a z prawej żółta gwiazdka.

- Jak ty to zrobiłaś? - zapytałam zdziwiona.

- Chodzi ci o moje oczy? - upewniła się.

Kiwnęłam głową.

- Szczerze? Nie wiem. Potrafiłam tak od zawsze. - wzruszyła ramionami.

Wtedy podszedł do nas Ink. Aiko szybko przewróciła oczami w drugą stronę przez co magiczne tęczówki zmieniły się spowrotem w normalne. W ogóle trochę dziwnie zachowuje się w obecności Inka.

- Ja muszę wracać do Anty-Voidu. - powiedział towarzyszom, po czym wziął swój pędzel i wskoczył do plamy-portalu który namalował.

Wróciłam myślami do sytuacji przed przyjściem tej trójki. Myślałam jednak o tym jakieś dwie minuty, bo z zamyślenia wyrwała mnie Aiko:

- Ale ładny wisiorek! - wskazała na prezent od starego Nightmare'a.

- Dzięki...

- Aikoś, to co zbieramy się? - zapytał ją Dream.

Ta powoli spojrzała na niego morderczym spojrzeniem. Jej oko zapaliło się tak jak czasem Red'owi, tyle, że ciągle zmieniało kolor dymku. Aż mnie ciarki przeszły.

- NIE-NAZYWAJ-MNIE-AIKOŚ - powiedziała poważnym tonem. - To, że jesteśmy przybranym rodzeństwem nie oznacza, że masz prawo do używania tej nazwy. [sry Baku tu nie będzie Aiko x Dream... ]

Dream się lekko zestresował. Widocznie nie pierwszy raz przypadkowo ją tak nazwał.

- P-przepraszam Aiko! Znowu się zagapiłem! - rzucił szybko.

Oblicze Aiko powróciło do normalności.

- Wracając do twojego pytania: jeżeli chcesz to wracaj, ale ja chce tu narazie zostać z moją koleżanką. - stwierdziła, obejmując mnie ramieniem.

- Ale... - zaczął marzyciel, lecz moja nowa koleżanka mu przerwała.

- Jakie znowu "ale"? Już nawet nie pozwolisz mi pobyć z podobną do mnie dziewczyną? - zapytała.

- A jeśli Nightmare znowu przyjdzie to co? - upierał się.

- To nico. - Aiko znowu przewróciła oczami, tym razem pojawiły się w nich czerwony romb i zielona gwiazdka.

- Spokojnie Dream. - odezwałam się. - Nic się nie stanie twojej przybranej siostrze.

Odetchnął z ulgą.

- Dobrze, ale niech wróci za nim się ściemni. - powiedział na odchodnym.

Gdy zniknął w portalu, Aiko ponownie w tą samą stronę przewróciła oczami i znowu pojawiły się w nich żółta gwiazdka i błękitny owal. Odwróciłam się w stronę domu. Fell!Paps już skończył swoje spaghetti.

- Chodź do Red'a i Edge'a. - zwróciłam się do niej.

- Okej. - uśmiechnęła się.

Szłyśmy jakieś 10 sekund w ciszy.

- Pff... Co jest z Dreamem? Przecież głupia i mała nie jestem. Co on se myśli, że jak będę po ciemku wracać to, że kurde nagle Lust czy Dust przylezie? Wait, ale rym. - zaśmiała się.

- Nie wiem. - odparłam.

Weszliśmy do domu. Najwidoczniej Edge zauważył, że Aiko też idzie ze mną, więc postawił na stole cztery talerze swojego spaghetti.

- Cześć Red, cześć Edge! - przywitała się z braćmi-szkieletami moja towarzyszka.

- Cześć Aiko. - przywitali się z nią naraz.
- Zjesz z nami? - zapytał Edge.

- Mogę zjeść. - odrzekła.

- W takim razie do stołu! - zakrzyknął po czym sam przy nim usiadł.

Podczas posiłku przybrana siostra Dreama opowiadała nam śmieszne sytuacje z różnych AU.

- ...A raz w Undertale, kiedy jeszcze tam mieszkałam, podczas obiadu Sans zasnął i wylądował twarzą w talerzu spaghetti. - obie wybuchłyśmy śmiechem.

- To ciekawie. - stwierdziłam.

- Ciekawie, ale czasem jest strasznie w ciul.

Wtedy przyjrzałam się tęczówkom koleżanki.

- Mogę o coś spytać? Dlaczego twoje tęczówki są takie same jak u Inka? - zapytałam nie czekając na odpowiedź na pierwsze pytanie.

Ta popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Ja... Wiesz, że nie wiem? - odrzekła trochę nerwowo.

Została u nas do 12. Zdążyłyśmy się już zaprzyjaźnić. Siedziałyśmy sobie u Grillby's i dyskutowałyśmy o wszystkim i o niczym, gdy usłyszałyśmy dźwięk SMSa.

- To mój telefon. - poinformowała. Sprawdziła wiadomość. - O ja! Na Reapera zapomniałam!

- O czym? - zapytałam.

- Bracia szkieletowie z Underswap zaprosili mnie na piknik o 13! Szkoda, pogadałabym z tobą jeszcze... A może? - napisała coś najprawdopodobniej do któregoś z braci Underswap. Od razu dostała odpowiedź. - Tak! A może chciałabyś pójść ze mną? Blue się zgodził!

Pomyślałam chwilę i zgodziłam się. Aiko bez zastanowienia otworzyła portal do Underswap. Wylądowałyśmy niedaleko pikniku. Byli tam już: Papyrus, Sans, Undyne, Alphys, Toriel, Asgore i Chara. Na początku nie wiedziałam o co chodzi w tym AU, ale chwilę potem dostałam odpowiedź, bo przybiegł do nas tutejszy Sans. Miał coś na wzór ubrania zwykłego Papyrusa, tyle, że w bardziej pasującej do niebieskiego wersji kolorystycznej.

- Już jesteś! I twoja przyjaciółka! Miło poznać, ja jestem Wspaniały Sans! - wyciągnął do mnie rękę na przywitanie.

- Remeny. - potrząsnęłam jego dłonią.

Podeszliśmy do koca piknikowego. Wszyscy dobrze znali Aiko jak widać. Sans przedstawił mi wszystkich obecnych.

- To jest Undyne, królewski naukowiec, to jest Alphys, przywódczyni królewskiej gwardii, to jej wysokość królowa Toriel, to jej małżonek Asgore, to jest Człowiek... - mówił wskazując kolejno na każdego.

- Ten człowiek to dziewczyna i nazywa się Chara... - wtrąciła Aiko.

- A to jest mój starszy brat! Honey! Moi drodzy, poznajcie przyjaciółkę Aiko, Remeny! - powiedział wskazując na mnie.

Pomachałam wszystkim nieśmiało i lekko uśmiechnęłam się. Asgore wstał i podszedł do mnie.

- Witaj moje dziecko! Nie wstydź się, chodź do nas! - pokazał na koc piknikowy.

Wszyscy rozsiedliśmy się na kocu. Poza Aiko, która zaczęła się ganiać z Blueberrym. W końcu Honey zakończył ich zabawę i rozpoczął się typowy piknik (typowy, czyli pogaduszki, żarcie i żarty). Po dwóch godzinach znałam ich już dosyć dobrze i całkiem dużo o nich wiedziałam.

- Aiko, podasz mi herbatę różaną? - zapytała Toriel.

- Jasne, ZDETERMINACJI* herbata, dla królowej - dziewczyna podała jej to o co prosiła.

- O, widzę, że jesteś KRWIŚCIE* zdeterminowana do żartów. - rzekł Honey.

- Owszem. Ale może zawrócimy i zaczniemy od SANSowniejszego słowa?

Zaśmiałam się, za to Bluberry spalił jagodę. Wait, od kiedy ja opowiadam żarty? Nieważne. W każdym razie nie buraka, bo zarumienił się na niebiesko.

- Papy, skończcie... - poprosił.

- Pytasz, czy sKOŃczymy? - droczył się starszy szkielet.

- Chyba ŻARTUJESZ, KONIec nie wchodzi w GRĘ. - stwierdziła Aiko.

- PRZESTAŃCIE! - krzyknął Blue.

Postanowiłam pomóc Jagódce (jak czasem nazywała go Aiko) i przerwać bitwę punsową.

- Moglibyście? - poprosiłam.

Nie wiem jak, ale przestali.

- Dzięki! - powiedział Blue do mnie.

- Nie ma za co. - odparłam.

- Ale to jeszcze nie koniec tej bitwy... Wieczorem dogrywka, prawda Aiko? - rzucił Honey.

- Jak się nie zMECZę gadaniem podczas pikniku to może...

- Aiko... - zaczęłam.

- Dobra, dobra, już. - ponownie przewróciła oczami.

W oczach pojawiły jej się żółta gwiazdka i dusza potwora. Jednak nim ktoś coś zauważył, ponownie przewróciła oczami, które wróciły do normalności. Jestem ciekawa kto poza mną (i zapewne Dreamem), wie o jej "mrOCZNYM sekrecie". Może kiedyś się dowiem. Nie zauważyłam kiedy zniknął Asgore, a teraz przyszedł do nas z ciastem cynamonowo-toffie. Wtedy nastała cisza od rozmów, bo wszyscy pozapychali się ciastem [xD]. Może Asgore specjalnie to zrobił? Nieważne. W każdym razie podczas spokojnego jedzenia musiało wydarzyć się coś niespokojnego. Przybiegł do nas Asriel (tutejszy zamiennik Monster Kid'a).

- Ya...przepraszam, że przeszkadzam, ale jest bardzo ważna sprawa! Jakiś ktoś zniszczył Snowdin, ale nikt nie został jeszcze ranny. - poinformował.

- A wiesz jak wyglądał? - zapytała jak z automatu Aiko.

- Ya, tak. To był... - nie zdążył dokończyć, bo właśnie spętały go błękitne sznurki.

Oczywiście wiedziałam do kogo należą. Wszyscy wycofali się o jakieś dziewięć kroków, a obok spętanego Asriela pojawił się nie kto inny jak Error.

- Znowu ty? - zapytała pretensyjnie Aiko. Po chwili ciszy z wrednym uśmieszkiem dodała - Ełłoł?

- Nie nazywaj mnie tak, inaczej on zginie. - odparł Error.

- Chyba o czymś zapomniałeś. - stwierdziła.

- Niby o czym?

Za nim po cichu pojawiły się jakieś trzy blastery jednak nie wiedziałam skąd. Spojrzałam na Blue i Honey'a. Żaden z nich nie wyglądał jakby używał magii. Blastery odpaliły się i jeden przerwał sznurek, a Asriel szybko uciekł. Dwa pozostałe prawie trafiły w stronę Errora. Jeden musnął jego rękaw. Drugiego udało mu się uniknąć.

- O tym mówiłam. - powiedziała Aiko, a jej oko zapaliło się jak na przykład u Red'a na czerwono, tyle, że u niej na pastelową tęczę. - Więc... Są trzy opcje: zwiewasz stąd; ja wzywam Inka lub będziesz miał wyjątkowo KOLOROWY czas. Głównie czerwony. - dodała z rozbawieniem.

- Myślisz, że się ciebie boję?

- Nie. Tak po prostu żartuje. - odrzekła sarkastycznie.

Wtedy kości poleciały w stronę Errora. Uniknął ich o dziwo z trudnością. Nagle zrozumiałam: te blastery i te kości są z magii Aiko. Ale jak? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. No cóż... Rozpoczęła się walka. Kolejna... W pewnym momencie przerwał ją Ink.

- Znowu Error? - zapytał.

Ten teleportował się. Ink westchnął. Aiko sprawdziła w podręcznym lusterku czy jej oczy są normalne.

- Nic nikomu nie jest? - zapytał Ink reszty.

- Nie, nic. Głównie dzięki Asrielowi i Aiko! Ona nas broniła. - oznajmił Blue.
Ta nie odpowiedziała tylko oblała się tęczowym rumieńcem. Będę musiała ją kiedyś o to spytać. Kolejne pytanie do listy "Spytaj Aiko". Chyba zaczne te pytania zapisywać i kiedyś jej je zadam.

- To dobrze! Ja idę odnawiać Snowdin, bo widziałem, że jest zniszczone! Wpadnę potem! Narazie! - również teleportował się.

- To chyba tyle z naszego pikniku. - stwierdziłam.

Wszyscy kiwnęli głowami. Wszyscy rozeszli się poza Aiko, mną, Blue i Honey'em, którzy zostaliśmy by sprzątnąć. No, Honey tylko leżał oparty o drzewo.

*perspektywa lektora*

Jednak nikt nie miał pojęcia, że to wszystko obserwuje pewna negatywna osoba...

CDN.

----
*ZDETERMINACJI - chodzi o to, że dusza której cecha to determinacja jest czerwona tak jak róża, więc więcej nawiązań do Undertale.

*KRWIŚCIE - znowu chodzi o kolor tak jak powyżej.

Ok. 2085 słów - A moja pani od polskiego się dziwi jakie to ja wspaniałe opowiadania piszę.

Przepraszam też za jakiekolwiek błędy jeśli są.

~Aikoś

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro